sobota, 30 czerwca 2012

# 84 . Harry . część 1 .

Dziś imagin autorstwa Natalii, tak jak obiecałam ; )
Jest nieco inny, gdyż narratorem jest sam Harry :D 
Dedykacja dla Oli :*
Piosenka: <klik>
_____________________________________________________________

Sławny człowiek to taki, który latami pracuje na swoją popularność, a jak jest już rozpoznawany przez innych, nakłada ciemne okulary, kryje się pod kapturem i udaje, że ze światem show biznesu nie ma nic wspólnego. Tak było i ze mną. Najpierw czułem przemożną chęć odniesienia sukcesu, zdobycia sławy, a kiedy miałem to już wszystko w garści, cieszyłem się, owszem, byłem zadowolony z wyniku moich jak i chłopaków starań, ale w pewnym momencie zastanowiłem się, czy tego właśnie chcę, czy naprawdę chcę zrezygnować z życia prywatnego? Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie, tak jak i na wiele innych. Nie, nie znudziło mi się bycie „gwiazdą”, kochałem to, kochałem fanów i scenę. Tylko często pośród tego tłumu czułem się samotny. Ot, taki jeden mały człowieczek, który nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Naturalnie reszta zespołu była dla mnie jak rodzina, najlepsi przyjaciele, którym mogłem powiedzieć o wszystkim, a jednak tego nie robiłem. Nie. Czemu? Nie mam pojęcia. Czasem przerastało mnie to wszystko. Miałem ochotę zamknąć się w pokoju, wrzeszczeć, wyżyć się na czymś, ale za każdym razem dochodziłem do wniosku, że nawet jeśli ja nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć, nie mogę zrobić tego chłopakom, za żadne skarby nie chciałem zaszkodzić ich, po części też mojej, karierze. Zapytacie pewnie co takiego się wydarzyło, dlaczego z wesołego, wiecznie uśmiechniętego Harrego Stylesa, zmieniłem się w zmęczonego życiem, smutnego wraka człowieka? Odpowiedź nie jest prosta, bo na mój obecny stan wpłynęło wiele rzeczy. Nie, nie dzielcie skóry na niedźwiedziu, nie doszukujcie się drugiego dna. Tu nie zawinili fani, moi przyjaciele, rodzina czy ktoś inny. Cała odpowiedzialność spoczywa na moich barkach. Każdego dnia wstydzę się spojrzeć w lustro, spojrzeć sobie prosto w oczy. Bo wiem, że nie zrobiłem wszystkiego, by ochronić tę, którą od zawsze kochałem. Tak, macie rację. Oklepana historyjka- on kocha ją, ona woli innego, któreś z nich umiera i dopiero wtedy uświadamia sobie druga osoba, że oszukiwała sama siebie, bo tak naprawdę czuła to samo. Tylko, że ten fragment z mojego życia nie zakończył się happy- endem, nie okazałem się być cudownym księciem z bajki. Może zacznę od początku…

