wtorek, 19 czerwca 2012

# 74 . Liam .


Mieszkałam z chłopakami. Byli dla mnie jak rodzina, najlepsi przyjaciele, osoby, którym ufałam, mogłam o wszystkim powiedzieć. Jedynym wyjątkiem był Liam- od niedawna mój narzeczony. Spędzałam z nimi większość czasu nie tylko w domu, ale i w pracy. Poza przyjacielskimi stosunkami, wiązały nas również wspólne pasje, zainteresowania. Oni- śpiewali w zespole, ja- pisałam dla nich teksty piosenek i byłam ich prywatnym psychologiem. Nie sprawiało mi to trudności, gdyż od dawna dobrze się znaliśmy i rozumieliśmy się bez słów. Bez trudu odgadywałam, kiedy któryś z nich miał gorszy dzień czy problem, z którym nie może sobie poradzić. Działało to też w przeciwną stronę. Razem tworzyliśmy zgraną, kochającą się paczkę. Do czasu…
Niall i Louis poszli na zakupy, Harry oglądał telewizję, Liam gotował obiad, a Zayn przebywał w swoim pokoju, zapewne układał fryzurę. Postanowiłam, że posprzątam łazienki. Przebrałam się w krótkie szorty i zwiewną koszulę Malika., bo akurat to było pod ręką. Porządki rozpoczęłam od łazienki mulata.  Najpierw umyłam wannę, zlew, wytarłam lustro i zabrałam się do czyszczenia podłogi. Stanęłam na stołku przy umywalce i sięgnęłam po mop. Wtem zgasło światło. Krzyknęłam. Nic nie widziałam, dlatego niechcący zrzuciłam na siebie flakonik perfum Zayna. Cicho przeklęłam i po omacku pozbierałam odłamki szkła, po czym wyrzuciłam je, na szczęście trafiając, do kosza. Powoli wstałam i niezdarnymi ruchami próbowałam zapiąć koszulę. Zeszłam na dół. Harry zdziwił się na mój widok, ale machnęłam ręką, by nie komentował. Weszłam do kuchni. Liam, gdy tylko mnie zobaczył, wypuścił pokrywkę od garnka, która z głośnym hukiem upadła na podłogę.
-Żarówka się spaliła. W łazience Zayna- rzekłam
Payne pokiwał głową, ale w jego oczach dostrzegłam nutkę podejrzliwości. Po chwili w pomieszczeniu ukazał się Malik. Był cały czerwony, pot lał się z niego strumieniami. A na dodatek paradował w samych bokserkach- czym nie byłam szczególnie zaskoczona, bo widziałam każdego z nich w takim stanie codziennie.
-Stało się coś?- zapytał mulat, posyłając mi zaskoczone spojrzenie.
Omiotłam wzrokiem swój strój: pognieciona, źle pozapinana koszula, poczochrane włosy i czuć było ode mnie ewidentnym zapachem Malika. Podniosłam głowę, uważnie patrząc to na Liama, to na Zayna. Payne zacisnął dłonie w pięści i wrogo spojrzał na kumpla. Podeszłam do niego, po czym objęłam go ramionami w pasie od tyłu.
-Powiedz mi- warknął- W którym momencie on jest ode mnie lepszy?
Odsunęłam się. Liam był wściekły i bałam się, ze ten zawsze opanowany i rozsądny człowiek, zrobi mi krzywdę. Po raz pierwszy przestraszyłam się własnego chłopaka. Payne przycisnął swoją twarz do mojej szyi i mocno się zaciągnął.
-Ładny zapach- stwierdził
-Liam, to nie tak jak myślisz- próbowałam ratować sytuację.
-No wiesz, raczej nie zakładam, że powiesz mi wprost: „Hej, zdradziłam cię z twoim najlepszym przyjacielem!”- syknął
-Proszę cię! Mylisz się! Pozwól mi wytłumaczyć! – w moich oczach stanęły łzy.
-[T.I.] ma rację. Stary, nie świruj, tylko daj jej wyjaśnić!- wtrącił Zayn.
Liam rzuciła się na niego i zaczął okładać pięściami niewinnego chłopaka. Mój krzyk przywołał Hazzę. Styles podbiegł do tarzających się po ziemi kumpli, próbując ich rozdzielić. Niestety, nie przyniosło to oczekiwanego skutku, wręcz przeciwnie. Loczek oberwał od Liama, taż że miał rozciętą wargę. Harold odsunął się z sykiem, zasłaniając krwawiące wargi. Wpadłam między bijących się chłopaków, osłaniając tym samym Zayna swoim ciałem. Payne zamachnął się celując w szczękę Malika, jednak chybił i jego cios trafił w moje oko. Rozpłakałam się, dotykając puchnącego miejsca. Oszołomiony Liam stał i wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Wtedy Lou i Niall wrócili do domu, targając mnóstwo siatek z zakupami, które rzucili niedbale w korytarzu, gdy zobaczyli co działo się w kuchni.
