Dziś Lou, który
zajął mi cztery strony, a w rzeczywistości na komputerze nieco ponad stronę : /
Coś ostatnio krucho u mnie z weną... Ale do rzeczy .
Głosujcie na
Niall'a w ankiecie na najlepszego blondyna tego lata . ! <klik>
DEDYKACJA DLA
KASIUTKI ; *
_____________________________________________
Przysiadłam na
ławce i schowałam twarz w dłonie. Czy to możliwe, żeby życie w tak krótkim
czasie mogło tak bardzo się skomplikować, a każda cegiełka, którą z uporem i
nadzieją układało się, tworząc na pozór trwałą konstrukcję, budowlę, dążąc do
sukcesu – mogła się rozpaść? Jeszcze niedawno sądziłam, że to niemożliwe. Teraz
wiedziałam jednak, że życie to rzeczywistość i wszystko, co wydaje się trwałe i
mocne, może lec w gruzach w najbardziej niesprzyjających okolicznościach, w
najmniej spodziewanym momencie...
-
Ćoś śe śtało? Dlaćego jeśteś śmutna? – usłyszałam chwilę później seplenienie
dziecka tuż obok swojego ucha.
Podniosłam głowę
i spojrzałam na około czteroletnią dziewczynkę ubraną w różową sukienkę. Na jej
pyzatej buźce widniał wyraz zdziwienia, ciekawości, a w dużych czekoladowych
oczkach słodkiej blondyneczki z uroczym kitkiem na czubku głowy dostrzegłam
wesołe ogniki.
Uśmiechnęłam się
mimo woli i szybkim gestem otarłam załzawione oczy.
-
Nie, skarbie, nic się nie stało. Nie jestem smutna – zapewniłam małą i
rozejrzawszy się po parku dodałam: - Gdzie twoja mamusia?
-
Mamuśa jeś w domku, ja psziśłam z Lusem – odpowiedziała i uśmiechnęła się
ukazując białe jak perełki ząbki i dwa słodziutkie dołeczki w policzkach.
-
Z Louis’em? W takim razie gdzie on jest? – spytałam i ponownie rozejrzałam się
po parku, jednak nie rzucił mi się w oczy nikt, kto swym zachowaniem
zdradziłby, że szuka małej zguby.
-
Nie wiem. On śiedział tam. – Wskazała tłustą piąstką ławkę koło fontanny.
-
Dobrze, a jak masz na imię, kochanie?
-
Emma – odrzekła mała i ponownie radośnie się uśmiechnęła, ciągnąc mnie w stronę
ławeczki koło zbiornika z wodą. – Kce śe pobawić!
Wstałam z ławki
i nadal wypatrując opiekuna dziewczynki powiedziałam:
-
Najpierw poszukamy tatusia, brata, kuzyna, czy kim tam jest dla ciebie owy
Louis.
Podczas gdy mała
dreptała koło mnie, a loczki, które nie były upięte w kitka podskakiwały wesoło
wokół jej okrągłej twarzyczki, ja wpatrywałam się w otaczających nas ludzi.
Dziesięć minut
później mała wyrwała swoją rączkę z mojej dłoni i krzyknęła radośnie: Lus!
Pobiegła przed siebie, gdzie kilka metrów dalej czekał na nią z otwartymi
ramionami chłopak mniej więcej w moim wieku.
-
Emma! – zawołał z ulgą i porwał dziewczynkę w objęcia.
Był to wysoki
brunet o niebieskich oczach. Miał na sobie ciemne spodnie, przyczepione do nich
czerwone szelki i biały T-shirt w poziome karmazynowe paski.
-
Gdzieś ty mi zwiała, co? – mówił do dziewczynki, odstawiwszy ją na ziemię.
Ta odwróciła
się, podbiegła do mnie, pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do zdziwionego
chłopaka.
-
Pośłam do niej, bo była śmutna.
Brunet spojrzał
na mnie i uniósł brwi.
-
Śmutna? – zapytał, nie zorientowawszy się, że naśladuje seplenienie małej. –
Smutna? – poprawił się, pokręciwszy głową z irytacją.
Zaśmiałam się.
-
Smutna. Ale już mi przeszło. – Poprawiłam małej kitka, gdyż się przekrzywił.
Uciekłam wzrokiem.
-
Miło słyszeć. Jestem Louis, a ty?
-
[T.I.]. – Uścisnęłam mu dłoń, nadal nie patrząc w jego oczy.
Emma ziewnęła.
-
O... Królewna jest śpiąca – rzekł chłopak i wziął dziewczynkę na ręce. –
Zaprowadzimy ją do domu i się przejdziemy, co ty na to?
-
Nie wiem... Ja... Powinnam już wracać. – Wcale nie śpieszyło mi się do domu.
Jak nic czekały mnie tam kolejne awantury, krzyki i, co tu kryć, kolejne rany
odniesione po uderzeniach, które ostatnimi czasy bez przerwy zapewniał mi wciąż
upity ojczym.
-
Czy mi się wydaje, czy nie uśmiecha ci się wracać do domu?
Przeniosłam na
niego udręczony i pełen smutku wzrok.
-
Przepraszam, nie powinienem był... – speszył się.
-
Nic nie szkodzi – zapewniłam niemrawo, zmuszając się do delikatnego uśmiechu. –
Masz rację, wcale nie chce mi się tam iść...
-
Odniosę ją do domu, mieszkamy kilka budynków dalej, wrócę tu do ciebie i
wszystko mi opowiesz – powiedział zdecydowanie i spojrzał na zasypiającą już
dziewczynkę w jego ramionach.
-
Ale... – próbowałam zaprzeczyć. Przecież wcale się nie znaliśmy! A to, że był
Louis’em Tomlinsonem nie pomagało – tym bardziej nie chciałam obarczać go
swoimi problemami.
-
Żadne „ale”. Pięć minut – powiedział i odszedł szybkim krokiem niosąc Emmę na
rękach, a ja patrzyłam chwilę za nim, aż w końcu, pokonana, usiadłam na jednej
z ławek.
Potrafiłam
myśleć tylko o tym, dlaczego mama umarła i dlaczego, mimo że nieumyślnie,
obarczyła mnie ciężarem znoszenia dokuczliwych kaprysów wiecznie pod wpływem
alkoholu ojczyma.
Tak jak obiecał,
Louis wrócił po kilku minutach. Usiadł obok mnie i po krótkiej ciszy, która
zapadła, rzekł delikatnym tonem:
-
Opowiadaj.
Sprzeczaliśmy
się chwile o to, że nie powinnam przytłaczać go moimi problemami, jednak po
wielu prośbach, namowach i zdecydowanych spojrzeniach z jego strony zgodziłam
się opowiedzieć o swych zmartwieniach.
Kiedy moja nudna
i nieciekawa opowieść dobiegła końca, chłopak przygarnął mnie do siebie i mocno
przytulił, pozwalając, abym łzami zmoczyła mu koszulę. Wtulona w niego wymamrotałam:
-
Louis, pobrudzę ci koszulkę...
-
Daj spokój z koszulą – zaprzeczył i przyciągnął mnie jeszcze mocniej. – Ile
masz lat? – spytał chwilę później, zupełnie innym tonem.
-
A co to ma do rzeczy? – zdziwiłam się, ocierając twarz chusteczką, jednak po
pauzie dodałam: - Dziewiętnaście...
-
Jesteś pełnoletnia. Dlaczego się nie wyprowadzisz?
-
Myślisz, że nie próbowałam? I tak mnie znalazł... – mruknęłam z rezygnacją i
zerknęłam na zegarek. Wskazywał 19:37. Westchnęłam. – Muszę wracać. I tak
będzie awantura, ale nie chcę wszczynać kolejnej z powodu mojego późnego
powrotu.
-
To nie wracaj. – Objął mnie jeszcze mocniej i z troską spojrzał mi prosto w
oczy, po czym szepnął mi do ucha: - Przenocuj u mnie.
-
Lou, nie mogę. Nie znamy się. Poza tym ojczym chyba mnie zabije, jeśli dziś nie
wrócę.
-
Mój znajomy prowadzi hotel. Pozwól chociaż, że zapłacę za twój pobyt w motelu.
Jeszcze dzisiaj pojadę po twoje rzeczy...
-
Nie, Louis, nie – przerwałam mu kręcąc głową. – To nie to, że nie doceniam
twoich starań, ale on i tak mnie nie puści...
-
A chcesz się przekonać? – spytał chłopak ze złośliwie chytrym uśmieszkiem. –
Chodź. Zaczekasz u mnie w domu, a ja pojadę tam po twoje...
-
Dobra, już dobrze – przerwałam mu zrezygnowanym tonem. – Widzę, że nic nie
wskóram. Pojadę z tobą.
Ojczym
oczywiście stawiał opory, w mniej delikatnym tego słowa znaczeniu, jednak kiedy
do gry wkroczył Louis, puścił mnie, wygrażając się przy tym, że i tak mnie
znajdzie.
Spakowałam
szybko najpotrzebniejsze rzeczy. Upchnęłam do walizki ubrania, kosmetyki,
wszystko, co było mi potrzebne by przetrwać nie wracając już do tego domu.
Kiedy mieszkał tutaj mój biologiczny ojciec wraz z mamą, były to najlepsze lata
mego życia. A teraz, po śmierci mamy... Wszystko się posypało...
Dziesięć minut
późnej w asyście Tomlinsona opuściłam przeklęte progi mieszkania z
niewyobrażalną ulgą. Poczułam wtedy, że oto nastaje dzień, który zmieni
wszystko na lepsze. I tak też się stało. (...)
-
Dziękuję – wyszeptałam do ucha Louis’owi, obejmując go. - Nadal nie mogę
uwierzyć, że to koniec z pogróżkami, awanturami i przemocą. A to dzięki
tobie....
Minął miesiąc.
Louis odwiedzał mnie codziennie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, poznawaliśmy się
lepiej... Aż w końcu się w sobie zakochaliśmy. Stanowimy parę, jakich mało, a
każdego dnia kochamy się o cały wczorajszy dzień mocniej i z nadzieją patrzymy
w przyszłość, spędzoną już wspólnie jako małżeństwo.
~by Klara
Super! ;D piszesz fajne imaginy ;*
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje imaginy. :)
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś jakiś o Liamie zadedykować mi?
Kina.;p
super dodaj z harry tyko dlugasnty plisssssssssssss jestes superowa kocham tego bloga pozdrawiam xddd
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację :)
OdpowiedzUsuńImagin wyszedł świetnie! Mi się podoba, a co do podziękowań od chłopaków, to jestem taka dumna!
Świetne i więcej takich ;)
Pozdrawiam ~Kasiutka
pisz bo dobrze ci to wychodzi prosze jeszcze z 10000000 z louisem♥
OdpowiedzUsuńZajebiste ^^
OdpowiedzUsuńNatusss24
WYSZEDŁ CI TEN IMAGIN!!! Elisabeth
OdpowiedzUsuńSuper, pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńKocham <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny <333333333
OdpowiedzUsuńgenialny imagin, pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńkocham twoje imaginy <3
OdpowiedzUsuńpisz jak najwięcej,proszę .