czwartek, 12 lipca 2012

# 95 . Niall .

No to dziś Niall ; )
Miał wyjść smutny, a jest takie... coś .
Do poniższego imaginu są dwie piosenki, a linki zamieszczam w danym fragmencie ;D
Liczę na komentarze ..
_________________________________________________________
Ad personam
Drogi Niallu.
Nie ma słów, którymi mogłabym opisać to, co teraz czuję. Właściwie, nie czuję nic. Pustka ogarnia mnie wszędzie, czeluści doświadczam też w sobie. Razem z Twoim odejściem, odeszłam i ja. To nienaturalne, że mimo iż moje serce umarło razem z Tobą, ciągle czuję, ciągle żyję i funkcjonuję. Czysty absurd, prawda?
Przeraża mnie myśl, że nigdy nie będzie mi dane ujrzeć ponownie Twojego uśmiechu, usłyszeć śmiechu wydobywającego się z Twoich ust, dostrzec błysku inteligencji w Twoich niesamowicie błękitnych oczach, kiedy moje starania zdawały się na nic i mimo to domyślałeś się prawdy, gdy mimo smutku i braku humoru z mojej strony, próbowałeś mnie rozśmieszyć... Dziękuję Ci za to z całego serca.
Tęsknię. Już teraz, pisząc ten list wylewam hektolitry łez. Minęło dokładnie 27 godzin odkąd pożegnałeś się z tym światem, ze mną, kiedy zostawiłeś to wszystko i poszedłeś naprzód, a ja z godziny na godzinę, z każdą upływającą  i boleśnie raniącą minutą płaczę coraz bardziej. Przepraszam. Nie potrafię przestać. Tęsknota dokucza mi tak dotkliwie, że nie czuję nic innego. Ból i żałość, które mnie wypełniają i nie potrafią znaleźć ujścia, torują sobie drogę w ścieżce rozsądku, sprawiają, że działam irracjonalnie, wręcz głupio. Ale taka jest miłość, prawda? Sprawia, że zachowujesz się nieodpowiedzialnie.
Żałuję. Czego spytasz? Wielu rzeczy. Że nie dane nam będzie nacieszyć się sobą dłużej, że nie poznałeś mnie tak, jakbym tego sobie życzyła, że nie pokazałam Ci wszystkiego, całej siebie, mojego charakteru...
Te trzy miesiące, te cudowne dziewięćdziesiąt sześć dni utwierdziły mnie w przekonaniu, że każdy spotka tego kogoś, znajdzie drogę, którą podążał będzie już do końca swego życia... Dziękuję Ci za ukazanie mi jej.
Los dał nam krótki okres, byśmy mogli poznać się od podstaw, byśmy stwierdzili, że to siebie nawzajem potrzebujemy do pełni szczęście, ale mimo przeszkody w postaci lichych trzech miesięcy zaręczyliśmy się, pobraliśmy i... Daliśmy początek nowemu życiu, ale do tego wrócę za chwilę. Jedno spojrzenie w Twoje niebieskie oczy, w których zatonęłam bez reszty i nagle, z nikąd, dostrzegłam słuszność przemawiającą przez życie. Błysk w Twoich tęczówkach był dla mnie światłem w ciemności, wskazywał mi drogę do celu, ale ognik się wypalił. Zostanie on jednak ze mną, w moim sercu – na wieki.
Żałuję jeszcze czegoś. Nie zobaczysz naszej córeczki, naszej Julki. Wiem jednak, że będziesz obserwował ja z góry, gdzie na pewno trafiłeś. Nie dane Ci będzie jednak dotknięcie jej, utulenie do snu, uspokojenie, gdy zanosiła się będzie szlochem, nakarmienie... Zobaczenie, jak dorasta. Zostaną jej po Tobie tylko pamiątki i moje wspomnienia.
Wiem, że nie życzyłeś sobie, żebym się zadręczała, żebym szukała w Twojej przedwczesnej śmierci swojej winy, ale Niall, nie mogę pozwolić, żebyś to siebie nią obarczył, tym bardziej, że to ja w znacznym stopniu jestem winna temu, że Julka nie  spotka nigdy swego ojca. Wiem, że choroba zaskoczyła i Ciebie, i mnie, niemniej jednak nadal twierdzę, że gdybym bardziej o Ciebie dbała, gdybym lepiej się Tobą opiekowała, nadal byś żył. „Nie ma co gdybać, co by było, gdyby...” – tak zwykłeś mówić. Ale ja nadal doszukuję się celu przemawiającego przez Twoją wczesną śmierć. Dlaczego Bóg postawił Cię na mojej drodze a zaraz potem bezpowrotnie odebrał? Gdzie tu logika? Już dawno zdałam sobie sprawę, że los ludzki nie zna tego pojęcia.
Wiem też, że sie na mnie zawiodłeś. Obiecałam, że nie będę płakać, a tymczasem łzy same, bezwiednie, płyną po mojej twarzy. Dałam Ci przysięgę, że dam sobie radę. Już po tych dwudziestu siedmiu godzinach skłonna jestem twierdzić, że nie dotrzymam słowa. Wszystko wraz z ciągłym dźwiękiem aparatury rozsypało się na drobne szczątki i chyba nie ma w planach ponownie złożyć się w całość, za co nikogo nie winię. To Ty nadałeś ład mojemu życiu i to Ty jak nikt inny masz prawo go mi odebrać.
Nie wiem, dlaczego, nagle przed oczami stanął mi obraz naszych zaręczyn. Chciałeś, żeby były inne, jedyne w swoim rodzaju. Fenomenalne. Uśmiecham się na same wspomnienie...
Był maj, ciepły, pogodny wieczór. Zachodzące słońce odbijało się o zwierciadło wody, załamując się na delikatnych falach, nadając morzu nieprawdopodobny nastrój. Na sam widok tego cudu, piękna przyrody oczy zachodziły łzami.
Kazałeś mi ubrać zwiewną sukienkę. Przez Twoją zachciankę chodziłam po brzegu w mokrym ubraniu, a cienkie płachty sukni pałętały mi się pomiędzy nogami, tak że byłam zmuszona trzymać je w lewej ręce, gdyż prawa zamknięta już była w Twoim mocnym uścisku. Cisza nas otaczająca koiła nerwy i dawała wytchnienie do rozmyślań.
Weszliśmy na drewniane molo. Przysiedliśmy na jego brzegu, mocząc nogi w słonej wodzie. Wtedy to, chytrze, zawiązałeś supełek na mojej sukience, tuż nad biodrem, by jej fałdy mi nie przeszkadzały i, całkiem zdziwioną, popchnąłeś w otchłań wody, która rozpościerała się pod naszymi stopami.
-          Niall! – krzyknęłam, kiedy wynurzyłam się już na powierzchnię, a Ty do mnie dołączyłeś ponownie opryskawszy wodą.
Zaśmiałeś się tylko i ująłeś moją twarz w dłonie, po czym złożyłeś na mych ustach delikatny pocałunek, który, tak jak zawsze, po chwili przerodził się w dużo namiętniejszy. Nasze języki tańczyły dziki taniec , wargi stapiały się w jedność, a tafla wody, którą wdzięcznie przecięliśmy chwilę temu chłodziła nieco naszą zachłanność.
-          Coś się stało? Co Ci jest? – wyszeptałam zdyszana.
-          Wiesz, mam do ciebie pytanie – zagaiłeś, a kiedy pokiwałam głową, dając Ci do zrozumienia, że słucham, kontynuowałeś: - To bardzo ważna, mająca wpływ na naszą przyszłość, kwestia – zastrzegłeś.
Spojrzałam na Ciebie marszcząc brwi. Jeszcze nigdy nie słyszałam u Ciebie tak oficjalnego tonu.
-          No więc... Zastanawiam się, czy kupić psa  - rzekłeś z rozmarzeniem, na co parsknęłam śmiechem. – Bo wiesz, taki oddany przyjaciel mógłby mi w czymś usłużyć... Zależałoby mi na tym, żeby wręczył ci takie małe pudełeczko z cenną zawartością, bo jak ja sam ci je dam, nie będzie zaskoczenia ani niespodzianki... Ups! – zakryłeś teatralnie usta dłonią, jakbyś wygadał się z jakiejś tajemnicy.
-          Głupek – trzepnęłam Cię w ramię i ponownie pocałowałam, a kiedy się od siebie oderwaliśmy wyciągnąłeś z kieszeni zgrabne niebieskie pudełeczko i, otwarłszy je, powiedziałeś:
-          Wygadałem się mamie, że chcę ci się oświadczyć, a ona zastrzegła, ze jeśli nie dam ci pierścionka po mojej babci, prababci i Bóg wie ile jeszcze tych pra, który jest w naszej rodzinie od wieków... – wzdrygnąłeś się i wymamrotałeś pod nosem: „Phi, tradycja!”. - ... to mnie wydziedziczy. Oczywiście, możesz się nie zgodzić, wtedy nie będzie miała mi tego za złe, ale...
Zamknęłam Ci usta pocałunkiem. Chyba wyczytałeś w tym buziaku zgodę, gdyż chwilę po tym, jak się od siebie odsunęliśmy delikatnie wsunąłeś mi na serdeczny palec prosty pierścionek z jednym oczkiem i razem podziwialiśmy jak diamencik połyskuje w zachodzących promieniach słonecznych.
Splotłam Twoje palce ze swoimi i przeniosłam na Ciebie rozczulony wzrok.
-          Pasuje idealnie – wyszeptałam, chłonąc każdy szczegół Twojego anielskiego oblicza.
-          Ty jesteś idealna – odpowiedziałeś półgłosem.
I ponownie nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Minęły dwa miesiące od owego dnia, a ja pamiętam każdy jego szczegół, każde słowo, każdy widok... I będę ‘ad infinitum’, obiecuję.
Tyle chciałabym streścić w jednym liście, chciałabym, żeby tyle niewypowiedzianych słów ujrzało światło dzienne, ale najnormalniej w świecie nie potrafię obrać myśli w zdania... Żyję wspomnieniami, żyję tym co było, żyję tym, co niestety już się skończyło. Powiedz mi, Niall, ile siły i wiary trzeba w sobie mieć, żeby znieść ten natłok myśli i sytuacji? Całe życie w jednej chwil traci smak, a nadzieja upada, otucha na lepsze jutro traci znaczenie, znika. Najwyraźniej Bóg potrzebował Cię przy sobie, skoro mi Ciebie zabrał.
Chciałabym dostać potwierdzenie, jakikolwiek znak, że jesteś ze mną, że czytasz ten list przez moje ramię. Łzy rozmywają tusz na kredwowbiałym papierze, ale mimo to da się odczytać litery pełne przesłania. ‘In spe’. Tak, trwam w nadziei, że jesteś obok mnie.
Niall, Niall, Niall, Niall, Niall, Niall... Twoje imię nie przestaje krążyć w mojej głowie, nie mogę się go wyzbyć. NIE CHCĘ się go wyzbyć.
Pamiętasz ten dzień, w którym powiedziałam Ci, że zostaniemy rodzicami? „Będę tatą!” – krzyknąłeś, kiedy porwałeś mnie w ramiona.
