Hej ; *
Tak jak obiecałam, dodaję Hazzę, tylko że podzieliłam go na
krótsze części, bo po pierwsze nie zdążyłabym na dziś przepisać go całego, po
drugie wątpię, żebyście takiego długaśnego przeczytały w jeden dzień ;D Tak
więc dziś część pierwsza, jutro part 2 i jeśli będzie trzeba, w poniedziałek
zakończenie ; )
(wiem, obiecałam w weekend Liam'a, ale bez sensu dodawać
naprzemiennie imaginy, według mnie lepiej skończyć jeden, zacząć drugi.)
_____________________________________________________________
Nad moim łóżkiem znów słyszę
wibracje telefonu. Cała półka i poustawiane na niej ozdoby drżą. Przykrywam się
po sam czubek głowy kołdrą i narzucam na nią poduszkę. Łzy płyn ą po mojej
twarzy strumieniami. Mam już mokre włosy, a pościel i ubrania stały się już
sztywne od słonego płynu. Nie ma mnie. Nie istnieję. Nie chcę żyć. Na co mi
takie życie?!
Wibracje nad moją głową nie ustają.
Wstaję z łóżka, sięgam po telefon, wyciągam z niego kartę i łamię ją na pół.
- Daj
mi wreszcie spokój! – wrzeszczę żałośnie do pogiętych szczątków. – Nigdy
więcej! Nigdy!
Ponownie siadam na łóżku zawodząc żałośnie. Moja ręka trafia
na twardy ostry przedmiot. Kapsel od tymbarka, którego przez wczorajsze łzy nie
byłam w stanie przeczytać: „Zacznij od nowa”. Łatwo powiedzieć. Nic prostszego.
- Jasna
cholera! – klnę na całe gardło i ponownie znikam pod kołdrą, płacząc i
przeklinając świat i życie.
* trzy dni wcześniej *
Siedziałam na kanapie w objęciach Harry’ego, oglądaliśmy
komedię romantyczną. Chłopak pocałował mnie we włosy, a ja, zadowolona,
objadałam się lodami, raz po raz częstując towarzysza.
- Jutro
będę musiał wyjść – mruknął mi do ucha, a ja oczarowana jego uwodzicielsko
niskim głosem, zamknęłam oczy i rozpamiętywałam chwilę, w której się
poznaliśmy...
To było rok temu. Zgubiłam moją grupę wycieczkową i
przewodnika, byłam zdana na siebie w wielkim i całkiem obcym mi mieście.
Chodziłam w kółko, w panice wybierając numery moich znajomych. Żaden nie
odbierał. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłonie. Taką zastał mnie Harry.
Spytał co się stało, a po zapoznaniu się z moją sytuacją, zaprosił mnie do swojego
mieszkania i zobowiązał się pomóc mi znaleźć znajomych. Bardzo zżyliśmy się ze
sobą przez owe krótkie chwile.
Wraz z resztą grupy wróciłam do Polski, lecz tylko po swoje
rzeczy i, jako że byłam pełnoletnia, ponownie wróciłam do Londynu. Jestem tu do
teraz, lecz zmieniło się to, że jestem z najcudowniejszym facetem świata.
- Nie
ma sprawy, kochanie – odpowiedziałam szeptem.
Było mi jednak smutno. Dzień bez Harry’ego to dzień
stracony.
Chłopak zauważył moje niezadowolenie, które bez skutku próbowałam
zamaskować. Przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach długi, słodki
pocałunek.
- Wrócę
tak szybko, jak tylko będę mógł – przyrzekł.
Zegar na kominku wybił 23:00.
Zdziwiłam się, gdyż czas wyjątkowo szybko przeleciał. Niedawno, kiedy siadałam
obok Hazzy by w spokoju obejrzeć film była 20:00.
