czwartek, 28 czerwca 2012

# 82 . Niall . część 4 .

Part 4 ;p Krótki, bo krótki, ale zawsze xD
Piosenka <klik>
____________________________________________________________

[T.I.]
Odsunęłam delikatną firankę w dużym oknie, by móc dostrzec kilkunastoosobową grupę reporterów tuż pod drzwiami mojego mieszkania. Każda osoba miała na sobie ciemne uniformy, a w rękach lustrzanki i dyktafony. Jeden z mężczyzn spojrzał w górę i dostrzegł mój obojętny wyraz twarzy i podpuchnięte od płaczu oczy, a moment później wskazał w kierunku okna, by mogli dojrzeć mnie jego kompani. Natychmiast zaczęli wykrzykiwać pytania, które, jak sądziłam, jak nic znalazłyby się na okładkach gazet już następnego dnia, gdyż prędkość przeraźliwie naddźwiękowa, z którą informacje o potencjalnym romansie Nialla znalazły się w sieci były doprawdy godne podziwu. Już wyobrażałam sobie te nagłówki w kolorowych magazynach: „Nowe zauroczenie członka zespołu One Direction?”, „Kolejna brunetka usidlona przez czarującego blondyna?” – o taak, to byłaby nie rada gratka dla brukowców.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z pewną trudnością z kieszeni obcisłych dżinsów i połączyłam się z siostrą.
-          Słucham.
-          Co. To. Ma. Być?!
Morderczy głos Emily mnie nie zdziwił. Wymamrotałam do słuchawki:
-          O co ci konkretnie chodzi?
-          O co mi chodzi. O co mi chodzi – powtórzyła kpiąco, z wyraźnie wyczuwanym cynizmem. – Chodzi mi o twój ROMANS z Niallerm Horanem, o którym już rozpisują się plotkarskie strony? Powtórzę więc: CO TO MA BYĆ?!
-          Uspokój się. To nieprawda.
-          Nie, pewnie, że nie. Nasz świat opanowały ludzkie klony, a twój sobowtór już umówił się na randkę z moim ulubieńcem. Nie? Więc jak wyjaśnisz fakt, że na zdjęciu, któremu właśnie się przyglądam, dziewczyna krocząca obok Nialla jest uderzająco do ciebie podobna. – Jej kpina mnie przerażała. – Wytłumacz mi to, proszę, bo oszaleję.
Westchnęłam. Naprawdę nie miałam ochoty tego roztrząsać.
-          Słuchaj. Po pierwsze: czytasz zbyt dużo fantasty. Po drugie: spotkałam go przypadkiem i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać. To wszystko.
-          Jasne. Kit wciskaj tabloidom – burknęła.
-          Słuchaj, mała, nie mam nastroju i czasu do bezsensownych kłótni, skoro i tak moje argumenty uznasz za bezpodstawne i je wyśmiejesz. Mam gdzieś to, że jestem tematem plotek, intryg i na każdej możliwej stronie pod moim adresem posyłane są złowróżbne komentarze i opinie co do wyglądu, usposobienia, chęci sławy i Bóg wie, czego jeszcze. Jestem zajęta. Wybacz mi, ale muszę kończyć. Pozdrów i ucałuj ode mnie rodziców. Pa.
-          Ale...
Rozłączyłam się. Wyrzuty sumienia przez to, że w tak nie wyrafinowany sposób wyładowałam na siostrze swą złość potęgowały się z każdą sekundą, lecz próbowałam je ignorować. Nienawidziłam kłamać, tym bardziej rodzinę i przyjaciół, którzy, mam nadzieję, nigdy nie usłyszą o moim błędzie. Błędzie? Nie, to nie błąd. To przeznaczenie, ale nie miałam czasu na roztrząsanie tej sprawy. Już dość pokomplikowałam sobie nowe życie i to nastąpiło już kilka dni po jego rozpoczęciu.
Chcąc sprawdzić, co siostra miała na myśli twierdząc, że wiele stron zamieściło już artykuły o haniebnym spotkaniu, włączyłam laptopa i, czekając aż system się zaktualizuje, poszłam do kuchni po szklankę soku.
Weszłam na jedną, drugą, trzecią stronę plotkarską, która przychodziła mi na myśl i... Nic. „Może nie było tak źle?” – pytałam się naiwnie w myślach. Przypomniałam sobie o jeszcze jednym adresie, który wręcz uwielbiała Emily i wystukałam nazwę na klawiaturze, by po chwili kliknąć ‘szukaj’.
„Koniec Patricii! Oto nowa zdobycz Horana!” – krzyczał jaskrawoczerwony nagłówek na stronie głównej. Zakrztusiłam się właśnie pitym sokiem. Pomimo łez w oczach i cięgle kaszląc, bezwiednie wczytałam się w treść zamieszczoną poniżej zdjęcia przedstawiającego mnie i zakapturzonego Horana. Nie przejęłam się nawet tym, że na fotografii wyglądałam jak ostatnie nieszczęście, bo gry robiono ową fotkę padał siarczysty deszcz.
Z każdym wyczytanym słowem złość, która we mnie buzowała, potęgowała się, aż narosła do stopnia krytycznego. Jedyny racjonalny pomysł wyżycia się znalazłam pod drzwiami mieszkania. Pośpiesznie wydrukowałam artykuł, narzuciłam kurtkę i zbiegłam po schodach na dwór.
Od razu otoczył mnie wianuszek dziennikarzy. Ja jednak stałam niewzruszona, nie odpowiadając na  ich pytania przekrzykujących się reporterów. W końcu zamilkli, a ja podjęłam dynamiczny monolog:
-          Co chcieliście osiągnąć? Dostarczyć kolejną rewelacyjną plotkę do świata internautów i gwiazd? Jeśli tak, to gratuluję wam serdecznie. Stworzyliście sobie fascynujący temat rozmów. W tym samym czasie zniszczyliście człowieka. Ale to się dla was nie liczy, prawda? Najważniejsze jest to, byście mogli opublikować jakąś wymyśloną, nierzeczywistą plotkę, a to, że naruszacie przy tym wolność i prawa innych już was nie obchodzi. Mam głęboko w poważaniu co myślicie na mój temat. – Jakby na potwierdzenie tych sarkastycznych słów zgniotłam i porwałam zadrukowaną kartkę oraz zrównałam ją z błotnistą ziemią.
-          To naprawdę myślisz o prasie? – spytała jedna z kobiet, przybliżając do mojej twarzy dyktafon, a podniecenie widoczne na jej twarzy rosło z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem.
-          Chcecie prawdy? – powtórzyłam z cynizmem, ledwie powstrzymując łzy bezsilności i złości. – Wy nie pragniecie prawdy. Chcecie sensacji. Stworzyliście sobie centrum zainteresowania w jednym, utalentowanym człowieku i zrobicie wszystko, byleby tylko przeinaczyć wszelkie fakty. A Niall Horan jest doskonałym celem. Ma to, o czym inne dzieciaki, nastolatkowie czy nawet dorośli mogą tylko marzyć.
-          A co o nim myślisz? Co myślisz o Niallu Horanie? Co cię z nim łączy? – dopytywał się krzepki mężczyzna w czarnym kombinezonie. Przeniosłam na niego wściekły z bezradności wzrok.
-          Co o nim myślę? Nic. Jest kolejną rozpieszczoną gwiazdką, ale tylko według waszego mniemania. Bo, słowo daje, gwiazdora z okładek, którego uwielbiają miliony nastolatek nigdy nie spotkałam. I wcale nie chcę spotkać.
Odwróciłam się na pięcie i pognałam do domu ani razu nie obejrzawszy się przez ramię. Nie wiedziałam, czy zrobiłam dobrze wygłaszając swoje zdanie, czy było wręcz odwrotnie. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to.
„Zapomnę o Niallu Horanie. Zapomnę. Zacznę życie od nowa” – przekonywałam się w myślach, walcząc z napływającymi łzami. „Znowu” – dodałam z rezygnacją i zamknęłam za sobą drzwi.