Na wspomnienie dumy i miłości widocznych w Twoich niesamowicie niebieskich oczach uśmiecham się do siebie, a moje serce wypełnia czułość. Tak bardzo ekscytowałeś się faktem, iż pod moim sercem rozwija się Twoja córeczka... Mimo że byłam dopiero w pierwszym miesiącu i nie dało się jeszcze tego określić, i ja, i Ty byliśmy zgodni, że to nasza wyśniona Julka. Co dzień chodziliśmy do sklepów dziecięcych, kupowaliśmy śpioszki, zabawki... Zaskoczyłeś mnie już pierwszego dnia po ogłoszeniu tej radosnej nowiny. Kiedy wróciłam z pracy, zastałam Cię w naszej sypialni, ustawiającego przepiękne łóżeczko z rozłożystym baldachimem tuż obok naszego łóżka.
Pamiętasz jak się popłakałam? Widok prowizorycznego małego materacyka przykrytego puszystą kołderką, na którym poukładane były kolorowe maskotki poruszył mnie dogłębnie.
Codziennie wieczorem siadywaliśmy w sypialni i naprzemiennie czytaliśmy bajki naszej małej jeszcze nienarodzonej księżniczce. Czasem też śpiewałeś – nuciłeś kołysanki, czasem też napisane szczególnie z myślą o maleństwie, a ja mogłabym przysiąc, że, mimo iż za wcześnie było na takie objawy, Julia poruszała się pod moim sercem, cieszyła się, że jej tato śpiewa specjalnie z myślą dla niej.
Teraz dla mnie znaczenia nabierają dwa stwierdzenia: ‘carpe diem’ i ‘panta rhei’. Tylko jak chwycić coś, co odpłynęło bezpowrotnie? Jest to możliwe?
Piszę ten list w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Czuję na sobie zdziwiony, niekiedy ciekawski, wręcz nachalny, wzrok przechodniów, którzy bulwersują się, że ludzie w moim wieku znają jeszcze ten typ korespondencji. Sądzę jednak, że bardziej ciekawi ich to, że dziewiętnastoletnia dziewczyna siedząca na kruchych deskach składających się na długie molo ma już dość dobrze widoczny ciążowy brzuszek, który teraz obejmuje lewą ręką.
Sama jednak nie widzę w tym nic dziwnego. Mam prawo do szczęścia tak jak inni ludzie, nieprawdaż? Więc skoro spotkałam tego jedynego, tego, który nadał mojemu życiu sens i który był ojcem mojego dziecka, nie mogłam za niego wyjść i... być szczęśliwą? Niall, wytłumacz mi, dlaczego budzę zdziwienie, bo zwariuje.
Teraz, kiedy patrzę na falujące lustro wody, przypomina mi się nasze pierwsze spotkanie. Nie wiem, czy gdyby nie to, że się w sobie zakochaliśmy, nie zaliczyłabym tego dnia do najgorszych...
Moja bratanica, Nancy, wręcz uwielbiała morze. Wybraliśmy się więc, ja, dziewczynka i jej niesforny psiak imieniem Dumping (mała uparła się, żebyśmy zabrali zwierzaka) na plażę. Podczas gdy ja spacerowałam po brzegu, pozwalając, by przypływające fale obmywały moje stopy, prowadząc Dumpinga na smyczy, Nancy biegała wesoło po piasku, nieraz wchodząc do wody. Uciekła mi już nieco do przodu, więc przyśpieszyłam, ciągnąc za sobą upartego psa.
W pewnym momencie zauważyłam, że mała zatrzymała się przy wysokim blondynie i zaczęła z nim radośnie konwersować. Niestety, nie tylko ja to dostrzegłam. Widząc, że jago pani tak bardzo się oddaliła, Dumping wyrwał się niespodziewanie do przodu, powodując, że rączka smyczy wyślizgnęła mi się spomiędzy palców i pobiegł w kierunku dziewczynki, a ja pognałam za nim. Nie zdołałam jednak zatrzymać go w porę i niesforne zwierzę rzuciło się na chłopaka rozmawiającego z moją bratanicą, którym, jak doskonale wiesz, byłeś Ty. Dumping uczepił się Twoich spodenek, podczas gdy ja próbowałam go od Ciebie odciągnąć. Udało mi się, jednak rezultatem tego było poszarpane ubranie, którego za nic w świecie nie dałeś sobie odkupić. Przepraszałam Cię, karcąc przy tym nieznośne stworzenie, a Ty cały czas zanosiłeś się śmiechem.
Odesłałam Nancy z jej przyjacielem i dopiero wtedy spojrzałam Ci prosto w twarz. I Ty również po raz pierwszy dostrzegłeś moje oblicze. To wystarczyło. Zaniemówiłam. Ty spoważniałeś. Wpatrywaliśmy się w siebie dłuższą chwilę, zauroczeni. Jedno spojrzenie wystarczyło.
Nie wiem, co jeszcze mam napisać. To, że zmieniłeś moje życie tak bardzo, ba, byłeś, jesteś i będziesz jego celem już wiesz. To, że kocham Cię najbardziej na świecie – też. Nie chcę opisywać Twojej śmierci – to dla mnie zbyt bolesne. Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie jestem jeszcze gotowa, żeby stawić temu czoła. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Może odszedłeś. Może nie jesteś tu ciałem, ale wierzę, że duchem pozostałeś. Zostaniesz na zawsze, na wieczność. W moim sercu.
Momento, id ars rebouris.
Na zawsze Twoje:
~ Julia i [T.I.].

