Witam tego 'upalnego' lipcowego poranka :D
Nie mogę uwierzyć, że to już 1oo imaginów zamieściłam na tym
blogu . Mam nadzieję, że co najmniej kolejna taka liczba naszych prac ujrzy
światło dzienne i Was, zamiast ubywać, zacznie przybywać : )
No więc do rzeczy... Imagin z Zaynem, do którego piosenka
to: <klik> , a
imagin z dedykacją dla @Tommy_Carrots ;D
______________________________________________________________
-
Pomożesz? – Wskazałam na swoje plecy.
Mama usłużnie zapięła srebrne guziczki ciągnące się od samej
talii aż po górę mlecznobiałej kreacji. Przygładziłam satynową suknię,
przesuwając wypielęgnowanymi dłońmi po zdobiących ją misternie szytych haftach,
nie mogąc się na nie napatrzeć.
Już od godziny siedziałam w swojej sypialni razem z mamą i
co chwila wpadającą [I.T.P.], która przynosiła wieści o przybyłych gościach lub
służyła jako pomocnica, gdy czegoś potrzebowałyśmy. Wcześniej, ponad
czterdzieści minut spędziłam w łazience, wytrwale siedząc na chybotliwym krzesełku
pozwalając, by zaprzyjaźniona z moją mamą kosmetyczna i fryzjerka w jednym
stylizowała moje kasztanowe, niepodatne na układanie włosy i nakładała na moją
rumianą z podekscytowania twarz upiększające kosmetyki.
Po wyjściu z dusznego pomieszczenia udałam się do
przestronnego pokoju, który jeszcze dzisiejszego dnia należał do mnie, by z
pomocą mamy zmienić różowy, puchowy szlafroczek na wybieraną przez miesiąc
mlecznobiałą z haftowanymi wzorami na prostym trenie suknię ślubną. Nie
przypuszczałam nigdy, że tak trudno jest się wcisnąć w to białe wdzianko, ale
dzięki dwom dodatkowym rękom jakoś zdołałam przyodziać się w zapierającą dech w
piersiach swym pięknem wyjątkową kreację i teraz okręcałam się wokół własnej
osi podziwiając w ogromnym zwierciadle rezultaty ponad dwugodzinnych
przygotowań.
Muszę przyznać, że efekty były warte poddanej się
przemianie. Włosy, które sięgały mi do talii zostały mocno podkręcone i
związane jednym pasmem w luźnego, nisko spiętego kucyka tuż za moim prawym
uchem tak, że lokowate pukle wdzięcznie podskakiwały przy moim każdym, nawet
lekkim ruchu, a gdy siedziałam bądź trwałam w bezruchu, delikatnie spływały po
moim opalonym ramieniu. Twarz prezentowała się równie zachwycająco: wszelkie
niedoskonałości cery zamaskował podkład i korektor, na powiekach miałam lekko
niebieski cień, który uwydatnił błękit moich oczu, a już i tak długie rzęsy
zostały podkreślone kredką i czarnym tuszem. Na policzkach widniały śladowe
ilości różu, a słodko wykrojone wydatne usta pokrywała cienka warstwa
błyszczyku o malinowym odcieniu.
Suknia prezentowała się wspaniale. Jej nieskazitelna biel
uwydatniła moją opaleniznę, a długi do ziemi tren dodawał mi wzrostu, gdyż mimo
że włożyłam szpilki, spoglądałam na świat z wysokości nieco ponad stu
siedemdziesięciu centymetrów. Ściśle opinający mnie gorset był cały w koronce,
a pozostałą część kreacji ozdabiały delikatne, puszyste skrawki satyny,
przeźroczystej siateczki i innych cudów, co nadawało trenowi bezaty dół.
Dziewczyna w lustrze uśmiechnęła się nieśmiało. Stojąca za
nią w głębi pomieszczenia kobieta w średnim wieku odziana w różowy kostiumik
podeszła do niej i mocno przytuliła.