[Niall]
Pukanie. Nieustające, nieznośne, pukanie. Nie miałem siły krzyknąć, żeby dali mi spokój. Nie chciałem sprawiać przykrości Eleanor. Z westchnieniem irytacji podniosłem się z fotela i odkluczyłem brunetce, by nacisnąć klamkę i wpuścić ją do środka, po czym bez słowa wróciłem na poprzednie miejsce. Dziewczyna weszła do pokoju i cicho zamknęła za sobą jasne drzwi. Podeszła do mnie, ukucnęła przy fotelu, pytając i ściskając delikatnie moją dłoń:
-          Co się stało?
Nie odpowiedziałem. Utkwiłem niewidzące spojrzenie w zielono-pomarańczowym dywanie u moich stóp, a Eleanor, widząc, że nie mam w planach jej odpowiedzieć, usiadła na siedzeniu obok, lecz nie zabrała głosu. Wyczuła, że jest mi źle i ,  zachowując się taktownie, poczekała, aż w końcu zdołam odrzec:
-          Jeden dzień wspólnie spędzony. Przez te kilka godzin, które przegadaliśmy, dzięki którym się poznaliśmy nie mogę o niej nie myśleć. A najgorsze jest to, że to, co dopiero zaistniało i zaczęło się rozwijać, ja tak po prostu zniszczyłem myśląc, że tak będzie lepiej. Mało treści, jednak zwięźle i na temat. Jestem...
El ścisnęła moją rękę nie dając mi dokończyć. Nachyliła się nad stolikiem, który nas dzielił i spojrzała mi prosto w oczy, po czym powiedziała łagodnie, z pobrzmiewającym w jej głosie przekonaniem:
-          Nie jesteś głupi. Każdy człowiek popełnia błędy, nie ma nieomylnego stworzenia. To przez pomyłki  zdajemy sobie sprawę, ile ktoś lub coś dla nas znaczy i staramy się to naprawić. To właśnie ta próba podjęcia reperacji świadczy o tym, jak silni być potrafimy. A więc, jeśli ona jest tą szczęściarą, która poskromi leprechuna w tobie będącego... – mówiąc to, uśmiechnęła się ciepło i zmierzwiła mi włosy. - ...skończ to, co nie ma sensu istnieć i zajmij się tym, co zaowocuje w przyszłości.
W jej brązowych oczach dostrzegłem mądrość i pewność, która miała mnie upewnić w przekonaniu, żebym zrobił tak, jak podpowiada mi sumienie. I rzeczywiście, nie chciałem już kłamać. Nie chciałem oszukiwać fanów, rodziny, przyjaciół, siebie... [T.I.]. Źle się czułem, kiedy nadeszła pora na wytłumaczenie Patrici, dlaczego musimy się rozstać. Nie, nie rozstać. Przestać oszukiwać. Nie tworzyliśmy prawdziwego związku. Lepsza jest prawda, nawet jaka by ona nie była, niż kłamstwo, prawda? Czy to nie tak powiedziała [T.I.]?
Eleanor przytuliła mnie i wyszeptała mi do ucha:
-          A teraz czas, byś w końcu zignorował to, co wypisują o tobie te wstrętne szmatławce i zaczął żyć pełnią życia.
Nim zdążyłem odpowiedzieć, do pokoju wparował Louis z laptopem w rękach.
-          Chyba się puka ! – skarciłem go .
-          Tak... Nie... Nieważne – powiedział z ekscytacją.
Usiał na oparciu fotela Eleanor i postawił netbooka na stoliku tak, bym i ja, i dziewczyna mogli zobaczyć materiał wideo. Przed jego włączeniem, powiedział do mnie z powątpiewaniem:
-          Coś ty zrobił tej dziewczynie, człowieku?
Na ekranie pojawiła się zaczerwieniona ze złości twarz [T.I.], a dookoła niej błyskały flesze aparatów fotograficznych. Wspomniana mówiła z wyrzutem:
-           Chcecie prawdy? Wy nie pragniecie prawdy. Chcecie sensacji. Stworzyliście sobie centrum zainteresowania w jednym, utalentowanym człowieku i zrobicie wszystko, byleby tylko przeinaczyć wszelkie fakty. A Niall Horan jest doskonałym celem. Ma to, o czym inne dzieciaki, nastolatkowie czy nawet dorośli mogą tylko marzyć.
-          A co o nim myślisz? Co myślisz o Niallu Horanie? Co cię z nim łączy?
-          Co o nim myślę? Nic. Jest kolejną rozpieszczoną gwiazdką, ale tylko według waszego mniemania. Bo, słowo daje, gwiazdora z okładek, którego uwielbiają miliony nastolatek nigdy nie spotkałam. I wcale nie chcę spotkać.
Przymknąłem oczy. Czułem na sobie zdumione spojrzenie Eleanor. Podniosłem się szybko z siedzenia i, prawie biegnąc, wyszedłem z pokoju. Przystanąłem w holu, by narzucić na siebie kurtkę i wymknąłem się z domu. Zniszczyłem zaczątek miłości i było mi z tym źle. Niesłychanie źle.


