poniedziałek, 30 kwietnia 2012

# 30. Louis .

Ach... wybaczcie, że takie nudne... : / Nie mam ostatnio weny...
Dla Marcheweczki ;**
__________________________________________________

Od razu wyjaśniam skróty ;D
[I.T.K.] – Imię Twojej Kuzynki
[I. M. K.] – Imię Męża Kuzynki
(załóżmy, że takowych macie xD)

W pierwszy weekend maja wybrałam się na spacer. Postanowiłam udać się do mojej kuzynki, która niedawno urodziła swoje pierwsze dziecko. Po drodze do jej domu mijałam sklep z zabawkami dla najmłodszych, więc wstąpiłam do niego i przechodziłam spacerkiem wzdłuż regałów uginających się pod ciężarem klocków, lalek, samochodów i tym podobnym.
Mijałam właśnie stojak z miśkami, kiedy w oczy rzucił mi się ogromny różowy misio z uroczą kokardą w groszki na głowie. Od razu do niego podeszłam. Kartka, która przyczepiona była do jego łapki mówiła, iż pluszak jest w przecenie. Maskotka mierzyła dokładnie tyle, ile ja. Już chciałam zwrócić się o pomoc do kierownika sklepu, by pomógł mi przenieść maskotkę do kasy, kiedy usłyszałam za sobą głos:
-          Przepraszam? Zamierzasz go kupić?
Odwróciłam się. Przede mną stał wysoki brunet o niebieskich oczach. Miał na sobie biały T-shirt w granatowe paki, czerwone spodnie, przyczepione do nich czerwone szelki, a na nogach białe buty. Przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-          Taki miałam plan – rzekłam z uśmiechem. – Kuzynka urodziła niedawno dziewczynkę i pomyślałam, że misio nada się na prezent.
-          Żartujesz?! – zareagował na moje słowa z ożywieniem, chłopak. – Mojemu kuzynowi też urodziła się córeczka! Dokładnie sześć dni temu!
-          Moja kuzynka też wtedy urodziła! Czy to możliwe, żebyśmy mówili o tej samej dziewczynce? – zapytałam ze zdziwieniem.
-          Melanie? – strzelił.
-          Melanie – potwierdziłam zbulwersowana. To możliwe? Nigdy nie widziałam chłopaka, nawet na ślubie kuzynki i jej wybranka. Ale nastolatek przypominał mi kogoś...
-          To ty jesteś [T.I.]? – zapytał z niedowierzaniem mój rozmówca. – [I.M.K.] mówił, że będziesz chrzestną Mel!
-          Tak, to ja. Naprawdę?
-          Jasne! Ja jestem Louis i jeśli wierzyć [I.M.K.] będę tatusiem chrzestnym. – Wyszczerzył się w uśmiechu. – Też pomyślałem, że musiu mógłby być prezentem dla przyszłej chrześnicy.
Olśniło mnie. Chłopak stojący przede mną... Czyżby naprawdę był Louis’em Tomlinsonem?
-          Ja właśnie się do niej wybieram – powiedziałam. – Pluszak jako niespodzianka. – Uśmiechnęłam się z powodu naszej zgodności.
-          To jak zrobimy? – zapytał Lou, zerkając to na mnie, to na misia.
-          Na pół go raczej nie przetniemy. Kupimy go na spółkę?
Chłopak zgodził się. Razem z chłopakiem udało nam się podnieść maskotkę (ważyła chyba z tonę) i przetransportować ją do kasy.
Później zaczęły się schody.
Mimo że od mieszkania mojej kuzynki dzieliły nas dwie przecznice, co chwila musieliśmy przystawać i inaczej chwytać maskotkę. Prawie bez przerwy się śmialiśmy, głównie z powodu chłopaka, który albo robił niezadowolone miny i komentował to, że dał się wrobić w taszczenie misia pare ulic, albo opowiadał kawały i przytaczał podobne sytuacje ze swojego życia.
Dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu. Wnieśliśmy misia na pierwsze piętro i stanęliśmy przed progiem mieszkania [I.T.K.]. Louis zadzwonił. Chwilę później rozległy się kroki i drzwi otworzyła moja kuzynka z maleństwem na rękach.
-          Ooo... – mruknęła [I.T.K.], wybałuszając oczy na ogromnego pluszaka.
-          To dla Melanie – powiedziałam razem z Lou. Zerknęliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-          No, no... Rodzice chrzestni się wykazali – zażartowała młoda mama.
-          Ale słodka – rozczulałam się nad maluszkiem. Tak słodko spała w jej ramionach.
-          Wejdźcie do środka – powiedziała moja kuzynka, otwierając szerzej drzwi i wołając swojego męża, żeby nam pomógł uporać się z prezentem.
Usiedliśmy w salonie i przy herbacie i ciastkach rozmawialiśmy ze świeżo upieczonymi rodzicami o Melanie, a kiedy [I.T.K.] poszła odłożyć małą do sypialni, bo ponownie zasnęła, rozmowa przeszła na temat mój i na Louis’a. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, żebym razem z Louis’em Tomlinsonem była rodzicami chrzestnymi nowonarodzonej dziewczynki.
Kiedy o tym wspomniałam, [I.M.K.] zapytał, czy zechciałabym zostać matką chrzestną Mel. Oczywiście się zgodziłam, a w mojej wyobraźni już pojawiły się obrazy, jak wybieram prezenty dla dziewczynki na urodziny i inne święta, które będzie obchodziła.
* dzień chrzcin *
Postanowiłam zaszaleć i wydać wszystkie swoje oszczędności na prezenty i swój stój, jako że nie maiłam ani brata, ani siostry, którzy mogliby  mieć dzieci i uczynić mnie chrzestną swojego potomstwa.
Kupiłam sobie kremową sukienkę obszywaną koronką, czarne szpilki i dodatki. Melanie wybrałam białą szatkę, trzy misie (mniejsze niż ten ostatni gigant : ) ) i śliczne śpioszki. Postanowiłam, że dam jej w kopercie trochę pieniędzy, ot tak, na pierwsze dziecięce wydatki.
W dniu chrzcin pojechałam do kuzynki zapytać, czy niczego jej nie potrzeba i pomóc jej przy małej.
Po mszy wybraliśmy się do restauracji na obiad. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, opowiadali co u nich... Louis nie przestawał mi się przyglądać. Peszyło mnie to, więc by chwilę odetchnąć od gwaru, gorąca i owych ukradkowych spojrzeń, wzięłam Melanie od [I.T.K.], włożyłam ją do wózka, przykryłam kocykiem (prezent od Louis’a) i wyszłam z sali, pchając przed sobą wózek.
Mała była już śpiąca, tak że po paru minutach już słodko spała, a ja spacerowałam z nią przed restauracją.
Dziesięć minut później usłyszałam dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi oraz kroki. Nie zdążyłam się odwrócić, by sprawdzić, kto to, gdyż owa postać zasłoniła mi oczy i szepnęła do ucha:
-          Zgadnij, kto to?
-          Hmm... Brat Pitt? (tak to się pisze? ;D) – strzeliłam.
-          Blisko...
-          Louis, obudzisz Mel – szepnęłam i odciągnęłam jego ręce od swojej twarzy.
Dziewczynka okręciła się delikatnie, a z jej usteczek wypadł smoczek. Chwyciłam go i włożyłam z powrotem do buźki maleństwa, a Melanie zaczęła go ssać.
Przyglądałam jej się z rozczuleniem.
-          Śliczna jest, prawda? – zapytał Lou, odciągając mnie od wózka i sam zaczynając go pchać.
-          Słodka – odpowiedziałam, a widząc, że chłopak kieruje się w stronę parku, dodałam: - Nie, nie idź tam. Mel za chwilę się obudzi i będzie głodna.
Louis spojrzał się na mnie dziwnie.
-          Odnoszę wrażenie, że... – zamyślił się. – Lubisz opiekować się dziećmi, tak?
-          Jak mogłabym tego nie lubić? Te maleństwa są takie śliczne, tak bezbronne, wymagają tyle troski i uczucia...
Rozmawialiśmy piętnaście minut. Tak jak przypuszczałam, Melanie obudziła się i zaczęła płakać, domagając się jedzenia. Wzięłam ją delikatnie na ręce i przeprosiłam Louis’a, po czym udałam się do sali, żeby oddać małą jej mamie, by mogła ją nakarmić.
Wróciłam na dwór i przysiadłam na ławce obok chłopaka. Znów mi się przyglądał.
-          Możesz przestać? – zapytałam.
-          Ale co? – zdziwił się.
-          Patrzeć się na mnie. To się robi natarczywe.
-          Nie mogę. – Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. – Odkąd się spotkaliśmy pierwszy raz, tam, w sklepie, nie mogę przestać o tobie myśleć. Twoje poczucie humoru, sposób mówienia, chodzenia, bycia...
-          Przestań – przerwałam mu, zarumieniwszy się. – Peszysz mnie.
-          Mówiłem już, jak pięknie dzisiaj wyglądasz?
Nim zdążyłam odpowiedzieć, chłopak przysunął się bliżej mnie , delikatnie chwycił za podbródek i złożył na mych ustach długi, słodki pocałunek.
Do końca spotkania byliśmy nierozłączni. Nie zmieniło się to nawet do teraz, po dwóch latach od naszego pierwszego widzenia.