Ręka Julii trzymająca pognieciony skrawek papieru drżała coraz widoczniej. Jedna z łez spłynęła po jej policzku, brodzie i spadła na zapisaną kartkę nim dziesięciolatka zdążyła ją zetrzeć.
Dopiero teraz zdołałam pokazać jej moje dzieło. Były ku temu dwa powody. Pierwszy z nich brzmiał następująco – była jeszcze za mała. Zbywałam tą chwilę, usprawiedliwiając swoje zachowanie, że Julka nie zrozumiałaby tego przesłania w latach wcześniejszych i czekałam na odpowiedni moment. Drugim argumentem była... obawa. Nie chciałam, żeby Julia cierpiała. Opowiadałam jej co prawda każdy mój dzień spędzony z Niallem, pierwsze spotkanie, zaręczyny, ślub... Przedwczesna śmierć. Oddałam jej wszystkie zdjęcia, filmy, pamiątki, rzeczy osobiste, które mi po nim zostały, ale to nie wystarczało. Fotografie nie oddawały tego, jak cudowny był, to tylko nieruchome momenty przechwycone na czyjąś prośbę. Filmy nie potrafiły dostatecznie wyszczególnić ruchów, zachowania, sensu słów wypowiadanych ciepłym, lekko zachrypniętym głosem. Rzeczy osobiste nosiły na sobie odciski Jego palców, nadal czuły Jego dotyk... Jednak nic nie potrafiło należycie oddać charakteru i człowieczeństwa Nialla.
Julka delikatnie odłożyła papier i wtuliła się w moje ramiona, cicho łkając. Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam. Chciałam tym uściskiem wynagrodzić jej wszystko: to, że nie mogła przytulić się do taty, że nie potrafiłam go jej zastąpić, że nigdy go nie spotka....
Wyprostowałam się i odgarnęłam córce kasztanowe włosy z twarzy, po czym ująwszy ja pod brodę wyszeptałam:
-          Tatuś zawsze będzie z nami, słyszysz? Jest tutaj, jestem tego pewna. Zawsze obok ciebie będzie. Pamiętaj o tym.
Pocałowałam ją w czoło i mocno przytuliłam. Tego byłam pewna najbardziej na świecie. Niall zawsze będzie obok nas. Na zawsze z nami zostanie. W naszych sercach, wspomnieniach i myślach.