Wstałam z kanapy, pociągnęłam
za sobą Harry’ego i udaliśmy się objęci w stronę sypialni. Zmęczona,
momentalnie zasnęłam. Podejrzewałam, że Hazza też szybko poszedł w moje ślady.
* następnego dnia *
Obudziłam się i wolno
przeciągnęłam, jednocześnie szukając w łóżku Stylesa. Nie było go. Nagle łóżko
stało się zbyt duże i zdecydowanie za zimne. Owinęłam się kołdrą i poszłam do
salonu. Tam również go nie zastałam. W kuchni przygotowałam sobie miskę płatków
i zalałam je gorącym mlekiem. Idąc ze śniadaniem do pokoju rozmyślałam, gdzie
też może podziewać się Hazza. Włączyłam telewizor, nastawiłam kanał muzyczny i
wciąż opatulona pościelą, konsumowałam płatki.
Nim się spostrzegłam
zegar na kominku wskazał kwadrans do godziny 11:00. Ubrałam się szybko i
monotonnym krokiem udałam się do sklepu spożywczego po produkty, gdyż lodówka
ziała pustkami i nie miałam z czego ugotować obiadu.
Market znajdował się przecznicę dalej. Szybko załatwiłam
zakupy i wróciłam obładowana torbami do domu. Kiedy przygotowywałam posiłek,
napisałam do Harry’ego esemesa kiedy będzie.
Nie odpowiedział.
Czekałam dziesięć,
dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści minut. Zabijałam czas oglądając
telewizję. Dwie godziny. Trzy. Gdy dochodziła szesnasta po południu
postanowiłam wyjąć na miasto, pochodzić po sklepach, tak ot, dla zabicia czasu,
który mi się niemiłosiernie dłużył.
Wyszłam z domu, wcześniej zostawiając Harry’emu liścik:
„Poszłam do galerii, niedługo wrócę. Kocham, ściskam, całuję: [T.I.]”
Włóczyłam się po centrum bez
celu. Zaczynało się już powoli ściemniać, więc spacerkiem ruszyłam w kierunku
domu, przechodząc przy tym po najokazalszej dzielnicy Londynu. Mijałam drogą
restaurację. W środku paliło się mnóstwo świeczek i chińskich lamp.
Przechodząc obok, przyglądałam się ludziom siedzących przy
stołach i dostrzegłam... Harry’ego. Nie był sam. Siedział w głębi sali przy
okrągłym stoliku nakrytym krwistoczerwonym obrusikiem i bordową zastawą. Naprzeciwko
niego siedziała smukła blondynka ubrana w skąpą różową sukienkę, która więcej
uwydatniała, aniżeli zasłaniała.
W pewnym momencie chłopak
złapał ją za rękę i spojrzał głęboko w oczy. Nachylił się nad nią... Ich usta
połączyły się w pocałunku. Dłoń Stylesa wędrowała wzdłuż jej opalonej nogi,
sięgnęła krzywizny uda...
Odwróciłam wzrok. W moich oczach pojawiły się łzy. To
niemożliwe. Mój Harry nigdy by mnie nie zdradził. Zerknęłam ponownie szklistymi
oczami w stronę pary przy stoliku. Nadal się całowali. I to bardzo czule,
powiedziałabym, że wprost namiętnie.
Łzy spływały po mojej twarzy
strumieniami. Biegłam ile sił w nogach. Chciałam znaleźć się jak najdalej stąd,
jak najdalej od chłopaka, który jeszcze wczoraj mnie kochał, a dziś z całą
odpowiedzialnością i na oczach wszystkich, zdradził mnie z jakąś blondynką...
Dotarłam do domu. Rzuciłam
klucze na szafkę w przedpokoju, podążyłam do kuchni. Pogniotłam i porwałam
kartkę, którą zostawiłam Harry’emu i odrzuciłam jej szczątki w kąt pomieszczenia.
Cała zapłakana wbiegłam na górę. Wyciągnęłam walizkę z szafy
i spakowałam swoje rzeczy. Chowałam wszystko: ciuchy, kosmetyki, pamiątki,
zdjęcia, rzeczy osobiste... Wszystko co do cła. Skoro Harry chciał mieć
plastikową blondynkę, proszę bardzo. Tej brunetki, całej we łzach, już nigdy
nie będzie dane mu zobaczyć.
Ciągnęłam właśnie walizkę po
schodach, kiedy drzwi wejściowe się otwarły i stanął w nich Harry. Widać, nie
bardzo chciał ukryć przede mną spotkanie z inną, gdyż na jego ustach
dostrzegłam różowe ślady szminki.
Widząc moją torbę otworzył szeroko oczy.
- Co
się stało, kotku? – zapytał, ocierając szybko usta.
- Żaden
kotek – przerwałam mu sucho. Moje oczy znów zrobiły się szklane. – To ty mi
powiedz, Styles, czy coś się stało, bo najwyraźniej masz mi dużo do zdradzenia.
Podeszłam do niego zmuszając się do drwiącego uśmiechu i
palcem wskazującym i kciukiem wytarłam resztki szminki z jego ust.
- Chyba
niedokładnie zmyłeś dowody.
Jego oczy stały się jeszcze większe.
- Co?
– zapytałam z drwiną w głosie. Za wszelką cenę próbowałam być twarda, lecz
niewiele brakowało, żebym popadła w skrajną rozpacz i jak małe, obrażone
dziecko, rzuciła się na kanapę, uderzając w nią i wyżywając na niej wszystkie
swoje lęki i smutki. – Pierwszy raz mnie widzisz, tak naprawdę, tak? Myślałeś,
że jestem aż tak głupia? Myliłeś się.
- Ja...
- Wiesz
co? – przerwałam mu z furią. – Jednak nie chcę tego słuchać. Oszczędź mi tych
jęków.
Chwyciłam rączkę walizki i prześlizgnęłam się pod ramieniem
chłopaka. Nadal przyglądał mi się szeroko otwartymi oczami, jednak chyba nie
miał w planach wykrztusić z siebie słowa. Wyszłam na chłodne, wieczorne,
londyńskie powietrze. Zatrzasnęłam Harry’emu drzwi przed nosem i nie zważając
na nic, ruszyłam przed siebie w ciemną, nieprzeniknioną noc.
~by Klara
Ja chcę jak najszybciej następną część.! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny świetny świetny świetny! Jak najszybciej ciąg dalszy! ;) Jesteś BOSKA! :*
OdpowiedzUsuńSuuuper.!! Jest świetny.. proszę jak najszybciej następne części. !!; D
OdpowiedzUsuńświetne <3.
OdpowiedzUsuńczekam na part 2. ;*
Jestes cudowna :D dodaj szybko nn :D
OdpowiedzUsuńcudowny! już nie mogę się doczekać następnej części :)
OdpowiedzUsuńmoże powinnaś zacząć pisać jakieś opowiadanie ;D
Kina ;p
może faktycznie powinnaś :D
Usuńa nie możesz jtr dodać obydwu części :D
albo takiego długaśnegooooo :D
proszę !!!
to chyba twój najlepszy imagin !!!
W 100% zgadzam się z Kinią. Imagin jest cudowny, chyba pierwszy twój, w którym chłopak zdradził dziewczynę. ;) Nie mogę się doczekać kolejnej części. :)
OdpowiedzUsuńKasiutka
Jasne że mi się podobał.
OdpowiedzUsuńTo jest bardziej talie krótkie opowiadanie niż imagan.
Ale więcej takich!!!
Świetny, tylko proszę żeby nikt nie umarł.;]
OdpowiedzUsuńnie moge doczekać się kolejnej części *-*
OdpowiedzUsuńGenialne :D
OdpowiedzUsuńNatusss24
Nie zabija nikogo!!! Imagin genialny.
OdpowiedzUsuńElisabeth