wtorek, 3 lipca 2012

# 87 . Niall . część 6 .

Cześć Wam : )
Dzisiaj obiecany koniec (YAY!) Niallera : ) Na razie dam sobie spokój z pisaniem imaginów, skoro z pod mojej ręki wychodzi takie... coś . Naprawdę, nie chcę Was zamęczać moimi wypocinami, tym bardziej, że są denne -,-
Buziaki dla 65! ; *
Do tematu:
Piosenka: <klik>
_____________________________________________________________

[T.I.]
Nareszcie kończył się sierpień. Może znajdę wytchnienie i ucieczkę od codziennych trosk na studiach? Praca i ciągła nauka da zamierzony efekt i przyniesie ukojenie dla zszarganych nerwów? Kto wie, może już poszłam w zapomnienie? Pragnęłam tego bardziej, niż czegokolwiek innego na świecie.
Prychnęłam. Byłam tak marnym kłamcą, że nawet siebie nie potrafiłam przekonać do powyższego stwierdzenia. Chciałam znów spotkać się z Niallem. To absurdalne, ale to było piorytetem. Jednak dobrze wiedziałam, że on tego nie chce. Nie skontaktował się ze mną przez całe dwa długie miesiące. Dni dłużyły mi się niemiłosiernie i nie raz łapałam się na tym, że wyczekuję telefonu od blondyna, choć takowego mu nie podałam. Tęskniłam za nim bardziej, niżbym się tego mogła spodziewać.
Od półtora miesiąca szerokim łukiem omijałam prasę, internet i telewizję. Przerażało mnie to, czego mogłam się zeń dowiedzieć. Wiedziałam, że pewnie i tak wyczytam bzdury, ale o wiele łatwiej było mi funkcjonować, kiedy nie zaprzątałam sobie myśli ani Niallem, ani oczernianiem mojej osoby, ani kłamstwami. W końcu zapominałam o krzywdzie, którą mi wyrządził. Zajęłam się pisaniem, nauką i przysposabianiem sobie nowego akcentu, choć owa artykulacja wymagała ode mnie wielu ćwiczeń.
Podczas zapowiedzianej wizyty mojej rodziny tryskałam energią i zapałem. Zdziwiłam się, że tak łatwo uwierzyli w mój wyuczony entuzjazm. Udawałam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że cieszę się, że tutaj jestem i z rozentuzjazmowaniem wyczekuję rozpoczęcia studiów, choć tak naprawdę tęskniłam za kimś innym.
Jednak Emily była sprytniejsza. Cóż, nie dziwiłam się za bardzo, gdy poprosiła, wręcz zmusiła mnie, byśmy mogły porozmawiać na osobności. Wiedziałam, że starannie przeczesuje każdą fanowską stronę w poszukiwaniu nowych rewelacji związanych z jej idolami i na pewno wyczytała gdzieś to, co tak starannie próbowałam zatuszować: tęsknotę za niebieskookim blondynem.
-          Zerwali – poinformowała mnie na wstępie. – Czterdzieści siedem dni temu.
-          Odliczasz? – zapytałam sarkastycznie. – I co z tego?
-          To, idiotko, że masz zielone światło. Myślałam o tym i stwierdziłam, że wolę Lou. Zabawny, troskliwy, urzekający... – rozmarzyła się, jednak po chwili otrząsnęła się z marzeń i dodała oficjalnie: - Wracając do rzeczy: udzielam ci swojego błogosławieństwa. Leć do niego i powiedz, co czujesz, bo tak jak kłamca, jest z ciebie marna aktorka.
Prychnęłam.
-          Błogosławieństwa? Co to, zaślubiny? A kto powiedział, że tego chcę? – żachnęłam się, by po chwili zmarkotnieć. – Z resztą jest mi już wszystko jedno. Jemu nie zależy.
Emily wzruszyła ramionami.
-          Wspomnisz moje słowa. Mama często mówi, że nie ma róży bez kolców. Wydaje mi się, że to anegdota do miłości, ale w końcu jestem tylko nieświadomą niczego nastolatką, więc nie przejmujcie się moim zdaniem – burknęła na odchodnym.