od razu tłumacze łacinę.. ^^
 Ad personam- do konkretnej osoby, adresata
In spe - w nadziei
Ad infinitum - bez końca, bezgranicznie, do nieskończoności
Carpe Diem - chwytaj dzień
Panta Rhei - wszystko płynie
Momento, id ars rebouris - Pamiętaj, to siła kochania



~by Klara

 
coś innego: niedawno w sieci ukazał się filmik: <klik> tutaj widać, jacy chłopcy są naprawdę ;D Kocham go <33333 

31 komentarzy:

  1. To takie piękne że prawie ryczę *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne ;**
    Aż się poplakalam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne <3
    uff, czyli nie tylko ja "nienormalnie" czytam i wkuwam łacinę :D
    Doskonały imagin <3
    Uwielbiam go tak samo jak Nayę Riverę i Zayna Malika.
    Santana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana jesteś cudowna, CUDOWNA.
    Brakuje mi słów, tak jak dziewczyny wyżej też uroniłam kilka łez. Twoje imaginy są rewelacyjne :*
    Zazdroszczę talentu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo ;ooooo Płaczę przez cb, wiesz? :) czekam na jutrzejszą niespodziankę i z chęcią cię zaobserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojojć.. troche łez mi poleciało - przynam szczerze .
    ten imagin jest świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne < 3
    Popłakałam się < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja płaczę! :< Świetny, jak wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękny! Dodaj teraz weselszy, bo nie mogę czytać jak zabiłaś Nialla i to w dodatku po tym zamieszaniu na tt. Biedny Niall. Ps. Twoje teksty są CUDOWNE ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja go nie zabiłam ;D przykro mi za to zgranie w czasie... :'(
      Me too love Niall ♥