-
Wyglądasz pięknie. Jestem z ciebie taka dumna – szepnęła mi do ucha wzruszona
mama, mocno obejmując swoimi chuderlawymi ramionami.
-
Dziękuję. Dziękuję za wszystko – odrzekłam półgłosem.
Usłyszałam za plecami pukanie. Odwróciłam się by dostrzec
stojącą w drzwiach [I.T.P.], na twarzy której malowało się nieme zachwycenie.
Zaśmiałam się pod nosem, kiedy dziewczyna otrząsnęła się i wręczyła mi średniej
wielkości bukiet rafinowanych róż spiętych jedwabną wstążeczką tuż u
nasady kwiatostanu.
- Zayn
oszaleje na twój widok – szepnęła, kiedy mnie przytuliła.
-
Wiem. Taki mam plan – odpowiedziałam ze śmiechem.
-
Wszyscy już są. Przyjechał też Ojciec Andrews, więc chyba możemy... – rzekł
tata wkraczając do sypialni, lecz na mój widok przerwał i dokończyć był w
stanie dopiero po chwili. - ... zaczynać. Boże, ale mam piękną córeczkę.
Uśmiechnęłam się do niego z zakłopotaniem.
-
Dziękuję, tato.
- Nie
chcę cię martwić, ale z tego co wynikało z mojej rozmowy z twoim przyszłym
mężem, zaraz tutaj przyjdzie, bo od ponad doby się z tobą nie widział i ponoć
umiera z tęsknoty – ponagliła mnie [I.T.P.].
- Tak,
tak, już czas – mruknęłam, po czym wzięłam dwa odprężające wdechy, by uspokoić
nieco szaleńczo bijące serce.
- To
my już... się ulatniamy – mruknęła mama, po czym posłała mi uspokajający uśmiech,
który miał mnie podnieść na duchu. – Dasz radę, mała, wierzę w ciebie. Pomyśl,
ze tam na dole czeka na ciebie Zayn.
Mimowolnie się uśmiechnęłam i szepnęłam do taty:
- Nie
pozwól mi upaść, okej? Ta kiecka to istne zagrożenie.
Ściskając kluczowo ramię taty zeszłam po schodach uważając
na długi tren sukni, by przypadkiem, co jest bardzo prawdopodobne biorąc pod
uwagę moją sprawność fizyczną a właściwie jej brak i bądź co bądź, szczęście,
nie zahaczyć nim lub go nie przydepnąć.
Przed wyjściem do ogrodu tata szepnął mi do ucha:
-
Gotowa?
Zaczerpnęłam głęboko powietrza, ignorując bolesne skurcze
żołądka, które były skutkiem stresu i potrząsnęłam głową w geście
przytaknięcia.
- Tak.
Nim zdołałam uczynić krok naprzód, wyminęła mnie około
pięcioletnia dziewczynka w różowej bufiastej sukieneczce z dwoma uroczymi
kiteczkami po bokach główki. W koszyczku, który niosła w lewej ręce wypełniony
był po brzegi płatkami kwiatów, które brała do pulchnej piąsteczki i sypała
przed nami zmierzając w stronę ołtarza.
Ruszyliśmy w kierunku ogrodu. Na nasz widok wszyscy goście
bez wyjątku wstali z zajmowanych miejsc, które [I.T.P.] przyozdobiła kokardami,
serpentynami, różami i Bóg wie czym jeszcze. Mijani członkowie rodziny i mojej,
i Zayna, a także nasi przyjaciele uśmiechali się do mnie promiennie z podziwem
malującym się na ich twarzach, a ja starałam się odwzajemniać gesty.
W tłumie ponad stu gości dostrzegłam rozpromienione twarze
Nialla, Harry’ego, Danielle, Eleanor, i dwóch pięknych przyjaciółek blondyna i
loczka, których imion jeszcze nie znałam. Uśmiechnęłam się w duchu rada, ze
każdy z 1D znalazł sobie wybrankę. A gdzie się podziewał Louis?
