piątek, 1 czerwca 2012

# 59 . Zayn . część 5 .



Hej ; *
Dziś pierwszy czerwca! Wszystkiego, co najlepsze, spełnienia marzeń, mnóstwo słodkości, życia pełnego miłości, wyrozumiałości ze strony rodziców (w końcu ktoś musi znosić nasze zmienne nastroje i co najważniejsze: ONE DIRECTION INFECTION!!! ) i ogólnie wszystkiego najlepszego! Dzieciuchy my ;D "W każdym z nas jest dziecka świat" <UŚMIECHNIJ SIĘ> ;D U mnie, co prawda dziecko to przeważająca część mojej osobowości, ale co tam ;D Oj tam, oj tam . Fyry fyry xD
Uff... już po projekcie ;D Mam nadzieję, że zostanie mi zaliczony ; )
Obiecany part 5 Zayna ; D Wiem, wiem, nudny, ale koniec jest bardziej...No, bardziej, bardziej pod każdym względem xD
Jeśli będzie minimum 15. komów, jutro pojawi się part 6 - Happy end ; *
Piosenka do imagina: <klik> 
 ________________________________________________________

 
Obudziło mnie miarowe oddychanie gdzieś koło mojego ucha, jednak nie musiałam podnosić wzroku i sprawdzać, kto to, gdyż po siedmiu latach wspólnego spania w jednym pokoju poznałabym oddech Joana wszędzie. Spał na łóżku obok i trzymał mnie za rękę. Podejrzewałam, że ktoś przysunął owy mebel bliżej, bo przez szparę, która poprzednio nas dzieliła, chłopiec nie sięgnąłby mojej ręki, którą teraz mocno ściskał.
Okręciłam się delikatnie, tak, żeby było mu łatwiej i zaraz tego pożałowałam – coś dokuczliwie ukuło mnie w prawym boku. Machinalnie dotknęłam obolałego miejsca i przez cienką szpitalną koszulkę, w którą byłam odziana, wyczułam grubą warstwę bandażu. Ostrożnie nacisnęłam w miejscu zgrubienia i się skrzywiłam; to nie był najlepszy pomysł.
-          [T.I.]?
Joan przekręcił się na drugi bok, a ja wyswobodziłam rękę z jego uścisku. Zwróciłam twarz w stronę pytającego.
-          [T.I.]. Obudziłaś się. Joan nie spał całą noc, wyczekiwał, aż się ockniesz. Bał się, że.. – wzdrygnął się. – Jak się czujesz?
-          Bywało lepiej – westchnęłam i ponownie poczułam ukłucie, lecz słabsze, aniżeli wczoraj.
Chłopak podszedł do mojego łóżka, usiadł na stojącym przy nim krześle i oparł brodę o splecione dłonie, które wcześniej położył na materacu. Jego twarz znajdowała się teraz zaledwie kilka centymetrów od mojej. Aż dziw, że aparatura mnie nie wydała. To, co czułam, czego doświadczałam pod wpływem czekoladowych oczu Zayn’a było wprost nie do opisania. Nieświadomie czarował mnie spojrzeniem swoich magnetycznych tęczówek. Przez nie nie mogłam się skupić, a w głowie miałam taki zamęt, że wypowiedzenie czegoś sensownego było nie lada wyzwaniem.
-          Możesz przestać? – zapytałam, odwracając wzrok. Nawet mnie zdziwiło, ile musiało to kosztować moją osobę.
-          Co? – odpowiedział pytaniem, zdezorientowany.
-          Patrzeć się tak na mnie. To mi nie pomaga – mruknęłam, wpatrując się w moje ręce.
Dopiero teraz dotarło do mnie w jak poważnym stanie musiałam się znajdować. Tuż nad prawym nadgarstkiem ciągnęła się świeżo zagojona czerwonawa blizna o nieregularnych kształtach, a gdzieniegdzie widniały siniaki, prawie już wyblakłe, nieco tylko ciemniejsze od albinosowej barwy mojej skóry.
Przeniosłam zdziwiony wzrok na kołdrę, która z prawej strony była grubsza, niż z drugiej. Spróbowałam poruszyć ową kończyną pod obszerną warstwą pierza. Mój wysiłek zdał się jednak na marne, gdyż noga ani drgnęła.
-          Jeszcze tydzień a zdejmą ci gips – powiedział Zayn, jakby czytając w moich myślach. – Auto nieźle cię poharatało, delikatnie rzecz ujmując. Ręka była w lepszym stanie, lekko pęknięta, ale noga... To był przerażający widok – mruknął, a w jego oczach dostrzegłam ból i smutek. – Złamanie otwarte z przemieszczeniem i zmiażdżona kość udowa nie należą do przyjemnych rzeczy.
-          A Joan... – zaczęłam, jednak uprzedził moje pytanie.
-          Nic mu się nie stało, dzięki tobie. I ja chciałem ci ogromnie podziękować za to, że...
-          Daj spokój. To ja dziękuję, że zająłeś się Joanem, kiedy ja...
-          Nie, proszę, daj mi skończyć. Dziękuję. Naprawdę jestem ci wdzięczny. Wiem, jak to brzmi, ale gdyby nie ty, pewnie już bym nie żył. Jak mogę ci się odwdzięczyć? – zapytał, wwiercając się we mnie spojrzeniem swoich oszałamiających oczu.
-          Już to zrobiłeś, opiekując się moim bratem – zapewniłam go i powoli podniosłam się na poduszkach do pozycji siedzącej. Rwało mnie w prawym boku, jednak był to ból łatwy do zignorowania. Lekarz miał rację – sen i leki pomogły.
-          Kiedy będę mogła wyjść? – spytałam i delikatnie, kontrolując każdy bolący mięsień, się przeciągnęłam.
-          Będziesz musiała zostać kilka dni na obserwacji, ale do końca tygodnia już raczej pozwolą ci  wrócić do domu – zapewnił mnie spokojnie z delikatnym uśmiechem na boskich wargach i ponownie oparł brodę na splecionych dłoniach.
-          Który dzisiaj? – spytałam piskliwie.
-          17 sierpień, piątek... – odpowiedział z narastającym niepokojem, kiedy dostrzegł moją zestresowaną minę. – Co jest? Czy coś się...?