Jak co dzień pojechałem z chłopakami do studia, by nagrywać piosenki na nową płytę. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów, śmiechów, drażnienia menadżera i jak zwykle przerwania w połowie najnowszego kawałka, bo burczenie w brzuchu Nialla było głośniejsze niż śpiewana przez Zayna solówka. Przeszliśmy do pokoju obok, rozsiedliśmy się na wygodnej, czarnej kanapie i zamówiliśmy kilka dużych opakowań pizzy. Irlandczyk spałaszował od razu spory kawałek. Nie byłem głodny, więc ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami, przyglądałem się reszcie zespołu. Liam dyskutował przez telefon, chyba z Danielle, żywo gestykulując rękami, tak że w pewnym momencie wytrącił szklankę trzymaną przez Louisa. Mulat zerwał się na równe nogi z głośnym krzykiem, bo sok wylądował na jego głowie. Malik szybko pobiegł do łazienki, zapewne umyć włosy i doprowadzić je do normalnego stanu, mamrocząc pod nosem obraźliwe słowa skierowane do Payne’a. Zaśmiałem się cicho. Kochałem tę czwórkę wariatów, nie wyobrażałem sobie życia bez nich, bez ich „mądrych” pomysłów. Poczułem czyjeś ciepłe dłonie na moich barkach. Odchyliłem głowę do tyłu, by zobaczyć kim jest ta osoba, choć serce podpowiadało mi, że wiem. Ujrzałem uśmiechniętego Lou, który bawił się moimi loczkami. Tomlinson pocałował mnie w czoło i wyszeptał na ucho, że przyszła Ona. Jako jedyny wiedział, co tak naprawdę do niej czułem. Wstałem, posłałem kumplowi dziękujące spojrzenie i machnąłem włosami, by leżały tak jak powinny. Nie musiałem długo czekać, gdy w progu stanęła Elisabeth, trzymając za rękę swojego chłopaka Alexa. Dziewczyna była wcieleniem boskiego piękna i dobra. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy myślałem, że śnię, że to nie człowiek lecz anioł. El miała gęste, brązowe włosy, które z jednej strony opadały na jej duże, niebieskie oczy, otoczone wachlarzem długich, wywiniętych rzęs, spod których rzucała nieśmiałe, ukradkowe spojrzenia. Ubierała się najczęściej w pastelowe kolory, które podkreślały jej ładnie opaloną jedwabistą skórę. Zakochałem się w niej, nie tylko ze względu na wygląd, ale i charakter. Była miłą, uczynną, pomocną kobietą, nigdy nie przeszła obojętnie obok potrzebującej osoby czy zwierzęcia. Mimo iż była kruchej, drobnej postury, nigdy nie odmówiła starszej kobiecie wniesienia do jej domu zakupów, czy ciągnięcia sporego wózka z paczkami listonosza, który przewrócił się i skręcił kostkę. Gdyby mi ktoś opowiedział o jej dobroci i złotym sercu, pewnie bym nie uwierzył, dopóki na własne oczy bym jej nie zobaczył. Ktoś uszczypnął mnie w ramię. Zamrugałem powiekami, by wrócić do rzeczywistości. Kurde, znów się przy niej rozmarzyłem. Przeniosłem wzrok na Louisa, który z głośnym westchnięciem pokręcił głową. Wzruszyłem ramionami, dając mu do zrozumienia, że nic na to nie poradzę. Alex pocałował na pożegnanie swoją dziewczynę, rzucił w naszym kierunku krótkie „cześć” i wyszedł. Elisa obdarzyła nas promiennym uśmiechem, klasnęła w ręce i powiedziała, że czas najwyższy wybrać stroje na najbliższy koncert. Szybko uporała się z Louisem, który jak zwykle upierał się, że założy bluzkę w paski, z Liamem, który nie przestawał nadawać przez komórkę, z Niallem, ciągle pałaszującym ostatni kawałek pizzy, z Zaynem, marudzącym, że jego „boska fryzura” wygląda jak siódme nieszczęście. „Chyba nie masz pojęcia o boskości”- pomyślałem, mając na myśl El. Przyszła moja kolej. Ruszyłem do garderoby. Otworzyłem ogromną szafę, w poszukiwaniu ulubionej marynarki.
-Tego szukasz?- usłyszałem głos dochodzący zza moich pleców.
Odwróciłem się. Elisa trzymała w jednej dłoni mój ciuch, a w drugiej biały T-shirt i  ciemne spodnie. Pokiwałem głową.