~By Klara
~by
kochaaaam! <klik>

17 komentarzy:

  1. super ;D part 4 troche podobna do filmu "Randka z gwiazdą", po prostu idealny imagin. więcej takich. kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj prosze cie dodaj nastepny bo chce wiedziec co dalej...<3

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKIE . <3 Jak najszybciej dodaj następny !! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie część 5?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że będzie :D i 6 również ^^
      Co do komentarza niżej... Wiem, za dużo zaczerpnięte z filmu... :/ ale nie wiedziałam, jak to mniej więcej streścić, żeby koniec miał sens i nie wyszedł mi kolejny naiwny, choć i tak pomimo moich starań taki wyszedł -,-

      Usuń
    2. ojaaa zakochałam się w Niall'u z tego imagina!:D

      Usuń
  5. Fajne , tylko bardzo dużo wzięte z filmu co mnie trochę drażniło przy czytaniu. Mam nadzieję , że kolejna część nie będzie tak uderzająco podobna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. NIESAMOWITY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ;P. Czekam na następne :* :D

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG ! Dalej , prosze dalej pisz

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny...
    i te wypowiedzi, najlepsze ;>
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny.cudowny,genialny ! : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały!
    Kasiutron

    OdpowiedzUsuń
  12. I jak zwykle jestem skłonna napisać, że ów część wyszła ci wspaniała. Z ciekawości już nawet obejrzałam film, na którego podstawie tworzysz tego imagina. ;-) Czekam na następną część.

    A tym czasem zapraszam do siebie na część drugą rozdziału trzeciego.
    [trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  13. świetna część!
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  14. o jezus. BĘDĘ MUSIAŁA PODZIĘKOWAĆ TAKIEJ DZIEWCZYNIE KTÓRĄ MI BLOGA POLECIŁA.
    DZIĘKUJE <3333
    a tak wgl to fajna część i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń