Kiedy nastał dzień spotkania ubrałam się zwyczajnie, acz
praktycznie, gdyż ciężkie ołowiane obłoki widniejące na niebie zwiastowały
deszcz: biała bluzka, ciemne dżinsy, białą torebkę i jasne vansy,
niebieskie dodatki i tego samego koloru płaszczyk, a włosy spięłam w wysokiego
kitka.
Nim się spostrzegłam było już dwadzieścia minut po 16.
Porwałam torebkę i, krzycząc do brata, że obiad jest w lodówce a ja nie wiem, o
której wrócę, wymknęłam się z domu zatrzaskując za sobą ciężkie drzwi.
Pięć minut przed wyznaczonym czasem byłam na miejscu.
Przechadzałam się w tą i z powrotem po nierównym bruku dla zabicia czasu, gdyż
w tłumie ludzi nie wypatrzyłam sylwetki interesującego mnie brązowowłosego
chłopaka.
Dziesięć minut spóźnienia. Dwadzieścia. Trzydzieści.
Żałowałam, że nie poprosiłam Liama o numer komórki, gdyż w
taki sposób łatwo byłoby poinformować drugą osobę o ewentualnym niespodziewanym
wydarzeniu, które by unieważniało nasze spotkanie.
Zaczęło kropić. Zerknęłam na zegarek. 18:04. „Nic tu po
mnie” – pomyślałam i ruszyłam w kierunku mieszkania.
Zewnętrznie byłam oazą spokoju. Uśmiechałam się do mijanych
ludzi, witałam się z nimi ze zwykłą serdecznością, lecz wewnętrznie czułam
złość. Wypadło mu coś czy najzwyczajniej w świecie mnie zlekceważył?
Zapomniał?
Już od progu domu uderzył mnie hałas, a gdzie tylko nie padł
mój wzrok widziałam porozrzucane ubrania.
-
Josh! – wrzasnęłam sfrustrowana, przekrzykując muzykę i rzucając klucze na blat
szafki w przedpokoju, po czym zdjęłam płaszcz. – Złaź mi tu, w tej chwili!
Dwudziestojednolatek wyłonił się z kuchni z łyżeczką w buzi
i kubeczkiem lodów w lewej ręce. Wybałuszył na mnie oczy i wykrztusił:
-
Dlaczego się tak ubrałaś?
-
Nieważne – machnęłam ręką. – Lepiej powiedz mi, jakim cudem udało zrobić ci się
tu taki bałagan w zaledwie godzinę?!
- To
nie ja – obruszył się.
- Nie,
pewnie, że nie – prychnęłam. – to ja byłam w dwóch miejscach na raz i
porozrzucałam rzeczy rodziców po całym mieszkaniu...
Josh spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Jego mina
sugerowała, że przegapiłam istotną informację.
-
Zaraz, zaraz. To bluzka mamy... Czy to nie są spodnie taty? A to spódnica... –
mamrotałam do siebie, zbierając pomięte części garderoby.
Mój brat zaczłą klaskać.
-
Gratuluję refleksu, siostrzyczko – rzekł sarkastycznie.
-
Mamo?! Tato?! – krzyknęłam, ignorując docinki brata i pędem ruszyłam na
piętro.
~*~
- Nie,
nie teraz, błagam! – jęknęłam, rzucając się na łóżko i chowając twarz w
poduszkach.
-
Córcia, to jedyna niepowtarzalna szansa – szepnęłam mama, odgarniając mi włosy
z karku. – Wiem, że to już druga przeprowadzka w tym roku, ale...
- Ale?
– Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na matkę z wyrzutem. – To jest jakieś
‘ale’? Wiem, że chcesz, żeby tata odniósł sukces, sama mu tego życzę, ale to
wszystko odbija się na mnie i Joshu. My się nie liczymy...
-
Oczywiście, że się liczycie – przerwała mi, zbulwersowana moją słowną
brutalnością.
- Tak?
To kiedy ostatnio zrobiliśmy coś, o czym marzę ja albo Josh? Miesiąc temu w
jego urodziny zostaliśmy sami. Wysłaliście mu tylko marną kartkę i breloczek z
South Downs. Ostatni rodzinny obiad jedliśmy w wigilię, a...
-
Wiem, [T.I.], chciałabym spędzać z wami więcej czasu, ale jesteście już
pełnoletni i...
- Więc
skoro jesteśmy już pełnoletni, nie możemy sami się o siebie zatroszczyć i
zamieszkać we dwójkę dajmy na to w Londynie? – ponownie weszłam jej
niekulturalnie w słowo. – Właściwie przez wasze nieustające wyjazdy przywykłam
do tego, że jestem z Joshem sama w domu. Przenosimy się tylko dlatego, bo tata
promuje książkę w innym kraju. Dlaczego razem z Joshem nie mogłabym mieszkać
tutaj, a wy jeździlibyście po świecie nadal?
-
Wtedy jeszcze częściej nie byłoby nas w domu, kochanie.
- Ale
mamo, mam już dość ciągłych przeprowadzek! – jęknęłam. – Ile już przyjaciół
zostawiłam? Ile szkół opuściłam? Zrozum mnie!
-
Skarbie, rozumiem cię. Przemyślę to, dobrze?
Przystałam na tę propozycję skinieniem głowy, gdyż
wiedziałam, że na razie tylko tyle mogę wskórać. Mentalnie jednak już żegnałam
się z Londynem i pakowałam walizki.
~*~
-
Wiem, że pewnie przez decyzję, którą podjęliśmy nas znienawidzisz, ale to my
jesteśmy rodzicami i, mimo że jesteś już pełnoletnia, to nam przysługuje prawo opieki
nad tobą i twoim bratem.
Przymknęłam powieki. Już kalkulowałam, co zabrać i jak
pomieścić wszystkie rzeczy w dwóch walizkach, jakimi dysponowałam.
- No
więc razem z mamą postanowiliśmy, że i ty, i Josh możecie zostać w Londynie –
dokończył tata dramatycznym tonem.
Raptownie otwarłam oczy. Skoczyłam na równe nogi i,
przewracając po drodze krzesło, które spadło na ziemię z donośnym hukiem,
przytuliłam rodziców najmocniej jak potrafiłam.
-
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – krzyczałam, pokonując w podskokach stopnie na
górę i wrzeszcząc do brata: - JOSH, ZOSTAJEMY!
- Co?
To my gdzieś mieliśmy wyjeżdżać? – rzekł niemrawo, pojawiając się w drzwiach
swojej sypialni i przetarł oczy. Podejrzewałam, że spał.
- Tak,
idioto, ale nasi rodzice są najukochańszymi i najrozważniejszymi ludźmi na
ziemi i zdecydowali, że możemy zostać!
Wbiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi z
taką energią, że ramki ze zdjęciami porozwieszane na ścianach, zadygotały.
-
ZOSTAJEMY! ZOSTAJEMY! LONDYNIE- NADCHODZĘ!
~*~
Usłyszałam bębnienie deszczu o blachę dachu. Westchnęłam.
„Kiedyś to musiało nastąpić” – pomyślałam rezolutnie i uruchomiłam laptopa,
gdyż dopiero teraz znalazłam chwilę na uaktualnienie twittera i ogółem
zapoznanie się z informacjami, co dzieje się na świecie.
Kiedy system operacyjny był już zdatny do pracy, weszłam na
stronę główną portalu i zalogowałam się.
- Co
do... – nie dokończyłam.
Ilość moich wpisów i osób obserwowanych nie uległa zmianie,
lecz pozostałe informacje bardzo się zweryfikowały. Liczba osób mnie
obserwujących wzrosła i to bardzo. Ze 170 na... 3848. Wybałuszyłam oczy. Nie,
przepraszam, 3849. Nowa wzmianka o mnie.
Przełączyłam na stronę główną. Tweeta o mnie dodał... Liam
Payne.
#83. Przepraszam, że nie przyszedłem. Tutaj jest powód:
<klik>. Błagam, odpisz. Xx
Choć wydawało się do fizycznie niemożliwe, otwarłam oczy
jeszcze szerzej. Odrętwiałą ze zdziwienia (a może strachu i paniki?) dłonią
poruczyłam myszką i najechałam jej kursorem na link i niemiłosiernie ciążącym
mi palcem kliknęłam.
Hiperłącze odesłało mnie do jednego z filmików na youtube.
Szybkim ruchem, jednak pełna obaw, włączyłam głośniki i wsłuchałam się w słowa.
Na ekranie pojawiła się piątka chłopaków. Każdy z nich na
uszach założone miał czarne słuchawki, a przed nimi w stojakach stały
mikrofony. Jeden z nastolatków, brunet, powiedział do nagłośnienia, które
wzmocniło jego słowa:
-
Wszystkie nasze piosenki są dedykowane fanom, ale tą w szczególności chciałbym
powierzyć jednej dziewczynie. To ona pomogła mi napisać ten utwór i dodać
melodię, a przez to, że chciałem jak najszybciej zaskoczyć ją nagraniem, nie
przyszedłem na wcześniej umówione spotkanie i teraz pozostaje mi tylko pokładać
nadzieje w tym, że mi wybaczy to zaniechanie.
Chłopak skinął głową, najwyraźniej dając znak, żeby reszta
zespołu włączyła nagrywanie i przyłączyła się do śpiewania.
Głośniki wypełniły melancholijne gitarowe akordy, które
kiedyś dane mi było grać. Głos Liama wkomponowany w dźwięki pozostałych
chłopaków brzmiał jak fonia anioła, którą słuchało się lepiej niż przyjemnie.
Pomimo łez wzruszenia, ponownie weszłam na tweeta Liama i
kliknęłam „Odpowiedz”.
Dziękuję. Sobota, 2 p.m., to samo miejsce? Xx
Niemal natychmiast otrzymałam odpowiedź.
Będę. Tym razem na pewno :) xx
Uśmiechnęłam się do siebie i ignorując komentarze
obserwujących o mniej więcej pokrywającej się treści (Szczęściara!, Jak ty to
zrobiłaś?!, No, no!, Szczęścia!) wylogowałam się i wyłączyłam laptopa.
~*~
- Nowa
piosenka? – rzuciłam, przechodząc za chłopakiem i usiadłam po drugiej stronie
przystani.
Wystraszyłam go. W duchu pogratulowałam sobie przebiegłości
i sprawności, dzięki której bezszelestnie przemierzyłam drewniane kładki, gdyż
to już drugi raz w ciągu naszych dwóch spotkań zdołałam go zaskoczyć.
- Tak.
– Uśmiechnął się nieznacznie. – [T.I.]....
-
Dziękuję – przerwałam mu cicho, odwzajemniając gest.
Chłopak wybałuszył na mnie oczy.
- To
ja powinienem ci się kłaniać do stóp i wychwalać twoją wyrozumiałość. – Spuścił
wzrok. – Naprawdę mi przykro, że nie pojawiłem się w niedzielę.
- Jest
okej – uspokoiłam go, a mój uśmiech przybrał nieco na sile. – Przeprosiłeś już
wystarczająco w nagraniu.
-
Naprawdę nie masz mi tego za złe? – spytał z nadzieją, a jego usta utworzyły
jeszcze lepiej widoczną podkówkę.
Pokręciłam głową.
- Nie.
Jesteś w końcu Liamem Paynem, światową gwiazdą, która często miewa
niespodziewane sprawy i przez to nie ma czasu dla bliskich, nie mówiąc już o
znajomych, bo ja się chyba do nich zaliczam.
- To
nie tak...
-
Wiem. – Teraz mój uśmiech był już tylko wymuszony. – Mój tato jest pisarzem,
pamiętasz? Właściwie prawie wcale go nie widuję, a w domu przebywa może z
sześćdziesiąt dni w roku.
-
Sława – dopowiedział Liam tonem wyjaśnienia.
-
Sława zmienia ludzi.
- Nie
sądzę – rzekł w zamyśleniu.
- A ja
jestem o tym przekonana – powiedziałam z pewnością, wlepiając wzrok w falującą
wodę przede mną.
-
Właściwie... Może i masz rację – przytaknął po chwili, jakby niepewny swoich
słów. – Ale według mnie popularność w szczególności ośmiela.
-
Ośmiela? – zdziwiłam się, gdy przeniosłam na niego wzrok.
Liam odłożył kartkę na bok i przysunął się do mnie. Dotknął
delikatnie mojej dłoni, jakby dając mi wybór wyswobodzenia jej, gdybym poczuła
się urażona i powiedział cicho, wpatrując się prosto w moje oczy:
-
Wiesz, wymieniliśmy zaledwie kilkanaście zdań, wtedy, i teraz, a jestem pewien,
że z nikim, wyjmując moją rodzinę i chłopaków, nie rozmawia mi się z taką
łatwością. Podświadomie stałaś się dla mnie kimś ważnym już wtedy, kiedy
pomogłaś mi z piosenką. Do tej pory zadręczałem się, że nie przyszedłem na
spotkanie. Tłumaczyłem sobie, że przecież jesteś zwykłą dziewczyną, więc
dlaczego tak bardzo przejmowałem się tym, że mi nie przebaczysz... Nie
wiedziałem tego. Demaskowałem to uczucie, mimo że zapewniłaś na twitteze, że
nie masz mi tego za złe.
- No
właśnie, skąd miałeś mojego twittera? – szepnęłam, po czym dodałam już nieco
bardziej rozmarzonym tonem: - Ale jesteś teraz...
Byłam lekko zdezorientowana jego powagą i pełnymi uczucia
oczami. Zdezorientowana, nie zdegustowana.
- Jak
już wspomniałaś, jestem światową gwiazdą. Mam znajomości – uśmiechnął się
przebiegle, wypowiadając te słowa, po czym na powrót złagodniał i po chwili
mruknął: - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jestem tutaj z tobą, niż w
jakimkolwiek innym miejscu...
