niedziela, 15 lipca 2012

# 97 . Louis .

-Mamo! Wychodzę!- krzyknęłam, zatrzymując się w przedpokoju.
-Gdzie? Z kim? Ile ma lat? O której wrócisz?- matka, nawet nie wychodząc z salonu, zasypała mnie gradem pytań.
-To ma być niespodzianka. Z [I.Ch.] [N.Ch.], lat 57. Wrócę nad ranem- powiedziałam siląc się na poważny ton.
-Żartujesz sobie?!- moja rodzicielka stanęła przede mną z wybałuszonymi oczami- I jak ty się ubrałaś?!
Przeniosłam wzrok ze zdziwionej miny kobiety na swój strój. Czego ona się czepia? Nałożyłam czarne rurki do kolan, białą, zwiewną tunikę bez jednego rękawa, a włosy sczesałam w gruby warkocz z tyłu głowy.
-Nie będzie ci za zimno?- spytała
-Oj mamo, proszę cię- przewróciłam oczami.
„Jak zwykle zbyt opiekuńcza”- pomyślałam. Cmoknęłam ją w policzek, położyłam dłoń na klamce i już chciałam ją nacisnąć, gdy kobieta zagrodziła mi drogę.
-Nie powiedziałaś mi gdzie się wybierasz, młoda damo!
Zastanawiałam się nad odpowiedzią, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Za nimi stał w swoim tradycyjnym stroju Louis, którego mocno objęłam.
-Mogę porwać pani córkę? Obiecuję, że wróci do domu w takim stanie, w jakim ją zabieram.- uśmiechnął się mój chłopak.
-Nie mogłaś od razu mówić, że z nim idziesz?- mama posłała mi zdziwione spojrzenie.
-Wolałam się z tobą trochę podroczyć- odparłam- Pa.
Zeszliśmy ze schodków, po czym udaliśmy się do stylowego, czarnego samochodu, który stał na podjeździe. Lou otworzył przede mną drzwiczki i gestem dłoni zaprosił mnie do środka.
-A kiedy wrócicie?- usłyszałam, zanim jeszcze Tomlinson zdążył zamknąć drzwi.
Szczerze, to sama nie wiedziałam kiedy i gdzie mnie ten wariat zabiera. Miałam tylko nadzieję, że nie do lasu, bo mój strój nie był odpowiedni na nocne, leśne wycieczki.
-Jutro nad ranem- odrzekł za mnie Louis, a następnie zasiadł za kierownicą i odjechał z piskiem opon.
-Miłej zabawy!- do naszych uszu dobiegł jeszcze stłumiony przez muzykę i świst wiatru, krzyk mojej mamy.
Uśmiechnęłam się szeroko, wpatrując się w mrok rozciągający się z każdej strony auta.
-Gdzie … - nie dokończyłam, bo Lou machnął ręką.
-Zobaczysz na miejscu.
Skrzyżowałam ręce na piersi, udając oburzenie. Choć tak naprawdę uwielbiałam jak chłopak zaskakiwał mnie swoimi szalonymi pomysłami. „Oby tylko to nie było skakanie z bungie, tak jak ostatnim razem”- przebiegło mi przez głowę, a ja wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. Przemierzaliśmy drogę w milczeniu, a ciszę przenikał szum kołyszących się drzew, cykających świerszczy i mruczącego coś pod nosem Louisa. Wytężyłam wzrok, wpatrując się w ciemność i próbując odróżnić zlewające się w jedną całość kształty. „Las”- pomyślałam, kiedy czerń oświetliły światła samochodu. Zatrzymaliśmy się w jakimś ustronnym miejscu. Chłopak pomógł mi wysiąść ze swojego wozu, po czym wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę palącego się ogniska.
-Wariacie, puść mnie- zaśmiałam się, gdy zaczął mnie łaskotać.
-Będę musiał podziękować chłopakom, spisali się na medal. Bez nich nie udałoby mi się wszystkiego przygotować- oznajmił Lou, a ja podążyłam wzrokiem w stronę, w którą się wpatrywał.
Zaparło mi dech w piersi. Mała chatka, przed nią ławeczki okalające płonące drewno. Na drzewach pozawieszane liany z kwiatami, a na brzegu jeziorka piękna łódeczka, w której stały dwa lampiony. W całej stylizacji wyczułam artystyczną dłoń Danielle. Z radością rzuciłam się Lou na szyję, mocno go ściskając.
-To jest piękne- wyszeptałam mu na ucho.
-Ty jesteś piękna- odparł, ciągnąc mnie za rękę.
Usiedliśmy w łodzi, uważając by się nie przewróciła. Wypłynęliśmy na środek zbiornika wodnego. Wychyliłam się, by dotknąć pięknej białej lilii wodnej.
-Po co nam ta łódka?- spytałam, rozglądając się dookoła.
-Bo.. hm.. To twój najważniejszy dzień w życiu. Uznałem, że to będzie najlepsze miejsce, by…- zaciął się Lou, drapiąc nerwowo za uchem- Zaraz się dowiesz.
Spojrzeliśmy w górę. Dostrzegłam migające za drzewami światełka, które wolno unosiły się w górę. Lampiony… Tak, lampiony! Miliony lampionów! Poderwałam się ze swojego siedziska, siadając na dziobie. Z rozmarzeniem wymalowanym na twarzy wpatrywałam się jak „promyczki nadziei” płynął po nocnym niebie. Ze łzami w oczach patrzyłam jak układają się w wielkie serce, a potem znów rozpraszają zajmując każdy wolny skrawek sklepienia niebieskiego.
-Nie płacz- poprosił Louis.
Odwróciłam się do niego. Podał mi duży, pomarańczowy lampion z namalowanym naprzodzie napisem „I love you”. On miał taki sam. Wypuściliśmy je w tym samym momencie. Światełka leciały w górę, krążąc wokół siebie, jakby miały wzajemne przyciąganie. Lou wziął mnie za ręce i rzekł cichym, melodyjnym głosem:
-Z dnia na dzień wszystko jest inaczej, kiedy jesteś tu…- odgarnął kosmyk włosów spadający na moje oko- [T.I.]… może to nie najlepszy czas, ale muszę ci cos powiedzieć…
Zakryłam wargi dłonią. W mojej głowie rodziły się najczarniejsze scenariusze żywcem wzięte z najstraszniejszych horrorów.
-Wyjeżdżasz? Zostawiasz mnie? Masz inną? Zdradziłeś mnie?- pytania wylatywały z moich ust niczym pociski.
-Nie. Nie. Nie. I nie.- odparł spokojnie.
-A więc co?- zapytałam szeptem.
-Wyjdziesz za mnie?
-Słucham?- moje zdziwienie było przeogromne- Że co?!
-No wiem, jesteśmy młodzi, ale to z tobą chcę spędzić przyszłość- stwierdził.
-Louis! Ty chcesz mnie do grobu wpędzić?! Dlaczego niby to nie jest dobry moment na takie wyznania?! Człowieku! To najpiękniejszy dzień w moim życiu! Tak, oczywiście, ze za ciebie wyjdę- mocno go przytuliłam.
-Ja cię do grobu wpędzę?! To chyba ty mnie!- odrzekł, śmiejąc się w moje włosy.
-Oboje jesteśmy siebie warci- uśmiechnęłam się promiennie.
Lou włożył mi na palec delikatny, ale jakże piękny pierścionek i czule mnie pocałował. Usłyszeliśmy wiwaty, krzyki, oklaski i nie wiem co jeszcze. To reszta zespołu stała na brzegu jeziorka, machając nam. Po chwili podpłynęliśmy do nich. Harry rzucił się na mnie z gratulacjami, ale i z pretensjami, że odbieram mu „jego” kolegę.
-Podzielę się nim z tobą- obiecałam.
-Ty może tak, ale ja nie zamierzam się tobą dzielić z nikim innym. Zapamiętajcie to sobie- Louis objął mnie w pasie, tuląc do siebie.
-Kiedy ślub?- zapytał Liam.
Wzruszyłam ramionami, spoglądając na przyszłego męża.
-Niedługo.
-O wesele! – zachwycił się Niall. - Jedzonko!
W wesołych nastrojach ruszyliśmy do pobliskiej chatki. Lou co chwilę mnie przepraszał, mówiąc że nie planował by chłopaki z nami byli, że wolał byśmy byli sami.
-Ej kocie- wymruczałam mu do ucha- Przed nami całe życie. Które spędzimy razem. We dwójkę- przypomniałam mu.
-We dwójkę?- westchnął niezadowolony.
-Czy ty coś sugerujesz?- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Co ja? Nie…
-Pożyjemy, zobaczymy- szturchnęłam Louisa w ramię i powróciliśmy do pogaduszek z resztą chłopaków.



