No to dziś Niall ; )
Miał wyjść smutny, a jest takie... coś .
Do poniższego imaginu są dwie piosenki, a linki zamieszczam
w danym fragmencie ;D
Liczę na komentarze ..
_________________________________________________________
Ad personam
Drogi Niallu.
Nie ma słów, którymi mogłabym opisać to, co teraz czuję.
Właściwie, nie czuję nic. Pustka ogarnia mnie wszędzie, czeluści doświadczam
też w sobie. Razem z Twoim odejściem, odeszłam i ja. To nienaturalne, że mimo
iż moje serce umarło razem z Tobą, ciągle czuję, ciągle żyję i funkcjonuję.
Czysty absurd, prawda?
Przeraża mnie myśl, że nigdy nie będzie mi dane ujrzeć
ponownie Twojego uśmiechu, usłyszeć śmiechu wydobywającego się z Twoich ust,
dostrzec błysku inteligencji w Twoich niesamowicie błękitnych oczach, kiedy
moje starania zdawały się na nic i mimo to domyślałeś się prawdy, gdy mimo
smutku i braku humoru z mojej strony, próbowałeś mnie rozśmieszyć... Dziękuję
Ci za to z całego serca.
Tęsknię. Już teraz, pisząc ten list wylewam hektolitry
łez. Minęło dokładnie 27 godzin odkąd pożegnałeś się z tym światem, ze mną,
kiedy zostawiłeś to wszystko i poszedłeś naprzód, a ja z godziny na godzinę, z
każdą upływającą i boleśnie raniącą minutą płaczę coraz bardziej.
Przepraszam. Nie potrafię przestać. Tęsknota dokucza mi tak dotkliwie, że nie
czuję nic innego. Ból i żałość, które mnie wypełniają i nie potrafią znaleźć
ujścia, torują sobie drogę w ścieżce rozsądku, sprawiają, że działam
irracjonalnie, wręcz głupio. Ale taka jest miłość, prawda? Sprawia, że
zachowujesz się nieodpowiedzialnie.
Żałuję. Czego spytasz? Wielu rzeczy. Że nie dane nam
będzie nacieszyć się sobą dłużej, że nie poznałeś mnie tak, jakbym tego sobie
życzyła, że nie pokazałam Ci wszystkiego, całej siebie, mojego charakteru...
Te trzy miesiące, te cudowne dziewięćdziesiąt sześć dni
utwierdziły mnie w przekonaniu, że każdy spotka tego kogoś, znajdzie drogę,
którą podążał będzie już do końca swego życia... Dziękuję Ci za ukazanie mi
jej.
Los dał nam krótki okres, byśmy mogli poznać się od
podstaw, byśmy stwierdzili, że to siebie nawzajem potrzebujemy do pełni
szczęście, ale mimo przeszkody w postaci lichych trzech miesięcy zaręczyliśmy
się, pobraliśmy i... Daliśmy początek nowemu życiu, ale do tego wrócę za
chwilę. Jedno spojrzenie w Twoje niebieskie oczy, w których zatonęłam bez
reszty i nagle, z nikąd, dostrzegłam słuszność przemawiającą przez życie. Błysk
w Twoich tęczówkach był dla mnie światłem w ciemności, wskazywał mi drogę do
celu, ale ognik się wypalił. Zostanie on jednak ze mną, w moim sercu – na
wieki.
Żałuję jeszcze czegoś. Nie zobaczysz naszej córeczki,
naszej Julki. Wiem jednak, że będziesz obserwował ja z góry, gdzie na pewno
trafiłeś. Nie dane Ci będzie jednak dotknięcie jej, utulenie do snu,
uspokojenie, gdy zanosiła się będzie szlochem, nakarmienie... Zobaczenie, jak
dorasta. Zostaną jej po Tobie tylko pamiątki i moje wspomnienia.
Wiem, że nie życzyłeś sobie, żebym się zadręczała, żebym
szukała w Twojej przedwczesnej śmierci swojej winy, ale Niall, nie mogę
pozwolić, żebyś to siebie nią obarczył, tym bardziej, że to ja w znacznym
stopniu jestem winna temu, że Julka nie spotka nigdy swego ojca. Wiem, że
choroba zaskoczyła i Ciebie, i mnie, niemniej jednak nadal twierdzę, że gdybym
bardziej o Ciebie dbała, gdybym lepiej się Tobą opiekowała, nadal byś żył. „Nie
ma co gdybać, co by było, gdyby...” – tak zwykłeś mówić. Ale ja nadal doszukuję
się celu przemawiającego przez Twoją wczesną śmierć. Dlaczego Bóg postawił Cię
na mojej drodze a zaraz potem bezpowrotnie odebrał? Gdzie tu logika? Już dawno
zdałam sobie sprawę, że los ludzki nie zna tego pojęcia.