-          Boże! Joan dwa dni temu miał urodziny! – panikowałam z przerażeniem wpatrując się w sylwetkę spokojnie śpiącego bata.
-          Zapomniał. Zbyt był pochłonięty zamartwianiem się o twój stan zdrowia – uspakajał mnie brunet, a kiedy z ulgą opadłam z powrotem na puchową poduszkę wywołując kolejne ukłucie w obolałym boku, dodał, uważnie przypatrując się mojej twarzy, by nie umknęła mu żadna moja reakcja: - W niedzielę za tydzień, kiedy będziesz mogła już... samodzielnie się poruszać – skrzywił się, kiedy zerknął na zgrubienie pod kołdrą.- Pomyślałem, że moglibyśmy... To znaczy... Joan był taki podekscytowany na urodzinach Brayana. Może moglibyśmy wyprawić i jemu takie przyjęcie? Ojciec Brayana czeka na mój telefon w tej sprawie, zdążyłem już trochę załatwić, ale oczywiście, liczy się tutaj tylko twoja decyzja. – Zakłopotany spuścił wzrok.
Zamurowało mnie. To ja przysięgłam sobie, że wyprawię takie przyjęcie bratu, ale nie byłam w stanie przewidzieć tego, że przez moją nieuwagę wyląduję w szpitalu. Czytał w moich myślach? Jak to możliwe, że przez tak krótki czas, jaki ze sobą spędziliśmy, zdołał mnie z taką łatwością rozszyfrować?
Opatrznie zinterpretował moje milczenie.
-          Nie ma sprawy, rozumiem...
-          Nie, Zayn, to nie tak – przerwałam mu, kręcąc głową; próbowałam zapanować nad mimiką twarzy, bo wykonując tak błahy ruch znów poczułam ukłucia. – Przyrzekłam sobie, że zorganizuję takie przyjęcie Joanowi, żeby oderwać go od tej ponurej rzeczywistości, smutku i żalu, który przeżyliśmy oboje po stracie rodziców, a ty, nagle, zaskakujesz mnie taką propozycją... Jakim cudem tak szybko mnie przejrzałeś?
Rozmawialiśmy kilka godzin. O wszystkim. Poruszaliśmy wszystkie dotyczące nas tematy. W wielu sprawach zaskakiwał mnie swoją wiedzą, a widząc moje zdziwienie wyjaśniał, że podczas mojej śpiączki farmakologicznej mój brat dużo z nim dyskutował i opowiadał o sobie, o mnie, o rodzicach...
Przegadaliśmy tak dwie godziny. Zayn był bardzo dobrym słuchaczem; rozumiał mnie, wiedziałam, że mogę mu się wyżalić, a on mnie pocieszy, zapewni, że będzie lepiej... Tak bardzo tego potrzebowałam.
Kiedy dochodziła dziesiąta przed południem skończyliśmy rozmowy, gdyż Joan przeciągnął się na niezbyt wygodnym materacu i wymamrotał, nadal będąc w półśnie:
-          [T.I.]? Zayn?
Poczułam ciepło w sercu. Widać chłopcy zaprzyjaźnili się przez owe nieszczęsne dwa miesiące mojego wywołanego odpoczynku.
-          Jesteśmy – zapewnił go Malik, chwytając moją dłoń i delikatnie ją ściskając.
-          Jesteśmy – powtórzyłam z subtelnym uśmiechem, nieśmiało zerkając na Zayn’a.
W miejscu zetknięcia się jego długich palców z moją nadal bladą i poharataną ręką czułam przyjemne łaskotanie.
Mój uśmiech powiększył się. Chłopak odpowiedział mi tym samym wesołym uśmieszkiem. Zrewanżowałam mu się eterycznym uściskiem dłoni. Jego wargi wygięły się jeszcze bardziej, a w czekoladowych oczach dostrzegłam radość.
-          Cześć, skarbie. Jak się spało? – zapytałam, poprawiając wolną ręką rozczochrane blond włosy brata.
-          Dobrze. A tobie?
Wstał ze swojego łóżka i wgramolił się na mój materac, a ja, by zrobić mu miejsce, przesunęłam się bliżej Zayn’a. Nie sądziłam jednak, że mulat siedzi tak blisko i na niego wpadłam. Od razu się odsunęłam i wymamrotałam przeprosiny, a on, nie zważając na leżącego obok mnie Joana pochylił się w moją stronę i szepnął mi na ucho tak, bym tylko ja usłyszała jego słowa:
-          Jeśli o mnie chodzi, możesz tak częściej.
Spłonęłam rumieńcem i wtuliłam zaczerwienioną twarz we włosy brata. Odpowiedziałam stłumionym głosem, nadal onieśmielona wyznaniem Malika:
-          Mnie również. Co robiłeś przez całą noc? Zayn mówił, że czekałeś, aż się obudzę...
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o błahostkach , aż w końcu mój żołądek musiał zdradzić mnie w najmniej odpowiednim momencie. Zaśmiałam się, by ukryć zażenowanie.
-          Głodna? – spytał Zayn wstając i puszczając moją dłoń. Już wtedy zatęskniłam za dotykiem jego ciepłych palców gładzących moją skórę, jednak próbowałam ukryć niezadowolenie. Z marnym jednak skutkiem, gdyż widząc moją minę, Malik parsknął śmiechem i uśmiechnął się do mnie słodko. Chłopak wziął Joana na ręce i zerkając na mnie, żarliwie kiwającą głową, dodał:
-          Zaraz przyniosę ci coś dobrego, tymczasem odstawię tego głodomora do stołówki.
Skinęłam głową na znak zrozumienia. Dziesięć minut później wrócił z pełną tacą przysmaków, a gdy wychodził pod pretekstem dopilnowania siedmiolatka, pocałował mnie przelotnie w czoło.
Wydawało mi się , czy stawał się coraz śmielszy? Prawdę mówiąc, nie miałam nic przeciwko gestom, którymi coraz częściej mnie obdarowywał.
-          Głupia. – skrytykowałam siebie.
W głębi serca wiedziałam jednak, że nic już nie wskóram. Mimo woli zakochiwałam się w Zayn’ie Maliku.

