Hej ; *
Dzisiaj długi
Lou, jutro wesoły Hazza (który według mnie nie wyszedł i jest mało
zrozumiały... ;D)
Buziaki dla 27 .
! <333 ; *
W środę i
czwartek czeka Was niespodzianka . ! ; ) więcej nie zdradzę, ale ma to coś
wspólnego z nowym autorem ;D Mam nadzieję, że ją ciepło przyjmiecie . ! <3
Piosenka do
imagina : <klik>
_____________________________________________
Oczyściłam już
grządkę z kwiatami z niechcianych chwastów i podniosłam się na nogi z zamiarem
zwilżenia gleby. Otrzepałam dżinsowe ogrodniczki z grudek ziemi i zanurzyłam
nadal brudne ręce w zimnej wodzie.
-
Jak tam ?
Wyprostowałam
się jak struna i niechcący opryskałam stojącego przede mną Louis’a wodą z
piaskiem. Błoto spłynęło po jego twarzy i stworzyło brązowe stróżki na beżowym
T-shirt’cie chłopaka. Nadal wystraszona, spuściłam wzrok z powrotem na
podlewaczkę z wodą i mruknęłam sarkastycznie do Louis’a:
-
Rada na przyszłość: nigdy więcej mnie nie strasz.
Stanęłam przed
nim przodem i ponownie, tym razem celowo, opryskałam go czystą już wodą.
Chłopak zmrużył oczy i uniósł brwi. Nachylił się, wziął całą garść ziemi i
włożył zaciśniętą pięść do wody.
-
A co, jeśli nie przestanę cię straszyć? – naigrywał się ze mnie, po czym rzucił
we mnie mokrą ziemią.
Błoto przykleiło
się do mojej jaskrawo-pomarańczowej koszulki, by po chwili spaść na ulubione
ogrodniczki. Przeniosłam wzrok pełen furii na twarz zadowolonego chłopaka.
-
Wtedy za każdym razem będę robić tak.
Zanurzyłam ręce
w deszczówce, starannie obtarłam ociekające dłonie w piasku, po czym nim
chłopak zdążył uciec, dokładnie umazałam błotnistą mazią jego czoło, policzki i
brodę.
-
Ej ! – sprzeciwił się, chwycił moje nadgarstki jedną dłonią, a drugą starł
większość powstałego tworu ze swojego oblicza, po czym umazał nim mnie.
-
Hej !
Wyrwałam mu się
i pochyliłam po kolejną ‘amunicję’. Rzuciłam nią w Louis’a i skryłam się za
studzienką. Sekundę później na jednej ze sztachetek rozprysła się kulka błota.
Parę centymetrów dalej znajdowała się moja głowa.
-
Ale masz cela! – zadrwiłam i rzuciłam lepiej wymierzonym pociskiem, który
trafił go prosto w klatkę piersiową.
-
Bingo! – krzyknęłam z zadowoleniem.
Goniliśmy się i
rzucaliśmy przeszło trzydzieści minut. Kiedy zarządziliśmy koniec ‘pogoni’,
ogłosiliśmy remis i w najbliższym czasie ustaliliśmy rewanż, który miał wyłonić
zwycięzcę owego starcia , cali brudni położyliśmy się na trawniku i
wpatrywaliśmy się w obłoki.
Zdążyłam się już
przyzwyczaić, że moim sąsiadem, a zarazem najlepszym przyjacielem był Louis
Tomlinson. Jak nikt inny potrafił mnie zrozumieć, wysłuchać, ale i ubawić do
łez. Mieć takiego pobratymca to skarb. Byłam niewyobrażalną szczęściarą.
-
Wazon z kwiatami !
-
Gdzie?! Mnie to przypomina jednookiego stwora pchającego wózek z dzieckiem...
O, a tam jest Godżilla ! Nie... To Zayn, kiedy się go obudzi w weekend...
Parsknęłam
śmiechem. I uderzyłam Louis’a po przyjacielsku w ramię.
-
Wiesz co, Zayn’owi na pewno byłoby smutno, gdyby usłyszał, za kogo ma go jego
przyjaciel... – naigrywałam się z Boo Beara. - Co powiesz na mały prysznic? –
zaproponowałam i wstałam z ziemi.
Wyciągnęłam ręce
w stronę nadal wylegującego się chłopaka, by pomóc mu wstać. Gdy stanął
już przede mną zrobił jednoznaczną minę i z uwodzicielskim uśmieszkiem
powiedział:
-
Z tobą? Wspólnie...? Hmm... Jestem za !
-
Idiota – skwitowałam go, na co chłopak parsknął śmiechem.
Chwyciłam za wąż
ogrodowy, odkręciłam kurek i skierowałam mocny prąd wody w stronę bruneta.
Śmialiśmy się i polewaliśmy zimną cieczą, na przemian wyrywając sobie wąż.
Zmieniłam silny strumień wody na słabszy, bardziej rozproszony i opłukałam
Louis’owi włosy, gdyż i w nich znalazł się już zaschnięty piasek. Chwilę
później zamieniliśmy się rolami.
W miejscach, w
których jego dłonie dotykały skóry mojej głowy, karku, szyi i twarzy czułam
łaskotanie. Jego ręce błądziły po moim ciele; nie wiedząc o tym, Lou wzniecał
pożar w każdej komórce mojego ciała. Starałam się to ignorować, jednak to było
jak ujrzenie oazy na środku pustkowia i nie móc zaspokoić pragnienia. Nie
chciałam niszczyć naszej przyjaźni uczuciem, które towarzyszyło mi już od
pewnego czasu – miłością.
Kiedy byliśmy już
w miarę czyści, chłopak zakręcił dopływ wody i zaczął wykręcać swoje ubrania, z
których kapała mu zimna woda. Wzięłam z niego przykład, jednak najpierw
zaczęłam od pozbycia się nadmiaru cieczy z moich długich, mahoniowych włosów.
Zachmurzyło się; błękitne niebo zaciągnęły ciemne, wręcz
granatowe chmury, zasłaniając przy tym słońce, które ogrzewało nas swoimi
promieniami. I tak, nie zważając na niesprzyjające warunki atmosferyczne i
chłód, który się pojawił wraz z zanikiem promiennych smug, usiedliśmy na bujnym
trawniku i rozmawialiśmy.
-
Wiesz? – zmienił nagle temat Lou, a w jego głosie usłyszałam łagodne tony.
- Jesteś moją przyjaciółką, mogę ci się ze wszystkiego zwierzyć. Zawszę
dostanę w odpowiedzi szczerą opinię, prawda?
- Jasne
– zapewniłam, patrząc mu prosto w oczy.
- No
więc... Ja... – Czy mi się tylko wydawało, czy nagle stracił pewność siebie? –
Nie zrozum mnie źle, jesteś dla mnie bardzo ważna, ale mam już dość tego, że
się przyjaźnimy...
- Jak
to? – spytałam piskliwie, gdyż z obawy, że mogłam stracić z nim kontakt głos
podskoczył mi o oktawę.
- Mam
już dosyć tego, że ty jesteś tylko moją przyjaciółką, a ja tylko twoim
przyjacielem. Mam dość tej atmosfery, która nas otacza. Dość, mówię.!
-
Ale... Loui...
- Daj
mi skończyć, proszę. – Przybliżył się do mnie, a w jego szaro-niebieskich
oczach dostrzegłam determinację. – Mam szczerze dość tego, z jakim dystansem
odnosimy się do siebie nawzajem. Nie chcę już być twoim przyjacielem.
Wpatrywałam się w jego twarz szukając oznak zaprzeczenia,
jednak mówił jak najbardziej poważnie .
-
Dobrze. Skoro tak chcesz... – wyszeptałam i przybrałam pozycję embrionalną. –
Skoro tak chcesz, to tak będzie.
-
[T.I.], nie mam na myśli... zerwania. – Wzdrygnął się na samą myśl. – Chodzi mi
o to, że dla mnie od pewnego czasu nie jesteś już przyjaciółką. Jesteś kimś
więcej, nie jak siostra, nie jak koleżanka... Jesteś... Może to zabrzmi bardzo
prowizorycznie, ale jesteś sensem mojego życia. Kiedy się nie spotykamy, czuję
tak jakby pustkę, nie wiem, dlaczego robię to, co robię, dlaczego jestem znany
i podziwiany, skoro to, dla czego oddałbym życie jest dla mnie na wyciągnięcie
ręki, ale jednak tak niedostępne... Może nie czujesz tego co ja, jednak cenię
szczerość i bezpośredniość, więc mówię: kocham cię. – Wymówił te słowa
zdecydowanie, wpatrując mi się prosto w oczy.
Ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie było jak
uwieńczenie dzieła; jak zanurzenie ostrza w zimnej wodzie, zahartowanie go,
nadanie mu ostatecznego kształtu. Zganiłam się w myślach za swoją głupotę i
nieśmiałość. Mogłam wziąć z niego przykład i mu to wyznać, ale bałam się.
Najnormalniej w świecie byłam sparaliżowana na samą myśl, że mógłby mnie
odrzucić. Teraz, kiedy wyznał mi swoje uczucia, moje obawy wydały mi się tak
bezpodstawne i śmieszne, że, gdybym mogła, sama siebie postawiłabym do pionu i,
delikatnie mówiąc, złoiłabym swoją skórę.
Chłopak przysunął się do mnie bliżej i złożył na mych ustach
niepewny pocałunek. Jednak, kiedy go oddałam, zalała nas gorąca fala; czułam
się, jakbym znajdowała się pośrodku szalejącego pożaru. Ba, jakbym to ja
płonęła, a Louis był jedyną nadzieją na ugaszenie nieobliczalnego ognia.
W tym samym momencie z nieba zaczęły spadać duże krople deszczu
i poczęły rozpryskiwać się dookoła nas. Znaczyły moje ubrania nieregularnymi
plamami i przesiąkały przez nie, schładzając nieco moją namiętność, którą
wzbudzał we mnie Lou. Słońce przedarło się przez gęste granatowo-szare obłoki i
zaszczyciło nas swoimi świetlistymi promieniami. Oderwaliśmy się od siebie i
jak zauroczeni wpatrywaliśmy się w promienne miejsce na niebie.
Chwilę później ponownie na siebie spojrzeliśmy, a nasze usta
połączyły się w gorącym pocałunku. Dla mnie mogłoby mieć miejsce nawet tornado,
a i tak bym go nie spostrzegła; istniał tylko Louis i uczucie, że mnie kocha.
Czułam, że on również uważa owy afekt za najpiękniejsze uczucie na Ziemi.
~by Klara
Bomba ! <3. Strasznie mi się podoba, ba ! Zakochałam się w tym <3.
OdpowiedzUsuńAgnes.:*
Mmmm<3 Pięknie <3
OdpowiedzUsuńNatusss24
Super ! Ale dawno nie było Zayn'a );
OdpowiedzUsuńZayn jeśli dobrze pójdzie będzie w piątek ;D 1. część ; )
UsuńNa środę i czwartek przewiduję niespodziankę ;b
O Jezusie! Świetnie!
OdpowiedzUsuńKasiutka
zaje*** pisz więcej o loui ♥♥♥♥ kocham!
OdpowiedzUsuńŚwietne ;DDDD
OdpowiedzUsuńUwielbiam *w*
fajne :)
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńKocham cię za te imaginy!!!!
OdpowiedzUsuńElisabeth
Mmmm...
OdpowiedzUsuńSuper : ***
Hej no baaardzo fajnee kocham te o lou *.* jestes w tym swietna :)
OdpowiedzUsuńgenialny imagin :)
OdpowiedzUsuńmasz meeeeeega talent :)
super genialnie masz talent do pisania
OdpowiedzUsuń