Druga część, z której jestem dumna. Ogólnie ten imagin
wydaje mi się najlepszym jak dotąd imaginem, który napisałam. Jakiś wstęp do
niego? Piosenka. Bez niej to nie jest to samo.
Piosenka: <klik>
-------------------
Białe, ostre światło, które raziło go w oczy. Z trudem
otworzył powieki. Jego wzrok przyzwyczaił się dopiero po kilkunastu sekundach
nerwowego mrugania. Otaczała go sama biel. Biała pościel, białe ściany. Jakiś
dziwny płyn, który sączył się do jego żył przez cienką rurkę. Kroplówka, odkrył
z przerażeniem i dopiero wtedy sobie uświadomił co się stało. Przechodził przez
jezdnię, a w następnej sekundzie zobaczył pędzące auto jadące wprost w jego
kierunku. Miał wypadek. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na czterech krzesełkach
siedzieli chłopcy. Zayn wyłożył się na kolanach Niall’a i Liam’a. Liam siedział
w środku, a na jego lewym i prawym ramieniu spoczywały głowy blondyna i
Louis’a. Wszyscy spali. Harry wyjrzał na okno. No tak, dochodził dopiero świt.
Nagle coś sobie uświadomił. Jeżeli byli tu chłopcy, czy oznaczało to , że się
pogodzili? Próbował wytężyć umysł, ale rozbolała go głowa, więc zrezygnowany
opadł na poduszki z cichym jękiem. Ułożył się w pozycji siedzącej, podciągnął
nogi i wtedy uświadomił sobie coś okropnego. Nie czuł dolnej części ciała.
Odkrył kołdrę i poruszał palcami stóp. Palce posłusznie wykonały polecenie, ale
on niczego nie poczuł.
Usłyszał ciche pomruki Niall’a przez sen. Blondyn przekręcił
się we śnie i położył na mulacie. Do oczu Harry’ego napłynęły łzy. Płynęły
mimowolnie po jego policzkach. Ukrył twarz w dłoniach i zaczął cicho szlochać.
Jednak najwyraźniej jego szloch obudził chłopaków, ponieważ gdy podniósł wzrok,
by otrzeć łzy, ujrzał ich nad sobą. Mieli zatroskane wyrazy twarzy. Niall i Zayn
przysiedli na łóżku, a Liam z Louis’em obeszli je i zrobili to samo.
- Dlaczego nic nie czuję?! – wykrzyczał. – Dlaczego?!
Chłopcy spojrzeli po sobie.
- Harry… - zaczął Louis, chwytając go za rękę. – To minie.
- Przecież wiem, że nie. Zostanę kaleką do końca życia. Ja
nic nie czuję, nic!
Nastała cisza. Po kilku minutach, do sali wszedł lekarz.
- Witam, panie Styles. Jak samopoczucie? – odsunął kołdrę i
sprawdził stan nogi. Później przebadał jego ramiona i twarz.– Wszystko wygląda
w porządku.
- To dlaczego nic nie czuję?
Chłopcy i lekarze spuścili wzrok. Harry popatrzył po nich.
- Coś wiecie, prawda? Wiecie, ale nie chcecie mi powiedzieć.
O co chodzi?!
Przez chwilę nikt mu nie odpowiedział. Pierwszy odezwał się
Liam, który spojrzał na doktora, mówiąc:
- My to zrobimy.
Lekarz kiwnął głową i wyszedł.
- Co zrobicie? – Harry popatrzył po twarzach swoich
przyjaciół. Ich wzrok był wlepiony w ziemię. Nikt nic nie chciał powiedzieć.
- Może zacznę od czegoś innego. Co się właściwie stało?
- Miałeś wypadek samochodowy, Harry – zaczął Zayn. –
Przechodziłeś przez pasy, ale nie zauważyłeś auta, które jechało z naprzeciwka.
Próbowaliśmy cię odepchnąć, ale było za późno. Trafiłeś do szpitala, miałeś już
przeprowadzone dwie operacje. Kiedy tu trafiłeś… - głos zaczął mu się łamać. –
byłeś w bardzo poważnym stanie. Nie wiedzieliśmy, czy w ogóle…. Czy w ogóle…
przeżyjesz – dokończył, a z jego oczu popłynęły kolejne łzy. – Byłeś w śpiączce
przez trzy tygodnie. Lekarze zastrzegali, że możesz się obudzić, ale pojawią
się komplikacje.
