wtorek, 17 lipca 2012

# 99 . Zayn . część 2 .

Part 2 imaginu z Zaynem ; ) (część 1 <klik>)
Oto wyczekiwana (?) część druga Zayn’a. Jest spontaniczny, ponieważ w ogóle go nie planowałam, ale na Waszą prośbę, oto jest ;D Mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzione. Następnym imaginem mojego autorstwa będzie dwuczęściowy Louis.
-----------------------
*cztery lata później*
Podskakiwałam razem z tłumem rytmicznie w takt muzyki. Wszyscy śpiewali, tańczyli, świetnie się bawili. Lecz to była tylko rozgrzewka. Oczekiwany zespół miał wejść na scenę dopiero za kilkanaście minut. Gdy została już tylko minuta, na wielkim ekranie znajdującym się pośrodku sceny, pojawiła się plaża, krótkie opisy każdego z chłopaków, a następnie odliczanie dziesięciu sekund. Tłum wspólnie odliczał.
Pięć…
Cztery…
Trzy…
Dwa…
Jeden !
Na scenę wbiegło pięciu chłopaków, od razu śpiewając piosenkę „Na na na”. Fani, a raczej fanki, gdyż  ze świecą by tu szukać męskiej części fanów, co oczywiście nie znaczyło, że takowych nie było, zaczęły piszczeć z przejęcia. Obok siebie zauważyłam dziewczynę, która już nie wytrzymała napięcia i zemdlała. Jej koleżanka próbowała ją ocucić, co udało się dopiero po dłuższej chwili. Odwróciłam od nich wzrok i skupiłam się tylko na nich. Na wspaniałej, utalentowanej piątce. Po pierwszych kilku piosenkach, tłum był już wystarczająco rozgrzany, więc przyszedł moment na balladę „Moments”. I wtedy mnie zauważył. Stałam tak w trzecim rzędzie, prawie na środku, w jego bejsbolówce, którą podarował mi niespełna cztery lata temu. Nie mógł oderwać ode mnie oczu, ani ja od niego. Cicho wyśpiewywałam tekst, nadal nie zrywając kontaktu wzrokowego. Po chwili szturchnął go Harry, przez co lekko oszołomiony, popatrzył na niego, później ponownie odnalazł mnie w tłumie, ale ja już patrzyłam na coś innego. Przez resztę koncertu próbowałam unikać jego spojrzenia, mimo iż prawie cały czas czułam na sobie jego palący wzrok. Czas znów minął mi szybko, jakby przyspieszył. Wyszłam z hali, gdzie odbył się koncert.
Wszystko wydawało się dokładnie takie, jak za pierwszym razem. Znów zawiedziona, z nadzieją ruszyłam na tyły budynku, gdzie tak jak się spodziewałam, zastałam już tłum piszczących dziewczyn. Nie było mnie stać na bilety VIP, i pewnie nigdy już nie będzie. I tak jak w tamten dzień, zaczął padać deszcz, choć tym razem była to bardziej mżawka, aniżeli burza. Ruszyłam w kierunku stacji kolejowej, by pociągiem wrócić do domu, gdy nagle po przejściu kilku metrów, poczułam na swoim nadgarstku czyjąś dłoń. Przestraszona, odwróciłam się, gotowa uderzyć napastnika.
- Zayn? – wydukałam. Krople deszczu spowodowały, iż jego grzywka straciła swą objętość i delikatnie opadała mu na czoło, ledwie zakrywając oczy.
-Poczekasz na mnie? – spytał. – To mi zajmie zaledwie półtorej godziny. Proszę – popatrzył na mnie błagalnie, a ja poczułam, że nie mogę odmówić. Przytaknęłam głową.
- Super – wyszczerzył zęby w uśmiechu i odszedł, wracając do hali. Za chwilę jakieś szczęściary zrobią sobie z nimi zdjęcie, zdobędą autograf, a ja? Ja przycupnęłam na najbliższej ławce, i w deszczu na niego czekałam.
*
Spojrzałam ponownie na zegarek. Dochodziła godzina dwudziesta druga. Minęły prawie dwie godziny, a on się nie pojawiał. Zastanawiałam się nad tym, aby wkroczyć do budynku, gdzie odbywało się spotkanie, lecz zrezygnowałam, uznając iż i tak ochrona by mnie nie wpuściła. Zaczęłam tupać nogami ze znudzenia. Po kilku minutach pojawił się, cały zdyszany.
- Przepraszam – rzucił na przywitanie. – Przedłużyło się.
Potaknęłam głową.
- Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?
- Pamiętam cię. Masz ją nadal – uśmiechnął się, wskazując na bejsbolówkę.
- Chcesz ją odzyskać? – spytałam, mimo iż i tak znałam odpowiedź.
- Nie. Zatrzymaj ją. Do twarzy ci w niej – uśmiechnął się.
- To gdzie idziemy? – spytałam, chcąc ukryć rumieniec, który bezczelnie wkradł się na moje policzki.