Nie miałam najmniejszej ochoty iść do Nialla i wyżalać mu się z tego, że miłość jest żałosna, zwłaszcza nieodwzajemniona.
Postanowiłam więc, że zapomnę. „Niedługo pierwszy września. Od tego momentu liczy się dla mnie tylko nauka. Nie miłość, intrygi i oszczerstwa.”
Wspomnianego dnia wstałam wcześnie rano, by wyrobić się z toaletą. Ubrałam czarną do połowy uda sukienkę bez ramiączek, a na nogi wsunęłam czółenka na kilkunastu centymetrowym obcasie. Nad makijażem i fryzurą spędziłam dobre kilkadziesiąt minut, ale efekt końcowy był tego wart. Na twarz nałożyłam podkład matujący, na niego odrobinę różu na policzkach, rzęsy pokryłam grubą warstwą tuszu, a usta pociągnęłam błyszczykiem. Włosy wyprostowałam i związałam cienką gumką w wysokiego kucyka, a miejsce, gdzie ozdoba utrzymywała fryzurę zasłoniłam pasmem włosów.
Przejrzałam się w lustrze i westchnęłam . „Czas zacząć życie od nowa” – pomyślałam i wyszłam z domu kierując się ku budynkowi szkoły.
Kilka przesiadek i już byłam na miejscu. Tłum studentów podzielił się na kilka grupek, a ja, niepocieszona brakiem znajomych, musiałam zadowolić się samotnym miejscem na końcu rzędów rozkładanych krzesełek.
Dziesięć minut później, kiedy na scenę miał postawny mężczyzna z gęstym zarostem, zarządzono przeniesienie otwarcia pod dach, czyli do jednej z sal. Przystałam na tą decyzję z ochotą, gdyż nisko wiszące chmury zapowiadały swą barwą ulewny deszcz, który rzeczywiście moment później zaczął znaczyć ubrania zgromadzonych.
W wyznaczonym miejscu zasiadłam ponownie na tyłach, nie chcąc być celem natarczywych spojrzeń, gdyż zainteresowanie moją osobą bynajmniej jeszcze nie opadło i już przy wejściu spostrzegłam kilkanaście osób przypatrujących mi się z uwagą i mieszanymi odczuciami.
Zaczęło się. Dyrektor nazwiskiem Carter wyszedł na scenę (będącą zwykłą platformą ustawioną w pośpiechu z powodu nieoczekiwanego deszczu) oświetloną paroma reflektorami, które nawiasem mówiąc dodawały mu kilogramów. Były one potrzebne, gdyż ciemności, jakie nastały przez zachmurzenie na dworze były wprost niewyobrażalne, a przez okna porozmieszczane w równych odstępach w wysokich ścianach pomieszczenia nie wpadały żadne, nawet znikome, promienie słoneczne.
Mężczyzna powitał wszystkich nie szczędząc serdeczności i życzył studentom sukcesów w nadchodzącym roku. Po wymienieniu kilku uwag z nauczycielami, polecono nam ustawić się w kilku grupkach w zależności od kierunku, na jaki zdecydowaliśmy się udać. Dołączyłam do kilkudziesięciu uczniów w zbiorowisku pod samą sceną i, po otrzymaniu planów zajęć oraz rozpisce potrzebnych materiałów, odwróciłam się, by udać się z powrotem na swoje miejsce. W momencie, kiedy siadałam, światła na sali zgasły, a jeden jedyny reflektor skierowany na środek sceny oświetlał postać chłopaka.
„Nie, błagam, tylko nie on” – przemknęło mi przez  myśl, gdy rozpoznałam wysokiego blondyna o niebieskich oczach przeszywających mnie teraz przenikliwym, pełnym bólu spojrzeniem.
-          [T.I.] – powiedział wyraźnym, proszącym tonem, a mikrofon wzmocnił jego głos , który potoczył się echem po pełnej studentów i nauczycieli sali.
Wszyscy zamilkli i zwrócili oczy na scenę, by, gdy zdawszy sobie sprawę, w kogo wpatruje się chłopak, przenieść zdziwiony wzrok na mnie.