- Będę kaleką, tak? – popatrzył pustym wzrokiem na ścianę.
Nie, to niemożliwe.
- Nie będziesz.
- Przestańcie mnie oszukiwać ! – wykrzyczał, strącając z
szafki walające się na niej magazyny.
- Nie będziesz – powtórzył uparcie Niall. Chyba po raz pierwszy
odezwał się od przebudzenia Harry’ego. Jego głos sprawił, że chłopak przestał
się szarpać i umilkł. – Może teraz nic nie czujesz, ale to minie. Potrzebna
jest tylko rehabilitacja. Zresztą już ją opłaciliśmy. Na czas twojego powrotu
do zdrowia, wszyscy zamieszkamy razem. Będziemy się tobą opiekować i nie
zostawimy cię. – popatrzył na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu. Harry
otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale zamknął je i zamilkł.
*
- No, już. Powolutku. – instruował Louis. Razem z Niall’em
podtrzymywali Harry’ego za ramiona i pomagali mu wejść po schodach do ich
nowego mieszkania. Była to kawalerka, ale trzeba było pokonać kilka schodków,
aby dostać się do drzwi wejściowych.
- Cholera, mogłem o tym pomyśleć – przeklął pod nosem Niall.
– Mogłem kazać wyburzyć te schodki albo poszukać czegoś innego.
- Niall – spojrzał na niego błagalnie Harry. – Przecież dam
sobie radę. I tak jestem wam wdzięczny, że tu ze mną jesteście i mnie nie
zostawiliście. Co ja bym bez was zrobił? – uśmiechnął się. Reszta odwzajemniła
uśmiech, po czym otworzyli drzwi i wpuścili bruneta do środka.
Harry wyszedł ze szpitala dziś rano po ponad dwumiesięcznych
rehabilitacjach i pobycie tam. Poruszał się, ale sprawiało mu to trudność. Nie
dawał sobie rady z choćby najprostszymi czynnościami: ubraniem się, zejściem ze
schodów, kąpielą. Do chodzenia używał kuli, lecz i to robił bardzo rzadko.
Większość dni spędzał na leżeniu na kanapie i oglądaniu telewizji. Oni byli z
nim. Nie zostawiali go samego choćby na chwilę. Mogło to być dla niego trochę
uciążliwe, ale nie przeszkadzało mu to, gdyż sam sobie nie radził. Pomagali mu
jeść, ubrać się, umyć, przejść kilka kroków z kuchni do salonu. Byli jego
wsparciem, opoką. Poświęcili się mu całkowicie. Utracili kontakt z resztą
przyjaciół, fanami, zaniedbali rodziny. Nie wychodzili z domu, towarzyszyli
Harry’emu. Zakupy robili co tydzień. Dobierali się we dwóch – trzech i
wychodzili do supermarketu kupić jedzenie na cały tydzień, aby przez następne
siedem dni nigdzie nie wychodzić. Zawsze choć jeden z nich zostawał wtedy z
brunetem. Ludzie nie rozpoznawali ich w workowatych ubraniach, okularach
przeciwsłonecznych na nosie i kapturach głęboko zaciągniętych na głowę. Jedyną
osobą, która ich oglądała , była rehabilitantka Harry’ego. Co dwa tygodnie
przez pełne dwie godziny wykonywała z brunetem ćwiczenia, które miały mu
niedługo przywrócić pełne czucie w dolnych kończynach. To były też jedyne dni,
kiedy w pokoju z nim nie przebywał żaden z nich.
To wszystko trwało rok. Harry był coraz bardziej radosny,
wracała mu pełnia życia, gdyż potrafił samodzielnie zjeść, ubrać się, a nawet
przejść kilkanaście metrów, nie opierając się na nikim. Dla niego to był
ogromny sukces, zarówno jak i dla chłopaków.
- Chcecie coś z kuchni? – spytał Harry. – Idę po popcorn, bo
Niall zdążył już wszystko zjeść – zaśmiał się, wstając z kanapy. W telewizji
leciał jakiś kolejny nudny film. Nagle usłyszeli głośny huk. Cała czwórka
zerwała się z sofy i odwróciła w stronę Harry’ego. Leżał nieprzytomny na podłodze.
Podbiegli do niego, próbując go ocucić. Liam wezwał karetkę. Klepali go po
twarzy, ocierali czoło zimnym okładem z ręcznika, co na chwilę przywróciło mu
przytomność.