- Nie znam tego miasta – przyznał. – Myślałem, że ty mi je pokażesz.
- Też go nie znam. Nie mieszkam tutaj. Przyjechałam tu tylko na wasz koncert.
- Wierna fanka? – zaśmiał się. Zawtórowałam mu.
- Powiedzmy.
Krążyliśmy po mieście w zupełnej ciszy. Żadnego tłoku, miasto szykowało się do snu, a nasza dwójka spacerowała po rynku, parku. W tym ostatnim miejscu, przysiedliśmy nad brzegiem jeziora i obserwowaliśmy spokojną taflę wody, w której odbijał się księżyc.
- Wiesz… - zaczął Malik, skubiąc trawę. – Kiedy spotkałem cię wtedy, cztery lata temu… Nie wiem jak to można nazwać… Jednym słowem, spodobałaś mi się.
- To trzy słowa – wtrąciłam ze śmiechem.
- No, tak. – zaśmiał się. – Nigdy czegoś takiego nie czułem do naszych fanek. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, więc to na pewno nie było to, ale… Miałem po prostu ochotę jeszcze raz cię spotkać. Wiedziałem jednak, że to niemożliwe, dlatego ucieszyłem się, kiedy nasz manager ogłosił, ze tu wracamy. Miałem nadzieję, że tu będziesz no i się nie zawiodłem. – spojrzał mi w oczy. – Teraz jeszcze bardziej się przekonuję, bo widzę że jesteś wspaniałą dziewczyną. Bystrą, inteligentną, zabawną. Świetnie mi się z tobą rozmawia. Chciałbym cię jeszcze kiedyś spotkać. Czy to możliwe? – patrzył na mnie uważnie, ze skupieniem.
- Chyba tak – odparłam po chwili, uśmiechając się. Na jego twarzy zakwitł ogromny uśmiech. Powoli zaczął się do mnie przybliżać, delikatnie ujmując moją twarz w dłonie. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale mimowolnie zerknęłam na jego zegarek. Momentalnie poderwałam się z miejsca.
- Coś się stało? – wstał z ziemi, otwierając szeroko oczy ze zdumienia. – Zrobiłem coś nie tak?
- Strasznie się zasiedziałam. Przepraszam, ale muszę iść. Mój pociąg odjeżdża za dwadzieścia minut.
Puściłam się pędem w dobrze znanym mi kierunku. Mulat popatrzył na zegarek. Faktycznie, była 23:30. Musieli się zatracić w rozmowie. Pobiegł za nią, krzycząc jej imię.
- [T.I]! [T.I], poczekaj!
Nie zatrzymywałam się. Musiałam zdążyć. Inaczej oznaczałoby to utknięcie tu do jutra. W piętnaście minut dobiegłam do stacji, słysząc obok siebie kroki chłopaka. Kupiłam bilet i w niemalże ostatniej chwili zdążyłam. Wskoczyłam do przedziału, otworzyłam okno, aby pożegnać się z Zayn’em, który nadal tkwił na peronie.
- Pociąg odjedzie za dwie minuty ! – ogłosił donośny głos, wydobywający się z głośników.
- Zayn – wyszeptałam, biorąc jego rękę i mocno ją ściskając. Uśmiechnął się, zadzierając głowę, by móc dobrze mnie widzieć. Szyba boleśnie wpijała mi się w ramię, lecz nie chciałam marnować czasu na opuszczanie jej. To były nasze ostatnie, może i nawet w życiu, chwile.
- Obiecaj mi, że jeszcze się spotkamy – poprosił.
- Nie wiem, czy to możliwe…
- Proszę. – ścisnął mocniej moją rękę, niemal ją miażdżąc. Pokiwałam głową.
- Obiecuję.
Drugą, wolną ręką, pogrzebał w kieszeniach swojej kurtki i wyciągnął długopis. Przytrzymał moją dłoń, która nadal tkwiła w jego uścisku i nabazgrał kilka niekształtnych cyfr.
- Przepraszam, nie mam papieru. Zadzwoń.
Usłyszeliśmy głośny świst pary, co było wyraźnym znakiem na to, że nasze pożegnanie dobiegło końca. Pociąg zaczął powoli ruszać, ale on nadal trzymał moją dłoń, idąc razem z pociągiem, dopiero potem puszczając się w trucht, bieg, aby w końcu ją puścić.
- Zadzwoń !
To były ostatnie słowa, które od niego usłyszałam.
*
Spotkaliśmy się jeszcze niecały rok później w Londynie, gdzie wyjechałam na kilka miesięcy. Pewnego razu przyszłam na ich koncert. Odnalazł mnie wzrokiem w tłumie, mimo iż kompletnie się mnie nie spodziewał. Przez chwilę na jego twarzy panował zdziwiony wyraz twarzy, następnie uśmiechnął się, by po koncercie zaprosić mnie na spacer po Londynie. Tym razem on mnie oprowadzał i tym razem nasze spotkanie w parku zakończyło się prawdziwym pocałunkiem.