Wiem też, że sie na mnie zawiodłeś. Obiecałam, że nie
będę płakać, a tymczasem łzy same, bezwiednie, płyną po mojej twarzy. Dałam Ci
przysięgę, że dam sobie radę. Już po tych dwudziestu siedmiu godzinach skłonna
jestem twierdzić, że nie dotrzymam słowa. Wszystko wraz z ciągłym dźwiękiem
aparatury rozsypało się na drobne szczątki i chyba nie ma w planach ponownie
złożyć się w całość, za co nikogo nie winię. To Ty nadałeś ład mojemu życiu i
to Ty jak nikt inny masz prawo go mi odebrać.
Nie wiem, dlaczego, nagle przed oczami stanął mi obraz
naszych zaręczyn. Chciałeś, żeby były inne, jedyne w swoim rodzaju.
Fenomenalne. Uśmiecham się na same wspomnienie...
Był maj, ciepły, pogodny wieczór. Zachodzące słońce odbijało
się o zwierciadło wody, załamując się na delikatnych falach, nadając morzu
nieprawdopodobny nastrój. Na sam widok tego cudu, piękna przyrody oczy
zachodziły łzami.
Kazałeś mi ubrać zwiewną sukienkę. Przez Twoją zachciankę
chodziłam po brzegu w mokrym ubraniu, a cienkie płachty sukni pałętały mi się
pomiędzy nogami, tak że byłam zmuszona trzymać je w lewej ręce, gdyż prawa
zamknięta już była w Twoim mocnym uścisku. Cisza nas otaczająca koiła nerwy i
dawała wytchnienie do rozmyślań.
Weszliśmy na drewniane molo. Przysiedliśmy na jego brzegu,
mocząc nogi w słonej wodzie. Wtedy to, chytrze, zawiązałeś supełek na mojej
sukience, tuż nad biodrem, by jej fałdy mi nie przeszkadzały i, całkiem
zdziwioną, popchnąłeś w otchłań wody, która rozpościerała się pod naszymi
stopami.
- Niall!
– krzyknęłam, kiedy wynurzyłam się już na powierzchnię, a Ty do mnie dołączyłeś
ponownie opryskawszy wodą.
Zaśmiałeś się tylko i ująłeś moją twarz w dłonie, po czym
złożyłeś na mych ustach delikatny pocałunek, który, tak jak zawsze, po chwili
przerodził się w dużo namiętniejszy. Nasze języki tańczyły dziki taniec , wargi
stapiały się w jedność, a tafla wody, którą wdzięcznie przecięliśmy chwilę temu
chłodziła nieco naszą zachłanność.
- Coś
się stało? Co Ci jest? – wyszeptałam zdyszana.
- Wiesz,
mam do ciebie pytanie – zagaiłeś, a kiedy pokiwałam głową, dając Ci do
zrozumienia, że słucham, kontynuowałeś: - To bardzo ważna, mająca wpływ na
naszą przyszłość, kwestia – zastrzegłeś.
Spojrzałam na Ciebie marszcząc brwi. Jeszcze nigdy nie
słyszałam u Ciebie tak oficjalnego tonu.
- No
więc... Zastanawiam się, czy kupić psa - rzekłeś z rozmarzeniem, na co
parsknęłam śmiechem. – Bo wiesz, taki oddany przyjaciel mógłby mi w czymś
usłużyć... Zależałoby mi na tym, żeby wręczył ci takie małe pudełeczko z cenną
zawartością, bo jak ja sam ci je dam, nie będzie zaskoczenia ani
niespodzianki... Ups! – zakryłeś teatralnie usta dłonią, jakbyś wygadał się z
jakiejś tajemnicy.