- Harry. Harry, wszystko będzie w porządku. Karetka już tu
jedzie. Tylko…
- Tylko mam nie odchodzić i nie iść w stronę światełka w
tunelu? –kąciki jego ust podniosły się lekko do góry. – Chłopcy, chcę wam
podziękować. Dziękuję, że ze mną byliście i przepraszam, że zmarnowałem wam rok
życia. Dla was to był tylko rok z wielu lat, które was jeszcze czekają, ale dla
mnie to było prawie całe życie. Przepraszam, że wam go zmarnowałem. Cóż za
ironia… Kiedy próbowałem się zabić – przeżyłem, kiedy chcę żyć – ginę.
- Nie! Nie wolno ci tak mówić ! – przerwał mu Zayn, biorąc
jego twarz w swoje dłonie. Szkliły mu się oczy, ale nie przyjmował do
świadomości, że to może być koniec. – Niczego nie zmarnowałeś. Ciebie też czeka
jeszcze przed sobą wiele lat.
Wargi Harry’ego ponownie uniosły się lekko do góry. Ściskali
jego ręce, gładzili po włosach. Chcieli mu pokazać, że tu są. Dla niego. Że
wszystko będzie w porządku. Klatka piersiowa bruneta miarowo opadała, kiedy
jego serce zabiło po raz ostatni, unieruchamiając tym samym jego pierś.
- Nie! Nie! – wrzeszczał Louis. Klepał Harry’ego po twarzy,
dolewał wody do okładu, tulił go do siebie. Na nic. – Nie… - wychrypiał.
Nikt już nie ukrywał łez. Karetka przyjechała, sanitariusze
reanimowali bruneta, by po chwili stwierdzić zgon. Przykryli go czarną płachtą,
przenieśli na nosze i wprowadzili do karetki.
Niall szarpał się, próbując ich zatrzymać, lecz Zayn, Liam i
Louis powstrzymywali go. Sami mieli ochotę zrobić to samo, ale wiedzieli, że
muszą być silniejsi dla niego.
Kiedy karetka odjechała, zabierając im na zawsze
przyjaciela, zapadła grobowa cisza. Czwórka chłopaków stała na podwórzu, nie
przejmując się mrozem spowodowanym wietrzną pogodą. Łzy zamarzały na
policzkach, a oni stali w swoich objęciach, cicho żegnając swojego brata.
*
Krople deszczu miarowo bębniły o szybę samochodu, jakby same
niebiosa płakały. Dziś mijało pół roku od śmierci Harry’ego. Sami lekarze
orzekli, iż powodem jego nagłej śmierci był wylew krwi do mózgu, który pojawił
się po jego wypadku. Chłopcy obarczali siebie winą, sądząc iż gdyby chodzili z
nim regularnie do szpitala, zostałby on wcześniej wykryty, a teraz nie
musieliby jechać nad jego grób. Ta rocznica – tak smutna i przygnębiająca, w
pewien sposób łączyła ich wszystkich. Jego śmierć jeszcze bardziej zbliżyła ich
do siebie. Zamknęli się na świat, ale nie na siebie. Wycieraczki odgarniały
krople deszczu. W aucie panowała cisza.
- Zaraz będziemy na miejscu – powiedział Louis, który
prowadził samochód. Na miejscu pasażera leżał ogromny bukiet kwiatów i gitara.
Grób swojego przyjaciela odwiedzali co tydzień, zapalając znicze, przynosząc
kwiaty, ale dzień każdego miesiąca, w którym zginął Harry, traktowali jak
rocznicę. Wtedy to śpiewali mu piosenki i przynosili ogromne bukiety. Z tyłu
wcisnęli się Liam, Zayn i Niall, który siedział w środku. Przez pogodę była
ograniczona widoczność, ale w ciemnych kształtach rozpoznali drzewa, które
rosły tuż przed wejściem na cmentarz. Dzieliło ich tylko kilkaset metrów.
Nagle piorun uderzył w pobliski dąb, który z hukiem zwalił
się na jezdnię. Jezdnię, którą jechali oni. Louis próbował w ostatniej chwili
skręcić, lecz nie zdążył. Prawy bok auta od strony pasażera uderzył w ogromny
pień. Śliska szosa spowodowała poślizg, przez co auto ślizgało się po drodze,
aż wjechało do głębokiego rowu. Samochód w końcu się zatrzymał. Szyby były
powybijane, a deszcz dostał się do środka, mocząc tapicerkę. Bukiet z kwiatami
rozbił się o podwozie, gitara połamała się na dwie części. Samochód nadawał się
na złom. Niall oddychał głęboko. Jego ręce były pokrwawione, przecięte przez
odłamki szyby. Spojrzał na swoich przyjaciół. Louis miał głowę położoną na
kierownicy, jego twarz i ręce były poharatane. Liam i Zayn także byli
nieprzytomni. Zauważył strużkę krwi cieknącą z głowy bruneta. Na ciele mulata
było mnóstwo siniaków. Blondyn zdołał tylko usłyszeć odgłos syreny i stracił
przytomność.
*
Złożył kwiaty, odmawiając modlitwę. Gdy skończył, przysiadł
na brudnej, mokrej ziemi. Powiódł wzrokiem po nagrobku.
- Cześć, chłopcy. – przywitał się. Nie doczekał się
odpowiedzi. – To już miesiąc, odkąd was nie ma, a ja nadal czuję, jakby to było
wczoraj. Jakbym jeszcze wczoraj was spotkał i bał się, że mnie nie
zaakceptujecie w zespole. Ale was już długo nie ma. Czuję się, jakbym został
już sam na tym świecie. Wiem, że pewnie wolicie, abym wam mówił, że u mnie w
porządku, że sobie radzę, ale tak nie jest. Odkąd was zabrakło, wszystko się
sypie. Jedyne, czego pragnę, to z wami porozmawiać.
Przeczesał palcami swoje blond włosy. Przynajmniej każde z
nich zostało złożone w tym samym grobie. Kazał przebudować grób, aby mogło tam
się zmieścić pięć trumien. Już cztery z nich tam spoczywały, a on czuł, że
niedługo i on tam dołączy. Od ich wypadku, w którym zginęła mu reszta
przyjaciół, przychodził tu codziennie, spędzając całe dnie. Czasem nawet
zasypiał tu. Opowiadał im o tym, co robił danego dnia, a raczej o tym, czego
nie robił. Gdy i śmierć zabrała mu ich, przesiadywał tu całymi dniami. Czasem
milczał, czasem płakał z bezsilności, czasem krzyczał na nich, nie mogąc
zrozumieć, dlaczego go zostawili samego na tym świecie. Jednak i to przestało mu
wystarczać. Chciał z nimi porozmawiać naprawdę. Znał jedyny sposób na spotkanie
ich, ale czekał na odpowiedni dzień. Wszyscy zginęli w tym samym dniu, różnego
miesiąca, więc i on nie chciał od tego odstępować. A dziś był ten dzień.
Dokładnie siedem miesięcy odkąd umarł Harry, miesiąc odkąd zginął Liam, Louis i
Zayn. Przesiedział u nich cały dzień, aż nastał wieczór. Księżyc schował się za
chmurami, co wydawało mu się sprzyjającą okolicznością. Kiedy nastała pora na
pożegnanie, podniósł się, otrzepując spodnie z brudu, po czym poprawił kwiaty
na ich grobie.
- Już niedługo. – wyszeptał, odchodząc. Poszedł w stronę,
gdzie mieli wypadek. Nadal nie potrafił zrozumieć, dlaczego Bóg zabrał mu
czwórkę najbliższych mu osób, a jemu pozwolił żyć. Nie chciał żyć, kiedy ich tu
nie było. Było po dwudziestej pierwszej, środek jesieni. Obawiał się, że o tej
porze nikt nie będzie tędy przejeżdżał, ale po kilkunastu minutach wyczekiwania
ujrzał w oddali żółte reflektory, majaczące w ciemności.
To już pora, powiedział sam do siebie. Spojrzał w niebo,
uśmiechając się. Zaraz się spotkają i już na zawsze będą razem. Gdy auto było
blisko, wyskoczył na jezdnię.
~by Julia
Mmm<3 Biste :*
OdpowiedzUsuńNatusss24
Ja płakałam, płaczę i chyba płakać będę za każdym razem gdy to przeczytam. Świetny tekst razem z podkładem muzycznym - CUDO!!! :) Oby takich więcej!
OdpowiedzUsuń[http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]
Płacze teraz ... Nie mogę przestać . Piszesz cudowne teksty .. ale jak czytam te bardzo smutne , boję się , że może coś takiego się stać . Czy byś mogła napisać coś typu " Pierwsze spotkanie " ?
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie, a co dokładnie masz na myśli?
UsuńNo typu Idziesz sobie przez park i spotykasz ktoregos z nich itp .
UsuńMam już pomysł na tego typu imaginy, ale najpierw muszę uporać się z Niallem i Lou xD Obiecuję, że taki się pojawi, ale jeśli chcesz dedykta - dodaj chociaż inicjał : )
UsuńMatko, popłakałam się!
OdpowiedzUsuńTo bł piękne!
Kasiutron
Odjęło mi mowę i nie panuję już nad łzami. Nie sądziła, że taki będzie koniec; strasznie smutny, jednak to w nim pokochałam. Po prostu zakochałam się w tym imaginie. Fenomenalna robota! ;-)
OdpowiedzUsuń[trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]
zgadzam się, to było realistyczne, przez to ja również uroniłam kilka łez. Autorka jest po prostu genialna.
UsuńEh, znów rycze.
OdpowiedzUsuńŚlicznie piszesz.
Jednak nie korzystam z "To piosenka do opowiadania", bo ja jak czytam muszę się skupić,nic mi nie może przeszkadzać. Nawet gdy czytam imaginy które mają 3 zdania też nikt ani nic mi nie może przeszkadzać. Cóż... Tak już mam.
Proszę dla mnie imagin o Haroldzie.
-Ola-
Zgodnie z życzeniem informuję o nowym rozdziale, który pojawił się właśnie przed chwilą na trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com. Liczę, że się spodoba. :-)
OdpowiedzUsuńJa beczę...
OdpowiedzUsuńJejku ja w to nie wieże że ja beczę
ta muzyka, i ten imagin są tak smutne a zarazem piękne
Ja rycze!
OdpowiedzUsuńNie pisz więcej takich smutnych bo ja rzekę łez wyleje
a tak naprawdę...imagin fenomenalny!!
Ryczę jak pieprznięta..!
OdpowiedzUsuńImagin niesamowity.. ale poszła na niego cała paczka chusteczek..
Więcej takich pięknych imaginów, niekoniecznie tak smutnych ; )
*Alex*
No i płaczę ;/
OdpowiedzUsuńpiszesz świetne imaginy ! ; *
zapraszam do mnie ( http://wexlovexnzllhximaginy1d.blogspot.com/ ).
Chciałabym prosić o opinię `specjalistki` ;)
xoxo. ♥
to zdecydowanie twój najlepszy imagin :) popłynęły mi chyba trzy łzy a to naprawdę rzadko mi zdarza. naprawdę świetne. Myślę , że dobrze by było gdyby więcej z twoich opowiadań nie kończyło się happy end`em , bo smutne lepiej ci wychodzą. Ale to tylko moja skromna rada :D Myślę , że będę tu wpadać częściej. ;) Ostatni twój imagin który tak bardzo mi się podobał to był wieloczęściowy Zayn. (:
OdpowiedzUsuńNigdy więcej takich imaginów !!
OdpowiedzUsuńChyba, że chcesz, żebym na zawał zeszła po przeczytaniu !!
Genialny, fenomenalny, cudowny... naprawdę nie wiem jakich słów użyć.
Imagin wbija w siedzenia. I to jeszcze jak. Musiała minąć jakaś chwila zanim się ocknęłam po przeczytaniu.
Kina ;p
Ty jesteś niesamowita !! ♥
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepszy imagin jaki czytałam ! ;)
I ta piosenka ..
Po prostu ryczęę !
