1 część Louisa.
Niech Was nie zwodzą pozory, kochane. Końcówka może Wam się
wydawać naiwna, infantylna, ale tak jak mówię… Niech Was pozory nie zwodzą. W
drugiej części się dowiecie, jaki to może okazać się Louis ;d
Piosenka : < klik >
----------------
Wyciągnęłam wszystkie potrzebne podręczniki i z hukiem
zatrzasnęłam szafeczkę. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku klasy. Wtedy z
naprzeciwka nadszedł ON. Szkolna gwiazda. Wyluzowany, zabawny, a do tego
przystojny. Słynął ze swoich żartów, za które nieraz trafiał do dyrektora, lecz
jego nigdy to nie obchodziło. Mimo wszystko, udawało mu się zbierać jako takie
oceny i zdawać do następnej klasy. Wszystkie dziewczyny na korytarzu, w tym i
ja, patrzyłyśmy na niego jak zaczarowane. On się tylko zaśmiał, posłał
niektórym zawadiacki uśmiech i odgarnął do tyłu swe brązowe włosy. I jak to ja,
akurat gdy przechodził obok mnie i obdarzył spojrzeniem, wszystkie
książki wypadły mi z rąk, a ja potknęłam się o własne nogi. Zaśmiał się tylko
pod nosem i ruszył dalej ze swoimi kolegami. Zaklęłam pod nosem. Dlaczego
zawsze ja? Dlaczego? Schyliłam się, by pozbierać książki. Kochałam się w
Louisie Tomlinsonie od pierwszej klasy liceum. Teraz zaczynałam już trzecią, a
on nadal nawiedzał mnie w snach. Chodziliśmy razem do klasy, ale wątpię, aby
mnie jakoś szczególnie pamiętał.
Nie jestem zabawna ani dowcipna. Raczej cicha, spokojna,
nieśmiała. Dobra uczennica ze stypendium, zawsze przygotowana, dobrze
zorganizowana. Ładna jakoś szczególnie też nie. A on? Kompletne przeciwieństwo.
Westchnęłam tylko i ruszyłam dalej korytarzem.
*
- Mam dla was przykrą wiadomość. Louis Tomlinson miał
wypadek i przez najbliższy miesiąc będzie musiał zostać w domu. Do nas wróci
dopiero po feriach zimowych, czyli w nowym semestrze. Dlatego uważam, iż
potrzebna jest mu pomoc. Jesteście klasą, z tego co wiem jest dość lubiany. Czy
jest ktoś chętny, kto mógłby do niego przychodzić codziennie do domu i pomagać
w materiale? – ogłosiła nasza wychowawczyni na godzinie wychowawczej dwa
tygodnie później. Gdy tylko usłyszałam pierwsze zdanie, poczułam jak brakuje mi
powietrza, a świat zaczyna się kręcić dookoła.
- Co mu się stało? – spytała cicho dziewczyna z pierwszej
ławki. Byłam jej za to wdzięczna. Sama chciałam się tego dowiedzieć, ale nie
miałam odwagi głośno o to spytać.
- Z tego co wiem, ma złamaną nogę. A więc… - klasnęła w
dłonie, powracając do tematu. – Czy jest ktoś chętny, kto pomógłby Louisowi w
nauce?
Prawie natychmiast zgłosili się wszyscy jego koledzy.
- Szukamy osoby, która by się do tego nadawała – popatrzyła
po nich powątpiewająco. Przez chwilę jej wzrok spoczął na mnie, rzucając mi
porozumiewające spojrzenie, ale gdy moja ręka nadal leżała na ławce, popatrzyła
po reszcie. Oprócz nich zgłosiło się jeszcze kilka osób, lecz raczej z miernymi
ocenami. Wiedziałam, co muszę zrobić.
- [T.I], świetnie! –twarz wychowawczyni rozpromienił uśmiech,
kiedy tylko zauważyła moją rękę w górze. Widocznie uważała, że będę się do tego
najlepiej nadawać. Wszyscy popatrzyli po mnie zdziwieni, ale nie opuściłam
ramienia, podtrzymując wysoko głowę. – Zostań po lekcji, podam ci
wszystkie potrzebne informacje.
