czwartek, 5 lipca 2012

# 89 . Zayn .

Hej :-* 
Mam do Was sprawę, właściwie to tyczy się ona dziewczyn, które wysłały swoje prace. Niestety nie dam rady w najbliższym czasie poprawić błędów i raczej nie umieszczę ich na blogu! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wszelkim osobom, którym się w ten czy inny sposób naraziłam wysyłam w myślach bukiety róż! :D Naprawdę, nie mam teraz czasu, żeby przesiadywać godzinami na komputerze, ledwie wyrabiam się ze swoimi imaginami. Wiecie, lato, pogoda, odpoczynek, pilnowanie brata, spacery z psem, podczas nieobecności rodziców sprzątanie itd., itp., więc nie kłamię mówiąc, że nie mam czasu.
ZAWIESZAM WIĘC WYSYŁANIE IMAGINÓW NA CZAS NIEOKREŚLONY.
_____________________________________________________________

Szłam przez park wsłuchują się w takty piosenek rozbrzmiewających w moich uszach. Każdy z nas czasem potrzebuje wytchnienia, prawda? A skoro tak, to i mnie należy się zasłużony odpoczynek..
Na co dzień pracowałam jako pomocnik w domu starców. Lubiłam pomagać i odczuwać satysfakcję płynącą z mojej posługi, a tym bardziej ceniłam w niej bezinteresowność. Kochałam to uczucie, kiedy widziałam na twarzach schorowanych starców wdzięczność i podziękowania za to, że służyłam pomocą i dzięki mnie mogli cieszyć się okresem przekwitania w miłej atmosferze.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam zeń telefon i odczytałam wiadomość od siostry, która nie mogła znaleźć swojej bluzki. Westchnęłam. Zaczęłam odpisywać, że owa rzecz jest tam, gdzie ją zostawiła, czyli na toaletce w łazience, kiedy przypadkiem na kogoś wpadłam. Telefon wypadł mi z ręki; podniosłam wzrok na przechodnia.
Chłopak miał ciemne, niemal czarne włosy , wysokie czoło, intensywnej barwy brwi, a na kształtnym nosie widniały okulary przeciwsłoneczne, które chronić miały danego osobnika przed potencjalnymi promieniami, choć takowe były znikome. Przechodzeń był wyższy ode mnie o jakieś parenaście centymetrów, tak że patrząc mu w zasłonięte ową osłoną oczy musiałam nieźle zadrzeć głowę.
I on trzymał komórkę, która po zderzeniu ze mną wylądowała w żwirze, którym wysypana była wąska alejka, na której staliśmy. Chłopak zsunął okulary na czubek nosa i przypatrywał mi się chwilę z uniesioną brwią, na co spłonęłam rumieńcem.
-          Przepraszam – powiedzieliśmy jednocześnie.
Zmierzyliśmy się długimi spojrzeniami, po czym oboje wybuchneliśmy gromkim śmiechem. Pochyliłam się po telefon; obydwa były identyczne. Wzięłam do ręki leżący bliżej mnie, obstawiając, iż ten należy do mnie i podniosłam również drugą komórkę. Wyprostowałam się, podawszy chłopakowi jego zgubę z nieśmiałym uśmiechem.
-          Przepraszam za to – mruknęłam cała czerwona, spuszczając wzrok na swoje buty.
-          Nie, to ja powinienem bardziej się rozglądać. Sms-owanie pochłania – zaprzeczył speszony i jakby na potwierdzenie tych słów pokręcił głową, po czym wziął ode mnie telefon.
-          No to... Na razie – pożegnałam się z nieśmiałym uśmiechem i oddaliłam się niespiesznym krokiem.
Wróciłam do domu, gdzie zastałam moją starszą siostrę krzątającą się po całym mieszkaniu usiłującą znaleźć interesującą ją bluzkę. Z westchnieniem, nie zdjąwszy nawet butów, udałam się na piętro do łazienki. Znalazłam owy ciuch tam, gdzie widziałam ją dzień wcześniej, chwyciłam rzecz i krzyknęłam do [I.S.], zbiegając po schodach:
-          Gdybyś nie żyła w wiecznym bałaganie, wiedziałabyś, gdzie co znaleźć! – wygarnęłam jej na wstępie, po czym rzucając w nią bluzką, dodałam sarkastycznie: - Ostatni raz wyświadczam ci przysługę. Później, nawet jeśli będziesz musiała chodzić nago, a chętnie pośmieję się z twojej kompromitacji, nie kiwnę nawet palcem. Może w końcu nauczysz się porządku.
Dziewczyna pokazała mi język, czym i ja się odwdzięczyłam. Pobiegłam z powrotem na górę i zdjęłam buty, bluzę oraz spięłam włosy w nonszalanckiego koka.
Rzuciłam się na łóżko, wyjmując przy tym telefon z kieszeni obcisłych dżinsów z zamiarem napisania wiadomości do [I.T.P.], by do mnie przyszła. Wystukałam szybko treść i już miałam wysłać wiadomość, kiedy spostrzegłam, że w książce telefonicznej nie ma numeru mojej przyjaciółki. Przejrzałam cały spis kontaktów i nic. Harry, Liam, Louis, Niall, Mama, Doniyah, Waliyah... Nigdzie [I.T.P.].