W pewnym momencie mój wzrok padł na ołtarzyk ustawiony przy
końcu ogrodu. Ogrodzenie było białe, a dach altanki wyłożony czerwoną dachówką
cudownie komponował się z białymi i rumianymi różami, które poprzypinane były
do płotka. Przed altaną stała już [I.T.P.] w podkreślającej jej kobiece
kształty beżowej sukience bez pleców i rozłożystym dole, a naprzeciwko niej w
ciemnym garniturze i niebieskiej koszuli tkwił Liam z widocznym na twarzy
zachwytem. Uśmiechnęłam się do nich, po czym przeniosłam wzrok w centralny
punkt ołtarza.
Tuż obok Ojca Andrewsa stał On. Zachwycający swą urodą
grecki bóg. Muszę przyznać, że czarny garnitur świetnie na nim leżał, a biała
koszula, której kołnierzyk sprytnie zostawił niewywinięty w nonszalanckim luzie
podkreślała jego ciemną karnację. Fryzura jak zwykle perfekcyjna co do
ostatniego włoska prezentowała się dziś nadzwyczaj schludnie, a spojrzenie,
jakie rzucał mi spod wachlarza długich, gęstych rzęs magnetyzowało sukcesywnej
niż dotychczas. Od dziś będzie ono tylko moje. Cały on będzie na
wyłączność należał do mojej osoby. „Egoistka” zganiłam się w myślach, jednak
średnio obeszło mnie to, iż myślałam narcystycznie.
Poczułam dominującą tęsknotę. Pragnęłam wyrwać się do
przodu, by jak najszybciej znaleźć się w ramionach Zayna, ale nie pozwalał mi
na to silny uścisk dłoni mojego taty i zdrowy rozsądek.
Tuż za mną rozbrzmiały werble. To Josh popisywał się swoimi
umiejętnościami na ustawionej wcześniej perkusji, a moment później Lily, moja
koleżanka ze studiów, poczęła grać Marsz Mendelssohna, do którego tempa trudno
było mi się dostosować, gdyż każda komórka mojego ciała lgnęła do bruneta
stojącego w przyozdobionej altance.
Krok po kroku przybliżałam się do Zayna, który ani na moment
nie spuścił ze mnie pełnego uwielbienia spojrzenia. Kiedy nareszcie stanęłam na
kobiercu, tata tradycyjnie przekazał moją dłoń panu młodemu, na co przystałam z
ochotą. Widząc moją błogą minę, Zayn puścił mi oczko i posłał uśmiech pełen
czułości, który jeszcze bardziej zwiększył stan nieważkości, w którym według
własnego mniemania się znajdowałam.
Wyjęłam jedną z róż składających się na bukiecik i delikatnie
wsunęłam ją w kieszonkę na piersi chłopaka. Przygładziłam zielone listki, po
czym chwyciłam Zayna za rękę i splotłam jego palce ze swoimi.
-
Drodzy zebrani tutaj goście, spotkaliśmy się w ten ważny dzień z powodu tych
oto dwojga ludzi, którzy chcą zawrzeć związek małżeński. – Zrobił pauzę, po
czym kontynuował przeniówszy wzrok na Zayna: - Czy ty, Zaynie Javaddzie Maliku
ślubujesz tej oto [T.I.] [T.N.] miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że
jej nie opuścisz aż do śmierci?
Nastała cisza, którą po dłuższej chwili przerwał Zayn.
- Nie.
Wybałuszyłam na niego oczy. Chłopak kontynuował niezrażony:
- Nie.