-Boże!- wrzasnął Louis, klękając obok mnie- Kto ci to zrobił?
W odpowiedzi zaniosłam się jeszcze większym szkol echem. Irlandczyk podał mi lodowy okład, a potem niczym doświadczony lekarz, zajął się opatrywaniem rany Harego. Zayn zaniósł mnie do salonu i położył na kanapie. Tomlinson usiadł obok, co chwilę sprawdzając stan mojego oka.
-Będzie to wyglądało dość nieciekawie- stwierdził- Powiesz mi kto cie tak urządził?
Pokręciłam przecząco głową, kuląc się. Louis westchnął, pogłaskał mnie po policzku i spytał:
-To Zayn?
Milczałam.
-A więc Harry. Już ja z nim sobie pogadam- dodał, wstając.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam z powrotem na sofę. Przesłałam mu smutne spojrzenie, które chłopak odczytał prawidłowo.
-To niemożliwe.- wyszeptał, zakrywając usta dłonią- To nie może być Liam!
Niechętnie przytaknęłam, próbując powstrzymać płacz. Lou jak oparzony wybiegł, udając się do pokoju Payne’a i ciągnąć ze sobą loczka.
-Potrzebujesz czegoś?- zaoferował Niall
-Przytulenia- odparłam
Horan ochoczo spełnił moją prośbę. W końcu poczułam się choć trochę lepiej. Czyjeś palce, które na pewno nie należały do Irlandczyka, wodziły po moim boku. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam ubranego już Malika.
-Bardzo cię boli?- spytał czułym głosem.
-Trochę.
-Nialler, możesz nas zostawić samych?- poprosił mulat.
Blondyn pocałował mnie w policzek, życzył szybkiego powrotu do zdrowia, po czym wyszedł.
-To moja wina. Ja miałem dostać, a nie ty- powiedział
-Nie kazałeś mi się wpychać między was- odrzekłam
-Tak, ale..
-Nie ma żadnego ale. To była moja decyzja, Zayn-odparłam i usnęłam.
~*~
Przez kilka dni nie wychodziłam z domu, by nie wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania paparazzi. Chłopaki chodzili do studia, spotykali się z fanami, udzielali wywiadów, ale za każdym razem, gdy padało pytanie odnośnie mojej nieobecności, odpowiadali zgodnie, że jestem chora. Owszem mogłam wyjść do fotoreporterów i powiedzieć im prawdę, przy okazji mszcząc się na Liamie, ale nie chciałam zaszkodzić reszcie kumpli. Oczywiście Payne’a unikałam jak ognia, bo bałam się, iż podobna sytuacja znów się powtórzy. Wiedziałam, ze powinnam mu wybaczyć, ale nie mogłam znieść myśli, że on pomyślał sobie Bóg wie co o mnie i o Zaynie. „W miłości najbardziej wątpimy w to, w co najbardziej wierzymy”- przypomniały mi się słowa mojej mamy. „Dlaczego ona zawsze ma racje?- pomyślałam.
Byłam sama w domu, bo 1D pojechało spotkać się z Paulem. Poszłam do łazienki, w której Malik wymienił już żarówkę, by zatuszować posiniaczone oko. Na szczęście moja starsza siostra była kosmetyczką i i przekazała mi tajniki nakładania makijażu. Uporałam się z tym w kilka minut, założyłam duże, ciemne okulary, wzięłam pieniądze, po czym udałam się do kosmetycznego sklepu, żeby odkupić brunetowi zbite perfumy. Obyło się bez paparazzi i piszczących fanek chłopaków. Wracając, zdziwiłam się, gdy na podjeździe zobaczyłam samochód Payna. W pierwszej chwili miałam zamiar odejść i poczekać na resztę zespołu, ale pomyślałam sobie „Ile jeszcze zamierzasz unikac narzeczonego?!”. Lekko przestraszona przekroczyłam próg mieszkania. Poszłam do salonu i postawiłam nowo zakupiony flakonik na komodzie.
-To dla Zayna?- zapytał Liam.
Podskoczyłam. Odwróciłam się twarzą do niego  i odparłam, patrząc mu prosto w oczy:
-Tak, dla niego.
Chwilę toczyliśmy bitwę na wzrok. Chłopak podszedł bliżej mnie, chcąc mnie dotknąć, ale się odsunęłam.
-[T.I], nie uderzyłem cie specjalnie.
-Specjalnie czy nie, ale zrobiłeś to. Reszta wie, że tu jesteś?
-Nie. Powiedziałem im, że chcę być sam.
Drżącymi dłońmi wyciągnęłam telefon, po czym próbowałam wykręcić numer do Louisa. Liam delikatnie wyjął mi komórkę z ręki i odłożył ją na stół.
-Przyjechałem, by porozmawiać- rzekł.
-Co chcesz ode mnie usłyszeć? Że cię zdradziłam?- warknęłam, wychodząc z pokoju.
Payne dogonił mnie i zatrzymał w połowie schodów.