Skuliłam się na siedzeniu w ostatnim rzędzie krzeseł i wlepiłam pełne bólu i zmieszania spojrzenie w zaciśnięte na fałdkach i zgnieceniach sukienki dłoniach.
Kątem oka zauważyłam, że blondyn zszedł ze sceny, a reflektor ani na moment nie przestawał mu towarzyszyć, nadając mu nieco anielski poblask. Chłopak kroczył wolno między rzędami krzeseł, wyraźnie kierując się w moją stronę, a ja przygarbiłam się jeszcze bardziej żałując, że w ogóle weszłam dziś w progi przeklętej szkoły. Za wszelką cenę próbowałam uniknąć poniżenia i bycia na językach wszystkich już od początku studiów, ale jak na złość pisane mi było upokorzenie już pierwszego, felernego dnia.
Niall stanął przede mną i kucnął obok krzesła, które zajmowałam. Wwiercał się we mnie przeszywającym spojrzeniem swoich błękitnych oczu, hipnotyzował, a ja nie potrafiła, ba!, wręcz nie chciałam oderwać wzroku od owych morskich tęczówek. Widząc, że zaniemówiłam i nie mam zamiaru przerwać ciszy, która zapadła, przerywana jedynie sporadycznie niezrozumiałymi szmerami ludzkich rozmów, rzekł spokojnie, akcentując każde wypowiedziane słowo:
-          [T.I.], tak bardzo cię przepraszam... Wiem, że byłem egoistą, skupionym tylko na czerpaniu korzyści dla siebie i zespołu...
Po sali przebiegł pomruk podekscytowania. Dosłyszałam liczne komentarze typu: „To on, to Niall Horan!”, jednak ignorowałam je; skupiłam się tylko na monologu chłopaka.
-          ... ale tyle ode mnie wymagano... Wiem, że teraz się usprawiedliwiam, a na uzasadnienie tego, jak okropnie się zachowałem nie ma wytłumaczenia, ale błagam cię, przebacz mi. Nie chcę, żebyś dostrzegła w moich przeprosinach histerię, choć naprawdę to czuję. Wewnętrznie wszystko wraz z wypowiedzianymi przez ciebie słowami straciło sens, choć do końca nie wiedziałem, dlaczego tak się stało. Dopiero po tym, jak broniłaś się przed kamerami zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie ważna jak nikt inny. No, może poza jedzeniem... – uśmiechnął się łobuzersko, a ja ledwie powstrzymałam się, by do niego nie dołączyć. – Nie, jesteś ważniejsza od czegokolwiek innego. Przysięgłem sobie, że dam ci spokój, zostawię cię tak, jak sobie tego życzyłaś, ale okazałem się słaby. Bez przerwy o tobie myślałem, a idea, że już nigdy z tobą nie porozmawiam napawała mnie takim bólem i smutkiem, że postanowiłem mimo wszystko spróbować. Przepraszam cię, naprawdę. Chcę, żebyś postrzegła we mnie tego, kim jestem w rzeczywistości. Nie gwiazdę, a zwykłego człowieka. Proszę, błagam – wybacz. Wybacz mi.
Nie uległam magnetyzmowi jego spojrzenia. Rozpacz, która się w nim malowała, doszczętnie mnie raniła, ale, skoro chciał być traktowany jak normalny, przeciętny człowiek, nie jak gwiazda, a niespecjalnie miałam ochotę traktować go ulgowo, musiał pogodzić się z tym, że każdy obywatel o wszystko powinien zawalczyć.
-          Co sobie myślałeś? – wymamrotała, prostując się na krześle, nie odrywając jednak wzroku od smutnych, pełnych żalu błękitnych tęczówek jego oczu. – Przyjdziesz tutaj, przeprosisz i wszystko będzie w porządku?
-          Nie – mruknął, spuściwszy twarz, a udręka malująca się na jego obliczu przybrała na sile. – To by było zbyt proste.
Prychnęłam. Nie wiedziałam, skąd brał się ów sarkazm, lecz irytowało mnie to, że Niall zepsuł doszczętnie wszystko, co pomiędzy nami było, co kluczowe, z premedytacją, a teraz, skruszony, błagał o wybaczenie. Ale, jeśli spojrzeć obiektywnie, co innego miał zrobić?
