Part 2 imaginu z Zaynem ; ) (część 1 <klik>)
Oto wyczekiwana (?) część druga Zayn’a. Jest spontaniczny,
ponieważ w ogóle go nie planowałam, ale na Waszą prośbę, oto jest ;D Mam
nadzieję, że nie będziecie zawiedzione. Następnym imaginem mojego autorstwa
będzie dwuczęściowy Louis.
-----------------------
*cztery lata później*
Podskakiwałam razem z tłumem rytmicznie w takt muzyki.
Wszyscy śpiewali, tańczyli, świetnie się bawili. Lecz to była tylko rozgrzewka.
Oczekiwany zespół miał wejść na scenę dopiero za kilkanaście minut. Gdy została
już tylko minuta, na wielkim ekranie znajdującym się pośrodku sceny, pojawiła
się plaża, krótkie opisy każdego z chłopaków, a następnie odliczanie dziesięciu
sekund. Tłum wspólnie odliczał.
Pięć…
Cztery…
Trzy…
Dwa…
Jeden !
Na scenę wbiegło pięciu chłopaków, od razu śpiewając
piosenkę „Na na na”. Fani, a raczej fanki, gdyż ze świecą by tu szukać
męskiej części fanów, co oczywiście nie znaczyło, że takowych nie było, zaczęły
piszczeć z przejęcia. Obok siebie zauważyłam dziewczynę, która już nie
wytrzymała napięcia i zemdlała. Jej koleżanka próbowała ją ocucić, co udało się
dopiero po dłuższej chwili. Odwróciłam od nich wzrok i skupiłam się tylko na
nich. Na wspaniałej, utalentowanej piątce. Po pierwszych kilku piosenkach, tłum
był już wystarczająco rozgrzany, więc przyszedł moment na balladę „Moments”. I
wtedy mnie zauważył. Stałam tak w trzecim rzędzie, prawie na środku, w jego
bejsbolówce, którą podarował mi niespełna cztery lata temu. Nie mógł oderwać
ode mnie oczu, ani ja od niego. Cicho wyśpiewywałam tekst, nadal nie zrywając
kontaktu wzrokowego. Po chwili szturchnął go Harry, przez co lekko oszołomiony,
popatrzył na niego, później ponownie odnalazł mnie w tłumie, ale ja już
patrzyłam na coś innego. Przez resztę koncertu próbowałam unikać jego
spojrzenia, mimo iż prawie cały czas czułam na sobie jego palący wzrok. Czas
znów minął mi szybko, jakby przyspieszył. Wyszłam z hali, gdzie odbył się
koncert.
Wszystko wydawało się dokładnie takie, jak za pierwszym
razem. Znów zawiedziona, z nadzieją ruszyłam na tyły budynku, gdzie tak jak się
spodziewałam, zastałam już tłum piszczących dziewczyn. Nie było mnie stać na
bilety VIP, i pewnie nigdy już nie będzie. I tak jak w tamten dzień, zaczął
padać deszcz, choć tym razem była to bardziej mżawka, aniżeli burza. Ruszyłam w
kierunku stacji kolejowej, by pociągiem wrócić do domu, gdy nagle po przejściu
kilku metrów, poczułam na swoim nadgarstku czyjąś dłoń. Przestraszona,
odwróciłam się, gotowa uderzyć napastnika.
- Zayn? – wydukałam. Krople deszczu spowodowały, iż jego
grzywka straciła swą objętość i delikatnie opadała mu na czoło, ledwie
zakrywając oczy.
-Poczekasz na mnie? – spytał. – To mi zajmie zaledwie
półtorej godziny. Proszę – popatrzył na mnie błagalnie, a ja poczułam, że nie
mogę odmówić. Przytaknęłam głową.
- Super – wyszczerzył zęby w uśmiechu i odszedł, wracając do
hali. Za chwilę jakieś szczęściary zrobią sobie z nimi zdjęcie, zdobędą
autograf, a ja? Ja przycupnęłam na najbliższej ławce, i w deszczu na niego
czekałam.