Pochylił się nade mną. I zrobiłam jak zawsze- spanikowałam.
Odsunęłam się w tył. Co we mnie wstąpiło? Dlaczego mu nie
uległam? Przecież w głębi serca tego chciałam. Zaczynałam lubić Liama, nawet
bardzo, więc czemu u licha...
- Za
szybko? – Chłopak taktownie powrócił do poprzedniej pozycji, nie puszczając
jednak mojej ręki.
Pokiwałam głowa, spuszczając twarz i pozwalając zakryć
włosom moje zarumienione oblicze.
-
Okej, rozumiem – uśmiechnął się delikatnie. – To może... Kontynuacja
poprzedniego spaceru?
Zaśmiałam się cicho.
Tak się zaczęło. Spotykaliśmy się niemal codziennie,
poznając się lepiej, aż w końcu nastało to, co nieuniknione – zakochaliśmy się
w sobie bez pamięci. I choć w oczach wielu nasza miłość była tylko nastoletnim
zauroczeniem, a co za tym idzie skazana na niepowodzenie, nasze uczucie
przetrwało wszelkie stawiane przez życie próby i kłody rzucane pod nogi.
Uczucie między nami trwa do teraz i chyba nie ma zamiaru się skończyć.
~by Klara
Jaka dupa :( Teraz muszę ograniczyć się tylko do jednego kliknięcia w "opiniach" ;(
OdpowiedzUsuńAle imagin oceniłam na szóstkę, albowiem był tego wart ^^. Aczkolwiek nieco zraziła mnie "moja" głupota. Nie chcieć buziaka od Liama! o.O
No, ale jak już pisałam imagin wyszedł Ci świetny, dobry pomysł na drugą część :)
Ps.: A do tej osoby która Ci 4 postawiła - a wypchaj się dżemem! :p
Imagin na 6 :)
OdpowiedzUsuńNaprawie jest rewelacyjny :)
Boski . :3
OdpowiedzUsuńImagin jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńBędzie może jego kontynuacja?
świetny :D poprosimy jeszcze z Niallem ^^ :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się też chce z Niallem, a imagin nie jest świetny tylko fantastyczny :)
UsuńA właśnie zapomniałam dodać żebyście głosowały http://www.mtvla.com/noticias/mejores-canciones-2012/ Brakuje jednego procentu do Biebera :)
Usuńtaaaak! z Niallem!:D
OdpowiedzUsuńA może tak dla odmiany napiszesz coś z Josh'em ? ;D Proszę , proszę , proszę xD
OdpowiedzUsuń~Bb15xD
Hahahah dobre! :D Taaaak! Chcemy imaginz Joshem!!! :D
UsuńBoskieee.<3 Z Niallem ^^
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńSuper! :3 Może taki długi imagin z Niall'em? ;)
OdpowiedzUsuńNa ciebie nie ma mocnych! Klaro, jesteś N I E S A M O W I T A !
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin! To słodkie, że zaśpiewał tę piosenkę. Chciałabym mieć taki talent do pisania piosenek, mieszkać w Londynie i spotkać chłopaków... achh... marzenia. Ja mam ochotę na jakiś śmieszny imagin albo taki, który mocno łapie za serce. Ale tak STRASZNIE MOOOCNO!!! Może być z Niall'em tak jak sugerują osoby powyżej, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Każdy chłopak jest cudowny i wszystkich kocham tak samo. Uwielbiam Twojego bloga i wszystko co się na nim znajduje, a także osoby, które to prowadzą.
OdpowiedzUsuńEdyta xoxo
Z Niallem!!! Kocham Twoje imaginy <3
OdpowiedzUsuńczekałam na tą część i nie zawiodłam się;) Świetny imagin;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Osoby, które dały ci 1, 2, 3, 4 i 5 są złe :d ja tam ubóstwiam tego bloga i ciebie w szczególności! Napisz jeszcze jakiegoś długiego z Hazza <3333333
OdpowiedzUsuńJak ja mogłam nie dać buziaka LIAMOWI !?
OdpowiedzUsuńO.o !!!!!! Kto by nie dał ?!
Twój imagin oceniam na ..... 6 !!!!!!!!!!
( Jak zresztą każde )
Koffam Cię ! ;***
>>Lorettka<<
Yeah ! Wreszcie doczekałam się częściowego Limama :) jest cudoowny ;*
OdpowiedzUsuńi jeszcze ta piosenka... :D
Kina ;p
genialny imagin jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńtak przy okazji... OH MY GOD!!! na gifie za nimi jest logo White Lies!!! kocham obydwa zespoły <3333333 najlepsze na świecie <3