Spojrzałam znów na jego twarz. Reflektor, który oświetlał teraz i mnie, utrudniał mi to zadanie, lecz mimo tego, z wytrwałością, jakiej się po sobie nie spodziewałam, świdrowała go wzrokiem.
-          Naprawdę mi przykro. Zerwałem z Patricją zaraz po tym, co się wydarzyło. Nic do niej nie czułem, nic oprócz przyjaźni. Mam już dość tego, że jeśli jest się sławnym, ludzie oczekują od ciebie autorytety, pokładu cierpliwości, współczucia i zrozumienia. Jestem i nie przestanę być człowiekiem, a w naturze ludzkiej zapisano częste, wręcz nieustające błędy...
-          Chcesz powiedzieć, że byłam właśnie takim błędem? Więc po co, u licha, przychodzisz tutaj i błagasz o przebaczenie, skoro byłam zmorą i plamą na twoim nieskazitelnym życiorysie, pytam?! – Zaczęłam się podnosić, a krzesło, które zwolniłam zatrzeszczało przeraźliwie. Dlaczego nie mogłeś zapomnieć?! Ja obiecałam, że dam ci spokój i słowa dotrzymałam, a ty bezczelnie...
-          Niczego nie obiecałem – powiedział spokojnie, również wstając i zbliżając się do mnie. W jego oczach dostrzegłam ulgę. Przypuszczam, że radował się z tego, że jednak miałam w planach przeprowadzić z nim konwersację. – Nie dałaś mi dojść do głosu – wyszczerzył się, by zaraz na powrót spoważnieć. – Tego nie powiedziałem. Nie byłaś błędem. Wręcz przeciwnie. – Uśmiechnął się delikatnie. – Błędem było to, że tak cię skrzywdziłem, że zniszczyłem to, co dopiero się rozwijało pomiędzy nami. Byłem tchórzem, bałem się reakcji innych, ale bardziej bałem się... o ciebie. O tą spokojną, delikatną, sentymentalną dziewczynę, która, kiedy pada deszcz, staje się wariatką nie do opisania, o tą nastolatkę, która w dzieciństwie bawiła się samochodami, a nie lalkami, o tą młodą kobietę, której dojrzałość może już teraz zadziwić innych, która w przyszłości chce się ustatkować, wydać książkę, urodzić dziecko i wraz z nim i mężem zamieszkać w zacisznym miejscu, z dala od gwaru, tłumu, zgiełku, do którego przywykła i przy którym się wychowała. O dziewczynę imieniem [T.I.].
Zapomniałam, że mamy widownię. Zapomniałam, że przygląda nam się cały akademik, słuchając tego wszystkiego z takim skupieniem, jakiego zabraknie pewnie na niejednym wykładzie. Zapomniałam o Bożym świecie. Liczył się tylko Niall i to, co powiedział, to, co zapamiętał z moich opowieści i jak je zinterpretował.
Przez łzy zgromadzone w moich oczach, które nie potrafiły znaleźć ujścia, nie widziałam innych. Jedynym ostrym konturem była rozpromieniona i nieco niepewna twarz Nialla, jakby obawiał się, czy mu wybaczę. Czy to zrobię? Naiwne pytanie. Już zapomniałam.
-          Naprawdę, uwierz mi, bałem się, paraliżowała mnie sama myśl o tym, co przeze mnie przechodziłaś, a byłoby jeszcze gorzej, gdybym wtedy nie zaprzeczył.
-          To dlaczego teraz to mówisz? – wyszeptałam, wpatrzona w cudowny błękit jego oczu. – Przed całą szkołą, przed, bądź co bądź, setkami uczniów i dziesiątkami nauczycieli?
-          Bo mam dość udawania, kłamstw i narzucania mi woli innych. Może i postępuje teraz egoistycznie, nie pytając o twoje zdanie, nie wiedząc, czy tego chcesz, ale jestem już pełnoletni, mam swój rozum, jestem wolnym i pełnoprawnym człowiekiem. Co więcej: wiem, czego chcę. Chcę być twoim przewodnikiem po tym wielkim mieście – uśmiechnęłam się przez łzy na te słowa, zatracając się we wspomnieniach. – chcę towarzyszyć ci na ścieżkach życia, chcę widywać twoją twarz codziennie, chcę wariować z tobą podczas deszczu... Chcę ciebie.
Po Mojej twarzy płynęły łzy, które już utorowały sobie drogę. Nawet sobie nie wyobrażałam, jak wyglądałam – tusz, podkład i róż za pewne musiały tworzyć różnobarwne smużki na moich policzkach. Mimo to chłopak patrzył na mnie z uwielbieniem i niewytłumaczalną i absurdalną, wręcz bezpodstawną dumą.
Zaśmiałam się; perlisty dźwięk, nad którym nie potrafiłam zapanować rozległ się w całej sali, kiedy wpadłam w ramiona blondyna i łzy, nadal płynące z moich oczu, zwiększyły częstotliwość spadania, mocząc przy okazji bluzę Nialla. Przepełniała mnie radość, nadzieja... Miłość. Nareszcie mogłam przyznać się sama przed sobą, że nastał dzień, w którym kogoś pokochałam, a owy chłopak stał przede mną i z całych sił obejmował, jakby nigdy nie chciał mnie wypuścić ze swoich objęć, a myśl, że mógłby powtórzyć błąd sprzed dwóch miesięcy napawała go odrazą i przerażeniem.
-          Może o tym nie wiesz, ale cię kocham – wyszeptał mi do ucha Niall i jeszcze mocniej przytulił, a ja wtuliłam się w jego tors i głęboko westchnęłam z ulgą, wciągając przy tym jego fantastyczny zapach, który przenikał jego ubranie, zatracając się w nim. – A jeszcze bardziej tą wariatkę, która kocha deszcz i burzę.
-          I ja kocham tego marnego przewodnika, którym jest wysoki blondynek i niebieskich oczkach. – Uśmiechnęłam się, gdy jego bluza stłumiła moje głowa.
Oderwałam się od chłopaka i, niespecjalnie zważając na otaczający nas tłum, chwyciłam Nialla za rękę, by pociągnąć go w kierunku drzwi wejściowych.
Lało jak z cebra, ale wybiegłam na dwór, nadal ciągnąc za sobą zszokowanego, lekko rozbawionego chłopaka, a kiedy znaleźliśmy się na środku dziedzińca, tuż obok fontanny, przystanęłam przed nim i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Chłopak podniósł mnie i, mimo opadów, pocałował prosto w usta. W pił się w moje wargi z niesłychaną natarczywością, podobną do tęsknoty, a ja wplotłam palce w jego włosy, nie pozwalając ani na moment, by odsunął się ode mnie choćby na centymetr.
-          Jedno z moich marzeń właśnie się spełniło – wyszeptałam, chłonąc wzrokiem każdy szczegół jego twarzy, jakby dana mi była tylko jedna szansa na zbadanie jego oblicza, kiedy oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć dech.
-          A ile ich jest? – spytał ciekawy, odgarniając mi splątane, mokre włosy z twarzy.
-          Kilka – odrzekłam tajemniczo.
-          Zdradzisz mi? – poprosił i pogładził mnie wierzchem dłoni po policzku. W miejscu zetknięcia jego palców z moją skórą czułam, jakby szalał tam pożar, ale zignorowałam przyjemne doznanie, chcąc grać niedostępną.
-          Jeśli ci powiem, będę musiała cię ukarać – powiedziałam oficjalnie.
-          Zaryzykuje – wyszczerzył się.
Westchnęłam i objęłam go ponownie, by wymamrotać w bluzę przesyconą odurzająco przyjemnym  zapachem:
-          Już je znasz. Miłość, mąż, rodzina, dom...
-          Pierwsze się pełniło – uśmiechnął się jeszcze szerzej. – A pozostałe... Poczekamy, zobaczymy.
-          Poczekamy, zobaczymy – powtórzyłam, nadal wtulona w jego szarą bluzę i objęci ruszyliśmy z powrotem ku zatłoczonej sali.