*
Spojrzałam ponownie na zegarek. Dochodziła godzina
dwudziesta druga. Minęły prawie dwie godziny, a on się nie pojawiał.
Zastanawiałam się nad tym, aby wkroczyć do budynku, gdzie odbywało się
spotkanie, lecz zrezygnowałam, uznając iż i tak ochrona by mnie nie wpuściła.
Zaczęłam tupać nogami ze znudzenia. Po kilku minutach pojawił się, cały
zdyszany.
- Przepraszam – rzucił na przywitanie. – Przedłużyło się.
Potaknęłam głową.
- Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?
- Pamiętam cię. Masz ją nadal – uśmiechnął się, wskazując na
bejsbolówkę.
- Chcesz ją odzyskać? – spytałam, mimo iż i tak znałam
odpowiedź.
- Nie. Zatrzymaj ją. Do twarzy ci w niej – uśmiechnął się.
- To gdzie idziemy? – spytałam, chcąc ukryć rumieniec, który
bezczelnie wkradł się na moje policzki.
- Nie znam tego miasta – przyznał. – Myślałem, że ty mi je
pokażesz.
- Też go nie znam. Nie mieszkam tutaj. Przyjechałam tu tylko
na wasz koncert.
- Wierna fanka? – zaśmiał się. Zawtórowałam mu.
- Powiedzmy.
Krążyliśmy po mieście w zupełnej ciszy. Żadnego tłoku, miasto
szykowało się do snu, a nasza dwójka spacerowała po rynku, parku. W tym
ostatnim miejscu, przysiedliśmy nad brzegiem jeziora i obserwowaliśmy spokojną
taflę wody, w której odbijał się księżyc.
- Wiesz… - zaczął Malik, skubiąc trawę. – Kiedy spotkałem cię
wtedy, cztery lata temu… Nie wiem jak to można nazwać… Jednym słowem,
spodobałaś mi się.
- To trzy słowa – wtrąciłam ze śmiechem.
- No, tak. – zaśmiał się. – Nigdy czegoś takiego nie czułem
do naszych fanek. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, więc to na pewno
nie było to, ale… Miałem po prostu ochotę jeszcze raz cię spotkać. Wiedziałem
jednak, że to niemożliwe, dlatego ucieszyłem się, kiedy nasz manager ogłosił,
ze tu wracamy. Miałem nadzieję, że tu będziesz no i się nie zawiodłem. –
spojrzał mi w oczy. – Teraz jeszcze bardziej się przekonuję, bo widzę że jesteś
wspaniałą dziewczyną. Bystrą, inteligentną, zabawną. Świetnie mi się z tobą
rozmawia. Chciałbym cię jeszcze kiedyś spotkać. Czy to możliwe? – patrzył na
mnie uważnie, ze skupieniem.
- Chyba tak – odparłam po chwili, uśmiechając się. Na jego
twarzy zakwitł ogromny uśmiech. Powoli zaczął się do mnie przybliżać,
delikatnie ujmując moją twarz w dłonie. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale
mimowolnie zerknęłam na jego zegarek. Momentalnie poderwałam się z miejsca.
- Coś się stało? – wstał z ziemi, otwierając szeroko oczy ze
zdumienia. – Zrobiłem coś nie tak?
- Strasznie się zasiedziałam. Przepraszam, ale muszę iść.
Mój pociąg odjeżdża za dwadzieścia minut.
Puściłam się pędem w dobrze znanym mi kierunku. Mulat
popatrzył na zegarek. Faktycznie, była 23:30. Musieli się zatracić w rozmowie.
Pobiegł za nią, krzycząc jej imię.
- [T.I]! [T.I], poczekaj!
Nie zatrzymywałam się. Musiałam zdążyć. Inaczej oznaczałoby
to utknięcie tu do jutra. W piętnaście minut dobiegłam do stacji, słysząc obok
siebie kroki chłopaka. Kupiłam bilet i w niemalże ostatniej chwili zdążyłam.
Wskoczyłam do przedziału, otworzyłam okno, aby pożegnać się z Zayn’em, który
nadal tkwił na peronie.
- Pociąg odjedzie za dwie minuty ! – ogłosił donośny głos,
wydobywający się z głośników.