~by Klara

21 komentarzy:

  1. Marcheweczka dziękuje ;**
    Bardzo fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohohohohoh zaiste milordzie. ^^ Zapraszam do mnie. Więcej takich imaginów dodawaj, :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OOO... Louis... :*
    kasiutka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz ;)
    szczególnie kocham te o Zaynie <3 może tak dla Kaza'y:)Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chce dedykacje z louisem bardzo prosze ;d
    a imagin cudny <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak romantycznie <3
    Natusss24

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie uwielbiam takie romantyczne imaginy awwww♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Cie kobieto <333.
    //Lee.

    OdpowiedzUsuń
  9. aww. świetnie piszesz ! uwielbiam czytac twoje imaginy ;>
    zapraszam -> www.direction-love-story.blogspot.com Z góry dziękuję i przepraszam jeśli nie lubisz takich komentarzy ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwww... Lou się zakochał!!!! <3 Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham te Twoje imagine *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. SSSSSSSUUUUUUUPPPPPPPEEEEEEERRRRRRROOOOOOWWWWWOOOOOOOO....!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. ale świetny :D
    kocham twoje imaginy <333
    ten gif jest super, uwielbiam go i jego uśmiech <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. boskie , kocham Lou ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne kocham twoje imaginy Klara <3
    JulkaDirectioner;**

    OdpowiedzUsuń
  16. nie zamierzam opuszczac tej WSZYSTKO po raz enty
    boskie boskie boskie -WEW

    OdpowiedzUsuń