~by Klara

24 komentarze:

  1. :o Dawaj ciąg dalszy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na nastepną!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko kocham ciebie :D I nie moge sie doczekac nastepnej czesci :DD<3

    OdpowiedzUsuń
  4. ;o.
    Nie mogę się doczekać następnej części ;*.

    OdpowiedzUsuń
  5. och jakie to romantyczne :*
    uwielbiam twoje imaginy
    :*
    czekam na następne !

    OdpowiedzUsuń
  6. A dodasz jeszcze coś dzisiaj?
    Mega <3

    OdpowiedzUsuń
  7. super!! jak ty to wszystko wymyślasz?!?!??
    czekam na ciąg dalszy! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. cóż, dobijamy do 16 komentarzy:) bo chce 6 czesc :). ale moze jak to skończysz to może tak jakieś dłuzsze opowiadanie o Harrym? Takie jak było już kiedyś albo takie jak o Zaynie długie? A może coś o Niallu wymyślisz? Proszę naprawdę coś o Hazzie lub Niallu. Dla Oli:*:D Świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. po prosu świetne :**
    A dodasz następnym razem coś o Niallu ?
    Czekam za ^ część

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny *__* Czekam na część 6 .;DD I fajnie by było gdyby było szczęśliwe zakończenie .; ))

    A tak ogl napisz jakieś częściowy o Niallu <3]
    Ale taki z zakończeniem szczęśliwym :D <3<3
    Proszę . :D <3

    OdpowiedzUsuń
  11. AAA! KOCHAM! <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste *_*
    Natusss24

    OdpowiedzUsuń
  13. zakochałam sie w TWOICH imaginach !

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnyy ! :D
    Czekam na kolejny . ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam pytanie takie głupie ale musze je zadać.xx
    Ogl imagin zajefajny :)
    Ale jak to zrobiłaś że nie muszą osoby które piszą komentarz pisać tycg cyfr zanim dodadzą komentarz..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie przesadzaj ;D W końcu od tego jesteśmy, żeby sobie nawzajem pomagać ; )
      Więc tak... Wchodzisz kolejno w: Ustawienia-> Posty i komentarze-> Włącz weryfikację obrazkową-> Zaznaczasz NIE ;p
      mam nadzieję, że pomogłam .
      W razie czego - pytaj ;D

      Usuń
  16. Czekam na następną część <3
    Kocham twoje imaginy !
    Zrób o Louisie. Dawno nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Twoje imaginy są boskie :)
    Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  18. O mamo ! Uwielbiam twoje imaginy

    OdpowiedzUsuń