niedziela, 13 maja 2012

# 41. Harry . część 2 .

O jejku ... :o Dzięki Wam za tak miłe komentarze ! <3 Cieszę się, że Wam się podoba ;D
Rozważałam kiedyś, żeby zacząć pisać opowiadanie, ale miałam tyle pomysłów na prolog i wydarzenia, że wątpię, żeby po połączeniu ich wyszła w miarę ciekawa i zrozumiała historia ;D
Part 2 Harry'ego ; ) Zaraz będę przepisywać ciąg dalszy i MOŻE dodam go jeszcze dziś, choć raczej wątpię : /
Do Anonima: Nikt nie umrze ;D
Podczas czytania włączcie sobie to .
Miłego czytanka ! ; *
_____________________________________________________

 
       Szłam wściekła chodnikami Londynu. Nie zawracałam sobie głowy tym, by wycierać wciąż napływające łzy. Miałam jeden cel: lotnisko. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam pod numer, który, dzięki Bogu, miałam wpisany w kontakty. Świetnie. Za dwie godziny odlatywał samolot do Polski. Zamówiłam bilet i siadłam w kawiarence internetowej, która, całe szczęście, była otwarta całą dobę. Weszłam na Twittera. Usunęłam Harry’ego. Weszłam na pocztę. Usunęłam Harry’ego. Weszłam na wszystkie inne portale społecznościowe i stamtąd również pozbyłam się ikonki Stylesa. Może i tam poprawnie przeprowadzono operację, lecz moje serce nadal nie chciało przyjąć tego do wiadomości. Nie było go już. Harry mnie zdradził.
         W rogu ekranu pojawił się dymek: „Zobacz koniecznie!”. „A co mam do stracenia?” zapytałam samą siebie, wiedząc, że i tak gorzej być nie może i kliknęłam.
Na ekranie pokazały się dwa zdjęcia: moje, kiedy cała zapłakana oddalałam się szybkim krokiem od restauracji i... Hary’ego z tajemniczą blondynką. Duży czerwony nagłówek krzyczał: „To już koniec [T.I.]?! Jej miejsce zajmie nowa zdobycz Stylesa?!”.
          Zamyknęłam okno. W oczach znowu miałam łzy. Jednak się myliłam. Mogło być jeszcze gorzej. Wyłączyłam komputer i szybko wyszłam z kawiarenki, nie obdarzając nikogo spojrzeniem moich czerwonych od płaczu oczu. „Niech mnie potrąci auto, dopadnie zawał, cokolwiek...” zawodziłam żałośnie w myślach, cały czas płacząc.
Po parunastu minutach dość szybkiego marszu dotarłam na lotnisko. Do mojego odlotu zostało nieco ponad trzydzieści minut, więc udałam się na odprawę. Kiedy siadałam już na swoim miejscu, przypomniałam sobie o telefonie i sięgnęłam po niego, chcąc go wyłączyć. Niestety, moje zamiary z początku poszły na marne, gdyż od razu rzucił mi się w oczy komunikat o treści: „24 NIEODEBRANYCH POŁĄCZEŃ; 19 NIEODCZYTANYCH WIADOMOŚCI”.
         Skasowałam esemesy, usunęłam połączenia. Numer Harry’ego wylądował w koszu. Nie chciałam go znać. Przypadkiem weszłam w wiadomość od niego sprzed czterech dni. „Kocham cię! Najbardziej na świecie! Na zawsze razem! :* - H.”.  Przypomniałam sobie, jak cudownie czułam się w jego ramionach,  kiedy waz z dotykiem jego skóry dostawałam dreszczy, jak fantastycznie było czuć jego zapach, jak niebiańsko czułam się, kiedy do mnie mówił, jak melancholijny miał głos... STOP. To już nigdy nie wróci, nie ma takiej opcji.
         Nie słyszałam, kiedy wystartowaliśmy, gdyż usnęłam wtulona w puchatą poduszkę, która wchłaniała wszystkie moje łzy.
* następnego dnia *
        Byłam zmuszona zmienić poszewkę na jaśku, gdyż ta zrobiła się już cała sztywna pod wpływem moich słonych łez. Gorzkich łez. Czy jakichkolwiek innych, w każdym bądź razie łez, które nie przestawały płynąc z moich oczu od ponad doby.
-          To minie – pocieszała mnie mama, obejmując mnie przy tym.
        Posłała mi uspokajający uśmiech, jednak w jej oczach widziałam, że najchętniej udusiłaby tego dupka, który jeszcze dobę temu zarzekał się, że mnie kocha. Prawdę mówiąc, z największą chęcią dołączyłabym do mamy, gdybym miała okazję spotkać tego kłamcę, jednak przez najbliższych kilka tysiącleci nie miałam zamiaru widzieć go na oczy.
        Opowiedziałam mamie wszystko jak na spowiedzi. Do tej pory widziałam, że się w niej gotuje, lecz nie chciała palnąć czegoś, co znów wywołałoby mój płacz. Doceniałam to.
-          Mogłabym teraz... zostać... no wiesz... sama? – wymamrotałam do niej, próbując opanować czkawkę, która dokuczała mi od ponad dziesięciu minut.
-          Oczywiście, kochanie. – Pocałowała mnie w czoło, wstała z łóżka, które prawie po całości było pokryte zużytymi chusteczkami i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi.
      Poczekałam, aż usłyszę odgłosy kroków na schodach, a kiedy takowe nastąpiły, sięgnęłam pod poduszkę i wyciągnęłam jasnoniebieski album ze zdjęciami. Wiedziałam, że to zły pomysł, ale chciałam się ich pozbyć teraz, póki jeszcze nie otrząsnęłam się do końca i płakałam praktycznie cały czas, niż później, kiedy, miałam nadzieję, już wydobrzeję.
      Otwarłam go. Każda fotografia przypominała mi o Harry’m, o cudownym czasie z nim spędzonym, o chwilach krótkich i ulotnych, jednak tak realistycznych, lecz i odległych... Przedarłam każdą fotografię na pół. Odrzuciłam części z Hazzą, do pamiętnika wkładam tylko moje zdjęcia. Nie chciałam o nim pamiętać. Za każdym razem, kiedy mój wzrok padł w miejsce odzwierciedlenia oczu Harry’ego, czułam, jakby moje serce przeszywało na wskroś tuzin ostrzy. Nie było już nic, skoro on odszedł. Moja inspiracja, sens życia odsunęło się ode mnie razem z nim...
      Przerywając jedną z fotografii przedstawiającą mnie i loczka na ławce w parku (zdjęcie robił Niall, tak mi się wydaje, gdyż to zdarzenie było tak odległe, już praktycznie zapomniane...) niechcący skaleczyłam się w palec. Miejsce przecięcia zaczynały naznaczać szkarłatne krople krwi. W normalnych okolicznościach opatrzyłabym sobie palec, jednak teraz mało mnie to obchodziło.
      Przetarłam zakrwawionym palcem po nie do końca przedartym zdjęciu i z beznamiętnością patrzyłam, jak krew spływała po twarzy Harry’ego, po jego ubraniach, aż kropla spadła na beżowy dywan. Miałam to gdzieś. Tak krwawiło moje serce.
* dwa dni później *
      Praktycznie to nic nie jem. Nie sypiam, nie mówię. Potrafię tylko płakać. Moje życie straciło sens. Wiem, że to żałosne, ale moje serce nie potrafi się pozbierać. To dla niego zbyt dużo...
-          Kochanie, musisz jeść – po raz kolejny próbuje przekonać mnie mama.
      Patrzę na nią przekrwawionymi oczami, odsuwam od siebie pełen talerz, przesuwam krzesło i wstaję od stołu z zamiarem udania się do sypialni. Od trzech dni z niej nie wychodzę. Czasem tylko zmuszam się do jej opuszczenia, gdyż potrzeby fizjologiczne dają od czasu do czasu o sobie znać, jednak w miarę, gdy przestawałam jeść i one zanikają.
      Gdy jestem w połowie schodów słyszę dzwonek do drzwi. Chcę wrócić i otworzyć, jednak ubiega mnie tata. Szczęka zamek, ojciec uchyla drzwi, a ja widzę, że jego twarz tężeje.
-          Czego chcesz?! – pyta po angielsku, a żyła na jego skroni zaczyna groźnie pulsować.
-          Ona tu jest, prawda? – słyszę tak dobrze znany mi głos.
      Nie mogę się ruszyć. Stoję już na szczycie schodów i wpatruję się z wyrazem rozpaczy w szparę pomiędzy drzwiami a futryną, marząc, by to był sen. Mistyfikacja, ale błagam, nie rzeczywistość.
Chłopak wpycha się do domu, mimo że tato próbuje go powstrzymać. Brunet przeczesuje bystrym spojrzeniem cały hol i przedpokój, aż w końcu zatrzymuje wzrok na mnie.
      Płaczę. Znowu. Nie mogę znieść spojrzenia jego pięknych, szmaragdowozielonych oczu. Uciekam do swojego pokoju i zatrzaskuję za sobą drzwi, opierając się o nie. Mimo że są szczelne z dołu słyszę zażartą kłótnię Harry’ego, taty, mamy i młodszej siostry.
-          Nie widzisz, co jej zrobiłeś?! Od trzech dni jest przez ciebie przybita, a ty masz jeszcze czelność nachodzić ją tutaj, w jej domu?! Nie masz za grosz poczciwości!
-          Ja ją kocham! – drze się chłopak.
-          To ją kochaj tam, w Londynie! – włącza się moja siostra. – Razem z tą podłą blondyną!
-          Nic nie rozumiecie! To nie było tak! – krzyczy zrozpaczony Harry. – [T.I.], proszę cię, zejdź na dół! Ten ostatni raz, daj mi się wytłumaczyć!
-          Nie tkniesz jej – syczy ojciec i, sądząc po odgłosach, wyprowadza Harry’ego na dwór, po czym zatrzaskuje za nim drzwi.
      Siadam na parapecie i, nadal zalana łzami, wpatruję się tępo w podjazd. Kiedy chłopak zauważa mnie w oknie, zaczyna krzyczeć i ponownie błagać, żebym zeszła i z nim porozmawiała. Nie mogąc znieść już jego przesiąkniętego żalem głosu i piękna jego oczu, zeskakuję z parapetu i osuwam się po ścianie na podłogę. Wyciągam paczkę chusteczek z szafki koło mnie. W tym samym momencie słyszę pukanie do drzwi.
-          Mogę? – To Melisa.
-          Wchodź – mówię cicho, a siostra zamyka za sobą drzwi, siada koło mnie i przytula. Melisa zawsze potrafiła mnie zrozumieć, mimo że jest ode mnie młodsza o rok.
-          Nie myśl o nim – szepta mi do ucha. – Wiem, że to trudne, i że cię to wiele kosztuje, ale zapomnisz. To minie.
-          Miejmy taką nadzieję – odpowiadam z trudem i wtulam się w nią.


