Oto obiecany imagin, który ma Was „wbić w siedzenia”. Czy
tak będzie? Ocenicie same. Powiem tak: na razie cisza przed burzą. Część druga
na pewno Was zaskoczy.
Piosenka: <klik>
--------------------
Claire z każdym krokiem przysuwała się coraz bliżej Harry’ego,
torując mu jednocześnie drogę ucieczki. Uśmiechnęła się z chytrym uśmieszkiem.
Harry cofał się, gdy jego plecy dotknęły ściany. Stał przestraszony, oddychając
ciężko, a jego oddech śmierdział alkoholem. Gdy Claire, urocza blondynka o
niebieskich oczach, niskiego wzrostu, z dołeczkami w policzkach, podeszła do
niego tak blisko, iż nie miał żadnej drogi ucieczki, zaparł się rękami. Czuł,
jakby jego serce zaraz miało wyrwać mu się z piersi. Był otumaniony przez
trunek, ale nadal trzeźwy.
- Boisz się? – spytała przebiegle. Usłyszała warkot silnika
i szczęk klucza w drzwiach frontowych. Najwyraźniej chłopak tego nie usłyszał z
powodu lekkiego oszołomienia. Położyła mu ręce na klatce piersiowej, a gdy
kątem oka ujrzała posturę swojego chłopaka, wpiła się łapczywie w usta bruneta.
W tym samym czasie, do pokoju wszedł Louis. Stanął w drzwiach, patrząc na nich
z niedowierzaniem. Wtedy Claire oderwała się, krzyknąwszy:
- Harry! Jak możesz! Przecież wiesz, że nigdy nie zostawię
dla ciebie Louis’a. Uszanuj to. Nie chcę nic mu mówić, gdyż wiem, jak cenna
jest wasza przyjaźń – urywa, kiedy odwraca się i napotyka wzrok zszokowanego
bruneta.
- Och, Louis. Ja.. Przepraszam. Nie chciałam, żebyś… -
wybuchła udawanym płaczem i wtuliła się w jego ramiona, które natychmiast
troskliwie ją otoczyły.
- Ja mu mówiłam, powtarzałam, że nic z tego, ale on się
uparł. Nie chciałam ci mówić, bo wiem, że jesteście dla siebie, jak bracia –
podniosła na niego zapłakane oczy.
- Nie! – zaprotestował Harry, gdy powrócił mu głos. – To nie
tak! Ona kłamie! – krzyczał rozpaczliwie podchodząc do niego. Dziewczyna
pisnęła i jeszcze mocniej wtuliła w jego silne ramiona.
- Wynoś się – wycedził przez zaciśnięte zęby Louis. – I nie
chcę cię tu więcej widzieć. Na początku, kiedy Claire mi opowiadała o tym, że
próbujesz ją poderwać, bagatelizowałem to, nie chciałem w to wierzyć, ale teraz
mam dowód. Niezbity dowód, że mój najlepszy przyjaciel za moimi plecami podrywa
moją dziewczynę.
- Nie! – zaprotestował ponownie Harry. Miał błagalny wzrok,
kiedy podszedł do Louis’a próbując spojrzeć mu w oczy, jednak ten odwracał
wzrok.
- Jesteś pijany – wymamrotał. – Nie wierzę ci. – odsunął się
od niego z pogardą i wskazał drzwi. Harry spuścił głowę. Wychodząc, zauważył
pogardliwe spojrzenie Claire i jej przebiegły uśmieszek.
*
- Musimy ich pogodzić – powiedział dobitnie Liam, patrząc na
twarze Zayn’a i Niall’a. – Minęły już dwa tygodnie, a oni nie odezwali się do
siebie ani słowem. Jak mamy tworzyć zespół, kiedy oni nie chcą nawet przebywać
w tym samym pomieszczeniu? – popatrzył uważnie na ich twarze.
- Pogodzą się – rzekł Niall, przeżuwając powoli kanapkę. –
Takiej przyjaźni nie zepsuje jakaś dziewczyna.
Zayn nie odezwał się ani słowem. Milczał, rozglądając się
uważnie po pomieszczeniu.
- Czy wy mnie w ogóle słuchacie? – zniecierpliwił się Liam.
– I przestań w końcu jeść ! – krzyknął, wyrywając Niall’owi kanapkę i wrzucając
ją do kosza. Denerwowało go to, że tych dwoje w ogóle się tym nie przejmuje.
- Ej! – zaprotestował blondyn. – To nie nasza wina, że się
pokłócili, okej? – po raz pierwszy od kilku minut patrzył na niego poważnie. –
Nic z tym nie możemy zrobić.
- Owszem, możemy. Ale jak widzę, was to w ogóle nie
interesuje – wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. – W ogóle się tym nie
przejmujecie. Tak, jakby nic się nie wydarzyło. Ich najpoważniejsza kłótnia
trwała zaledwie kilka dni. Czy was to w ogóle obchodzi?
- Nie wmawiaj nam, że teraz jesteśmy nieczuli i nie
interesuje nas los naszych przyjaciół – obruszył się Zayn.