      Usuń
    2. zrób jakiś częściowy ! :D

      Usuń
  10. Piękny... aż sie popłakałam a to mi się żadko zdarza <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham i płaczę jednocześnie! ♥♥♥
    Cudowny imagin.
    Zapraszam do mnie -----> http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno przez ciebie płacze jak głupia będę miała tak zpuchniente oczy że nic nie będę widziała moja młodsza siostra pyta się mnie co się stało bo nie na codzień widzi mnie w takim stanie... jesteś cudowna jeszcze nie czytałam takiego imaginu...ta opowieść zostanie w mojej pamięci na długo albo na zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  13. CUDOWNY, CUDOWNY, CUDOWNY, CUDOWNY!! nie wiem, co mam napisać. Uroniłam kilka łez, naprawdę. Kocham ciebie i twoje cudowne imaginy! :*******

    OdpowiedzUsuń
  14. NIESAMOWITY x100 ! JESTES CUDOWNA ! SZCZERZE POPLAKALAM SIE STRASZNIE. MASZ OGROMNY TALENT DZIEWCZYNO . KOCHAM TEGO BLOGA! I IMAGINY ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. przepiekny..! masz ogrimny talent to jak to opisałas jest niesamowite.kilka łez uroniłam.w przyszłosci chyba zostaniesz pisarka...oby tak bo wtedy kupie i przeczytam wszystkie.obiecuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże Klara.. Ja nie mam pojęcia, co Ci powiedzieć.. w pewnym momencie z trudem widziałam literki, wszystko zaczęło się rozmazywać..Tak płakałam, jak większość z czytających to osób.czuje sie teraz taka pusta w środku..taka przepełniona żalem i bólem..mogłabym tu jeszcze pisać i pisać, ale nie chce Cie zanudzać.
    Naprawdę jesteś cudowną osobą..Sposób w jaki piszesz- magia < 3
    Nieważne, co by się działo- nie przestawaj. Kocham Cie ♥

    @Fuck_You_Honey

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepiękny...
    i jeszcze te fragmenty z Młodych Wilków :)
    GENIALNIE !
    Kina ;p

    OdpowiedzUsuń
  18. ja tu rycze ;c

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak ryczałam ze nie wiedziałąm co piszę ale mam jedno zastrzeżenie dlaczego Niall albo umiera albo umiera mu żona DLACZEGO?

    OdpowiedzUsuń
  20. Na koniec puściłam sobie Christina Perri - A Thousand Years i ryczę.
    Tekst piosenki mnie tak na mnie działa, że płaczę.
    To: Tatuś zawsze będzie z nami, słyszysz? Jest tutaj, jestem tego pewna. Zawsze obok ciebie będzie. Pamiętaj o tym.

    I to: I have died everyday
    waiting for you
    Darling, don't be afraid
    I have loved you for a
    Thousand years
    I'll love you for a
    Thousand more

    I od razu płaczę. Kocham tego bloga i imaginy.

    OdpowiedzUsuń
  21. jenden z najlepszych jakie czytałam xd gratuluję talentu ;D powinnaś iść w tym kierunku i go rozwijać ;) wszystkie te Twoje imaginy sprawiają że zbliżam się do chłopakow z 1D. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozryczałam się i nie mogę przestać. Sama myślałam o napisaniu imagina z Niallerem i to takiego. Ale zanim napiszę to wyleję hektolitry łez.
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepiękny!! Tego nie da się opisać słowami.To co piszesz wydaje się takie realistyczne :) piękne, po prostu piękne!! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Poryczalam. Sie jak glupia. Kocham to. Ciagle nie moge przestac plakac. Wlaczylam sobie do tego Pray Justina Biebera . Nie moge przestac ryczec. To bylo .... piekne !


    DOMINIKA

    OdpowiedzUsuń
  25. I znowu doprowadziłaś mnie do płaczu... Dzięki wielkie za to, że piszesz te imaginy naprawde niesamowite.Tylko czekać aż wydasz książkę i możesz być pewna że jako pierwsza ją kupię !! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie lubie takowoz tego nialla jest smutny ale i tak przeprzeprzeprzepiekny -ZZ

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja się popłakałam.Piękny, szkoda że taki smutny, ale i tak bardzo piękny.

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudny. Rycze mniej więcej od początku >.<

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudny. Kocham i ryczę jednocześnie.
    Zapraszam do mnie -> http://zosiasara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń