poniedziałek, 23 lipca 2012

# 105 . Liam . część 1 .

 Hej! Dziś 23 lipca 2012... Dokładnie dwa lata temu powstało 1D! I'm proud <3 Z tej okazji życzymy chłopcom dużo wytrwałości, kolejnych tak świetnych albumów jak 'Up All Night', milionów fanek, szczęścia w miłości, i wszystkiego, czego sobie nasze kochane pyszczki zażyczą! <3 
__________________________________________________________

Promienie wschodzącego słońca wpadały do mojego pokoju tworząc na ciemnokasztanowych panelach długie świetliste smugi. Już od pary minut nie spałam, wpatrując się po prostu w uwydatniony przez owe błyski wirujący kurz i rozmyślając o tym, jakie okażą się tegoroczne wakacje. Nie miałam bowiem w planach  siedzieć w domu ze starszym bratem i przygotowywać mu posiłki, gdyż tata wraz z mamą wyjechali promować prymarną książkę autorstwa ojca.
Odrzuciłam kołdrę na bok, by móc wstać i pościelić łóżko. Po wykonaniu owej czynności rozejrzałam się po pokoju, bezwiednie szukając w nim swojego dawnego kąta, który zostawiłam sześć miesięcy w Atlancie. Byłam do tego zmuszona, gdyż przez to, że tato jest pisarzem często się przeprowadzaliśmy, z czego niekoniecznie byłam zadowolona.
Aktualnie przebywaliśmy w Londynie. Z początku uważałam, że to miejscowość, jakiej widziałam już dziesiątki, jednak po dłuższym pobycie tutaj zdałam sobie sprawę, że wyróżnia się na tle innych. Tylko tutaj widziałam tyle zabytków, zapierających dech w piersiach budynków architektonicznych i zdumiewających pojazdów, z których słynęła stolica Wielkiej Brytanii. Zachwycała mnie nie tylko cywilizacja – również atmosfera przyjaźni i przywiązania sprawiały, że było to miasto, obok którego nie można przejść obojętnie, nie poznawszy go wcześniej, a taktowność Anglików zadziwiała mnie na każdym kroku.
Zmieniłam szybko piżamę na krótkie szorty i  bokserkę, na którą narzuciłam szary sweterek, gdyż mimo że był ranek, tego lata pogoda w Londynie wyjątkowo sprzyjała i nie było do tej pory dnia, kiedy z nieba poczęłyby spadać krople deszczu. Zeszłam na dół uważając,, by sędziwe schody nie zaskrzypiały przy stawianych przeze mnie krokach i, będąc już na dole, nałożyłam na nogi wysokie tenisówki.
Kiedy otwierałam cicho drzwi wejściowe, usłyszałam z góry stłumiony głos mojego starszego brata, Josha:
-          [T.I.]? Zrobisz śniadanie?
Czym prędzej wymknęłam się z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Choć raz chciałam odpocząć od prania, sprzątania, gotowania i innych obowiązków, więc ruszyłam przed siebie dziarskim krokiem, nie kierując się w żadne konkretne miejsce.
Każdy mijany dom lub lichy przedmiot przywodził mi na myśl miejsca, w których byłam wcześniej: Jacksonville, St. Cloud, Chicago, San Paulo, Fartaleza, Santo Domingo, Novosibirsk, Madryt, Neapol, Paryż, Dublin, Atlanta... Najbliższa memu sercu stała się właśnie stolica Francji, może dlatego, że to tam przebywałam najdłużej? Jeśli dwa lata można nazwać długim okresem czasu. Jednak największe jak do tej pory przywiązanie czułam do Dublina. Ludzi, których tam spotkałam nie zapomnę do przez długie momenty, a kulturę, z którą przyszło mi się zapoznać przypominam sobie każdego dnia. Irlandczycy, patrząc na mnie i ze mną rozmawiają twierdzili, że Polki są najpiękniejszymi i najbardziej błyskotliwymi kobietami na świece, a ja natomiast, mogłam zrewanżować się tym samym; tak przyjacielskich i zabawnych ludzi jeszcze nie dane mi było spotkać.
Pogrążona w rozmyślaniach trafiłam na przystań. Tamiza o wschodzie słońca była piękna, a dzięki temu, że wielu mieszkańców Londynu pogrążonych było jeszcze we śnie mogłam w spokoju rozkoszować oczy cudownym widokiem.
Szłam wąskim pomostem tuż przy brzegu koryta rzeki, wpatrzona w dal. Zawsze marzyłam, żeby to w Londynie zamieszkać na stałe. Ten kraj, ludzie, architektura przyciągały mnie jak mało które narody, wyłączając oczywiście Irlandię.
Jak dziecko fantazjowałam, że po studiach wyjadę z Polski i znajdę pracę właśnie tu, w stolicy Wielkiej Brytanii, choć los miał dla mnie inne plany. Jako że byłam niepełnoletnie musiałam podróżować razem z rodzicami i w taki oto sposób zwiedziłam więcej krajów niż niejeden mój równolatek, choć osobiście wolałabym kształcić się albo w ojczyźnie, albo w Londynie. 
Nagle oślepił mnie niezidentyfikowany błysk. Zamrugałam i spojrzałam podejrzliwie na falującą taflę rzeki, lecz promienie słoneczne załamywały się na niej w zupełnie innym kierunku. Kiedy przeniosłam wzrok przed siebie nareszcie dostrzegłam źródło refleksu.