- Głupek
– trzepnęłam Cię w ramię i ponownie pocałowałam, a kiedy się od siebie oderwaliśmy
wyciągnąłeś z kieszeni zgrabne niebieskie pudełeczko i, otwarłszy je,
powiedziałeś:
- Wygadałem
się mamie, że chcę ci się oświadczyć, a ona zastrzegła, ze jeśli nie dam ci
pierścionka po mojej babci, prababci i Bóg wie ile jeszcze tych pra, który jest
w naszej rodzinie od wieków... – wzdrygnąłeś się i wymamrotałeś pod nosem:
„Phi, tradycja!”. - ... to mnie wydziedziczy. Oczywiście, możesz się nie
zgodzić, wtedy nie będzie miała mi tego za złe, ale...
Zamknęłam Ci usta pocałunkiem. Chyba wyczytałeś w tym
buziaku zgodę, gdyż chwilę po tym, jak się od siebie odsunęliśmy delikatnie
wsunąłeś mi na serdeczny palec prosty pierścionek z jednym oczkiem i razem
podziwialiśmy jak diamencik połyskuje w zachodzących promieniach słonecznych.
Splotłam Twoje palce ze swoimi i przeniosłam na Ciebie
rozczulony wzrok.
- Pasuje
idealnie – wyszeptałam, chłonąc każdy szczegół Twojego anielskiego oblicza.
- Ty
jesteś idealna – odpowiedziałeś półgłosem.
I ponownie nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Minęły dwa miesiące od owego dnia, a ja pamiętam każdy
jego szczegół, każde słowo, każdy widok... I będę ‘ad infinitum’, obiecuję.
Tyle chciałabym streścić w jednym liście, chciałabym,
żeby tyle niewypowiedzianych słów ujrzało światło dzienne, ale najnormalniej w
świecie nie potrafię obrać myśli w zdania... Żyję wspomnieniami, żyję tym co
było, żyję tym, co niestety już się skończyło. Powiedz mi, Niall, ile siły i
wiary trzeba w sobie mieć, żeby znieść ten natłok myśli i sytuacji? Całe życie
w jednej chwil traci smak, a nadzieja upada, otucha na lepsze jutro traci
znaczenie, znika. Najwyraźniej Bóg potrzebował Cię przy sobie, skoro mi Ciebie
zabrał.
Chciałabym dostać potwierdzenie, jakikolwiek znak, że
jesteś ze mną, że czytasz ten list przez moje ramię. Łzy rozmywają tusz na
kredwowbiałym papierze, ale mimo to da się odczytać litery pełne przesłania.
‘In spe’. Tak, trwam w nadziei, że jesteś obok mnie.
Niall,
Niall, Niall, Niall, Niall, Niall... Twoje imię nie przestaje krążyć w
mojej głowie, nie mogę się go wyzbyć. NIE CHCĘ się go wyzbyć.
Pamiętasz ten dzień, w którym powiedziałam Ci, że
zostaniemy rodzicami? „Będę tatą!” – krzyknąłeś, kiedy porwałeś mnie w ramiona.
Na wspomnienie dumy i miłości widocznych w Twoich
niesamowicie niebieskich oczach uśmiecham się do siebie, a moje serce wypełnia
czułość. Tak bardzo ekscytowałeś się faktem, iż pod moim sercem rozwija się
Twoja córeczka... Mimo że byłam dopiero w pierwszym miesiącu i nie dało się
jeszcze tego określić, i ja, i Ty byliśmy zgodni, że to nasza wyśniona Julka.
Co dzień chodziliśmy do sklepów dziecięcych, kupowaliśmy śpioszki, zabawki...
Zaskoczyłeś mnie już pierwszego dnia po ogłoszeniu tej radosnej nowiny. Kiedy
wróciłam z pracy, zastałam Cię w naszej sypialni, ustawiającego przepiękne
łóżeczko z rozłożystym baldachimem tuż obok naszego łóżka.
Pamiętasz jak się popłakałam? Widok prowizorycznego
małego materacyka przykrytego puszystą kołderką, na którym poukładane były
kolorowe maskotki poruszył mnie dogłębnie.
Codziennie wieczorem siadywaliśmy w sypialni i
naprzemiennie czytaliśmy bajki naszej małej jeszcze nienarodzonej księżniczce.
Czasem też śpiewałeś – nuciłeś kołysanki, czasem też napisane szczególnie z
myślą o maleństwie, a ja mogłabym przysiąc, że, mimo iż za wcześnie było na
takie objawy, Julia poruszała się pod moim sercem, cieszyła się, że jej tato
śpiewa specjalnie z myślą dla niej.
