Hej :-*
Mam do Was sprawę, właściwie to tyczy się ona dziewczyn,
które wysłały swoje prace. Niestety nie dam rady w najbliższym czasie poprawić
błędów i raczej nie umieszczę ich na blogu! Przepraszam, przepraszam,
przepraszam! Wszelkim osobom, którym się w ten czy inny sposób naraziłam
wysyłam w myślach bukiety róż! :D Naprawdę, nie mam teraz czasu, żeby
przesiadywać godzinami na komputerze, ledwie wyrabiam się ze swoimi imaginami.
Wiecie, lato, pogoda, odpoczynek, pilnowanie brata, spacery z psem, podczas
nieobecności rodziców sprzątanie itd., itp., więc nie kłamię mówiąc, że nie mam
czasu.
ZAWIESZAM WIĘC WYSYŁANIE IMAGINÓW NA CZAS NIEOKREŚLONY.
_____________________________________________________________
Szłam przez park wsłuchują się w takty piosenek
rozbrzmiewających w moich uszach. Każdy z nas czasem potrzebuje wytchnienia,
prawda? A skoro tak, to i mnie należy się zasłużony odpoczynek..
Na co dzień pracowałam jako pomocnik w domu starców. Lubiłam
pomagać i odczuwać satysfakcję płynącą z mojej posługi, a tym bardziej ceniłam
w niej bezinteresowność. Kochałam to uczucie, kiedy widziałam na twarzach
schorowanych starców wdzięczność i podziękowania za to, że służyłam pomocą i
dzięki mnie mogli cieszyć się okresem przekwitania w miłej atmosferze.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam zeń telefon i
odczytałam wiadomość od siostry, która nie mogła znaleźć swojej bluzki.
Westchnęłam. Zaczęłam odpisywać, że owa rzecz jest tam, gdzie ją zostawiła, czyli
na toaletce w łazience, kiedy przypadkiem na kogoś wpadłam. Telefon wypadł mi z
ręki; podniosłam wzrok na przechodnia.
Chłopak miał ciemne, niemal czarne włosy , wysokie czoło,
intensywnej barwy brwi, a na kształtnym nosie widniały okulary przeciwsłoneczne,
które chronić miały danego osobnika przed potencjalnymi promieniami, choć
takowe były znikome. Przechodzeń był wyższy ode mnie o jakieś parenaście
centymetrów, tak że patrząc mu w zasłonięte ową osłoną oczy musiałam nieźle
zadrzeć głowę.
I on trzymał komórkę, która po zderzeniu ze mną wylądowała w
żwirze, którym wysypana była wąska alejka, na której staliśmy. Chłopak zsunął
okulary na czubek nosa i przypatrywał mi się chwilę z uniesioną brwią, na co
spłonęłam rumieńcem.
-
Przepraszam – powiedzieliśmy jednocześnie.
Zmierzyliśmy się długimi spojrzeniami, po czym oboje
wybuchneliśmy gromkim śmiechem. Pochyliłam się po telefon; obydwa były
identyczne. Wzięłam do ręki leżący bliżej mnie, obstawiając, iż ten należy do
mnie i podniosłam również drugą komórkę. Wyprostowałam się, podawszy chłopakowi
jego zgubę z nieśmiałym uśmiechem.
-
Przepraszam za to – mruknęłam cała czerwona, spuszczając wzrok na swoje buty.
- Nie,
to ja powinienem bardziej się rozglądać. Sms-owanie pochłania – zaprzeczył
speszony i jakby na potwierdzenie tych słów pokręcił głową, po czym wziął ode
mnie telefon.
- No
to... Na razie – pożegnałam się z nieśmiałym uśmiechem i oddaliłam się
niespiesznym krokiem.
Wróciłam do domu, gdzie zastałam moją starszą siostrę
krzątającą się po całym mieszkaniu usiłującą znaleźć interesującą ją bluzkę. Z
westchnieniem, nie zdjąwszy nawet butów, udałam się na piętro do łazienki.