 

~by Julia

20 komentarzy:

  1. Część jak najbardziej wyczekiwana, ale warto było się niecierpliwić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny:) Uwielbiam wasze imaginy :)
    Piszę opowiadanie, więc zapraszam do mnie :D
    http://i-wanna-be-forever-young-1dforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Uwielbiam Wasze imaginy ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna część, bardzo się cieszę że ją napisałaś ;)
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej : D Mogłabym poprosić o kliku częściowego imaginu z Laim'em ? ; ) Mania ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. super ! ;D
    czekam na dwuczęściowego imagina z Lou ;) ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje że go dokończyłaś świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. superfajnyy!:D
    ale spodziewałam się innego zakończenie, które same z moją przyjaciółką już sobie wymyśliłyśmy... niestety nikt nie czyta nam w myślach...;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiego zakończenia?? Może użyję od innych imaginów ;d

      Usuń
    2. oooj, że ona zrobiła zdj bejsbolówki... i wstawiła mu na twittera z podpisem: "thank you, Zayn" i dalej chyba nie muszę mówić, że byli together, together^^

      Usuń
  9. i to ja rozumiem !!! świetny;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Również myślałam, że będzie inne zakończenie, że będą razem, bo on nie pozwoli jej odjechać i tak dalej ; p Ale opowiadanie udane!
    Zapraszam do siebie,dopiero zaczynam ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Doczekałam się!
    Boże, dziękuję Ci za imaginy Julii <3
    Świetne, kocham Zayna i Ciebie :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg omg omg!!!! <3 koooocham <3

    OdpowiedzUsuń
  14. bŁAGAM O KILKU CZĘŚCIOWEGO lOUISA

    OdpowiedzUsuń