Oto imagin autorstwa
Kasiutki ; ) Mnie osobiście się podoba, oceńcie sami ;D
(Kilka słów do
autorki: Poprawiłam nieliczne błędy i dodałam kilka nieistotnych słówek, według
mnie teraz łatwiej się go czyta ^^ A, i dziękuję za mejla ; * )
PS Jutro pojawi
się smutny Zayn, już napisany przeze mnie ;p
Miłego
czytania.!
_________________________________________________________
To była smutna jesień... Liście spadały z drzew, a ja spacerowałam z Louisem za
rękę, chodziliśmy ścieżkami parku. Ludzie spoglądali na nas z uśmiechami. No
tak, zakochana para spodziewająca się dziecka. Byłam w 7 miesiącu ciąży. Mimo
wszystko byliśmy szczęśliwi.
Kilka godzin
później, kiedy wróciliśmy już do domu, a mój chłopak wrócił się i poszedł do
sklepu po marchewki, usłyszałam dźwięk telefonu. Dzwonili ze szpitala mówiąc,
że Louis miał wypadek, kazali przyjechać jak najszybciej. Wraz z chłopakami
pojechałam do szpitala. Cały czas prowadzone były operacje.
Po kilku
godzinach siedzenia w niepewności, z sali szpitalnej wyszedł lekarz, cały
umazany krwią. Powiedział:
-
Przykro mi nic już się nie da zrobić, on umrze. Kazał was do niego zaprowadzić.
Łzy stanęły w
moich oczach. Powoli weszliśmy do sali, na środku w szpitalnym łóżku leżał mój
Louis. Był blady, ale uśmiechnięty. Podeszliśmy bliżej, a on wyszeptał:
-
Dziękuję, że byliście ze mną, że byłem przez was kochany. Nigdy was nie
zapomnę... Proszę, nie płaczcie, ułóżcie sobie życie beze mnie. I...I
opiekujcie się nimi. – wskazał na mnie i nienarodzone jeszcze dziecko w moim
łonie. - Kocham was... Ułóżcie sobie życie beze mnie...
Aparatura
zaczęła piszczeć, lekarze próbowali go reanimować, ale bezskutecznie. Umarł z
uśmiechem na twarzy.
(...)
Od tamtego
momentu minęło 1,5 miesiąca. Zamieszkałam z chłopakami. Ich zespół się
rozpadł... Stwierdzili, że bez Louis’a grupa nie istnieje. Tak jak prosił - nie
płakaliśmy. Przez to jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy.
Potrzebowaliśmy ciepła, miłości. Tak bardzo brakowało nam Boo Beara...
Odwiedzaliśmy jego grób codziennie, jednak to nie uleczało całkowicie tęsknoty
za nim...
Kilka dni
później chłopaki pojechali na cmentarz. Zostałam tylko ja z Zayn’em, ktoś
musiał mnie pilnować, poród zbliżał się nieubłaganie. Oglądaliśmy album ze
zdjęciami zespołu, a w tle leciał Spangebob.
-
Pójdę po coś do picia, chcesz? - zapytał mnie i delikatnie się uśmiechnął.
-
Jasne, poproszę wodę.
Nagle
poczułam, że to już ten moment. Dziecko chciało się pojawić...
-
Zayn? - zawołałam trzęsącym się głosem.
-
Yhm, coś sie stało?
-
Tak. Zaczyna się. Chyba rodzę!
Usłyszałam
dźwięk tłuczonego szkła. Malik przybiegł do mnie natychmiast.
-
Spokojnie oddychaj głęboko! Tylko wezmę twoją torbę!
Po chwili
siedzieliśmy w samochodzie, pędząc z zawrotna prędkością. Co jakiś czas Zayn
trąbił. W końcu zatrzymaliśmy się przed szpitalem, chłopak wziął mnie na ręce i
pobiegł do środka krzycząc, że rodzę. Zabrano mnie na porodówkę, usłyszałam
jeszcze tylko głos Malika mówiącego do telefonu:
-
Chłopaki przyjeżdżajcie do szpitala, [T.I.] rodzi!
