środa, 25 lipca 2012

# 107 . Liam . część 2 .

Kiedy nastał dzień spotkania ubrałam się zwyczajnie, acz praktycznie, gdyż ciężkie ołowiane obłoki widniejące na niebie zwiastowały deszcz: biała bluzka, ciemne dżinsy, białą torebkę i jasne vansy,  niebieskie dodatki i tego samego koloru płaszczyk, a włosy spięłam w wysokiego kitka. 
Nim się spostrzegłam było już dwadzieścia minut po 16. Porwałam torebkę i, krzycząc do brata, że obiad jest w lodówce a ja nie wiem, o której wrócę, wymknęłam się z domu zatrzaskując za sobą ciężkie drzwi.
Pięć minut przed wyznaczonym czasem byłam na miejscu. Przechadzałam się w tą i z powrotem po nierównym bruku dla zabicia czasu, gdyż w tłumie ludzi nie wypatrzyłam sylwetki interesującego mnie brązowowłosego chłopaka.
Dziesięć minut spóźnienia. Dwadzieścia. Trzydzieści.
Żałowałam, że nie poprosiłam Liama o numer komórki, gdyż w taki sposób łatwo byłoby poinformować drugą osobę o ewentualnym niespodziewanym wydarzeniu, które by unieważniało nasze spotkanie.
Zaczęło kropić. Zerknęłam na zegarek. 18:04. „Nic tu po mnie” – pomyślałam i ruszyłam w kierunku mieszkania.
Zewnętrznie byłam oazą spokoju. Uśmiechałam się do mijanych ludzi, witałam się z nimi ze zwykłą serdecznością, lecz wewnętrznie czułam złość. Wypadło mu coś czy najzwyczajniej w świecie mnie zlekceważył?  Zapomniał?
Już od progu domu uderzył mnie hałas, a gdzie tylko nie padł mój wzrok widziałam porozrzucane ubrania.
-          Josh! – wrzasnęłam sfrustrowana, przekrzykując muzykę i rzucając klucze na blat szafki w przedpokoju, po czym zdjęłam płaszcz. – Złaź mi tu, w tej chwili!
Dwudziestojednolatek wyłonił się z kuchni z łyżeczką w buzi i kubeczkiem lodów w lewej ręce. Wybałuszył na mnie oczy i wykrztusił:
-          Dlaczego się tak ubrałaś?
-          Nieważne – machnęłam ręką. – Lepiej powiedz mi, jakim cudem udało zrobić ci się tu taki bałagan w zaledwie godzinę?!
-          To nie ja – obruszył się.
-          Nie, pewnie, że nie – prychnęłam. – to ja byłam w dwóch miejscach na raz i porozrzucałam rzeczy rodziców po całym mieszkaniu...
Josh spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Jego mina sugerowała, że przegapiłam istotną informację.
-          Zaraz, zaraz. To bluzka mamy... Czy to nie są spodnie taty? A to spódnica... – mamrotałam do siebie, zbierając pomięte części garderoby.
Mój brat zaczłą klaskać.
-          Gratuluję refleksu, siostrzyczko – rzekł sarkastycznie.
-           Mamo?! Tato?! – krzyknęłam, ignorując docinki brata i pędem ruszyłam na piętro.