Nie ślubuję ci tylko miłości, wierności i uczciwości oraz tego, że nie opuszczę
cię aż do śmierci. [T.I.], obiecuję ci, że od dziś na zawsze będziesz dla mnie
najważniejszą kobietą na Ziemi, że nie będę cię denerwował, nie będę się z tobą
kłócił, nigdy nie podniosę na ciebie ręki. Ślubuję ci też, że zawsze będziesz
mogła na mnie polegać i... Nie będę spędzał w łazience więcej niż dziesięć
minut dziennie. Obiecuję.
Pomiędzy zebranymi przebiegł szmer. Nie wiedziałam czy to
oznaka rozbawienia, dezaprobaty czy też wzruszenia. Utkwiłam w Zaynie
spojrzenie moich pełnych łez oczu.
- Tak
– dodał i lekko się do mnie uśmiechnął.
Westchnęłam w duchu z myślą, że właśnie przeszłam mini
zawał.
Ojciec Andrews również wydawał się zdziwiony takim obrotem
spraw, jednak otrząsnąwszy się, kontynuował:
- Czy
ty, [T.I.] [T.D.I.] [T.N.] ślubujesz temu oto Zaynowi Malikowi miłość, wierność
i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
- Nie.
Teraz to Zayn wydał się zdziwiony, jednak ja dopowiedziałam
ze stoickim spokojem:
-
Ślubuję wcześniej wymienione oraz to, że będę dbać, żeby w naszym domu nigdy
nie zabrakło twojego ulubionego żelu do włosów, ręczniki zawsze były w tych
samych kolorach, a guziki przy poszewce zawsze były schowane, bo każdy kto cię
zna wie, jak one cię denerwują. Nie będę też wściekać się o wszystko, kiedy
będę zła tylko o jedno. Obiecuję.
Kątem oka zauważyłam, jak Ojciec Andrews kręci nieznacznie
głowa i uśmiecha się kpiąco.
- Tak.
- Mocą
udzielonych mi praw ogłaszam was zatem mężem i żoną – powiedział uroczyście, z
ledwie wykrywalną nutką rozbawienia.
Wszyscy goście wstali z miejsc, klaszcząc i wiwatując.
Uczyniłam krok do przodu i wspięłam się na palce, by móc dosięgnąć ust Zayna, a
ten w tym samym momencie pochylił się, żeby mi to ułatwić. Nasze wargi dzieliły
minimetry, kiedy za ostatnim rzędem krzeseł rozległ się huk. Tort weselny
dosłownie wyleciał w powietrze i eksplodował nad głowami gości, przyozdabiając
ich ubrania lukrowymi słodkościami. W miejscu, gdzie jeszcze sekundy temu w
nienaruszonym stanie stało ciasto tkwił teraz... Louis w kostiumie marchewki.
Wszyscy goście wybałuszyli na niego oczy.
- No
co? Nie będziemy jeść przecież tego słodkiego okropieństwa, prawda? Lepsze
są... MARCHEWKI! – krzyknął i wyciągnął zza pleców koszyczek z pomarańczowymi
warzywami i, wyjąwszy zeń jedną i ugryzł kawałek, po czym krzyknął: - A tak na
marginesie: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA!
Przytuliłam się do Zayna, kiedy goście wybuchnęli śmiechem.
Malik wyszeptał mi do ucha:
- Ten
ślub przejdzie do historii.
Zachichotałam i odszepnęłam:
-
Trzeba było zamówić marchewkowe ciasto. Przejdzie do historii, bo to nasze
zaślubiny, kochanie.
I ku ogólnym wiwatom nasze usta nareszcie spotkały się w
ślubnym pocałunku.
~by Klara
No co? Nie będziemy jeść przecież tego słodkiego okropieństwa, prawda? Lepsze są... MARCHEWKI! - rozwaliło mnie to.
OdpowiedzUsuńHahaha. Omg. :D
Dobre, dobre. < 33
Wspaniałe imaginy piszesz. :D
Masz talent dziewczyno. Oby tak dalej xDD
< 33
Louis mnie rozwalił:P Świetny imagin ;)A ja nie zgodzę się z tobą i napiszę to co myślę: mam nadzieję, że na tym blogu pojawi się więcej imaginów niż co najmniej 200, bo ta 100 była fantastyczna. Każdy wasz imagin jest inny i mnie pozytywnie zaskakuje. Kocham ten blog i będę go czytać, dopóki będziesz go pisać. To tyle co chciałam powiedzieć z okazji 100 ;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Louis z tym tortem mnie rozwalił XD Hahahaha. Kocham twoje imaginy. Mam nadzięję, żę jeszcze długo będziesz je pisać, bo jak nie to ja chyba popadnę w deprechę ;D
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ze śmiechu i wzruszenia, a to dosyć trudno w moim przypadku osiągnąć :) Lou świetny! I te przysięgi... Ach! Cud, miód i orzeszki <3 Pisz dalej, jak najdłużej bo masz talent dziewczyno! :D
OdpowiedzUsuńJakie to piękne! Najpierw ma się ochotę płakać ze wzruszenia,a potem ze śmiechu ! Uwielbiam ten blog, śledzę go codziennie! Gratuluję 1oo imagina, jest wyjątkowy, oby więcej takich! MAsz ogroomny talent, zawsze jak piszesz, można się utożsamić z bohaterami itp. Pozdrawiam xoxo
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do siebie : * http://beautifulstoryxoxo.blogspot.com
:)
Jest śliczny...
OdpowiedzUsuńNieźle mnie wystraszyłaś, słowem "nie" od Zayn'a
Podejrzewam, że 20 komentarzy to będzie mało na TAKIEGO imagina :)
Kina ;p
Czemu nie działa zakładka "wasze blogi"?
OdpowiedzUsuńJuż działa, nie wiem, co było przyczyną awarii ..
UsuńAaaaaaa i nie moge sie doczekac nn. XD
OdpowiedzUsuńBombowy !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń♥ uwielbiam czytać twoje imaginy : *
OdpowiedzUsuńAle te imaginy są zajebiste, świetnie piszesz XD
OdpowiedzUsuńGenialne !! Po prostu nie wiem co mam napisać ;**
OdpowiedzUsuńI <3 it. !!!
OdpowiedzUsuńHaha xd padłam przy tej marchewce ;d genialny !
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie. WAS. Wasze prace. Mistrzostwo. Gratuluję 100 imaginu. Mam nadzieję, że na tej stronie zagości jeszcze raz tyle. I jeszcze, jeszcze. Kocham Was. Uwielbiam czytać wasze imaginy. Dla mnie tworzycie jednym z najlepszych blogów, które czytałam. A dzisiejszy imagin. Dzięki Tobie wyobraziłam sobie jakbym to ja tam stała i przyrzekała Zayn'owi te wszystkie rzeczy. Niejedna dziewczyna ( włącznie ze mną ) marzyła by o takim ślubie :) xx
OdpowiedzUsuńJeju *O* strasznie podoba mi się ten imagine *O* jest piękny...
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych imaginów jaki czytałam <3 Można się wzruszyć , popłakać , chwilę później jesteś przerażona totalnie , a na końcu płaczesz ze śmiechu ;D
OdpowiedzUsuńGratuluję 100 i życzę 1000 i więcej ;**
Widzę dużą inspirację ślubem Edwarda i Belli z "Przed świtem", czy w której oni to brali ten ślub xD genialny imagin, jak najbardziej zasługujecie na +20 komentarzy ;33
OdpowiedzUsuńPięknie ! :D
OdpowiedzUsuńJenyy to jet super !. Masz talent !. Mania ♥
OdpowiedzUsuńŚwieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeetne ♥
OdpowiedzUsuńKlaro, z okazji 100 imagina pragnę Ci powiedzieć, że nic innego nie chcę, żeby tylko czytać wiecznie imaginy Twoje, Julii i Natalii, że zawsze kiedy będę wchodzić na komputer będzie nowy imagin, że zawsze będę komentować każdy nowy imagin, jeżeli tylko będę miała sposobność.