Na brzegu mostku siedział ciemnowłosy chłopak. Zwiesił nogi nad lustrem wody, a na udach opał gitarę.  Brzdąkał nań akordy i podśpiewywał pod nosem słowa, co chwila przerywając i dopisując coś lub skreślając zawzięcie na zmiętym kawałku kartki.
Udałam się wolno w jego kierunku. Nastolatek najprawdopodobniej mnie nie zauważył, gdyż nadal pochłonięty był nutami. Stanęłam bezszelestnie za nim i, nie wiedząc co we mnie wstąpiło, przeczytałam słowa zapisane ładnym charakterem pisma.
-          Zamiast ‘everytime’ daj ‘remember’, a tutaj dopisz ‘miracle’, bo ‘paradise’ nie pasuje – poradziłam, nachylając się nad nim i wskazując mu nad ramieniem dwa wersy. – Reszta jest okej, tylko zamiast C zagraj G, a tutaj spauzuj.
Chłopak wzdrygnął się, o mało nie wpadając do wody. Zaśmiałam się i podałam mu dłoń, którą ujął po wymamrotaniu:
-          Jezus...
-          Nie, jestem [T.I.] – przedstawiłam się ze śmiechem, czym zaraz się zrewanżował.
-          Liam. Przestraszyłaś mnie. Znasz się na muzyce? – zagaił, klepiąc miejsce obok siebie, które z ulgą zajęłam.
-          Trochę. Kiedyś grałam na keybordzie, ale przerzuciłam się na gitarę. Można ją wszędzie zabrać, jest jak mój... Przyjaciel, jedyny, którego nigdy nie zostawiłam. – Widząc zdumione spojrzenie bruneta, dodałam: - Mój tata jest pisarzem. Dużo podróżujemy.
-          To tak jak ja, tylko zamiast pisarstwa wolę tworzyć muzykę i śpiewać.
Uderzyłam się otwartą ręką w czoło.
-          No tak, gitara, muzyka, piosenki, śpiew... Liam Payne, czy tak? – uśmiechnęłam się do speszonego nastolatka.
-          Tak, ale proszę, okaż się jedną z niewielu dziewczyn, które nie piszczą na mój widok... – mówił z nadzieją, przygryzając wargę i marszcząc brwi.
Zaśmiałam się ponownie i go uspokoiłam.
-          Nie mam zamiaru, jednak nie ukrywam, że jestem fanką. – Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-          Fanka, zna się na muzyce, zabawna, miła, piękna... Czym jeszcze mnie zaskoczysz? – zażartował, podając mi gitarę. – Pokaż, co potrafisz.
-          Nie piszę swoich utworów. TO znaczy komponuję je, ale w myślach i są to spontaniczne numery, nie spisywane na kartkę – usprawiedliwiłam się.
-          No to...  – Chłopak rozejrzał się wokół, bezradnie, kiedy jego wzrok padł na zapisaną kartkę. – Może zagraj z poprawkami?
Ujęłam delikatnie instrument i przyjrzałam się nutom. Chwilę trwało, zanim rozszyfrowałam poskreślane akordy i słowa, a kiedy to nastąpiło, delikatnymi ruchami palców wprawiłam struny w drgania, dopełniając dźwięki słowami piosenki.
Poczułam się jak we własnym świecie. Akordy połączone z moim głosem wypełniały przestrzeń. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz grałam... Miesiąc temu? Dwa? Mimo długiej przerwy czułam się, jakbym nigdy nie przestała.
-          Tutaj dopisz „And I want you to know, won’t let you down” na tą samą melodię, co pierwsze dwie strofy – doradziłam mu, kiedy skończyłam grać, wskazując odpowiednie miejsce na słowa.
Liam nie odezwał się.  Przeniosłam na niego zdumiony wzrok i, widząc, że wpatruje się we mnie jak w obrazek, spłonęłam rumieńcem i sama dopisałam wersy.
-          Masz niesamowity głos – szepnął po chwili, na co moje policzki jeszcze bardziej poróżowiały. – I umiesz grać... Tworzysz piosenki... – wyliczał dalej, wwiercając się we mnie pełnym podziwu spojrzeniem.
-          I peszy mnie wychwalanie, bo to przecież nic trudnego – wtrąciłam, oddając mu poprawioną piosenkę.
-          To były komplementy. – Udał żachnięcie.
Zaśmiałam się.
-          W takim razie dziękuję.
-          Może się przejdziemy? – zaproponował Liam wstając i wyciągając ku mnie dłoń.
-          Chętnie.
Opowiadaliśmy o sobie nawzajem, naszych przygodach i o życiu. Ja starałam się oddać najlepiej jak potrafiłam charakter i piękno miejsc, w których dane mi było być, natomiast Liam relacjonował mi przebieg koncertów, spotkań z fanami i tego, czym razem z chłopakami zajmuje się w wolnym czasie.
Kiedy nastał  czas pożegnania, dochodziła już bowiem 11:00, a ja odpowiedzialna byłam za przygotowanie śniadania i obiadu dla wiecznie głodnego brata, Liam zaproponował:
-          Może spotkalibyśmy się w niedzielę w tym samym miejscu o 17?
Zamyśliłam się. Rodzice wracali we wtorek, więc rzekomy dzień miałam wolny.
-          Jasne. Miło było cię poznać. – Uśmiechnęłam się przyjaźnie do nastolatka i pocałowałam go w policzek, po czym każde z nas udało się w kierunku swojego domu.