Teraz dla mnie znaczenia nabierają dwa stwierdzenia:
‘carpe diem’ i ‘panta rhei’. Tylko jak chwycić coś, co odpłynęło bezpowrotnie?
Jest to możliwe?
Piszę ten list w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło.
Czuję na sobie zdziwiony, niekiedy ciekawski, wręcz nachalny, wzrok
przechodniów, którzy bulwersują się, że ludzie w moim wieku znają jeszcze ten
typ korespondencji. Sądzę jednak, że bardziej ciekawi ich to, że
dziewiętnastoletnia dziewczyna siedząca na kruchych deskach składających się na
długie molo ma już dość dobrze widoczny ciążowy brzuszek, który teraz obejmuje
lewą ręką.
Sama jednak nie widzę w tym nic dziwnego. Mam prawo do
szczęścia tak jak inni ludzie, nieprawdaż? Więc skoro spotkałam tego jedynego,
tego, który nadał mojemu życiu sens i który był ojcem mojego dziecka, nie
mogłam za niego wyjść i... być szczęśliwą? Niall, wytłumacz mi, dlaczego budzę
zdziwienie, bo zwariuje.
Teraz, kiedy patrzę na falujące lustro wody, przypomina
mi się nasze pierwsze spotkanie. Nie wiem, czy gdyby nie to, że się w sobie
zakochaliśmy, nie zaliczyłabym tego dnia do najgorszych...
Moja bratanica, Nancy, wręcz uwielbiała morze. Wybraliśmy
się więc, ja, dziewczynka i jej niesforny psiak imieniem Dumping (mała uparła
się, żebyśmy zabrali zwierzaka) na plażę. Podczas gdy ja spacerowałam po
brzegu, pozwalając, by przypływające fale obmywały moje stopy, prowadząc
Dumpinga na smyczy, Nancy biegała wesoło po piasku, nieraz wchodząc do wody.
Uciekła mi już nieco do przodu, więc przyśpieszyłam, ciągnąc za sobą upartego
psa.
W pewnym momencie zauważyłam, że mała zatrzymała się przy
wysokim blondynie i zaczęła z nim radośnie konwersować. Niestety, nie tylko ja
to dostrzegłam. Widząc, że jago pani tak bardzo się oddaliła, Dumping wyrwał
się niespodziewanie do przodu, powodując, że rączka smyczy wyślizgnęła mi się
spomiędzy palców i pobiegł w kierunku dziewczynki, a ja pognałam za nim. Nie
zdołałam jednak zatrzymać go w porę i niesforne zwierzę rzuciło się na chłopaka
rozmawiającego z moją bratanicą, którym, jak doskonale wiesz, byłeś Ty. Dumping
uczepił się Twoich spodenek, podczas gdy ja próbowałam go od Ciebie odciągnąć.
Udało mi się, jednak rezultatem tego było poszarpane ubranie, którego za nic w
świecie nie dałeś sobie odkupić. Przepraszałam Cię, karcąc przy tym nieznośne
stworzenie, a Ty cały czas zanosiłeś się śmiechem.
Odesłałam Nancy z jej przyjacielem i dopiero wtedy
spojrzałam Ci prosto w twarz. I Ty również po raz pierwszy dostrzegłeś moje
oblicze. To wystarczyło. Zaniemówiłam. Ty spoważniałeś. Wpatrywaliśmy się w
siebie dłuższą chwilę, zauroczeni. Jedno spojrzenie wystarczyło.
Nie wiem, co jeszcze mam napisać. To, że zmieniłeś moje
życie tak bardzo, ba, byłeś, jesteś i będziesz jego celem już wiesz. To, że
kocham Cię najbardziej na świecie – też. Nie chcę opisywać Twojej śmierci – to
dla mnie zbyt bolesne. Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie jestem jeszcze gotowa,
żeby stawić temu czoła. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Może odszedłeś. Może
nie jesteś tu ciałem, ale wierzę, że duchem pozostałeś. Zostaniesz na zawsze,
na wieczność. W moim sercu.
Momento, id ars rebouris.
Na zawsze Twoje:
~ Julia i [T.I.].
Ręka Julii trzymająca pognieciony skrawek papieru drżała
coraz widoczniej. Jedna z łez spłynęła po jej policzku, brodzie i spadła na
zapisaną kartkę nim dziesięciolatka zdążyła ją zetrzeć.
Dopiero teraz zdołałam pokazać jej moje dzieło. Były ku temu
dwa powody. Pierwszy z nich brzmiał następująco – była jeszcze za mała.
Zbywałam tą chwilę, usprawiedliwiając swoje zachowanie, że Julka nie
zrozumiałaby tego przesłania w latach wcześniejszych i czekałam na odpowiedni
moment. Drugim argumentem była... obawa. Nie chciałam, żeby Julia cierpiała.
Opowiadałam jej co prawda każdy mój dzień spędzony z Niallem, pierwsze
spotkanie, zaręczyny, ślub... Przedwczesna śmierć. Oddałam jej wszystkie
zdjęcia, filmy, pamiątki, rzeczy osobiste, które mi po nim zostały, ale to nie
wystarczało. Fotografie nie oddawały tego, jak cudowny był, to tylko nieruchome
momenty przechwycone na czyjąś prośbę. Filmy nie potrafiły dostatecznie
wyszczególnić ruchów, zachowania, sensu słów wypowiadanych ciepłym, lekko
zachrypniętym głosem. Rzeczy osobiste nosiły na sobie odciski Jego palców,
nadal czuły Jego dotyk... Jednak nic nie potrafiło należycie oddać charakteru i
człowieczeństwa Nialla.
Julka delikatnie odłożyła papier i wtuliła się w moje
ramiona, cicho łkając. Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam. Chciałam tym
uściskiem wynagrodzić jej wszystko: to, że nie mogła przytulić się do taty, że
nie potrafiłam go jej zastąpić, że nigdy go nie spotka....
Wyprostowałam się i odgarnęłam córce kasztanowe włosy z
twarzy, po czym ująwszy ja pod brodę wyszeptałam:
- Tatuś
zawsze będzie z nami, słyszysz? Jest tutaj, jestem tego pewna. Zawsze obok
ciebie będzie. Pamiętaj o tym.
Pocałowałam ją w czoło i mocno przytuliłam. Tego byłam pewna
najbardziej na świecie. Niall zawsze będzie obok nas. Na zawsze z nami
zostanie. W naszych sercach, wspomnieniach i myślach.
od razu tłumacze łacinę.. ^^
Ad personam- do konkretnej osoby, adresata
In spe - w nadziei
Ad infinitum - bez końca, bezgranicznie, do
nieskończoności
Carpe Diem - chwytaj dzień
Panta Rhei - wszystko płynie
Momento, id ars rebouris - Pamiętaj, to siła kochania
~by Klara
coś innego: niedawno w sieci ukazał się filmik: <klik>
tutaj widać, jacy chłopcy są naprawdę ;D Kocham go <33333
To takie piękne że prawie ryczę *_*
OdpowiedzUsuńpiękne ;**
OdpowiedzUsuńAż się poplakalam ;))
piękne <3
OdpowiedzUsuńuff, czyli nie tylko ja "nienormalnie" czytam i wkuwam łacinę :D
Doskonały imagin <3
Uwielbiam go tak samo jak Nayę Riverę i Zayna Malika.
Santana :)
Kochana jesteś cudowna, CUDOWNA.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów, tak jak dziewczyny wyżej też uroniłam kilka łez. Twoje imaginy są rewelacyjne :*
Zazdroszczę talentu ;)
Oooo ;ooooo Płaczę przez cb, wiesz? :) czekam na jutrzejszą niespodziankę i z chęcią cię zaobserwuję :)
OdpowiedzUsuńOjojć.. troche łez mi poleciało - przynam szczerze .
OdpowiedzUsuńten imagin jest świetny ♥
Przepiękne < 3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się < 3
Ja płaczę! :< Świetny, jak wszystkie!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Dodaj teraz weselszy, bo nie mogę czytać jak zabiłaś Nialla i to w dodatku po tym zamieszaniu na tt. Biedny Niall. Ps. Twoje teksty są CUDOWNE ♥
OdpowiedzUsuńja go nie zabiłam ;D przykro mi za to zgranie w czasie... :'(
UsuńMe too love Niall ♥
zrób jakiś częściowy ! :D
UsuńPiękny... aż sie popłakałam a to mi się żadko zdarza <3
OdpowiedzUsuńKocham i płaczę jednocześnie! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudowny imagin.