-----------------------------------------
I moja serdeczna prośba: nie zabijcie mnie! ^_^ Wiem, że mnie porządnie zjedziecie za to, że napisałam taki kiepskie coś, ale prosze o wyrozumiałość: każdemu się  czasem zdarza zanik inwencji twórczej, prawda?

~by Klara

47 komentarzy:

  1. Jak śmiesz tak mówić, że Ci się nie udało o.O
    Zarąbisty jest! :) Wielbię go.
    dodatkowy + za to, że to jest 6 część, ja nie lubię imaginów częściowych, a ten mi się spodobał! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest mega super i wgl *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. jak masz mówić, że ci się nie podoba...wyjdź! ;D
    on jest zarąbisty! <3
    w życiu nie czytałam tak dobrego kilku częściowego imagina ;p
    jesteś wspaniała ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. boże jesteś wspaniała. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże poryczałam się i jeszcze ta muzyka... Piszesz tak wspaniale, że nie mogę. Cały czas czuję wzruszenie. Jaki on piękny, dogłebny, przejmujący. Jak on na mnie zadziałał, tak samo jak muzyka... Kocham takie długie, wzruszające imaginy. Świetnie dobierasz muzykę do tekstów. Masz niesamowity talent. Nadal nie mogę się otrząsnąć po tym wpisie. To było takie słodkie. Cały czas w oku kręci mi się malutka łezka... :) Proszę, napisz jeszcze taki długi, uczuciowy i emocjonalny imagin. Nie zmarnuj swojego talentu.

    ~Edyta~

    OdpowiedzUsuń
  6. Przestań pisać głupoty :) Kocham twoje imaginy. Naprawdę świetnie piszesz, więc przestań się krytykować i twórz dalej :)


    Ala :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest świetny , uwielbiam ten blog . A ty masz za niską samoocenę do swoich imaginów . Piszesz cudowne teksty i tego się trzymaj . TO jest najlepszy blog jaki czytałam ! .

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Poczułam się, jak bym była tam z nimi na tej sali. Extra!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie gadaj głupot . cudownie piszesz i jestem dumna , że takie osoby jak ty są w tym kraju i TAK piszą ! gratuluje talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Klara, Klara ... ty chyba nie wiesz co mówisz. Piszesz cudnie, pod każdym imaginem dziewczyny i ja ci to powtarzamy,a ty dalej nie wierzysz w to, że jesteś booska i twoje prace są fantastyczne. I pamiętaj: jeszcze raz napiszesz, że "nie umiesz pisać" czy coś w tym stylu to się chyba obrażę i przestanę tu zaglądać :D;D
    Żartowałam, nie wytrzymałabym bez Twoich imaginów, bo,powtarzam po raz kolejny, są cudne :**

    OdpowiedzUsuń
  11. JAK MOŻESZ UWAŻAĆ ŻE JEST KIEPSKI?! Chyba upał Ci zaszkodził:P a tak na poważnie jest świetny bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  12. najlepszy kilkuczęściowy imagin jaki czytałam ;)
    świetnie piszesz ;)więcej takich ;)
    jeden z najlepszych blogów jakie widział świat ;)
    nie zmarnuj swojego talentu ;P
    Justyśka ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest WSPANIAŁE !!
    dawno nie czytałam lepszego :)
    kiedy mi ktoś coś takiego powie ??
    świetne !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoje imaginy są zajebiste.Kocha! Puzdro
    :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie rozumiem co ty chcesz od tego imagina, który, nie będę kłamać, ukrzekł mnie. Jest on wprost f e n o m e n a l n y! Choć wątpię by to jedno słowo opisało tą historię. Czekam na więcej takich imaginów. :)

    [trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem dlaczego nie podoba Ci się ten imagin. Jest przecudowny!!!
    Zapraszam do mnie -----> http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Tobie to nawet gdy się wydaje, że nie masz weny to piszesz takie cuda ;) I proszę zamęczaj mnie swoimi imaginami, bo piszesz genialnie. Resztę dopowiedzą inne komentarze ;*
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zanik inwencji twórczej ?? hahaha, może każdemu, ale nie Tobie ! Nawet, jeśli myślisz, ze imagin jest zły, to tak naprawdę jest świetny. Ten oczywiście też jest cudowny. :)
    Przestań w końcu pisać, że jest źle, bo nie jest i wszystkie komentarze to udowadniają :)
    I nie przestawaj nas "zamęczać" imaginami. A tak wgl. to przecież są trzy redaktorki i ja nie obraziłabym się, gdyby były trzy imaginy dziennie xD hahaha, pisz dalej :D
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem czy nie zaóważyliście ale ten imagin to jest film disneya pt. "radka z gwiazda" zmeinila tylko kilka szcegułów i imion wiec nie bd pisac jak wszyscy powyżej że jest wspaniały i ty też .-.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oglądałam ten film i ten imagin jest lepszy :) jest podobieństwo, ale Klara napisała, ze na podstawie RZG więc nie wiem o co ci chodzi. Poza tym świetnie wyszedł. masz super słownictwo :)
      xIWAx