*
- To chyba tutaj – powiedziałam sama do siebie, porównując
adres z kartki do numeru domu, przed którym stałam. Wzięłam głęboki wdech i
zadzwoniłam. Usłyszałam krzątaninę, aż w końcu otworzyła mi kobieta.
- Dzień dobry. Jestem [T.I i N.] – wyciągnęłam dłoń, którą
po chwili uścisnęła. Jednak na jej twarzy nadal malowało się zdumienie. – Będę
pomagać Louis’owi w nauce przez najbliższy miesiąc – powiedziałam, wskazując na
torbę, w której były wszystkie moje książki.
- Ach, to ty – uśmiechnęła się. – Wasza wychowawczyni
dzwoniła do mnie i o tym uprzedzała. Przepraszam, że cię nie poznałam, ale
chyba nigdy u nas nie byłaś, co?
Pokręciłam przecząco głową, a ona wpuściła mnie do środka.
- Jestem ci bardzo wdzięczna za to, co robisz. Ale czy to
nie będzie kolidować z twoją nauką, zajęciami pozalekcyjnymi i spotkaniami z
przyjaciółmi?
Chciałam powiedzieć, że o to ostatnie akurat nie musi się
martwić, ale ugryzłam się z język.
- Poradzę sobie – posłałam jej nieśmiały uśmiech, a ona
pokiwała głową.
- Wasza wychowawczyni mówiła, że masz stypendium i że jesteś
bardzo dobrą uczennicą. – pokiwała z aprobatą głową i wskazała na schody. –
Louis jest u siebie w pokoju. Pierwsze drzwi na prawo.
Podziękowałam i ruszyłam na górę. Czułam, jak kolana trzęsą
mi się ze zdenerwowania, ale dzielnie szłam dalej. Stanęłam przed mahoniowymi
drzwiami wykonanymi z drewna i delikatnie zapukałam. Odpowiedziała mi cisza,
więc powtórzyłam ten gest, ale głośniej.
- Mamo, nie chcę już więcej leków. Naprawdę czuję się
dobrze. – usłyszałam stłumiony głos chłopaka. Nieśmiało otworzyłam odrzwia i
wychyliłam zza nich głowę.
- Cześć – uśmiechnęłam się lekko, a Louis popatrzył na mnie
ze zdziwieniem. Leżał w łóżku, a jego noga tkwiła nieruchomo w gipsie. Zapadła
cisza, więc postanowiłam kontynuować. Przymknęłam drzwi i podeszłam do niego.
- Chodzimy do tej samej klasy. Kiedy wychowawczyni
usłyszała, że masz wypadek, poprosiła nas o pomoc. No, wiesz… Ktoś, kto mógłby
ci pomagać w domu nadrabiać materiał. Zgłosili się twoi koledzy, ale uznała, że
się nie nadają i potrzebujesz kogoś zorganizowanego, z dobrymi ocenami, więc…
zgłosiłam się.
Popatrzyłam na niego. Nadal przypatrywał mi się zdziwiony,
co rusz otwierając i zamykając usta. W końcu chyba skończył tą wewnętrzną walkę
z samym sobą i odezwał się:
- [T.I], tak?
Potaknęłam głową zadowolona, że przynajmniej wiedział, jak
mam na imię.
- W porządku. To zaczynajmy.
Wyciągnęłam książki, przycupnąwszy na krzesełku, które
podstawiłam pod jego łóżko i otworzyłam na dzisiejszym temacie z matematyki,
który przerabialiśmy.
Po dwóch godzinach odłożyłam już ostatni podręcznik, który
został.
- To tyle. – westchnęłam. – Do zobaczenia jutro. – wstałam i
podniosłam torbę z ziemi. Nagle poczułam na swoim nadgarstku jego dłoń. Poczułam,
jak kolana zaczynają mi drżeć.
- Dziękuję – uśmiechnął się, puścił dłoń i opadł z powrotem
na poduszki. Wyszłam z jego pokoju, pożegnałam się z jego rodziną i wyszłam,
czując jak rozpiera mnie radość i wewnętrzna energia.
*
Dzień w dzień przychodziłam do niego, pomagając mu z nauką.
Był pojętnym uczniem, dlatego dziwiłam się, dlaczego ma same tróje. Spytałam go
nawet o to pewnego dnia, gdy jego mama przyniosła nam ciasteczka, a my
zrobiliśmy sobie przerwę.