- Jak dla mnie, to tak to właśnie wygląda. Jakby was to nie
obchodziło. Niall zachowuje się, jakby nic się nie stało, a ty – wskazał
oskarżycielsko palcem na Zayn’a – stoisz tylko z boku i bezradnie się temu
przyglądasz, czekając na rozwój wypadków.
- Odezwał się święty – mruknął blondyn, mając dość tych
ciągłych oskarżeń. Odkąd Harry i Louis się pokłócili, między całą ich piątką
zaczęło się psuć. Żadne z nich nie potrafiło się już ze sobą dogadać. Przez
następną godzinę można było tylko usłyszeć podniesione głosy, krzyki, aż w
końcu trzaśnięcie drzwiami. Dwa razy.
*
Minął rok. Od tamtej kłótni, żadne z nich się do siebie nie
odezwało. Zachowywali się, jakby byli dla siebie kimś obcym, stracili to
wszystko, co tak wiernie budowali. Harry przechadzał się właśnie po parku, po ich
ulubionym miejscu, gdzie spędzali całe dnie. Lecz tamtego już nie ma, odeszło.
Potarł dłonią swój kilkudniowy zarost. W podartych i brudnych ubraniach,
rozglądał się pustym wzrokiem po wszystkim co go otaczało. Bardzo żałował tego,
co się stało. Żałował, że tak to wszystko się potoczyło. Nie było dnia, w
którym by nie pomyślał o tamtych latach, ich muzyce, którą tworzyli. Poczuł,
jak do oczu napływają mu łzy.
- Harry? – usłyszał za sobą męski głos, tak dobrze mu znany,
Odwrócił się z niedowierzaniem i spojrzał na Louis’a. Jego twarz także zarosła
i zachowywał się inaczej niż zwykle. Mimo, że nadal nosił swoje ukochane paski
i szelki, coś w jego zachowaniu budziło niepokój.
- Louis… - wyszeptał brunet. Stali od siebie w kilkumetrowej
odległości. Bojąc się, że chłopak zaraz odejdzie, Harry zaczął wyrzucać z
siebie potok słów: - Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Mogę ci przysiąc
na wszystko, że wcale jej nie podrywałem. Przecież wiesz, że taki nie jestem.
Wiesz, że jesteś i byłeś dla mnie jedną z najbliższych mi osób. Tęsknię za
tobą.
Ostatnie zdanie wyszeptał, spuszczając wzrok, chcąc ukryć
łzy, które leciały bezwiednie po jego policzkach. Odpowiedziała mu cisza. Będąc
pewnym, że Louis odszedł, podniósł wzrok, w tej samej chwili, gdy chłopak mocno
go do siebie przytulił. Oboje zaczęli płakać. Ich uścisk był tak mocny, jakby
bali się, że gdy tylko siebie puszczą, to znowu zniknie. Po kilku minutach,
Louis odsunął się delikatnie. Popatrzył smutno na swojego przyjaciela.
- Miałeś rację. Ona mnie zdradzała. Nakryłem ją, gdy
manipulowała jakimś chłopakiem, a potem próbowała zwalić winę na niego.
Przepraszam, że ci nie uwierzyłem, ale wtedy jak was razem zobaczyłem… -
spuścił ze wstydem wzrok. – Przez nią straciłem ciebie i Eleanor. Dopiero
niedawno zrozumiałem, że popełniłem ogromny błąd zrywając z nią dla Claire. Ja
ją kocham, ale ona nie chce mnie już widzieć – z jego oczu popłynęły kolejne
łzy. Harry przytulił go ponownie.
- Harry? Louis? – oderwali się i spojrzeli zapłakanym
wzrokiem na Liam’a. Przez ostatni rok nie zmienił się specjalnie. Wyglądał
tylko, jakby kłopoty i zmartwienia dodały mu kilku lat. Zmarszczył czoło,
ściągając brwi. – Zayn? Niall? – spytał, odwracając głowę.
Obok Liam’a stali obaj chłopcy. Każdy z nich stał w pewnej
odległości, co wyraźnie wskazywało na to, że przyszli tu oddzielnie. Cała
piątka popatrzyła po sobie zdezorientowana.
- Co tu robicie? – zdołał wykrztusić Zayn. Louis odsunął się
trochę od Harry’ego.
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – Postanowiłem, że tu
przyjdę, bo to miejsce przypomina mi o was, a ja… - powtórzył gest ramionami.
- Ja tu przyszedłem w tym samym celu. Nie chcę zapominać –
rzekł Niall, spuszczając wzrok. Po jego policzku potoczyła się pojedyncza łza,
którą natychmiast starł. Po chwili ciszy, odezwał się Liam.
- Danielle ze mną zerwała – wyszeptał. Każde z nich
wpatrywało się w czubki swoich butów. Bali się ponownie popatrzeć sobie w oczy,
dlatego tak bardzo zdziwiło ich wyznanie chłopaka.