-Wiedziałam, że znów będziesz chciał się w to ubrać- powiedziała.
-Jest mi w tym najwygodniej- odparłem, biorąc od niej ubrania.
Powiesiłem je na wieszaku, po czym zamknąłem szafę.
-Przyszłabyś dziś do nas?- zapytałem
-Ymm…- zamyśliła się, sprawdzając coś w telefonie- Tak, mam wolny wieczór. Chętnie wpadnę. Kupić coś?
-Nie, wszystko mamy.- odrzekłem- Weź ze sobą Alexa- dodałem po chwili namysłu.
-Muszę? Wiesz, chciałabym choć raz spędzić czas sama z wami, bez niego.- nerwowo przekładała koszule na półce.
Podszedłem do niej, łapiąc ją za rękę.
-Coś się dzieje?- spytałem, zmuszając ja by spojrzała mi w oczy.
-Harry, bardzo cię lubię, ale proszę cię, nie wtrącaj się do mojego życia, dobra?- warknęła, wyrywając się z mojego uścisku.
Odsunąłem się, odgarnąłem włosy z czoła i już miałem opuścić pokój, gdy usłyszałem, że dziewczyna płacze. Zatrzymałem się w pół kroku, nie wiedząc co robić.
-Kocham go, a on mnie zdradza.- wyszeptała przez łzy.
Czując, że to mój święty obowiązek, mocno ją przytuliłem, głaszcząc po plecach. Nie powiem, mógłbym tak zawsze. Nie, nie chodzi mi o to, że cieszyłem się z jej smutku, nie myślcie tak. Po prostu lubiłem, gdy El wtulała się w moją koszulkę, co niestety działo się bardzo rzadko. Przesiedzieliśmy tak chyba z godzinę. Pocieszałem ją, mówiąc, że ten co nas stworzył na pewno jej nie ominął, tylko jej drugą połówkę rzucił gdzieś indziej, na drugi koniec świata i teraz ona musi ją tylko odnaleźć.
-Myślałam, że to Alex jest tym jedynym- oznajmiła cicho.
-Wszyscy się mylimy. Zapewniam cię, że żyje osoba, która cię kocha, która pragnie twojego szczęścia.
-Znasz ją?- spytała z nadzieją.
-Elisa, ja…- urwałem, bo do pokoju wszedł Liam.
-O tu jesteście! Chodź Harry, skończymy nagrywać tę jedną piosenkę, a potem wracamy do domu. – rzekł- No rusz się, chłopie! Nie będziemy na ciebie nie wiadomo ile czekać!
Podniosłem się niechętnie, puszczając dziewczynę.
-Bądź o 18. Jak chcesz możesz u nas przenocować- powiedziałem, po czym udałem się do studia.
Śpiewałem bez jakichkolwiek emocji, bez entuzjazmu, optymizmu, który uleciał ze mnie jak dmuchawiec na wietrze. Louis objął mnie ramieniem, chcąc dodać mi otuchy. Uśmiechnąłem się niemrawo. Nie pragnąłem by chłopak przeze mnie cierpiał. Otworzyłem szerzej buzię i zacząłem głośniej wydawać z siebie coraz to mocniejsze dźwięki. Zacisnąłem palce na mikrofonie, zamknąłem oczy i dałem ponieść się melodii. Gdy skończyłem, ujrzałem stojącą obok operatora dźwięku klaszczącą Elisę. Czas jakby się zatrzymał. Byłem tylko ja i ona. Staliśmy tak bez ruchu, wpatrując się w siebie. Dziewczyna pokazała mi w języku migowym nasz stary powitalny ruch, który znaliśmy tylko my. Wskazała na mnie, później na siebie, po czym złączyła dłonie w pięści, wykonując nim kolisty ruch. Miało to znaczyć: „Ty, ja. Na zawsze razem”. Powtórzyłem to samo. Dla mnie znaczyło to coś więcej, niż „przyjaciele do końca życia”. Wyszliśmy z budynku, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. El stała jeszcze chwilę na chodniku. Zobaczyłem, że podszedł do niej Alex, o czymś chwilę rozmawiali, ona uderzyła go w policzek i ruszyła swoim autem z piskiem opon, zostawiając wściekłego byłego już chłopaka. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Nawet jeśli Elisabeth nie czuła tego co ja, taki tam Alex na pewno na nią nie zasługiwał. Niall coś do mnie mówił, ale byłem tak pogrążony w rozmyślaniach, że nic do mnie nie docierało.
-Halo! Ziemia do Harrego!- Liam zamachał mi dłonią przed oczami.
-Dajcie mu spokój- Lou jak zwykle stanął w mojej obronie- Hazza jest zmęczony.