-Spójrz na to z mojej perspektywy!- poprosił błagalnym głosem.
Nie miałam ochoty prowadzić z nim tej bezsensownej rozmowy, dlatego próbowałam mu się wyrwać. Liam wzmocnił uścisk, zmuszając mnie bym usiadła obok niego. 
-Pieczęcią miłości jest wierność i zaufanie- powiedziałam wściekła- Nigdy, nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, bym mogła być z kimś innym. Ufam ci, a raczej ufałam bezgranicznie!
-To znaczy, że… zrywasz zaręczyny?- spytał smutno.
Spojrzałam na piękny, delikatny pierścionek połyskujący na moim  palcu. W końcu przyszła ta chwila, by zastanowić się, czy właśnie on jest tym jedynym. Mogłam odejść bez słowa, spalić wszystkie mosty nas łączące i zacząć od nowa, bądź mogłam brnąć w to dalej i żyć jak dawniej. Wiedziałam, ze jego nieobecność paliła bardziej niż cokolwiek innego. „Musisz walczyć o to co kochasz! Tak w przyjaźni, jak w miłości, trzeba mieć odwagę. Siła woli pozwoli ci zwyciężyć każdą przeciwność losu. Pamiętaj dziecko, żeby naprawić błąd, wystarczy chcieć.”- przypomniały mi się mądre słowa nieżyjącej już babci. Przeniosłam wzrok na Liama.
-Dobra mów. Nawet jak odejdę chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko, by wyjaśnić ci co się wydarzyło tamtego felernego dnia.
Payne posłał mi dziękujące spojrzenie, wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać.
-Gotowałem obiad, gdy usłyszałem głośny jęk rozchodzący się po całym domu. Potem zeszłaś ty- czerwona, w koszuli Malika, która była pozapinana tak, jakbyś się śpieszyła, a w dodatku pachniałaś nim. A gdy zobaczyłem jego..
-Pomyślałeś, że ja.. że z nim..- nie mogłam sklecić normalnego zdania.
Chłopak pokiwał głową.
-Ale Liam! Żarówka naprawdę się spaliła, gdy myłam jego łazienkę, a poza tym Zayn był w saunie!- odparłam
-Mówisz serio?
-Boże! I pomyśleć, że przez twoje głupie domysły odeszłabym i zostawiła tych których kocham! Błagam ci, następnym razem zapytaj zanim rzucisz się z pięściami na niewinną osobę!
-Przepraszam.  Nie wiem co we mnie wstąpiło. Tak bardzo cie kocham i bałem się, że cię stracę.
Pod wpływem impulsu, przysunęłam się do narzeczonego, mocno go przytulając. Cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zaraz po tym do domu wbiegło z krzykiem 4/5 1D. Stanęli jak wryci, gdy nas zobaczyli. Louis uniósł kciuk do góry i się uśmiechnął. Odwzajemniłam to.
-Cenniejsze jest zrozumienie popełnionego błędu niż ślepa wiara w prawdę- zwróciłam się do Liama.
-Rozumiem swój błąd i wiedz, że całego serca żałuję.- odrzekł
Mocniej go objęłam. To wydarzenie wywarło ogromne znaczenie na naszym związku, ale dzięki temu lepiej poznaliśmy sens naszego istnienia, naszych decyzji. Swoimi wyborami czarnym atramentem zapisywaliśmy białe karty wspólnej przyszłości. Wiedzieliśmy już, że dorastać to znaczy popełniać błędy, ale pod żadnym pozorem nie można bać się żyć i kochać.


~by Natalia

18 komentarzy:

  1. Swietny imagin :)

    [http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie; nic dodać nic ująć. :)

    [trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę dobry ;*
    Świetnie dobrane cytaty ;D
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Liam agresywny ? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić ;p

    [Reklama.com haha]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, ludzie z zazdrości robią różne dziwne rzeczy ^^
      Mi tam się podoba :D

      Usuń
  5. This is the third time I've been to your website. Thank you for posting more details.
    Here is my blog ... Dj adelaide

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski! :)


    fallinhappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskii ; *****

    Http://immaginy1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie... Tu można znaleźć odzwierciedlenie normalnego życia.
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  9. powiem tyle, to była miazga!
    Natusss, piszesz wspaniałe imaginy :)

    OdpowiedzUsuń