Na co dzień nie słucham Justina Biebera, i wiem że większość
z was pomyśli, że ta piosenka kompletnie nie pasuje, ale w pewnym sensie ta
piosenka ma magiczny nastrój. Ma w sobie taki spokój, ale też i walkę. Poza tym
tekst w pewien sposób odzwierciedla ten ima gin. A o to mi chodziło ;D No i
tak… Królowa dramatów, czyli ja, powraca ;P Poprawię się, słowo.
Link do piosenki : <klik>
Pozdrawiam ;*
-----------------------------
Po raz kolejny spojrzałam na zegarek. Zaczynałam się powoli
niecierpliwić i martwić. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, a jego nadal
nie było. Co chwila sprawdzałam godzinę na zegarze ściennym w kuchni, i co
chwila spoglądałam na ekran swojej komórki. Zerkałam też ukradkiem na jego
telefon, który zostawił na blacie kuchennym, ale i on uparcie milczał. Czy
dzisiaj wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie? Po kolejnej pół godzinie
czekania, chwyciłam za telefon i wystukałam numer Liama.
- Halo? – odebrał po dwóch sygnałach.
- Gdzie wy jesteście? Niall mówił, że będziecie nagrywać do
dziewiętnastej, a jego nadal nie ma. Coś się stało?
- [T.I]. Przepraszam, powinienem był zadzwonić. Przedłużyło
nam się nagranie i skończyliśmy je dopiero dwadzieścia minut temu. Ale Nialla
zatrzymali, więc prawdopodobnie jest jeszcze w studio.
- Dzięki, Liam. – rozłączyłam się i rozejrzałam po pokoju.
Na stole czekała kolacja, którą zrobiłam dla Nialla, ale w takim razie
postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Zapakowałam całe jedzenie, chwyciłam
kurtkę, kluczyki i wsiadłam do auta. Do studia dojechałam w niecałe piętnaście
minut. Było pusto i nie słyszałam żadnych odgłosów. Rozglądałam się po
korytarzach, aby znaleźć odpowiednie studio. Nagle usłyszałam śpiew mojego
chłopaka. Uśmiechnęłam się i stanęłam pod drzwiami. Gdy skończył śpiewać, już
zamierzałam wchodzić, gdy usłyszałam jak mówi:
- Tą piosenkę chciałem dedykować najpiękniejszej dziewczynie
pod słońcem, Hannie.
Zamarłam. Zajrzałam przez uchylone drzwi i ujrzałam go z
brunetką, która prawdopodobnie była ową Hanną. Po chwili podeszła do niego i
pocałowała namiętnie w usta. On odwzajemnił pocałunek, a potem cmoknął ją
jeszcze raz i zaczął śpiewać nową piosenkę.
Zostawiłam kolację pod drzwiami i wyszłam stamtąd. Chciałam
się znaleźć jak najdalej stąd. Kiedy dojechałam do naszego domu, spakowałam
wszystkie swoje rzeczy i ponownie wsiadłam do samochodu. Nie wiedząc, gdzie się
podziać, postanowiłam zajechać do chłopaków.
- [T.I.] - ucieszył się Louis na mój widok. W drzwiach
pojawiły się głowy reszty chłopaków.
- Mogę u was zamieszkać? Przynajmniej na jakiś czas, dopóki
nie znajdę czegoś dla siebie.
- Coś się stało? – spytał zatroskany Liam.
- Nic – odburknęłam, unikając ich spojrzenia.
- Nie wpuścimy cię, póki nam nie powiesz – zażartował Louis,
a ja nie wytrzymałam i krzyknęłam:
- Właśnie przyłapałam Nialla na zdradzie! Więc, jak? Mogę
zostać?
Chłopcom zrzedła mina, ale natychmiast mnie wpuścili do
środka. Usiedliśmy w salonie. Nastała krępująca cisza, a ja poczułam, że
wreszcie zaczyna do mnie docierać co się stało. Zaczęłam płakać, mocząc łzami
całe swoje ubranie. Chłopcy bez słowa przenieśli się na kanapę, na której
siedziałam i otoczyli mnie ramionami. Jak dobrze ich mieć.
Byłam u nich już dwa tygodnie. Przez ten czas prosiłam, aby
nie kontaktowali się z Niallem albo przynajmniej nie mówili mu, że u nich
jestem. Oczywiście, próbował się do mnie wielokrotnie dodzwonić, ale ja uparcie
nie odbierałam od niego telefonów. Nie jestem słabą dziewczyną, która jest
uzależniona od swojego faceta. Wypłakałam już swoją paczkę chusteczek i teraz
nadeszła pora, by on za to pocierpiał. Teraz należało się otrząsnąć i żyć
dalej. Wracałam właśnie z zakupów i wchodziłam do domu, kiedy usłyszałam głosy
w salonie. W jednym z nich rozpoznałam głos Nialla.
- Porozmawiamy z nią – obiecał Liam.
- Bo cię kochamy, stary – zapewnił go Harry. – Ona ciebie
też, więc na pewno ci wybaczy. Tak jak my.
- Możecie łaskawie przestać decydować za mnie?! – krzyknęłam
wściekła, stając w progu salonu. Rzuciłam zakupy na podłogę i wyszłam z
mieszkania.
- [T.I]! Proszę cię, porozmawiaj ze mną! – krzyczał blondyn.