Spojrzałem na Tomlinsona. Byłem mu wdzięczny. Krył mnie, udawał, brał na siebie odpowiedzialność za moje roztargnienie przed menadżerem. A mimo to, nie mówiłem mu o wszystkim. Tłumiłem w sobie uczucia, wmawiając sobie, że nadal jestem tym samym Harrym Stylesem co kilka lat temu. Przywołałem sztuczny uśmiech i odparłem:
-Przepraszam Nialler. Zamyśliłem się.
-Coś ostatnio często ci się to zdarza- odrzekł smutno.
Miałem wyrzuty sumienia. Niby to ja byłem najmłodszy, ale tak naprawdę najmniej uwagi poświęcało się właśnie Irlandczykowi. Przysunąłem się bliżej niego i mocno go przytuliłem, chcąc mu wynagrodzić ciągłe odosobnienie. Horan wtulił się we mnie ze zdwojoną siłą, tak że zabrakło mi tchu. Ukryłem twarz w jego włosach i cicho zapłakałem. Trwaliśmy tak do końca jazdy. Gdy zajechaliśmy przed naszą posesję, szybkim ruchem wytarłem łzy i poprawiłem włosy. Niall chciał o coś zapytać, ale napotkał znaczące spojrzenie Lou. Jako najstarszy dawał mi, jak i reszcie chłopaków, przykład, był dla nas takim jakby autorytetem. Zawsze wiedział jak się zachować, kiedy należy zabrać głos, a kiedy nie. Czuwał by nic nam się nie stało, by żaden z nas nie popełnił żadnego głupstwa. Wiele razy wybawiał nas z opresji, uwodząc innych swoim dyplomatycznym podejściem do sprawy. Choć inni mawiali, że Lou to takie duże dziecko i tylko zabawa mu w głowie, tylko my wiedzieliśmy jaki jest naprawdę. Weszliśmy do domu. Zayn od razu udał się do swojego pokoju, a reszta poszła do salonu. Niall włączył jakiś romantyczny film. Oczywiście nie obyło się bez kłótni z Liamem o to, że po raz nie wiem który, mamy obejrzeć „Toy story”. Tomlinson przygotował jedzenie. Niezainteresowany oglądaniem, stanąłem przed wielkim oknem. Zwinąłem dłoń w pięść i przyłożyłem ją do zimnej szyby. Oparłem o nie czoło, po czym chuchnąłem. Palcem narysowałem serduszko, które po chwili zniknęło. Przeniosłem wzrok na telewizor. Główni bohaterowie wyznawali sobie miłość. Podbiegłem do odtwarzacza i wyciągnąłem płytę, którą rzuciłem na stół. Zdziwieni chłopcy popatrzyli na mnie jak na wariata. Usłyszałem pukanie do drzwi. Kompletnie zapomniałem, że zaprosiłem El. Wpuściłem ją do środka. Bez słowa zaprowadziłem ją do nadal oszołomionych chłopaków, zawołałem Zayna i udałem się do kuchni po alkohol i przekąski. Postawiłem to wszystko na niskiej ławie, po czym usiadłem na fotelu naprzeciwko Elisy. Rozmawialiśmy kilka godzin. Rozluźniłem się nieco, nie tylko za sprawą alkoholu, ale i pod wpływem obecności dziewczyny. Liam nadal na mnie dziwnie spoglądał, co starałem się ignorować. Wybiła północ. Elisabeth chciała wracać do domu, ale Louis, który nie pił, zatrzymał ją i powiedział:
-Nie jesteś trzeźwa. Nigdzie nie jedziesz!
-Nie możesz mnie odwieźć?- poprosiła
Tomlinson pokręcił przecząco głową. El z westchnięciem opadła na sofę.
-To co robimy? Nie chce mi się jeszcze spać.
-Późno już. Musimy rano wstać, by nie spóźnić się na wywiad.- powiedział Payne.
Chłopaki udali się do swoich pokoi. Zostałem sam z szatynką. Dziewczyna usiadła mi na kolanach i położyła głowę na moim ramieniu. Zaczęła mi śpiewać jakąś kołysankę. Powieki powoli same mi opadały. Objąłem El ramieniem, przyciągając ku sobie. Jedną nogą byłem już w krainie snu, gdy usłyszałem cichy głos Elisy:
-Wiesz, Harry. Zerwałam z Alexem, nie tylko dlatego, że mnie zdradzał. Drugim powodem byłeś ty. Tak, ty, nie przesłyszałeś się. Jesteś najwspanialszym przyjacielem, wiedz o tym. Możesz mieć każdą, dziewczyny legną do ciebie, a mimo to się w tobie zakochałam. Głupie prawda? Boże, co ja gadam! Jestem pijana i plotę trzy po trzy. Nie słuchaj mnie! Albo nie, jednak słuchaj! Może nigdy więcej tego ci nie powtórzę- jesteś fajnym chłopakiem, Styles. Tak, bardzo fajnym- poczułem, jak zsuwa się z moich nóg- Kocham cię.- lekko mnie pocałowała.