Znalazłam owy ciuch tam, gdzie widziałam ją dzień wcześniej, chwyciłam rzecz i
krzyknęłam do [I.S.], zbiegając po schodach:
-
Gdybyś nie żyła w wiecznym bałaganie, wiedziałabyś, gdzie co znaleźć! –
wygarnęłam jej na wstępie, po czym rzucając w nią bluzką, dodałam
sarkastycznie: - Ostatni raz wyświadczam ci przysługę. Później, nawet jeśli
będziesz musiała chodzić nago, a chętnie pośmieję się z twojej kompromitacji,
nie kiwnę nawet palcem. Może w końcu nauczysz się porządku.
Dziewczyna pokazała mi język, czym i ja się odwdzięczyłam.
Pobiegłam z powrotem na górę i zdjęłam buty, bluzę oraz spięłam włosy w
nonszalanckiego koka.
Rzuciłam się na łóżko, wyjmując przy tym telefon z kieszeni
obcisłych dżinsów z zamiarem napisania wiadomości do [I.T.P.], by do mnie
przyszła. Wystukałam szybko treść i już miałam wysłać wiadomość, kiedy spostrzegłam,
że w książce telefonicznej nie ma numeru mojej przyjaciółki. Przejrzałam cały
spis kontaktów i nic. Harry, Liam, Louis, Niall, Mama, Doniyah, Waliyah... Nigdzie
[I.T.P.].
-
Cholera – przeklnęłam i odłożyłam telefon na łóżko obok siebie, wpatrując się w
niego przez chwilę, by w końcu, okazując zdenerwowanie, wstać i chodzić po
pokoju w tą i z powrotem myśląc, jak wyjaśnić to nieporozumienie i odkręcić tą
sytuację.
Podskoczyłam jak oparzona, kiedy telefon wydał z siebie
dźwięk, prawdopodobnie obwieszczający, iż ktoś dzwoni. Komórka wibrowała, a
refren piosenki począł wydobywać się z urządzenia od nowa, kiedy podeszłam do
niego i delikatnie, bojąc się, że się rozpadnie jakby był wykonany z jakiegoś
łamliwego kruszca, wzięłam go do ręki. Na ekranie widniał nieznany mi ciąg
cyfr.
-
Halo? – wymamrotałam niepewnie do słuchawki.
-
Zayn? Człowieku, gdzie cię wcięło?!
-
Pomyłka.
Po wypowiedzeniu tego słowa, odrzuciłam telefon z powrotem
na pościel. Co miałam powiedzieć? Spanikowałam jak zawsze.
Zanim zdążyłam wyjść z pokoju i udać się do kuchni z
zamiarem przyrządzenia sobie kanapek, obcy telefon znów zadzwonił, zmuszając
mnie przy tym do ponownego podejścia. Na migotliwym ekranie widniał tym razem
znajomy mi numer. Pełna obaw, odebrałam jednak z niemniejszym niż za pierwszym
razem niepokojem.
-
Słucham..?
-
Chyba mamy nie te telefony – rzekł bez ogródek mój rozmówca, po czym się
zaśmiał. – A tak w ogóle, to cześć.
Rozluźniłam się i do niego dołączyłam.
- Na
to wygląda.
- To
kiedy naprawimy błąd? – spytał wesoło chłopak.
- A
musimy go naprawiać? – przekomarzałam się z rozmówcą, siadając na łóżku.
-
Wiesz... Skoro już nie chcesz swojej komórki, z chęcią poczytam twoje wiadomości...
– podjudzał mnie.
„Chytrze” pomyślałam, zanim krzyknęłam do telefonu:
- Nie!
Kiedy ci pasuje?!
- Mogę
być choćby zaraz w tym samym miejscu – rzekł zadowolony.
Zmrużyłam oczy, żałując, że nie może tego zobaczyć.
- Telefon
jest najważniejszy – rzekłam oficjalnie, lecz po nieudanej próbie zachowania
powagi parsknęłam niepohamowanym chichotem.
- O
taaak – zapewnił mnie i również się zaśmiał.
- Za
pół godziny w tym samym miejscu? – zaproponowałam z krztą nadziei.
- To
do zobaczenia! – rozłączył się.
Zaczęłam się przebierać. Mimo że park od mojego domu
dzieliły tylko dwie przecznice, wolałam sama zaczekać, niż zmuszać do tego
brązowowłosego chłopaka o czekoladowych tęczówkach.