Ruszyłam ulicą przed siebie, a za sobą słyszałam kroki Irlandczyka. Po chwili
mnie dogonił i zaczął przepraszać. Nie słuchałam go. Nie wiem, co do mnie
mówił, bo nie miałam ochoty tego wysłuchiwać. Zrezygnowana, w końcu zatrzymałam
się. Zaszliśmy dość daleko, gdyż w tej okolicy byłam tylko raz w życiu. Jak na
razie nie było tu nikogo, więc nie musiałam się martwić, że ktoś będzie
wysłuchiwał naszej kłótni.
- Niall! Zrozum, że ja nie mogę do ciebie wrócić, po tym co
mi zrobiłeś. Skąd mam mieć pewność, że znów tego nie zrobisz?!
- Bo cię kocham! – krzyczał zdesperowany. W jego oczach
widziałam tą desperację, ale ona nie skruszyła mojego serca. Naprawdę mnie
zranił.
- Trzeba było o tym pomyśleć, zanim mnie zdradziłeś –
rzuciłam gniewnie. Na widok jego zrozpaczonego wzroku, czułam lekkie ukłucie
bólu, ale dzielnie je w sobie tłumiłam. Chciałam przynajmniej dać mu nauczkę.
Żeby wiedział, że nie jestem typem dziewczyny, która tak łatwo wybacza.
- Daj mi przynajmniej jakiś znak, że mamy jeszcze szansę –
prosił dalej. Westchnęłam. Jednak nie zdążyłam wykrztusić słowa, gdyż
usłyszeliśmy huk. Odwróciliśmy się w stronę hałasu i ujrzeliśmy bójkę dwóch
facetów. Jeden z nich - łysy, potężny. Drugi młodszy, z czarnymi włosami.
Oprócz nas nie było tu nikogo. Nagle jeden z facetów wyrwał się drugiemu i
zaczął uciekać w naszą stronę.
- Josh! – krzyknął łysy facet.
Dzieliło go od nas może z kilkaset metrów, kiedy tamten
wyciągnął pistolet. Zaczął celować w kierunku czarnowłosego chłopaka, który
coraz bardziej zaczął przybliżać się do nas. Usłyszeliśmy wystrzał. Jednak nie
trafiła ona w tą osobę, w którą chciała. Młodszy, Josh, schylił się, a kula
ominęła go i zaczęła lecieć w moim kierunku. Byłam tak przerażona, że nawet się
nie ruszyłam, aby uniknąć postrzału. Za to Niall myślał bardziej trzeźwo.
Skoczył przede mną i w ostatniej chwili pocisk trafił w niego, zamiast we mnie.
- Niall! – krzyknęłam, schylając się do chłopaka. Na ziemi
było mnóstwo krwi. Tamci się zmyli, ale nie to mnie teraz interesowało.
Natychmiast zadzwoniłam na pogotowie. Czekając na karetkę, zaczęłam płakać.
- Halo! Pomocy! – wrzeszczałam, ile sił mi zostało w
płucach, ale nikogo nie było. Nikt nie mógł nas usłyszeć. Znów otworzyłam usta,
aby ponownie krzyknąć, kiedy powstrzymała mnie ręka Niall’a.
- To i tak nie ma sensu - delikatnie się uśmiechnął. – To
koniec. Ja czuję, ze to koniec. Nie mam nawet siły, by walczyć.
- Nie, Niall! – przerwałam mu gwałtownie. – Musisz walczyć,
słyszysz? Musisz!
Trzymałam go za rękę. Wyglądało to komicznie. On pogodzony
ze śmiercią, leżał spokojnie, podczas gdy ja miotałam się i darłam jak
oszalała. Usłyszeliśmy syrenę.
- Niall, wszystko będzie w porządku. Jedzie już karetka –
uśmiechnęłam się przez łzy.
- Proszę cię, wybacz mi – wyszeptał. – Chcę odejść z tego
świata spokojnie, z myślą, że mi wybaczyłaś.
- Oczywiście, ze ci wybaczam. Ale nie możesz się poddawać,
słyszysz?! Walcz!
Chwyciłam jego twarz w swoje dłonie, ale on już powoli
przymykał powieki. Jego oddech robił się coraz płytszy.
- Nie! Nie! – krzyczałam histerycznie. Próbowałam go ocucić,
ale na nic się to zdało. Umarł w moich ramionach.
~by Julia
Królowa dramatów.? Trafne określenie.. ;D
OdpowiedzUsuńale imagin świetny
kina ;p
Fajny... tylko smutny :) ale takie tez są potrzebne :)
OdpowiedzUsuńSame smutne, powioli się załamuję,ale wybaczę ci bo ładnie.
OdpowiedzUsuńdlaczego takie smutne ?
OdpowiedzUsuńkurde no...
ale świetny
a może następnym razem coś weselszego ?
Dawno nie było Lou :c Poproszę o coś z Louisem ♥
OdpowiedzUsuńTak, tak ;) Następny będzie wesoły i prawdopodobnie podzielę ten imagin na 2 części ;d Po prostu mam sporo smutnych i jakoś tak wychodzi ;D Wybaczcie, że z anonima.
OdpowiedzUsuńJulia <3
Ach
OdpowiedzUsuńnic sie nie stało
to dobrze że będzie wesoły
jestem pewna że będzie tak samo dobry jak i te smutne !:)
Kurde ja tu siedzę o ryczę..
OdpowiedzUsuńI ryczę* a to jest takie piękne..♥
OdpowiedzUsuńOn...On nie żyje?! Nie zabijaj więcej
OdpowiedzUsuńElisabeth
strasznee.
OdpowiedzUsuńRose Sophie Septemper.