- Moja mama zginęła w wypadku. Z ojcem i bratem nie mam już
żadnego kontaktu – wyznał jako drugi blondyn.
- Jestem uzależniony od alkoholu, ale nie mam siły iść na
odwyk – te słowa wypowiedział Zayn.
Jako czwarty odezwał się Louis, opowiadając chłopakom to
wszystko, co uprzednio wyznał Harry’emu. Gdy skończył, zapadła cisza, którą
dopiero po kilku minutach przerwał sam Harry. Jego wyznanie było najbardziej
zdumiewające.
- Próbowałem popełnić samobójstwo. Dwa razy. – te słowa
sprawiły, że wszyscy jak na komendę, spojrzeli na bruneta, którego wzrok nadal
był utkwiony w ziemi. – Za pierwszym razem chciałem skoczyć, ale stchórzyłem.
Za drugim wziąłem nadmierną ilość środków nasennych, ale po kilku minutach
znalazła mnie siostra.
Tym razem nie powstrzymywał już łez, które płynęły po jego
policzkach, zostawiając mokre ślady. Wydawał się taki bezbronny. Po kolei,
każdy z nich podchodził do niego, zamykając go w swoich ramionach. Nawet nie
zauważyli, kiedy sami zaczęli płakać. Ich życie było do bani, ale wreszcie
odnaleźli siebie. Zamknęli się w grupowym uścisku i nie wypuszczali, dopóki nie
zgasła ostatnia latarnia.
- Chodźmy już. Chcę do domu – odezwał się zachrypniętym od
ciągłego płaczu głosem Niall. Wszyscy cicho przytaknęli i, nawet nie ścierając
śladów łez, ruszyli w stronę ulicy.
- Ostatnio wprowadziłem się do nowego mieszkania. Chodźmy
tam – rzekł Louis, wskazując palcem na budynek, który teraz majaczył tylko
kształtem w ciemności. Ruszyli zgodnie, po raz pierwszy od bardzo dawna
uśmiechnięci i szczęśliwi. Mimo, że było już ciemno, gdyż jedyne światło dawała
sącząca się srebrna poświata księżyca, zauważyli niedaleko przejście dla
pieszych.
- Cieszę się, że wreszcie się odnaleźliśmy. Bez was było mi
bardzo ciężko – powiedział Harry, kroczący na przedzie. Wszedł na przejście. –
Wiecie co, muszę wam się do czegoś przyznać. Dziś do parku przyszedłem, bo…
Zamierzałem ponownie próbować… - słowa nie chciały mu przejść przez gardło, ale
w końcu dokończył – popełnić samobójstwo.
Ledwie zdążył wypowiedzieć to zdanie, rozległ się krzyk
Louis’a.
- Uważaj! – wprost na Harry’ego jechał czarny samochód,
niewidoczny w ciemności. Wszyscy stali przed pasami, jednak brunet już był w
połowie przejścia. Jego wyznanie sprawiło, że spuścił głowę, wstydząc się
własnych słów. Przez to nie zauważył auta. Nie zdążył się ruszyć. Ostatnie co
zapamiętał, to przerażone krzyki chłopaków i czyjąś rękę, która próbowała go
odepchnąć.
~by Julia
G E N I A L N Y I M A G I N !!! <3
OdpowiedzUsuńMiałaś rację wbija w siedzenia! :)
Czekam na następną część :D
[http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/]
Zajebiste ! Nie mogę doczekać się następnej części :D
OdpowiedzUsuńWybija w siedzenia i to jeszcze jak ! I LOVE IT <3
To jest cudowne! W niektorych momentach prawie że nie mogłam oddychać. Już się nie mogę doczekac kolejnej części! :D
OdpowiedzUsuńGenialne ! dawaj mi tu następną część :D
OdpowiedzUsuńKina ;p
Wbija w siedzenie i to strasznie.
OdpowiedzUsuńJak skończyłam go czytać, aż ciarki przeszły mi po plecach. ;)
*Allexx*
oczy mam jak 5 zł O.O
OdpowiedzUsuńjakie smutne :'(
ale bardzo dobra praca :)
Lovee xxxxXXxxxx
Wow! Faktycznie, wbija w siedzenie, a na dodatek odebrało mi mowę. Nie wiem co mam powiedzieć. No, jest fenomenalny! Nie mogę się doczekać części drugiej.
OdpowiedzUsuń[trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]
Rzeczywiście wbija w siedzenia i to jeszcze jak! Szkoda że Harry miał wypadek. Poryczałam się. Ale imagin niesamowity! Masz niesamowitą wyobraźnię i pomysły! Kocham czytać twoje imaginy
OdpowiedzUsuńBUZIAKI Edyta
zarombisty,genialny,boski i prze cudowny smutny ale super szybko 2 czesc
OdpowiedzUsuńzarombisty,genialny,boski i prze cudowny smutny ale super szybko 2 czesc
OdpowiedzUsuńKocham!
OdpowiedzUsuńKasiutron
popłakałam się...
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuńBłagam, nie zabijaj Harrego!!