Kiedy wchodziłam do parku dochodziła szesnasta. „Jeszcze
piętnaście minut”- uprzytomniłam sobie i westchnęłam w duchu, by chwilę później
usiąść na jednej z ławek okalających mały stawek. Nie zdążyłam nawet zamknąć
oczu i się zrelaksować, gdy ktoś stojący za mną, zasłonił mi słońce. Poderwałam
się, przestraszona i zerknęłam na rozbawionego moją reakcją bruneta.
-
Znowu się spotykamy – mruknął ze zniewalającym uśmiechem..
-
Przypadek czy przeznaczenie? – spytałam ze śmiechem.
-
Obstawiam to drugie.
Uśmiechnięty chłopak przeskoczył przez ławkę i usiadł na jej
środku. Ja również zajęłam miejsce obok niego. Spłonęłam rumieńcem i podałam mu
jego telefon.
-
Źródło problemu wraca do właściciela – westchnęłam, kiedy jego ciepłe palce
musnęły moje, wywołując delikatne ciarki.
-
Dzięki – uśmiechnął się zniewalająco.
-
Wiesz, wypadałoby, żebyś i mnie oddał mój telefon...
Chłopak się zaśmiał. Wyciągnął z kieszeni bejsbolówki moją
komórkę i wręczył mi ją z niesłabnącym uśmiechem.
- Na
mnie już czas – rzekł i wstał, a widząc, że zrzedła mi mina, ponownie się
zaśmiał. – Są komórki – pomachał mi przed oczami telefonem, na co uśmiech
wtargnął na moją twarz. – Znajdziesz mnie pod Z.
- Z.?
– spytałam zdziwiona.
- Z
jak Zayn – uśmiechnął się słodko i odszedł.
Utkwiłam w nim zdziwione spojrzenie. Dopiero teraz do mnie
dotarło, kogo spotkałam. „Boże, jeśli to sen, nie budźcie mnie!”.
Gorączkowo przeszukiwałam spis kontaktów w poszukiwaniu
jedynego interesującego mnie numeru. Pozycja 89, informacje: Zayn, Call Me
Maybe? :)
Zaśmiałam się i zadowolona jak nigdy dotąd, wróciłam do
domu.
~by Klara
cudowny. jak wszystkie
OdpowiedzUsuńbędzie następna część?
Świetny. Wcześniej nie zauważyłam, jakie masz bardzo rozwinięte słownictwo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Hah świetny najbardziej rozbawił mnie fragment "Zayn , Call Me Maybe? :)".Bardzo mi się spodobał ten imagin,będzie następna część?
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Uwielbiam Twoje imaginy :D
OdpowiedzUsuńOczywiście że zafollowuję ( ja jestem - Santana:) ) ;)
Pozdrawiam :)
Super, taki wesoły :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się xD
Kina ;p
Nie wiem skąd ty bierzesz takie pomysły na imaginy;* cudowny jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńKinga :)
Słodkie:D
OdpowiedzUsuńChce więcej, haha:**
super:)
OdpowiedzUsuńCudowny! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ----->http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/
dodaj drugą część ;D
OdpowiedzUsuńgenialny ;)
Justyśka ;D
To jest zwykły, jednoczęściowy imagin czy będzie druga część?
OdpowiedzUsuńJest świetny :D
to jest jednoczęściowy imagin :D nie mam jakoś pomysłu, co mogłoby się stać później...
Usuńświetne imaginy <3 uwielbiam Cię, masz talent ;D
OdpowiedzUsuń♥♥Świetny imagin♥♥
OdpowiedzUsuńNO zajebisty ;***
OdpowiedzUsuńcudowny <333
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje imaginy :D sa Świetne ;**
OdpowiedzUsuńzajebisty !!! ;** Kocham Ciebie i twoje opowiadania...
OdpowiedzUsuńzajebisty jak wszystkie ;***
OdpowiedzUsuńo matko, niby prosty, a tak efektowny... CUDOWNY! :****** jesteś świetna :)
OdpowiedzUsuńGenialny...Szkoda, że w realu nie mam możliwości przeżyć takiej zamiany telefonów z Malikiem ^^
OdpowiedzUsuńZA-JE-BIS-TE!.. to jedno co mogę powiedzieć ;D
OdpowiedzUsuńPatrycja
Hahaha : D
OdpowiedzUsuńZajebiste
Call me maybe 2
Superowski xD
OdpowiedzUsuń