- Kumple – wzruszył ramionami. – Z nimi spędzam większość
czasu, więc nie mam czasu na naukę, a poza tym nie chcę być brany za kujona.
Takiego, który ma najlepsze oceny, ryczy z powodu czwórki plus, czy takiego co
za wszelką cenę stara się o stypendium. Kujony nie mają przyjaciół, a
przyjaciele to podstawa.
No, tak. Opisał mnie. Kujon, który jest najlepszy w klasie,
który stara się co roku o stypendium i taki, co nie ma przyjaciół. Może nie
płakałam z powodu czwórki plus, bo takowe rzadko mi się przytrafiały, ale
zawsze odczuwałam je jako jakąś swoistą porażkę. Mimo, że nawet się
zaprzyjaźniliśmy, nie powiedziałam mu tego na głos. Zajadaliśmy w ciszy
ciastka, popijając je sokiem. Każde z nas wyraźnie myślało o czymś innym. To
były jedne z naszych ostatnich spotkań. Louis miał już zdjęty gips, więc nawet
oprowadził mnie pewnego dnia po swoim domu, przedstawiał całą rodzinę, którą z
resztą bardzo polubiłam, chyba z wzajemnością. Za tydzień zaczynały się ferie,
co oznaczało koniec naszych spotkań, gdyż po nich miał już w pełni zdrów wrócić
do szkoły. Wyrwał mnie z zamyśleń, przerywając ciszę i składając mi pewną
propozycję.
- Nie wyjeżdżam nigdzie na ferie. Jeśli nie masz jakichś
planów, może mogłabyś tu przychodzić tak jak zawsze, tylko na dłużej i mnie
uczyć? Bieżący materiał ogarniam, ale może moglibyśmy poduczyć się trochę do
przodu, wytłumaczyłabyś mi rzeczy, których nie rozumiem?
Odjęło mi mowę. Czy miałam jakieś plany? Żadnych.
Zamierzałam je spędzić w domu pod kocem, z ciepłą herbatą i dobrą książką. Może
czasem wyjść przed dom i ulepić bałwana z młodszą siostrą, ale to tyle. Dlatego
ucieszyłam się z tej propozycji. Nie nudziłabym się, a po drugie spędzałabym z
nim jeszcze więcej czasu, a przecież tego chciałam. Ale czy to znaczyło, że
mnie polubił? Miałam taką nadzieję.
- Pewnie. To będę wpadać koło dwunastej, może być?
Pokiwał głową.
*
Nadeszły ferie. Śnieg prószył, co tworzyło magiczną
atmosferę. Ubrałam ciepłą puchową kurtkę, szalik, czapkę, rękawiczki, czyli
jednym słowem cały arsenał potrzebny na zimę. Zapakowałam wszystkie książki do
torby i już piętnaście minut później byłam pod jego domem. Zapukałam, a po
chwili otworzył mi, jednak nie zaprosił mnie do środka. Zamiast tego sam się
ubrał i powiedział, że idziemy, jak to ujął, „rozprostować jego kości po ponad
miesięcznym areszcie domowym”. Chciałam zaprotestować. Nie byłam pewna, czy
może już wychodzić na takie spacery, ale nie dał mi dojść do słowa, tylko
popchnął delikatnie po kamiennej dróżce prowadzącej do jego domu i poszliśmy w
jemu tylko znanym kierunku. Zaszliśmy do kawiarenki, zamówiliśmy gorącą
czekoladę, a ja wyciągnęłam książki. Louis jęknął.
- Nie dasz człowiekowi spokoju nawet w ferie? – zaśmiałam
się.
- Dobra, ale w takim razie to się przełoży na jutro –
pogroziłam mu palcem, a on ukazał rząd swoich białych zębów.
- Co ja bez ciebie zrobię, jak zacznie się drugi semestr?
Znów się pogorszę w nauce i będę mieć same tróje – sposępniał, marszcząc
przy tym brwi i bezmyślnie mieszając łyżeczką czekoladę w kubku. Zrobiło
mi się go żal.
- A nie mogę mieć trój, jeśli chcę iść do dobrego college’u.
- Jak chcesz, mogę ci pomagać nadal. W drugim semestrze też.