Szurnięcie krzesła, stuknięcie kanapy, zgrzyt sprężyny i głośne westchnięcie. El położyła się spać.
Obudziłem się następnego dnia dość wcześnie. Strasznie bolała mnie głowa. Złapałem się za nią, wydając z siebie ciche jęknięcie. Ktoś przykrył mnie kocem. Zrzuciłem go na podłogę i trochę chwiejąc się ruszyłem do kuchni. Zastałem tam, ubranego już Lou, który przygotowywał śniadanie. Uśmiechnął się na mój widok. Podał mi tabletki przeciwbólowe i szklankę wody. Przygotował takich 3 zestawy.
-Pomożesz mi to zanieść reszcie?- zapytał
Pokiwałem głową. Wziąłem te rzeczy, idąc do pokoju Nialla. Horan jeszcze smacznie spał. Pogłaskałem go po głowie, cieplej otuliłem kołdrą i dostawiłem leki na szafkę nocną. Wróciłem na dół do salonu. Elisa siedziała wyprostowana na sofie. Wpatrywała się we mnie jak w zjawisko paranienormalne. Może jednak alkohol nie wymazał jej wszystkich wspomnień? Ja doskonale pamiętałem wczorajsze słowa dziewczyny. Włożyłem jej w dłoń pastylki i napój. Poszedłem do siebie, by się przebrać i odświeżyć, po czym zszedłem do kuchni, by coś zjeść. Przy stole zasiadł już Niall i Liam. Dołączyłem do nich, cicho odsuwając stołek. W pomieszczeniu pojawił się Zayn. Malik wziął z lodówki butelkę jakiegoś płynu, tabletki, kanapkę i z powrotem udał się do swojego pokoju. Louis postawił przede mną talerz z pokrojonymi warzywami i koszyczek ze świeżym pieczywem. „Że tez mu się chciało lecieć tak rano do sklepu.”- pomyślałem. Zatopiłem zęby w kawałku ogórka. Obok mnie usiadła ledwo przytomna Elisabeth. Podparła głowę na ręce, po czym upiła łyk miętowej herbaty. Całe spożywanie posiłku przeżyliśmy po raz pierwszy w ciszy. Nikt nie miał ochoty do żartów.
-Louis, nie dam rady iść na ten wywiad- powiedziałem
-Wiem. Harry, wiem.- Lou westchnął- Przełożyłem go na jutro.
Wstałem, niechcący za mocno szurając krzesłem.
-Ciszej, błagam- Niall złapał się za głowę.
Podniosłem ręce w obronnym geście. Podszedłem do Tomlinsona i mocno go uścisnąłem. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.
-Idę dziś do Eleonor. Mam nadzieję, że mogę was zostawić samych, co?- spytał
-Tak, idź. Dawno się z nią nie widziałeś. Przeze mnie- ostatnie zdanie wyszeptałem.
Lou poklepał mnie po ramieniu.
-Ona rozumie. Jest świetną dziewczyną.
-Tak, zasługujecie na siebie.
Wróciłem na swoje miejsce, dokańczając jedzenie. Nialler poszedł do siebie, Liam wybrał się do Danielle, a Lou, gdy zmył naczynia, wziął kluczyki od samochodu, krzyknął „cześć” i pojechał do Els. Znów zostałem sam na sam z Elisą. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, jak się zachować, udałem się do salonu. Włączyłem TV, przyciszyłem i tępo wpatrywałem się w któryś odcinek bezsensownego serialu. Nie rozumiałem jego fabuły, bo nie mogłem się na nim skupić. Myślami odpływałem do wczorajszego wydarzenia, do tych pięknych słów, jakie usłyszałem. Co z tego, że wypowiedziane pod wpływem alkoholu. Niektórzy ludzie twierdzą, że jak się ma procenty we krwi to człowiek zachowuje się tak jakby normalnie chciał, ale jest zbyt nieśmiały. Powiedzmy, że im wierzę. Ba, chcę wierzyć.
-Możemy porozmawiać?- spytała Elisabeth
-Nie ma o czym- odparłem.
Byłem święcie przekonany, że dziewczyna chce zaprzeczyć wczorajszym zdaniom. A tego bym nie zniósł, dały mi one za dużo nadziei. El pokiwała smutno głową, po czym opuściła dom. Zdziwiłem się jej zachowaniem. Podszedłem do okna. Mignęła mi tylko sylwetka Elisy. Wróciłem na swoje poprzednie miejsce.