Amen i Bóg zapłać za wszystkie imaginy o Zaynie ;) ♥
Louis rozwala system xD Booooskie <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem co mam napisać... ta przysięga mnie rozwaliła... a Louisa spadłam z krzesła:)
OdpowiedzUsuńpiekny,wzruszajacy a Louis na koncu po prostu....rozwala.;D
OdpowiedzUsuńgratuluje 100 imagina!(: mam nadzieje ze bedzie drugie tyle.
No normalnie świetny pomysł z tym Lou . :D Nie spodziewałam się tego . A imagin BoSkI . :3
OdpowiedzUsuńSupeeeeeeeeeer! Jak Zayn powiedział nie , to sie troche przestraszyłam. Ale potem te przysięgi - takie wzruszające. Poza tym akcja z Louis'em... Nie no, po prostu mega. Oby więcej takich i nigdy końca
OdpowiedzUsuńto jest ŚWIETNE !!
OdpowiedzUsuńi przeszłam zawał gdy on powiedział jej NIE normalnie bym go tymi różami potraktowała za to że mnie denerwuje jeszcze bardziej ! xd
uwielbiam Lou :D
Ekstra, wielbię to <3
OdpowiedzUsuńKocham Zayna :3
Buziaki dla Ciebie :*
MEGA<3
OdpowiedzUsuńkOCHAM TEGO BLOGA I WAS:)
Lou jak zwykle rozwala system ;)
Kocham Cię!!!! Mogę poprosić o Niall'u ? ;p
OdpowiedzUsuńPoza tym.., TEŻ CHCE TAKI ŚLUB! Akcja na końcu rozwala ;p
OdpowiedzUsuńI love you!!!!!!! Kocham tego imagina!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDobre. Naprawdę dobry imagin. ; )
OdpowiedzUsuńŚlub marzenie, a ta akcja na końcu.. hahahahah idealna.
Od początku czułam że coś musi się wydarzyć, że to nie może być taki zwykły, "nudny" ślub. I miałam dobre przeczucia.. LOUIS :D
/Allex/
Wow, muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Chociaż szczerze powiem, że nie powinno mnie to dziwić bo na prawdę każdy imagin na tym blogu jest rewelacyjny!! Życzę dużo weny i pozdrawiam :) x
OdpowiedzUsuńMatko, Boski jest.!!! Jak Zayn powiedział "nie" to aż mi serce stanęło xD. A na początku jak przeczytałam, że nigdzie nie ma Louisa to sobie pomyślałam, że zaraz wyskoczy i krzyknie "nie zgadzam się" albo coś w tym stylu...^^ Mój ślub z Zaynem też taki będzie ;*
OdpowiedzUsuńDzięki za Imagina ♥ Świetny ;D
OdpowiedzUsuńJak Zayn powiedział "nie, to też miałam mini-zawał xD
~ Tommy_Carrots (teraz Sincero_Julia) :D
Lou rozwala system... Ale podobało mi się.
OdpowiedzUsuńElisabeth Payne - Tomlinson - Styles - Horan - Malik :P
NAPOCZTKU TROCHĘ 1 CZĘŚĆ FILMU PRZED ŚWIR=TEM
OdpowiedzUsuńMatko to jest boskie ! ! ! Najlenpszy louis z marchwiami XD . . . SUPER ! Czekam na następne . . . Szczególnie o ZAYNIE <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ze śmiechu!!!
OdpowiedzUsuńImagin świetny!!!!!!
:D
Haha świetne !!
OdpowiedzUsuńKarolina :)
To było piękne... :D
OdpowiedzUsuńImagin rodem ze Zmierzchu ;p Świetny <3
OdpowiedzUsuń