~by Klara

21 komentarzy:

  1. piękny szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  2. rycze jak bóbr

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wytrzymam do jutra! Dodaj dzisiaj! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też nie wytrzymam !!!
      dodaj dzisiaj proszęęę !!!

      Usuń
  4. świetne, świetne i jeszcze raz świetne !
    masz talent, ale ja nie jestem zbyt cierpliwa i nie wiem czy wytrzymam do jutra! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne.. ntylko trohe smutne :) mam nadzieje że się wszystko ułoży :) już czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  6. co do opowiadania, to możesz napisać ich kilka ;D
    jestem pewna, że wyszłoby świetnie.
    naprawdę masz talent. :)
    mam nadzieję, że trzecią część dodasz dzisiaj ;*
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na 3:D prosze dzis:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, gdyby to było w formie książki, na pewno bym kupiła.
    Świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste, dawaj szybko następny :D
    Natusss24

    OdpowiedzUsuń
  10. O boze zajebiste...

    OdpowiedzUsuń
  11. Też nie wytrzymam do jutra i błagam o 3 część dzisiaj ;d
    Cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  12. ty piszesz zajebiste imaginy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. SUPER!!! Błagam dodaj jeszcze dzisiaj kolejną część bo jutro jadę na wycieczkę szkolną i nie będę miała dostępu do internetu. PLEASE, będę bardzo wdzięczna!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chcę kolejną część!
    Kasiutka

    OdpowiedzUsuń
  15. SZYBKO DODAJ NASTĘPNĄ CZĘŚC.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku to jest niesamowite, cudowne, mega, boskie. Kocham to <33

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszesz super imaginy, musisz pisać tego więcej.

    OdpowiedzUsuń