Zapraszam do mnie -----> http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/
Dziewczyno przez ciebie płacze jak głupia będę miała tak zpuchniente oczy że nic nie będę widziała moja młodsza siostra pyta się mnie co się stało bo nie na codzień widzi mnie w takim stanie... jesteś cudowna jeszcze nie czytałam takiego imaginu...ta opowieść zostanie w mojej pamięci na długo albo na zawsze...
OdpowiedzUsuńCUDOWNY, CUDOWNY, CUDOWNY, CUDOWNY!! nie wiem, co mam napisać. Uroniłam kilka łez, naprawdę. Kocham ciebie i twoje cudowne imaginy! :*******
OdpowiedzUsuńNIESAMOWITY x100 ! JESTES CUDOWNA ! SZCZERZE POPLAKALAM SIE STRASZNIE. MASZ OGROMNY TALENT DZIEWCZYNO . KOCHAM TEGO BLOGA! I IMAGINY ;3
OdpowiedzUsuńprzepiekny..! masz ogrimny talent to jak to opisałas jest niesamowite.kilka łez uroniłam.w przyszłosci chyba zostaniesz pisarka...oby tak bo wtedy kupie i przeczytam wszystkie.obiecuje ;D
OdpowiedzUsuńBoże Klara.. Ja nie mam pojęcia, co Ci powiedzieć.. w pewnym momencie z trudem widziałam literki, wszystko zaczęło się rozmazywać..Tak płakałam, jak większość z czytających to osób.czuje sie teraz taka pusta w środku..taka przepełniona żalem i bólem..mogłabym tu jeszcze pisać i pisać, ale nie chce Cie zanudzać.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jesteś cudowną osobą..Sposób w jaki piszesz- magia < 3
Nieważne, co by się działo- nie przestawaj. Kocham Cie ♥
@Fuck_You_Honey
Przepiękny...
OdpowiedzUsuńi jeszcze te fragmenty z Młodych Wilków :)
GENIALNIE !
Kina ;p
ja tu rycze ;c
OdpowiedzUsuńTak ryczałam ze nie wiedziałąm co piszę ale mam jedno zastrzeżenie dlaczego Niall albo umiera albo umiera mu żona DLACZEGO?
OdpowiedzUsuńNa koniec puściłam sobie Christina Perri - A Thousand Years i ryczę.
OdpowiedzUsuńTekst piosenki mnie tak na mnie działa, że płaczę.
To: Tatuś zawsze będzie z nami, słyszysz? Jest tutaj, jestem tego pewna. Zawsze obok ciebie będzie. Pamiętaj o tym.
I to: I have died everyday
waiting for you
Darling, don't be afraid
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more
I od razu płaczę. Kocham tego bloga i imaginy.
jenden z najlepszych jakie czytałam xd gratuluję talentu ;D powinnaś iść w tym kierunku i go rozwijać ;) wszystkie te Twoje imaginy sprawiają że zbliżam się do chłopakow z 1D. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńRozryczałam się i nie mogę przestać. Sama myślałam o napisaniu imagina z Niallerem i to takiego. Ale zanim napiszę to wyleję hektolitry łez.
OdpowiedzUsuńElisabeth
Przepiękny!! Tego nie da się opisać słowami.To co piszesz wydaje się takie realistyczne :) piękne, po prostu piękne!! <3
OdpowiedzUsuńPoryczalam. Sie jak glupia. Kocham to. Ciagle nie moge przestac plakac. Wlaczylam sobie do tego Pray Justina Biebera . Nie moge przestac ryczec. To bylo .... piekne !
OdpowiedzUsuńDOMINIKA
I znowu doprowadziłaś mnie do płaczu... Dzięki wielkie za to, że piszesz te imaginy naprawde niesamowite.Tylko czekać aż wydasz książkę i możesz być pewna że jako pierwsza ją kupię !! :) :)
OdpowiedzUsuńNie lubie takowoz tego nialla jest smutny ale i tak przeprzeprzeprzepiekny -ZZ
OdpowiedzUsuńJa się popłakałam.Piękny, szkoda że taki smutny, ale i tak bardzo piękny.
OdpowiedzUsuńCudny. Rycze mniej więcej od początku >.<
OdpowiedzUsuńCudny. Kocham i ryczę jednocześnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie -> http://zosiasara.blogspot.com/