~by Klara

19 komentarzy:

  1. Super! Czekam na 2 część! Kocham Twoje imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3
    Czekam na następne części :3
    Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie idealny imagin :) czekam na następną część :D
    Nie zastanawiałaś się nad pisaniem opowiadania? Myślę,że świetnie by ci to wyszło ;>
    http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. On jest znakomity ;))
    Mam nadzieję,że na dwóch częściach się nie skończy :]

    OdpowiedzUsuń
  5. believeindreams1d.blogspot.com zapraszam !! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo! Dziewczyno, świetnie piszesz i też jestem za, żebyś zaczęła pisać jakieś opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Meeeega!! Jak ty to tak fajnie piszesz?? ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Booooooskii XD Czekam na 2 część!

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na następną część :D Ta jest SSuper *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubie to < 3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świeeeetny , <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękny *.* Brak mi słów <333 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh, mom please *_*

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzoo fajny imagin <3

    polecam mojego bloga : http://immaginy1d.blogspot.com/ :D:D <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Super imagin. Już nie mogę się doczekać drugiek części. Zapraszam do mnie : http://love-1direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam na kolejną część :) ta jest świetna
    zapraszam
    http://itsyou-hope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Oooo zarąbisty. ♥ Czekam na 2 cz. Mania ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. czekam na następną część ;)ta jest świetna ;*
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmmm .....
    Tan imagin był ....
    ŚWIETNY !!! Tak jak każdy !
    Buziaczki ;***
    Życzę dalszych sukcesów ;P
    Oczekuję na drugą część ^_^
    >>Lorettka<<

    OdpowiedzUsuń