-          Cholera – przeklnęłam i odłożyłam telefon na łóżko obok siebie, wpatrując się w niego przez chwilę, by w końcu, okazując zdenerwowanie, wstać i chodzić po pokoju w tą i z powrotem myśląc, jak wyjaśnić to nieporozumienie i odkręcić tą sytuację.
Podskoczyłam jak oparzona, kiedy telefon wydał z siebie dźwięk, prawdopodobnie obwieszczający, iż ktoś dzwoni. Komórka wibrowała, a refren piosenki począł wydobywać się z urządzenia od nowa, kiedy podeszłam do niego i delikatnie, bojąc się, że się rozpadnie jakby był wykonany z jakiegoś łamliwego kruszca, wzięłam go do ręki. Na ekranie widniał nieznany mi ciąg cyfr.
-          Halo? – wymamrotałam niepewnie do słuchawki.
-          Zayn? Człowieku, gdzie cię wcięło?!
-          Pomyłka.
Po wypowiedzeniu tego słowa, odrzuciłam telefon z powrotem na pościel. Co miałam powiedzieć? Spanikowałam jak zawsze.
Zanim zdążyłam wyjść z pokoju i udać się do kuchni z zamiarem przyrządzenia sobie kanapek, obcy telefon znów zadzwonił, zmuszając mnie przy tym do ponownego podejścia. Na migotliwym ekranie widniał tym razem znajomy mi numer. Pełna obaw, odebrałam jednak z niemniejszym niż za pierwszym razem niepokojem.
-          Słucham..?
-          Chyba mamy nie te telefony – rzekł bez ogródek mój rozmówca, po czym się zaśmiał. – A tak w ogóle, to cześć.
Rozluźniłam się i do niego dołączyłam.
-          Na to wygląda.
-          To kiedy naprawimy błąd? – spytał wesoło chłopak.
-          A musimy go naprawiać? – przekomarzałam się z rozmówcą, siadając na łóżku.
-          Wiesz... Skoro już nie chcesz swojej komórki, z chęcią poczytam twoje wiadomości... – podjudzał mnie.
„Chytrze” pomyślałam, zanim krzyknęłam do telefonu:
-          Nie! Kiedy ci pasuje?!
-          Mogę być choćby zaraz w tym samym miejscu – rzekł zadowolony.
Zmrużyłam oczy, żałując, że nie może tego zobaczyć.
-          Telefon jest najważniejszy – rzekłam oficjalnie, lecz po nieudanej próbie zachowania powagi parsknęłam niepohamowanym chichotem.
-          O taaak – zapewnił mnie i również się zaśmiał.
-          Za pół godziny w tym samym miejscu? – zaproponowałam z krztą nadziei.
-          To do zobaczenia! – rozłączył się.
Zaczęłam się przebierać. Mimo że park od mojego domu dzieliły tylko dwie przecznice, wolałam sama zaczekać, niż zmuszać do tego brązowowłosego chłopaka o czekoladowych tęczówkach.
Kiedy wchodziłam do parku dochodziła szesnasta. „Jeszcze piętnaście minut”- uprzytomniłam sobie i westchnęłam w duchu, by chwilę później usiąść na jednej z ławek okalających mały stawek. Nie zdążyłam nawet zamknąć oczu i się zrelaksować, gdy ktoś stojący za mną, zasłonił mi słońce. Poderwałam się, przestraszona i zerknęłam na rozbawionego moją reakcją bruneta.
-          Znowu się spotykamy – mruknął ze zniewalającym uśmiechem..
-          Przypadek czy przeznaczenie? – spytałam ze śmiechem.
-          Obstawiam to drugie.
Uśmiechnięty chłopak przeskoczył przez ławkę i usiadł na jej środku. Ja również zajęłam miejsce obok niego. Spłonęłam rumieńcem i podałam mu jego telefon.
-          Źródło problemu wraca do właściciela – westchnęłam, kiedy jego ciepłe palce musnęły moje, wywołując delikatne ciarki.
-          Dzięki – uśmiechnął się zniewalająco.
-          Wiesz, wypadałoby, żebyś i mnie oddał mój telefon...
Chłopak się zaśmiał. Wyciągnął z kieszeni bejsbolówki moją komórkę i wręczył mi ją z niesłabnącym uśmiechem.
-          Na mnie już czas – rzekł i wstał, a widząc, że zrzedła mi mina, ponownie się zaśmiał. – Są komórki – pomachał mi przed oczami telefonem, na co uśmiech wtargnął na moją twarz. – Znajdziesz mnie pod Z.
-          Z.? – spytałam zdziwiona.
-          Z jak Zayn – uśmiechnął się słodko i odszedł.
Utkwiłam w nim zdziwione spojrzenie. Dopiero teraz do mnie dotarło, kogo spotkałam. „Boże, jeśli to sen, nie budźcie mnie!”.
Gorączkowo przeszukiwałam spis kontaktów w poszukiwaniu jedynego interesującego mnie numeru. Pozycja 89, informacje: Zayn, Call Me Maybe? :)
Zaśmiałam się i zadowolona jak nigdy dotąd, wróciłam do domu.




~by Klara

24 komentarze:

  1. cudowny. jak wszystkie
    będzie następna część?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Wcześniej nie zauważyłam, jakie masz bardzo rozwinięte słownictwo :)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah świetny najbardziej rozbawił mnie fragment "Zayn , Call Me Maybe? :)".Bardzo mi się spodobał ten imagin,będzie następna część?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :) Uwielbiam Twoje imaginy :D
    Oczywiście że zafollowuję ( ja jestem - Santana:) ) ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, taki wesoły :)
    Podoba mi się xD
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem skąd ty bierzesz takie pomysły na imaginy;* cudowny jak zawsze:)
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodkie:D
    Chce więcej, haha:**

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny! ♥♥♥
    Zapraszam do mnie ----->http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. dodaj drugą część ;D
    genialny ;)
    Justyśka ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest zwykły, jednoczęściowy imagin czy będzie druga część?
    Jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest jednoczęściowy imagin :D nie mam jakoś pomysłu, co mogłoby się stać później...

      Usuń
  11. świetne imaginy <3 uwielbiam Cię, masz talent ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. ♥♥Świetny imagin♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. NO zajebisty ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Twoje imaginy :D sa Świetne ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. zajebisty !!! ;** Kocham Ciebie i twoje opowiadania...

    OdpowiedzUsuń
  16. zajebisty jak wszystkie ;***

    OdpowiedzUsuń
  17. o matko, niby prosty, a tak efektowny... CUDOWNY! :****** jesteś świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny...Szkoda, że w realu nie mam możliwości przeżyć takiej zamiany telefonów z Malikiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. ZA-JE-BIS-TE!.. to jedno co mogę powiedzieć ;D
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  20. Hahaha : D
    Zajebiste
    Call me maybe 2

    OdpowiedzUsuń