      Usuń
  20. Randka z Gwiazdą . <3 Chciałabym tak . <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Napisz jeszcze nie jeden taki kilku rozdiałowy imagin z niallem .To jest boskie cudowne fantastyczne i wgl.UDAŁ CI SIĘ I NIE MARNUJ TALENTU PISZ KOLEJNE Z NIALLEM;*******!!! PROSZE<3

    OdpowiedzUsuń
  22. Matko boska, jak miałam łzy w rozdziale, kiedy się rozstali, t teraz nie mogłam się uspokoić, LOL. Na serio, masakra. To dosyć śmieszne, ale ja chciałaym być na jej miesjcu :). Pisz imaginy dalej, lubię tkie męczarnie, zdecydowanie. Talent, talent, talent. Tyle mam do powiedzenia.
    ~Talka

    OdpowiedzUsuń
  23. żartujesz?!.. jak to jest "kiepskie COŚ" to ja jestem ojcem pablito ^_^. dziewczyno ty masz TALENT jakich mało bardzo mi się podoba jak piszesz i radze ci żebyś nie przestawała tego robić.. uwielbiam twojego bloga i biorę się do czytania kolejnych imaginów. jeszcze raz powiem ze blog jest ZAJEBISTY ;D <3
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  24. O k.. To jest zajebiste!! *.* Szczerzę się do kompa xD B O S K I E :))

    OdpowiedzUsuń
  25. "Randka z gwiazdą" ;p

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten imagin jest najcudowniejszy jaki czytałam na tej stronie (nie żeby inne były gorsze)

    OdpowiedzUsuń
  27. Przestań pieprzyć, że cokolwiek w nim nie wyszło. Jest on najlepszym, jaki tu przeczytałam.

    Tyśkaa .

    OdpowiedzUsuń
  28. Wielbie te imaginy . ! C ;

    OdpowiedzUsuń
  29. uwielbiam to. brakuje tu guzika : "Like it".
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  30. fajny, uwielbiam te imaginy, ale ten to w sumie od początku to jak czytam to, to przed oczami mam ciągle film "Randka z Gwiazdą".
    Ale masz talent do pisania, tamte imaginy wymiatają. <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Jedyne za co cię mogę zjechac to to ze przez cały czas mówisz jak to zle piszesz oczekując zaprzeczen .. Powinnas wierzyc w swoje mozliwosci i nie pisac bzdur o tym ze beznadzieja. Pozwól ze my ocenimy imagin który jest swietny jak zawsze.
    PS Czemu piszesz kitek a nie kitka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, czasem piszę tak, czasem tak :D mnie to bez różnicy, to i to oznacza to samo : )

      Usuń
  32. jak on jest kiepski to chce zobaczyć te dobre

    OdpowiedzUsuń
  33. kiepski?! co ty wygadujesz on jest zaje*isty !!

    OdpowiedzUsuń
  34. Klaro hm musze powiedziec ze ten imagin....hm nie chce cie urazic ale.......

    OdpowiedzUsuń
  35. Jest najlepszy a tych najleprzych na obecnom chwile jest ok 200 :P-ZZ

    OdpowiedzUsuń
  36. Jest cudoooowny :D Nie wiem czemu ci się nie podoba, ale dla mnie jest po prostu zajebisty, wspaniały, itd. <33

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo fajnie piszesz i wogóle. Tylko szkoda że to jest bardzo podobne do Randki z gwiazdą...

    OdpowiedzUsuń
  38. Z randki z gwiazdą. Ale to jest chyba najlepszy imagin jaki w życiu czytałam. No zajebisty poprostu.! <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Ba podstawie filmu randka z gwiazda;) Jest piękny poryczałam się<3

    OdpowiedzUsuń
  40. Wiedzialam ze mi sie z czyms kojarzy a gdy przeczytalam komentarze uswiadomilam sobie ze to z "Randka z gwiazda" . CO DO IMAGINA . KOCHAM ...SERIO TO NIE LUBIE KILKUCZESCIOWYCH ALE TEEN POWALIL MNIE Z NOG . ZAJEEBISTY ♡

    OdpowiedzUsuń
  41. Randka z Niall'em Horan'em CHCIAŁA BYM TAK :-)

    OdpowiedzUsuń