~by Natalia

19 komentarzy:

  1. Jejku, świetny :)
    Ile będzie części?
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi, że ci się podoba :D Będą dwie części :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, masakra jest z tymi imaginami ;O nie wiem czy zdajecie cobie sprawę z tego co robicie z tym blogiem... Przepraszam, ale w końcu ktoś musi Wam to powiedzieć - z części na część imaginy stają się coraz LEPSZE! ♥ genialny jest ten dzisiejszy, te opisy, czułam się jakbym siedziała z nimi w kuchni, jadła to śniadanie i widziała wszystko co się tam dzieje, nie samowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niesamowite*, przepraszam za błąd.

      Usuń
    2. O rany, ale mnie nastraszyłaś ;o Serducho mi bije trzy razy szybciej :D Kobieto, jeszcze raz mnie nastraszysz, a zobaczysz... ^^
      Dziękuję ; *
      Mam nadzieję, że takie będą jeszcze długi, długi czas : )

      Usuń
  4. Przegenialny imagin <3 Z niecierpliwością czekam na drugą część! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny Więcej takich !

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny blagam napisz szybka 2 czesc bo ta jest boska

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty!
    Dawaj szybko następną część!:**

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Wiesz, może nie zdradzę końca. Bedzie ciekawiej :)
      Natusss24

      Usuń
  9. Ten blog jest genialny, tak jak imagin :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ELEANOR ! Nie Eleonor ! :/ błagam nie myl się więcej :D a po za tym to jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, to literówka. Nie zauważyłam. Wiem jak ona ma na imię :)
      Natalia

      Usuń
  11. Ten imagin jest jednym z najlepszych jakie czytałam:) Brakuje mi słów żeby opisać jak mi się podoba:) już nie mogę doczekać się kolejnej części:) masz talent i wyobraźnie:) pozazdrościć:)

    OdpowiedzUsuń
  12. genialny imagin, czekam na drugą część ;*
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  13. KOCHAM TWOJE IMAGINY I CZEKAM NA następną częśc
    POLECAM TEGO BLOGA:
    http://one-direction-fanki99.blog.onet.pl/
    MOJA KOLEŻANKA GO PISZĘ A NIKT GO NIE KOMENTUJĘ WIĘC BARDZO PROSZĘ O DUŻĄ ILOŚC KOMENTARZY

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie musze nic dodawać, bo w komentarzach jest wszystko zawarte! :D Pozdrawiam
    Kasiutron

    OdpowiedzUsuń
  15. uuuu... To o mnie? Bo to ja podpisuję się jako Elisabeth.
    Elisabeth :P

    OdpowiedzUsuń