– wyszeptałam cicho, nie wiedząc jak on to przyjmie. Jednak jego reakcja
zupełnie mnie zaskoczyła.
- Naprawdę?! – kilka osób podniosło głowy w geście
rozdrażnienia. Popatrzył na nie przepraszająco i tym razem odezwał się, ale już
ciszej – To super. Bardzo ci dziękuję – chwycił mnie za ręce, nachylił się nad
stolikiem i pocałował w policzek. Zarumieniłam się. Odwróciłam głowę, udając że
szukam czegoś w torbie, aby tylko nie zauważył zdradliwego rumieńca.
- Może chodźmy już – przywołaliśmy kelnerkę, zapłaciliśmy za
napoje i wyszliśmy z kawiarni, a śnieg uderzył w nasze twarze.
- Czemu to robisz? – spytał po pięciu minutach. – Dlaczego
się zgodziłaś i w ogóle? Przecież nawet się nie znaliśmy.
Zamarłam. Był to temat, którego miałam nadzieję uniknąć.
Udałam więc zobojętnienie. Wzruszyłam ramionami.
- Chodzimy do tej samej klasy. Powinniśmy sobie pomagać.
Zatrzymał mnie i obrócił w swoją stronę.
- To nie jest odpowiedź.
- Jestem jedną z najlepszych uczennic w klasie.
Wychowawczyni uznała, że najlepiej będzie, jak ja ci pomogę – próbowałam się
jeszcze ratować, ale on nadal przeszywał mnie spojrzeniem. Wyrwałam mu się i
poszłam przodem. Po chwili do mnie dołączył, ale nadal dociekał.
- Nie wierzę w taką zwykłą dobroć. Dlaczego? – uparcie
milczałam, gdy po którymś razie zadawania tego samego pytania, nie wytrzymałam
i wybuchłam, krzycząc mu prosto w twarz:
- Bo mi się podobasz! Chciałam, żebyś zwrócił na mnie uwagę,
dlatego to zrobiłam! Zawsze traktowałeś mnie jak powietrze, więc liczyłam, że
może w taki sposób wreszcie zauważysz, że od trzech lat chodzimy razem do klasy
! – łzy wezbrane pod powiekami w połączeniu z chłodem, kłuły mnie
nieprzyjemnie, ale nic sobie z tego nie robiłam. Patrzył na mnie w osłupieniu.
- Jasne, rozumiem. Wiedziałam, że tak zareagujesz.
Przepraszam, że w ogóle to powiedziałam. Zapomnij o tym – machnęłam ręką, chcąc
odejść, ale przytrzymał mnie.
- Jak mogłaś sądzić, że cię nie zauważam? – wyszeptał, a
jego głos był wyraźnie zmieniony. Poważny, a jego oczy patrzyły na mnie
uważnie. – Jesteś najładniejszą i najmądrzejszą dziewczyną w naszej klasie,
jeśli nie w szkole. Teraz okazuje się, że jesteś też najfajniejszą dziewczyną,
jaką znam. Żałuję, że tak późno się spotkaliśmy i żałuję, że musiał mi się
zdarzyć wypadek, żeby los nas ku sobie pchnął. Też mi się podobasz. –
uśmiechnął się. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście, kiedy przyciągnął mnie
do siebie i pocałował.
- Ale zajęcia nadal są aktualne, nawet jeśli się przeziębisz
– zaśmiał się, obejmując mnie i strzepując śnieg z moich włosów. Parsknęłam
śmiechem.
- No, jasne.
~by Julia
czekam na następną część, bo ta jest genialna;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Zarąbisty rozdział :D czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńKocham Twoje częściowe imaginy ^_^
Błagam o następny rozdział jak najszybciej :)
Super błagam dodaj jak najszybciej następny:)
OdpowiedzUsuńJejku ! No w takiej chwili przerywać :p Boskie :D
OdpowiedzUsuńHeh ... ciekawyy , jestemmm zbyt ciekawa żeby czekać do jutraa , noo ! ♥
OdpowiedzUsuńJak możesz nam to robić?! Ja tu umre z niepewności XD
OdpowiedzUsuńKurde, ale fajny!:D
OdpowiedzUsuńDawaj szybko kolejną część!:*
świetny . :D czekamy na kolejną część <3
OdpowiedzUsuńgenialna częśćm nie moge się doczekać 2!:D
OdpowiedzUsuńJak opisywałaś tą dziewczynę to tak jakbyś trochę mnie opisywała ( cechy charakteru ). Imagin bardzo mi się spodobał i z niecierpliwością czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńKina ;p
genialna część ;**..... Czekam na nn. XD
OdpowiedzUsuńBoskie!!!! Dzięki że dodałaś:***
OdpowiedzUsuńDawaj szybko następną to jest boskie ! ;** ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na 2 częsć!! Pisz szybko!