Szybko go
zawołałam. Chciałam, aby był ze mną ktoś bliski. Po kilku godzinach na świat
przyszła malutka Louiza. Przez cały czas Zayn był przy mnie, trzymał mnie za rękę,
głaskał po głowie i całował w czoło. Czułam się silniejsza, bo ktoś był ze mną,
wspierał mnie. Na koniec Malik dał mi całusa w czoło mówiąc:
-
Udało ci się, jestem z ciebie dumny.
Pielęgniarka
dała mi małą do potrzymania. Oczy miała po Louisie, tak jak i słodko wykrojone
usteczka.
-
Dziękuję ci, Zayn. – wyszeptałam, wpatrzona jak urzeczona w oblicze mojej
córeczki.
Po kilku dniach nas wypisali, mogłyśmy wracać do domu. Jednak zanim tam
pojechałyśmy, wraz z Malikiem wzięliśmy małą nad grób jej taty. Po modlitwie
zaczęliśmy się zbierać.
Niestety, lub
stety, podczas odwracania głowy Zayn musnął mnie ustami po policzku. Wracaliśmy
w kompletnej ciszy.
Będąc już w domu, zaszyłam się w swoim pokoju rozmyślając i wpatrując się w
słodką i spokojną twarzyczkę mojej śpiącej królewny. Louis chciał, abyśmy
ułożyli sobie życie bez niego, a ja poczułam coś do Malika. Dalej
kochałam Tomlinsona, to jasne, ale tak... inaczej. Pogodziłam się z jego
śmiercią. Postanowiłam spróbować spełnić jego prośbę...
Nagle poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Poznałam te perfumy, ten
zapach - Zayn. Odwróciłam się delikatnie i spojrzałam w jego oczy. On pochylił
się i nieśmiało mnie pocałował. Oddałam pocałunek.
Od tamtej pory minęło pół roku. Jesteśmy narzeczonymi, planujemy ślub. Zayn
zaakceptował Louize, jakże by nie mógł. Mała traktuje go jak ojca, jednak
wychowujemy ją z przekonaniem, że jej tata odszedł... Nigdy go nie zapomnimy.
Moja córka nazywa się Louiza Emma Kate Tomlinson - Malik.
~by Kasia
O Jezu, ale Zayn opiekuńczy..♥
OdpowiedzUsuńŚwietny jest.! :D
Z jednej strony smutny ....nie no swietny jest
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za pozytywne komentarze! :) Szczerze mówiąc (pisząc)nie wiedziałam czy się wam spodoba. Bardzo dobrze, że Klara dodała kilka słów, bo zdecydowanie opowiadanie się lepiej czyta, a o moich błędach ortograficznych to już nie wspomnę. ;) Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie i zamieszczenie tego imaginu na blogu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!~Kasiutka
: D Moja Kasiutka to napisała .... HieHie
OdpowiedzUsuńOMG . Genialny, nie wiem czy to zasługa Kasiutki czy twoja, może obu :) , ale jest Świetny :D
OdpowiedzUsuńW większości to sukces Kasiutki ;) ja robiłam tylko za korektę xD
UsuńTo jest piękne ! Popłakałam się (:
OdpowiedzUsuńNasza Kasiutka! Jestesmy z niej dumni!!!- Juliet
OdpowiedzUsuńsmutny , ale boski .; D
OdpowiedzUsuńjaki boski imagin ♥.♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do poczytania mojego bloga http://one-direction-stories.blogspot.com/
Przecudowny :* <3
OdpowiedzUsuńNatusss24
Nie!!! Lou nie żyje...
OdpowiedzUsuńAle za to Zayn taki opiekuńczy...
Elisabeth
wow to było cudowne !
OdpowiedzUsuńprzekaż tej dziewczynie , żeby pisała dalej ; )
Genialne . ;3 . Tylko tyle mogę powiedzieć...
OdpowiedzUsuńśmiałam się z tego imienia, ale imagin był świetny, bardzo mi się podobał :3 I b. szkoda że Lou umarł ;(
OdpowiedzUsuńKasiutka, to było niesamowite !!!
OdpowiedzUsuńgenialny imagin :)
jak Lou zmarł to się popłakałam...
2 słowa genialny imagin
OdpowiedzUsuńpiękny... choć zawsze mi ciężko, gdy ktoś umiera...
OdpowiedzUsuńpiękne <333
OdpowiedzUsuńGeNIALLny
OdpowiedzUsuń