~*~
-          Nie, nie teraz, błagam! – jęknęłam, rzucając się na łóżko i chowając twarz w poduszkach.
-          Córcia, to jedyna niepowtarzalna szansa – szepnęłam mama, odgarniając mi włosy z karku. – Wiem, że to już druga przeprowadzka w tym roku, ale...
-          Ale? – Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na matkę z wyrzutem. – To jest jakieś ‘ale’? Wiem, że chcesz, żeby tata odniósł sukces, sama mu tego życzę, ale to wszystko odbija się na mnie i Joshu. My się nie liczymy...
-          Oczywiście, że się liczycie – przerwała mi, zbulwersowana moją słowną brutalnością.
-          Tak? To kiedy ostatnio zrobiliśmy coś, o czym marzę ja albo Josh? Miesiąc temu w jego urodziny zostaliśmy sami. Wysłaliście mu tylko marną kartkę i breloczek z South Downs. Ostatni rodzinny obiad jedliśmy w wigilię, a...
-          Wiem, [T.I.], chciałabym spędzać z wami więcej czasu, ale jesteście już pełnoletni i...
-          Więc skoro jesteśmy już pełnoletni, nie możemy sami się o siebie zatroszczyć i zamieszkać we dwójkę dajmy na to w Londynie? – ponownie weszłam jej niekulturalnie w słowo. – Właściwie przez wasze nieustające wyjazdy przywykłam do tego, że jestem z Joshem sama w domu. Przenosimy się tylko dlatego, bo tata promuje książkę w innym kraju. Dlaczego razem z Joshem nie mogłabym mieszkać tutaj, a wy jeździlibyście po świecie nadal?
-          Wtedy jeszcze częściej nie byłoby nas w domu, kochanie.
-          Ale mamo, mam już dość ciągłych przeprowadzek! – jęknęłam. – Ile już przyjaciół zostawiłam? Ile szkół opuściłam? Zrozum mnie!
-          Skarbie, rozumiem cię. Przemyślę to, dobrze?
Przystałam na tę propozycję skinieniem głowy, gdyż wiedziałam, że na razie tylko tyle mogę wskórać. Mentalnie jednak już żegnałam się z Londynem i pakowałam walizki.
~*~
-          Wiem, że pewnie przez decyzję, którą podjęliśmy nas znienawidzisz, ale to my jesteśmy rodzicami i, mimo że jesteś już pełnoletnia, to nam przysługuje prawo opieki nad tobą i twoim bratem.
Przymknęłam powieki. Już kalkulowałam, co zabrać i jak pomieścić wszystkie rzeczy w dwóch walizkach, jakimi dysponowałam.
-          No więc razem z mamą postanowiliśmy, że i ty, i Josh możecie zostać w Londynie – dokończył tata dramatycznym tonem.
Raptownie otwarłam oczy. Skoczyłam na równe nogi i, przewracając po drodze krzesło, które spadło na ziemię z donośnym hukiem, przytuliłam rodziców najmocniej jak potrafiłam.
-          Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – krzyczałam, pokonując w podskokach stopnie na górę i wrzeszcząc do brata: - JOSH, ZOSTAJEMY!
-          Co? To my gdzieś mieliśmy wyjeżdżać? – rzekł niemrawo, pojawiając się w drzwiach swojej sypialni i przetarł oczy. Podejrzewałam, że spał.
-          Tak, idioto, ale nasi rodzice są najukochańszymi i najrozważniejszymi ludźmi na ziemi i zdecydowali, że możemy zostać!
Wbiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi z taką energią, że ramki ze zdjęciami porozwieszane na ścianach, zadygotały.
-          ZOSTAJEMY! ZOSTAJEMY! LONDYNIE- NADCHODZĘ!

~*~
Usłyszałam bębnienie deszczu o blachę dachu. Westchnęłam. „Kiedyś to musiało nastąpić” – pomyślałam rezolutnie i uruchomiłam laptopa, gdyż dopiero teraz znalazłam chwilę na uaktualnienie twittera i ogółem zapoznanie się z informacjami, co dzieje się na świecie.
Kiedy system operacyjny był już zdatny do pracy, weszłam na stronę główną portalu i zalogowałam się.
-          Co do... – nie dokończyłam.
Ilość moich wpisów i osób obserwowanych nie uległa zmianie, lecz pozostałe informacje bardzo się zweryfikowały.  Liczba osób mnie obserwujących wzrosła i to bardzo. Ze 170 na... 3848. Wybałuszyłam oczy. Nie, przepraszam, 3849. Nowa wzmianka o mnie.
Przełączyłam na stronę główną. Tweeta o mnie dodał... Liam Payne.
#83. Przepraszam, że nie przyszedłem. Tutaj jest powód: <klik>. Błagam, odpisz. Xx
Choć wydawało się do fizycznie niemożliwe, otwarłam oczy jeszcze szerzej. Odrętwiałą ze zdziwienia (a może strachu i paniki?) dłonią poruczyłam myszką i najechałam jej kursorem na link i niemiłosiernie ciążącym mi palcem kliknęłam.
Hiperłącze odesłało mnie do jednego z filmików na youtube. Szybkim ruchem, jednak pełna obaw, włączyłam głośniki i wsłuchałam się w słowa.
Na ekranie pojawiła się piątka chłopaków. Każdy z nich na uszach założone miał czarne słuchawki, a przed nimi w stojakach stały mikrofony. Jeden z nastolatków, brunet, powiedział do nagłośnienia, które wzmocniło jego słowa:
-          Wszystkie nasze piosenki są dedykowane fanom, ale tą w szczególności chciałbym powierzyć jednej dziewczynie. To ona pomogła mi napisać ten utwór i dodać melodię, a przez to, że chciałem jak najszybciej zaskoczyć ją nagraniem, nie przyszedłem na wcześniej umówione spotkanie i teraz pozostaje mi tylko pokładać nadzieje w tym, że mi wybaczy to zaniechanie.
Chłopak skinął głową, najwyraźniej dając znak, żeby reszta zespołu włączyła nagrywanie i przyłączyła się do śpiewania.
Głośniki wypełniły melancholijne gitarowe akordy, które kiedyś dane mi było grać. Głos Liama wkomponowany w dźwięki pozostałych chłopaków brzmiał jak fonia anioła, którą słuchało się lepiej niż przyjemnie.
Pomimo łez wzruszenia, ponownie weszłam na tweeta Liama i kliknęłam „Odpowiedz”.
Dziękuję. Sobota, 2 p.m., to samo miejsce? Xx
Niemal natychmiast otrzymałam odpowiedź.
Będę. Tym razem na pewno :) xx
Uśmiechnęłam się do siebie i ignorując komentarze obserwujących o mniej więcej pokrywającej się treści (Szczęściara!, Jak ty to zrobiłaś?!, No, no!, Szczęścia!) wylogowałam się i wyłączyłam laptopa.
~*~
-          Nowa piosenka? – rzuciłam, przechodząc za chłopakiem i usiadłam po drugiej stronie przystani.
Wystraszyłam go. W duchu pogratulowałam sobie przebiegłości i sprawności, dzięki której bezszelestnie przemierzyłam drewniane kładki, gdyż to już drugi raz w ciągu naszych dwóch spotkań zdołałam go zaskoczyć.
-          Tak. – Uśmiechnął się nieznacznie. – [T.I.]....
-          Dziękuję – przerwałam mu cicho,  odwzajemniając gest.
Chłopak wybałuszył na mnie oczy.
-          To ja powinienem ci się kłaniać do stóp i wychwalać twoją wyrozumiałość. – Spuścił wzrok. – Naprawdę mi przykro, że nie pojawiłem się w niedzielę.
-          Jest okej – uspokoiłam go, a mój uśmiech przybrał nieco na sile. – Przeprosiłeś już wystarczająco w nagraniu.
-          Naprawdę nie masz mi tego za złe? – spytał z nadzieją, a jego usta utworzyły jeszcze lepiej widoczną podkówkę.
Pokręciłam głową.
-          Nie. Jesteś w końcu Liamem Paynem, światową gwiazdą, która często miewa niespodziewane sprawy i przez to nie ma czasu dla bliskich, nie mówiąc już o znajomych, bo ja się chyba do nich zaliczam.
-          To nie tak...
-          Wiem. – Teraz mój uśmiech był już tylko wymuszony. – Mój tato jest pisarzem, pamiętasz? Właściwie prawie wcale go nie widuję, a w domu przebywa może z sześćdziesiąt dni w roku.
-          Sława – dopowiedział Liam tonem wyjaśnienia.
-          Sława zmienia ludzi.
-          Nie sądzę – rzekł w zamyśleniu.
-          A ja jestem o tym przekonana – powiedziałam z pewnością, wlepiając wzrok w falującą wodę przede mną.
-          Właściwie... Może i masz rację – przytaknął po chwili, jakby niepewny swoich słów. – Ale według mnie popularność w szczególności ośmiela.
-          Ośmiela? – zdziwiłam się, gdy przeniosłam na niego wzrok.
Liam odłożył kartkę na bok i przysunął się do mnie. Dotknął delikatnie mojej dłoni, jakby dając mi wybór wyswobodzenia jej, gdybym poczuła się urażona i powiedział cicho, wpatrując się prosto w moje oczy:
-          Wiesz, wymieniliśmy zaledwie kilkanaście zdań, wtedy, i teraz, a jestem pewien, że z nikim, wyjmując moją rodzinę i chłopaków, nie rozmawia mi się z taką łatwością. Podświadomie stałaś się dla mnie kimś ważnym już wtedy, kiedy pomogłaś mi z piosenką. Do tej pory zadręczałem się, że nie przyszedłem na spotkanie. Tłumaczyłem sobie, że przecież jesteś zwykłą dziewczyną, więc dlaczego tak bardzo przejmowałem się tym, że mi nie przebaczysz... Nie wiedziałem tego. Demaskowałem to uczucie, mimo że zapewniłaś na twitteze, że nie masz mi tego za złe.
-          No właśnie, skąd miałeś mojego twittera? – szepnęłam, po czym dodałam już nieco bardziej rozmarzonym tonem: - Ale jesteś teraz...
Byłam lekko zdezorientowana jego powagą i pełnymi uczucia oczami. Zdezorientowana, nie zdegustowana.
-          Jak już wspomniałaś, jestem światową gwiazdą. Mam znajomości – uśmiechnął się przebiegle, wypowiadając te słowa, po czym na powrót złagodniał i po chwili mruknął: - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jestem tutaj z tobą, niż w jakimkolwiek innym miejscu...
Pochylił się nade mną. I zrobiłam jak zawsze- spanikowałam.
Odsunęłam się w tył. Co we mnie wstąpiło? Dlaczego mu nie uległam? Przecież w głębi serca tego chciałam. Zaczynałam lubić Liama, nawet bardzo, więc czemu u licha...
-          Za szybko? – Chłopak taktownie powrócił do poprzedniej pozycji, nie puszczając jednak mojej ręki.
Pokiwałam głowa, spuszczając twarz i pozwalając zakryć włosom moje zarumienione oblicze.
-          Okej, rozumiem – uśmiechnął się delikatnie. – To może... Kontynuacja poprzedniego spaceru?
Zaśmiałam się cicho.
Tak się zaczęło. Spotykaliśmy się niemal codziennie, poznając się lepiej, aż w końcu nastało to, co nieuniknione – zakochaliśmy się w sobie bez pamięci. I choć w oczach wielu nasza miłość była tylko nastoletnim zauroczeniem, a co za tym idzie skazana na niepowodzenie, nasze uczucie przetrwało wszelkie stawiane przez życie  próby i kłody rzucane pod nogi. Uczucie między nami trwa do teraz i chyba nie ma zamiaru się skończyć.