OdpowiedzUsuńWpadnijcie do mnie -----> http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/
Ja chcę kolejną część w trybie nał.! Kiedy kolejna? Jak najszybciej, please <3
OdpowiedzUsuńKoffam To <333333333333333333333
OdpowiedzUsuń;*****************
>>Lorettka<<<
DALEJ DAWAJ!!!
OdpowiedzUsuńElisabeth
Why viewers still make use of to read news
OdpowiedzUsuńpapers when in this technological globe the whole thing is existing on net?
Here is my weblog; Art:Photography
Hmm is anyone else having problems with the pictures on this blog loading?
OdpowiedzUsuńI'm trying to figure out if its a problem on my end or if it's the
blog. Any feed-back would be greatly appreciated.
Here is my web blog: Photography
After exploring a number of the articles on your web page,
OdpowiedzUsuńI seriously appreciate your technique of writing a blog. I added it to
my bookmark website list and will be checking back soon.
Please visit my web site too and let me know how you feel.
Also visit my web blog :: wedding photographers in cork
I like the valuable info you supply in your articles.
OdpowiedzUsuńI'll bookmark your weblog and take a look at once more right here regularly. I am moderately sure I will be informed a lot of new stuff right here! Best of luck for the next!
Feel free to surf to my blog; lancashire weddings
I'm gone to tell my little brother, that he should also go to see this blog on regular basis to get updated from hottest gossip.
OdpowiedzUsuńMy webpage ... Photography
I think the admin of this web page is genuinely working hard in support
OdpowiedzUsuńof his website, since here every material is quality based stuff.
Here is my web page: digital photography wedding
Spot on with this write-up, I actually think
OdpowiedzUsuńthis amazing site needs much more attention. I'll probably be returning to read through more, thanks for the advice!
Feel free to visit my page Art:Photography
Excellent article. Keep posting such kind of info on
OdpowiedzUsuńyour blog. Im really impressed by it.
Hey there, You've performed an excellent job. I'll definitely digg it and in my opinion suggest to my friends.
I am confident they will be benefited from this site.
My website :: Wedding photography
I was wondering if you ever considered changing the page layout of your blog?
OdpowiedzUsuńIts very well written; I love what youve got to say. But maybe
you could a little more in the way of content so people could
connect with it better. Youve got an awful lot of text for only having one or 2
images. Maybe you could space it out better?
My site; chelsea clinton wedding
If some one desires to be updated with most up-to-date technologies after that
OdpowiedzUsuńhe must be go to see this web page and be up to date daily.
Also visit my site: wedding photography business
Admiring the time and effort you put into your website and detailed information you provide.
OdpowiedzUsuńIt's awesome to come across a blog every once in a while that isn't the same out of date rehashed
information. Fantastic read! I've saved your site and I'm including
your RSS feeds to my Google account.
Feel free to surf to my weblog :: wedding cake designs
Thankfulness to my father who stated to me on the topic of this weblog, this webpage
OdpowiedzUsuńis really remarkable.
Feel free to surf to my web blog ... documentary style wedding photography
Admiring the hard work you put into your blog and in depth information you provide.
OdpowiedzUsuńIt's awesome to come across a blog every once in a while that isn't the same old rehashed material.
Great read! I've saved your site and I'm including your RSS
feeds to my Google account.
my webpage family photographs
Hi to every single one, it's actually a fastidious for me to go to see this website, it contains important Information.
OdpowiedzUsuńmy blog - wedding albums for photographers
Oh my goodness! Incredible article dude! Thank you, However I am going through
OdpowiedzUsuńdifficulties with your RSS. I don't know why I cannot join it. Is there anyone else getting the same RSS problems? Anyone who knows the answer will you kindly respond? Thanks!!
Also visit my webpage - Digital Camera techniques