` Monikaa. (:
proszę nie pisz więcej takich smutnych imaginów, bo zabraknie mi łez do wypłakania :( a one są super :) przeczytałam eszystkie :)
OdpowiedzUsuńObie części super! Przez parę dni nie miałam internetu i zdałam sobie sprawę, że nie potrafię wytrzymać bez tego bloga. Proszę piszcie dalej tak świetne imaginy ;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Ryczę,ryczę i ryczę...kurde chyba muszę zainwestować w kolejną paczkę chusteczek...świetnie piszesz oby tak dalej:)Tylko proszę nie takie smutne(no jak dla mnie to tragiczne) zakończenia
OdpowiedzUsuńRyczę i ryczę przez cały 2 imagin ryczałam no nie mogę brakuje chusteczek
OdpowiedzUsuńNie no brakuje mi słów. Poryczałam się jak małe dziecko. Dosłownie. Ryczałam i ryczę dalej, chociaż minęło już kilka ładnych minut odkąd skończyłam to czytac. Miałaś rację pisząc przed pierwszą częścią, że to wciśnie w fotel. Bardzo fajny imagin. I bardzo realistyczny. Nigdy nie czytałam tak dobrego imagina. Jestem godna podziwu :) Z każdym czytanym słowem przeze mnie, ryczałam coraz bardziej. Wypłakałam i wysmarkałam chyba z pół pudełka chusteczek. Moim zdaniem masz wielki talent do pisania i powinnaś coś z tym zrobic ;)Powtórzę się i napiszę jeszcze raz, że naprawdę imagin jest świetny chociaż 2 razy to i tak za mało ;)Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńGdy go przeczytałam nie dałam rady nic zrobić bo byłam tak roztrzęsiona.Rycze i będę płakać Bo to jest cudowne ;'(
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu płakałam na imaginie.
Widać że wkładasz w to całą dusze.Kochanny Nialluś <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
W tym imaginie ukazane jest jak człowiek może stoczyć się na dno.
I że najważniejsi są przyjaciele i PRZYJAŹŃ !!!!!!!!!
I módlmy się by przyjaźń chłopaków trwała na wieki :D .
~Dominika Horanowa Niallerowa<3<3<3.
Podczas ostatniego akapitu włączyłam sobie piosenkę Christina Perri - A Thousand Years. Muzyka i tekst bardzo taki wzruszający, a do tego imagin po prostu łzy mi lecą.
OdpowiedzUsuńMoże nie pierwszy raz płakałam gdy coś czytałam, ale to było wzruszające.
no cóż przynajmniej giną razem. Smutne i oby się nie spełniło.
OdpowiedzUsuńElisabeth
Miałam łzy w oczach, kiedy to czytałam :'(
OdpowiedzUsuńRycze! No nie mogę ich powstrzymać! (Monika Antoniewicz... Sorrki, że anonim, ale nie wiem czemu nie mogę się zalogować na moje konto)
OdpowiedzUsuńJeeezu Mega !: o <33333
OdpowiedzUsuńMarta.: D
Piękne <3 Pisz więcej bo masz talent :*
OdpowiedzUsuńpłaczę i płaczę i nie moge przestac masz talet dziewczyno
OdpowiedzUsuńBiedny Nialler. On zawsze ma najgorzej. Jest taki uroczy i niewinny że kiedy on płacze imaginy stają się wyjątkowo smutne. Gdyby to Louis został? To nie byłoby to samo. Jak czytam że Niallowi smutno moje serce zwyczajnie pęka na tysiące kawałków. To okropne, ale ja chyba lubię płakać.
OdpowiedzUsuńryczę <3 cudowny imagin Paula xx
OdpowiedzUsuńRyczę jak powalona naprawde świetny !!!
OdpowiedzUsuńDlaczego ich zabiłaś ? Dlaczego ?! Świetny ! Kooooocham Twojego bloga ! ♥
OdpowiedzUsuńNormalnie się popłakam. Teraz gdy pomyśle że oni mogliby tak skończyć jestem przerażona. Boże oni mają dopiero po 19 lat
OdpowiedzUsuńDlaczego ja zawsze płaczę jak czytam ;( Kocham to <3
OdpowiedzUsuńTo było piękne...<3 To pierwszy imagin przy którym się poryczałam...
OdpowiedzUsuńCudowny! nie lubię smutnych ale ten jest piękny! dawno tak nie plakalalam. nie wyobrażam sobie życia bez 1D. szczerze to boję Sie ze w każdej chwili może im sue coś stać nie tylko im również moim znajomym rodzinie. gdy tylko o tym myślę chce mi sue płakać. przepraszam za te wyznania ale coś mnie naszlo. no nic.
OdpowiedzUsuńczytam dalej !
iwona :*
Matko... Ale to piękne.
OdpowiedzUsuńpłacze... rycze tak naprawde! ten imagin jest świetny! i.. słów mi brak. chyba zaraz sie utopie we łzach. ten podkład też boski <3 ;c
OdpowiedzUsuńNigdy nie plakalam tak jak teraz zapisze sobie to gdzies by o nim niezapomniec masz talent
OdpowiedzUsuń