~by Klara

21 komentarzy:

  1. Jaka dupa :( Teraz muszę ograniczyć się tylko do jednego kliknięcia w "opiniach" ;(

    Ale imagin oceniłam na szóstkę, albowiem był tego wart ^^. Aczkolwiek nieco zraziła mnie "moja" głupota. Nie chcieć buziaka od Liama! o.O

    No, ale jak już pisałam imagin wyszedł Ci świetny, dobry pomysł na drugą część :)

    Ps.: A do tej osoby która Ci 4 postawiła - a wypchaj się dżemem! :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Imagin na 6 :)
    Naprawie jest rewelacyjny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Imagin jest naprawdę świetny :)
    Będzie może jego kontynuacja?

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :D poprosimy jeszcze z Niallem ^^ :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się też chce z Niallem, a imagin nie jest świetny tylko fantastyczny :)

      Usuń
    2. A właśnie zapomniałam dodać żebyście głosowały http://www.mtvla.com/noticias/mejores-canciones-2012/ Brakuje jednego procentu do Biebera :)

      Usuń
  5. taaaak! z Niallem!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. A może tak dla odmiany napiszesz coś z Josh'em ? ;D Proszę , proszę , proszę xD

    ~Bb15xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah dobre! :D Taaaak! Chcemy imaginz Joshem!!! :D

      Usuń
  7. Boskieee.<3 Z Niallem ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! :3 Może taki długi imagin z Niall'em? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na ciebie nie ma mocnych! Klaro, jesteś N I E S A M O W I T A !

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny imagin! To słodkie, że zaśpiewał tę piosenkę. Chciałabym mieć taki talent do pisania piosenek, mieszkać w Londynie i spotkać chłopaków... achh... marzenia. Ja mam ochotę na jakiś śmieszny imagin albo taki, który mocno łapie za serce. Ale tak STRASZNIE MOOOCNO!!! Może być z Niall'em tak jak sugerują osoby powyżej, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Każdy chłopak jest cudowny i wszystkich kocham tak samo. Uwielbiam Twojego bloga i wszystko co się na nim znajduje, a także osoby, które to prowadzą.

    Edyta xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Niallem!!! Kocham Twoje imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  12. czekałam na tą część i nie zawiodłam się;) Świetny imagin;**
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Osoby, które dały ci 1, 2, 3, 4 i 5 są złe :d ja tam ubóstwiam tego bloga i ciebie w szczególności! Napisz jeszcze jakiegoś długiego z Hazza <3333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja mogłam nie dać buziaka LIAMOWI !?
    O.o !!!!!! Kto by nie dał ?!
    Twój imagin oceniam na ..... 6 !!!!!!!!!!
    ( Jak zresztą każde )
    Koffam Cię ! ;***
    >>Lorettka<<

    OdpowiedzUsuń
  15. Yeah ! Wreszcie doczekałam się częściowego Limama :) jest cudoowny ;*
    i jeszcze ta piosenka... :D
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. genialny imagin jak zawsze :)
    tak przy okazji... OH MY GOD!!! na gifie za nimi jest logo White Lies!!! kocham obydwa zespoły <3333333 najlepsze na świecie <3

    OdpowiedzUsuń