- Zayn – wyszeptałam, biorąc jego rękę i mocno ją ściskając.
Uśmiechnął się, zadzierając głowę, by móc dobrze mnie widzieć. Szyba boleśnie
wpijała mi się w ramię, lecz nie chciałam marnować czasu na opuszczanie jej. To
były nasze ostatnie, może i nawet w życiu, chwile.
- Obiecaj mi, że jeszcze się spotkamy – poprosił.
- Nie wiem, czy to możliwe…
- Proszę. – ścisnął mocniej moją rękę, niemal ją miażdżąc.
Pokiwałam głową.
- Obiecuję.
Drugą, wolną ręką, pogrzebał w kieszeniach swojej kurtki i
wyciągnął długopis. Przytrzymał moją dłoń, która nadal tkwiła w jego uścisku i
nabazgrał kilka niekształtnych cyfr.
- Przepraszam, nie mam papieru. Zadzwoń.
Usłyszeliśmy głośny świst pary, co było wyraźnym znakiem na
to, że nasze pożegnanie dobiegło końca. Pociąg zaczął powoli ruszać, ale on
nadal trzymał moją dłoń, idąc razem z pociągiem, dopiero potem puszczając się w
trucht, bieg, aby w końcu ją puścić.
- Zadzwoń !
To były ostatnie słowa, które od niego usłyszałam.
*
Spotkaliśmy się jeszcze niecały rok później w Londynie,
gdzie wyjechałam na kilka miesięcy. Pewnego razu przyszłam na ich koncert.
Odnalazł mnie wzrokiem w tłumie, mimo iż kompletnie się mnie nie spodziewał.
Przez chwilę na jego twarzy panował zdziwiony wyraz twarzy, następnie
uśmiechnął się, by po koncercie zaprosić mnie na spacer po Londynie. Tym razem
on mnie oprowadzał i tym razem nasze spotkanie w parku zakończyło się
prawdziwym pocałunkiem.
~by Julia
Część jak najbardziej wyczekiwana, ale warto było się niecierpliwić :)
OdpowiedzUsuńŚwietny:) Uwielbiam wasze imaginy :)
OdpowiedzUsuńPiszę opowiadanie, więc zapraszam do mnie :D
http://i-wanna-be-forever-young-1dforever.blogspot.com/
Super! Uwielbiam Wasze imaginy ♥♥♥
OdpowiedzUsuńI czekam na 2 częściowego Lou! ♥♥♥
Usuńa ja na Liama XD
Usuńświetna część, bardzo się cieszę że ją napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńKinga :)
Hej : D Mogłabym poprosić o kliku częściowego imaginu z Laim'em ? ; ) Mania ♥
OdpowiedzUsuńpopieram ! :D
Usuńsuper ! ;D
OdpowiedzUsuńczekam na dwuczęściowego imagina z Lou ;) ♥♥
cudownee <3
OdpowiedzUsuńDziękuje że go dokończyłaś świetny:)
OdpowiedzUsuńsuperfajnyy!:D
OdpowiedzUsuńale spodziewałam się innego zakończenie, które same z moją przyjaciółką już sobie wymyśliłyśmy... niestety nikt nie czyta nam w myślach...;p
Jakiego zakończenia?? Może użyję od innych imaginów ;d
Usuńoooj, że ona zrobiła zdj bejsbolówki... i wstawiła mu na twittera z podpisem: "thank you, Zayn" i dalej chyba nie muszę mówić, że byli together, together^^
Usuńi to ja rozumiem !!! świetny;p
OdpowiedzUsuńRównież myślałam, że będzie inne zakończenie, że będą razem, bo on nie pozwoli jej odjechać i tak dalej ; p Ale opowiadanie udane!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,dopiero zaczynam ; )
Doczekałam się!
OdpowiedzUsuńBoże, dziękuję Ci za imaginy Julii <3
Świetne, kocham Zayna i Ciebie :3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmg omg omg!!!! <3 koooocham <3
OdpowiedzUsuńbŁAGAM O KILKU CZĘŚCIOWEGO lOUISA
OdpowiedzUsuń