~by Natalia

23 komentarze:

  1. Świetny !!
    I taki romantyczny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG...
    Jest Piękny !
    Więcej takich ;)
    Plissssssss <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekny <3
    Lou jest tu taki romantyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny widze że po części inspiracją była bajka ZAPLĄTANI to pięka historia... a ty świetnie piszesz czekamy na kolejne tak wspaniałe imaginy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super imagin :)
    Jaaa chcę takiego chłopaka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :D Imagin genialny :D Tez chce takiego chlopaka

      Usuń
  6. Romantyczny ;* Śliczny :)
    i ten fragmencik z Zaplątanych XD
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Super:))
    Dodaj jakiś imagin z Zaynem, pliss! ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajeja świetny zajebisty cudny ♥,♥
    Dzięki za info kochana jesteś;*

    OdpowiedzUsuń
  9. ,,-O wesele! – zachwycił się Niall. - Jedzonko!'' O matko padłam jak to przeczytałam ;D Imagin cudny i piękny ;** a część 2 Zayna to kontynuacja imaginu nr 93?? Bo nie jestem pewna :)
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 2 będzie kontynuacją imaginu numer 91 ; )

      Usuń
  10. Fajny imagin! Masz talent. :)
    Czekam na kolejny. xD
    Zapraszam:
    life-on-manhattan.blogspot.com
    need-you-now-louis.blogspot.com
    Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niall rozpiernicza system :D jak zwykle bombowy pomysł. czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  12. gdy napisałaś : Z [I.Ch.] [N.Ch.], lat 57. ja pomyślałam : Z Gracjanem Roztockim xD / Derpiątko

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę napisz cz.2 tego BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
  14. piękny super naprawdę masz od tego wielki talent :D

    OdpowiedzUsuń
  15. to jest super :) najlepszy imagin jaki czytałam. Ciągle sobie wyobrażam że to ja jestem tą dziewczyną. Achhhh bardzo bym tak chciała. Napiszesz imagin z dedykacją dla mnie ? oczywiście o louisie. Jestem Paulina :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały *__*
    #Kati

    OdpowiedzUsuń