sobota, 26 maja 2012

# 53. Harry . część 2 .


Na Waszą prośbę: dziś druga i ostatnia część. Od razu mówię, że trzeciej części już nie napiszę.
I jeszcze jedno: nie bijcie ;D
Piosenka do imaginu: <klik>
Naprawdę polecam Wam włączyć tą piosenkę, bo idealnie odbiera nastrój, a poza tym jest prześliczna <3
Pozdrawiam ;*
--------------------------
Nie tego chciałam. Nie tego pragnęłam. To nie było to, czego oczekiwałam. Wróciłam do domu zziębnięta. Nie rozumiałam tego, co mówiła do mnie Lily. Wszystko widziałam w zwolnionym tempie. Bez słowa rzuciłam torebkę i udałam się do swojego pokoju w mieszkaniu, które wynajmowałam razem z Lily. Przymknęłam drzwi, zamknęłam je na klucz i zrzuciłam ze swoich obolałych stóp siedmiocentymetrowe szpilki. Dopiero, kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem w swoim ciepłym i bezpiecznym łóżku, z oczu popłynęły mi łzy. Słyszałam, jak Lily wali w drzwi, a nawet próbuje je otworzyć, ale kiedy po kilku minutach nadal nie otwierałam ani się nie odzywałam, zrezygnowała. Usłyszałam tylko, jak udaje się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Po godzinie uczucia bezsilności i morza wypłakanych łez, zapadłam w sen.
Następnego ranka obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez okno do pokoju. Zmrużyłam oczy. Nagle powróciły do mnie wspomnienia wczorajszej nocy. Może to był sen?, pomyślałam z nadzieją, mimo że znałam odpowiedź. To nie był sen i dobrze o tym wiedziałam. Zresztą sama tego chciałam. Sama wymyśliłam ten głupi zakład. Boże, jak bardzo chciałam cofnąć czas. Czy to możliwe, żeby wystarczyło mi półtora tygodnia i kilka spotkań, abym się zakochała? Na to wygląda. Spojrzałam w lusterko stojące na biurku. Miałam przekrwione oczy, ślady po tuszu na policzkach, niezmyty makijaż i okropny bałagan na głowie. Powinnam pójść do łazienki i coś z tym zrobić, ale nie miałam ochoty. Równie dobrze, mogłabym tak zostać przez całą wieczność. Nie wychodzić z łóżka i z nikim nie rozmawiać. Niestety, po chwili odezwał się we mnie pierwotny instynkt ogłaszający, że jestem głodna.
Zwlokłam się z łóżka, chwytając przy okazji zwykłą białą bluzkę i spodnie dresowe. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż, przebrałam się, a lekko przetłuszczone włosy związałam w zwykły kucyk. Weszłam do kuchni. Przy stole siedziała już Lily, leniwie popijając herbatę.
- Wstałaś już? – spytała. W jej głosie nie było słychać żadnych emocji. – Ja zaraz wychodzę na uczelnię. Tu masz świeże bułki. Woda jest zagotowana w czajniku, jeśli chcesz sobie zrobić herbatę.
Dopiła szybko łyk napoju i wstała od stołu. Gdy mnie mijała, zatrzymała się i spojrzała na mnie łagodnie:
- Nigdy więcej zakładów, zgoda?
Kiwnęłam głową. Minęła mnie, wzięła swój płaszcz i bez słowa wyszła z mieszkania. Włączyłam telewizor i wróciłam do kuchni, aby móc sobie przygotować śniadanie. Właśnie przegryzałam bułkę, kiedy usłyszałam najnowsze wiadomości:
- One Direction zagra dziś darmowy koncert przy Oxford Street. Wszystkich chętnych zapraszamy na godzinę czternastą.
Zerknęłam na zegarek, który wskazywał już powoli południe. Niewiele się nad tym zastanawiając, dopiłam szybko herbatę, dokończyłam bułkę i pędem pobiegłam się przebrać.
*
Tym razem nie ubrałam się w sukienkę. Odsłoniłam bardziej swoje prawdziwe „ja”. Przetarte dżinsy, znoszone trampki i zwykła bluzka. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i upięłam w koka. Rozglądałam się nerwowo po ulicy. Nie widziałam zbyt dużo, ponieważ wokół mnie tłoczyło się mnóstwo dziewczyn w moim wieku wiwatujących na cześć chłopaków. Wspięłam się na palce, by móc cokolwiek zauważyć. I wtedy właśnie pod budynek zajechał czarny autobus z którego wyszła piątka chłopaków wraz z dwójką ochraniarzy.
- Przepraszam. Przepraszam. Ja muszę przejść – powiedziałam, przepychając się. Dziewczyny patrzyły na mnie jak na wariatkę, ale nic mnie to nie obchodziło. Mój wzrok był tylko skupiony na nim. Kiedy przepchałam się na sam początek, przystanęłam.
- Harry – powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał. Odwrócił się i natychmiast jego uśmiech znikł z twarzy. Odwrócił wzrok i szepnął coś do ochroniarza.
- Proszę się odsunąć – powiedział ochroniarz, odsuwając tłum ze mną włącznie.
- Ale ja muszę z nim porozmawiać – tłumaczyłam bezsensownie. – Ja muszę! Harry! Harry! – krzyczałam histerycznie, ale on nawet na mnie nie spojrzał. Wpatrywał się tylko tępo w ziemię.
- Niech mnie pan puści! – krzyknęłam do ochroniarza, który chwycił mnie w talii, próbując odsunąć mnie jeszcze dalej. – Ja muszę z nim porozmawiać! Harry, proszę!
Chłopak rzucił mi tylko przelotne spojrzenie w którym widziałam smutek i żal, po czym cała piątka weszła do budynku. Wtedy dałam za wygraną i przestałam się szarpać. Zraniłam go. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jak bardzo.
*
Przez następne tygodnie nie dawałam za wygraną. Chodziłam wszędzie tam, gdzie były wzmianki o One Direction. Jakieś koncerty, spotkania, choćby i zwykłe zakupy w centrach handlowych. Jednak przez dwa tygodnie nie miałam szczęścia. Dopiero potem los się do mnie uśmiechnął. Wracałam właśnie do domu przez park, w którym wcześniej bardzo często się spotykaliśmy. Był już wieczór i właśnie przechodziłam przez miejsce, w którym dwa tygodnie wcześniej, chłopak dał mi pieniądze. Nadal trzymałam ten banknot przy sobie, czekając na sposobność, by mu go oddać. Zatrzymałam się, gdy światło latarni oświetliło chłopaka, stojącego niedaleko mnie. Brązowe loczki, podobny wzrost, budowa. Wyglądał, jakby płakał. Kiedy podeszłam bliżej, serce mi podpowiadało, że to on.
- Harry – wyszeptałam. Chłopak odwrócił się przestraszony. Jego oczy były zaczerwienione od ciągłych łez, które kapały na ziemię, od razu wsiąkając w glebę.
- Czego tu chcesz? – przybrał ponury wyraz twarzy, jednak wiedziałam, że to tylko maska. Wiedziałam, że cierpi.
- Nie ukrywaj tego przede mną. Przecież widzę, że coś cię dręczy. Proszę cię, porozmawiaj ze mną.
Pokręcił głową. W tej chwili przypominał mi obrażone dziecko. Małe i bezbronne dziecko.
- Muszę ci to wyjaśnić, Harry. Myślisz, że mi jest łatwo? – rzekłam, kładąc swoją dłoń na piersi. – Wcale nie. Na początku myślałam tak o tobie, ale teraz wiem, że się myliłam. Jesteś inny, a ja zachowałam się podle.
- Wcale się nie myliłaś – wyszeptał, a ja zgubiłam wątek. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. – Miałaś rację co do wszystkiego. Jestem tylko rozpieszczonym bachorem, który poza swoim czubkiem nosa niczego innego nie zauważa. Nie przerywaj mi – podniósł dłoń, kiedy zobaczył, że otwieram usta, aby zaprotestować. – Ale miałaś też rację w czymś innym. Świata poza tobą nie widzę – rzekł i pierwszy raz od bardzo dawna ujrzałam w jego oczach coś innego niż żal czy smutek. Ujrzałam nadzieję, miłość.
- Tak bardzo cię przepraszam – wtuliłam się w jego ramiona, po czym mnie pocałował.
*
Mija właśnie rok od naszej rocznicy. Kilka tygodni temu Harry mi się oświadczył i planujemy ślub. Wiedliśmy spokojne życie, choć wiem, że dużo fanek mnie nie zaakceptowało. Większość z nich zna naszą historię. Od początku do końca. Mimo że minął już rok, większość z nich nadal uważa, że jestem z Harry’m tylko dla pieniędzy albo dla zakładu, jak to było wcześniej. Ale reszta fanek, ponad połowa, zaakceptowało mnie i bardzo ciepło przyjęła do „rodziny 1D”. Większość z nich uwierzyła, że naprawdę kocham tego chłopaka o zielonych oczach i z burzą brązowych loków.
Jednak od pewnego czasu zaczęłam dostawać pogróżki SMS - ami z nieznanego numeru. Nie wiedziałam nawet, skąd ktoś wziął mój numer. Owa osoba, która je wysyłała, kazała mi zostawić Harry’ego, grożąc, że jeśli tego nie zrobię, to gorzko pożałuję. Na początku je ignorowałam, ale kiedy dostałam SMS – a z treścią: „ Zostaw go albo nie tylko tobie stanie się krzywda. Wiem, którym autem jeździ Harry”, po czym dowiedziałam się, że Harry miał wypadek mniej więcej dwadzieścia minut później po dostaniu tego SMS –a, zaczęłam się bać. Na szczęście Harry’emu nic się nie stało. Musiał tylko zostać tydzień w szpitalu na kontrolne badania. Ale wtedy zrozumiałam, że z tym nie ma żartów. Zamierzałam pójść z tym na policję, ale się bałam. Jak było widać, owa osoba nie żartowała. Martwiłam się, że następnym razem Harry może… Nie przeżyć.
Kiedy Harry wrócił do domu, nic się nie uspokoiło. SMS- y nadal były przysyłane.
„Oto co mu powiesz: byłam z tobą tylko dla rozgłosu. Tak naprawdę nigdy cię nie kochałam. Teraz wracam do Polski i obiecuję, że nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Jeśli tego nie zrobisz, twój narzeczony może nie przeżyć następnego razu. A dobrze wiesz, że się dowiem czy to zrobiłaś. Z policją nawet nie próbuj”.
Kochałam go, to jasne. I chyba właśnie dlatego musiałam to zrobić. Musiałam z nim zerwać, aby nic mu się nie stało. Ma dopiero dwadzieścia lat. Przed nim całe życie, które na pewno spędzi z kimś innym.
- Harry, musimy porozmawiać – powiedziałam, wyłączając telewizor w salonie. Loczek przyszedł chwilę potem.
- Tak, kochanie? – spojrzał na mnie. Z włosów kapały na podłogę krople wody, co nieomylnie wskazywało na to, że przed chwilą skończył brać prysznic.
- Ja… - wciągnęłam głośno powietrze do płuc. Do oczy napływały mi łzy, ale je powstrzymywałam. Byłam słaba. Ale wiedziałam też, że tak będzie najlepiej. Gdy tylko próbowałam komuś wyjawić prawdę, działy się okropne rzeczy. Wypadek Harry’ego o wszystkim zadecydował. Naprawdę musiałam to zrobić.
- Musimy się rozstać – z jego twarzy zniknął uśmiech. Jego oczy otwarły się szeroko i patrzyły na mnie zdezorientowanym wzrokiem. – Ja muszę wyjechać.
- Dlaczego? Czy ja coś zrobiłem? Proszę cię, nie zostawiaj mnie. Ja to naprawię. Wszystko naprawię – w jego głosie słychać było histerię. Jego oczy latały jak oszalałe po całym pomieszczeniu, wwiercały się we mnie. Podszedł do mnie, wyciągając do mnie rękę, ale się cofnęłam. Musiałam skłamać, zadać mu cios, aby mnie zostawił i pozwolił odejść. Na zawsze.
- Tak naprawdę byłam z tobą tylko dla rozgłosu. Nigdy tak naprawdę cię nie kochałam – w jego oczach zobaczyłam ból. Jego klatka piersiowa zaczęła podnosić się i opadać coraz szybciej. Przystanął w miejscu. Wyszłam. Nie próbował mnie zatrzymać.
*
Harry ruszył w stronę skalistego zbocza. Był nad urwiskiem, skąd widać było całe miasto. Kiedyś uwielbiał tu przyjeżdżać. Siadał wtedy nad samą krawędzią z nogami zwisającymi swobodnie w dół. Tym razem jednak nie zamierzał tego robić. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza kartkę i długopis. Po naskrobaniu kilku słów, kartkę wetknął na wystający z ziemi patyk. Przystanął nad krawędzią, spoglądając w dół. Ponad pięćset metrów, zanim ktoś poczułby grunt pod stopami. Harry westchnął i po raz ostatni omiótł spojrzeniem miasto. Zamknął oczy i rzucił się w przepaść.
*
Proszę Was, nie znienawidźcie mnie. Wiecie, że Was kocham i że zawsze tak będzie. Wszystkie moje rzeczy zostawiam Wam, chłopaki, oprócz serca. Bo ono zawsze należało do niej.


~by Julia

24 komentarze:

  1. Świetne
    popłakałam się jak to czytałam ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się ;cc. Wredna jesteś robiąc takie zakończenie. Pff.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo. A ja. Co.. Boże. Nie. JAK.. Płaczę. Dlaczego.?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wole wesole...ale...nie...no ten jest....niewiem placze

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże... to było niesamowite ! popłakałam się ;<

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity.. nie wiem co powiedzieć. płacze. cudowny po prostu <33 chcę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. myślałam, że będzie wesoły :(
    nie lubię smutnych zakończeń ;D
    ale i tak super ;*
    kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę smutnych imaginów...
    To fakt, ale ten był taki piękny...<3 :(
    Natusss24

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa ty to jesteś ZAJEBISTA ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. To. Jest. Świetne.
    Ty. Jesteś. Świetna.
    Popłakałam się, naprawdę ! ;* ;<

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurwa ja ryczę !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne! popłakałam się !! ; (

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja ryczę.. Masakra.. To jest genialne i ty jesteś genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie. Znów rycze. Jesteś boska !! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. jak mogłaś tak zakończyć?! ;'(
    ale ogólnie imagin boski ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Znowu ktoś umiera... Tym razem Hazza...
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu płaczę płaczę jak cholera ! kocham kocham kocham ten mały świat! Jezu, ale szczerze nie wiem czy ty oglądasz Pretty Little Liers, ale z tymi sms-ami od razu mi się tak skojarzyło ;P
    Super jednopart <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Julia, zrób coś z happy endem, masz wielki talent, więc dasz radę to zrobić
    imagin wspaniały, ale wolę inne zakończenia...

    OdpowiedzUsuń
  19. Poryczłam się jak głupia ;'( Bardzo mi sie podoba ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniałe kocham smutne *,*

    OdpowiedzUsuń
  21. jjezzzzzu, jakie to smutne :ccccc i tak zginął ;ccccc ;//////

    OdpowiedzUsuń
  22. Rycze, i czytam drugi raz =( smutne, ale piękne jak zwykle...

    OdpowiedzUsuń
  23. O mój boże!
    czytam wszystkie imaginy od początku ale ten dopiero mnie zmusił do skomentowania. Dlaczego? bo nie mogę przestać płakać to było tak prawdziwe że czuje jakby harry naprawdę umarł. kocham całe 1D ale jego najbardziej. mam taka prośbę moglybyscie pisać w tytule albo na początku czy smutny czy wesoły? fajnie by było i wiefzialabym czego Sie spodziewać.
    nie ma to jak czytać imaginy po nocach... a jutro , przepraszam dzisiaj ;) szkoła. brawo ja !
    idę czytać dalej!
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytałam różne imaginy ze smutnymi zakończeniami ale tylko przy tym płakałam to poprostu cudowne. Ta diewczyna z nim zerwała żeby nie został zabity a jak z nim zerwała to on się zabil....dziwne ale fajne.

    OdpowiedzUsuń