Może to i marny prezent urodzinowy, ale zgodnie z życzeniem,
dodaję dziś Zayna autorstwa Natalii. ; ) Valerie (?), wszystkiego najlepszego!
Zdrowia, pogody ducha, dużo zapału do pracy, chęci walki, miłości, biletu na
koncert 1D, spotkania z chłopcami i wszystkiego, czego sobie tylko zażyczysz! :
)
__________________________________________________________
How
do you say your final goodbyes to the one person you love more than anything? Głos Zayna. Dźwięczny,
melodyjny, lekko zachrypnięty- odbijający się echem w mojej głowie. Zadał mi to
pytanie jeszcze zanim zostaliśmy paczką najlepszych przyjaciół, dlatego wtedy
dobrze nie zrozumiałam jego słów. Odparłam, że powiedziałabym standardowe
„żegnaj”. Gdy wydoroślałam, przeżyłam swoje pierwsze „szkolne miłości”,
poczułam co to jest kochać i być zdradzonym, stwierdziłam, że rozstać się
jest trudno. A jeszcze ciężej jest pozwolić odejść osobie, którą darzy się szczególnym
uczuciem.
Ktoś mi kiedyś powiedział , że każda miłość trwa tak długo,
na ile zasługuje. Czyli mam rozumieć, że nie jestem odpowiednia, by czuć się
kochaną, potrzebną? Nie spełniam właściwych standardów? Czegoś mi brakuje? W
zasadzie, to pewnie tak. Przynajmniej tak się czuję.
Odcięłam się od miłości, nie potrzebowałam tego bólu.
Pierwszy i drugi raz był wystarczający. Ale i tak wszystko poszło na marne. Nie
potrafiłam zapomnieć. Czas przeminął, a uczucie zostało. Nie byłam w stanie
przestać krwawić. Moje serce krwawiło. Miłością. Nieodwzajemnioną, zawiedzioną,
oszukaną.
Zgubiłam swoją drogę. Nie minęło dużo czasu, gdy On zaczął
wytykać mi błędy. Nie mogłam płakać, bo wiedziałam, że w jego oczach to oznaka
słabości. Byłam zmuszona udawać, śmiać się. Z każdym kolejnym dniem załamywałam
się coraz bardziej. Myślałam, że moje serce już bardziej złamane być nie może.
Bo niby jak, gdy nigdy nie było w całości?
Nie popełnię tych samych błędów co On. Nie pozwolę, by i
mnie spotkał taki los. Nie będę ranić innych dla zabawy czy zakładu.
Za każdym razem, gdy zamykam oczy widzę tamten dzień, w
którym skończyło się wszystko. W którym cała moja nadzieja prysła jak bańka
mydlana, a życie uszło ze mnie jak powietrze z przebitego balonika.
Wrócił po północy do domu, ledwo trzymając się na nogach.
Pomogłam mu dojść do kanapy, ciągle powtarzając, jak bardzo jestem na niego
zła. Nagle chłopak poderwał się, obrzucając mnie nieprzytomnym, wrogim
spojrzeniem. Zaczął na mnie wrzeszczeć. Próbowałam go jakoś uspokoić, ale wyszarpnął
się z mojego uścisku. Wypowiadane przez niego słowa, głęboko zapadające w
pamięć, raniły niczym ostrza wbijane w klatkę piersiową. Osłupiała wpatrywałam
się w jego oczy. Dławiąc się płaczem, wykrzyczałam mu jak bardzo go nienawidzę.
Wyprowadziłam go tym samym z równowagi. I wtedy stało się to… Uderzył mnie.
Mocno, bez zbędnych ceregieli, przyłożył pięścią w moją twarz. Zabolało. Nie
tylko pulsujące od rany miejsce, ale i cios zadany w serce. Chłopak cofnął się
z piskiem, gdy uświadomił sobie co zrobił. Przepraszał, że nie chciał,
tłumaczył, że to alkohol. Wybaczyłabym mu, ale posunął się za daleko. To było
chore. Ten związek był chory. Nie mogłam dłużej patrzyć jak się stacza, jak
mnie zdradza. Pośpiesznie pobiegłam do pokoju, po czym wrzucałam pierwsze z
brzegu ubrania do torby, byle jak je upychając. Ujrzałam łzy w twoich oczach.
By nie zmienić swojej decyzji, odwróciłam wzrok i wybiegłam. Wróciłam do
starego, małego mieszkanka na drugim końcu miasta, byle dalej o niego. Co
chwilę dzwonił, prosząc bym wróciła. Usłyszał ode mnie tylko krótkie „nie”,
które niestety było kłamstwem. Mimo wszystko pragnęłam rzucić się mu na szyję,
ale bałam się że podobna sytuacja się powtórzy. Uświadomiłam sobie tylko, że
się go boję.
A co to jest miłość? Miłość to nie musieć nigdy „boję się”.
Żyć tym uczuciem znaczy niekiedy wejść na nieutorowane ścieżki,. Trzeba wiele
wierności, pokory, prawości, by nie zgubić się, czy nie stanąć w miejscu. I ten
właśnie brakowało w naszym związku. Drogi miłości czasami prowadzą przez cierpienie.
Mówią, że ludzie sami nie zmieniają się nigdy, że ludzi
zmienia życie; dobre czy złe, dobrego czy złego człowieka, ale zawsze życie. Po
części to prawda. Ale człowiek jest istotą rozumną i ma kontrolę nad
przebiegiem własnej egzystencji. To on decyduje z jakim towarzystwem będzie się
zadawał, jak się zachowa czy jak wypowie. Wiem to na swoim przykładzie, bo w
moim życiu pojawiła się osoba, która taka była, która uświadomiła mi, że w
miłości najbardziej wątpimy w to, w co najbardziej wierzymy.
Odeszłam, ale to nie znaczy, że o Nim zapomniałam. Zapomnieć
to znaczy odejść na zawsze, a tego wystrzegałam się jak ognia.
Spotkałam Go, wychodząc na dwór. Stał pod drzwiami, z
czerwonymi od płaczu oczami i drżącymi dłońmi złapał mnie za ręce.
-[T.I.], kocham cię! Kochałem cię przez ten cały czas! I
tęsknię za tobą! Byłem daleko stąd o wiele za długo! Cały czas marzę, że
będziesz ze mną i nigdy nie odejdziesz. Że cofnę czas. – upadł na kolana
-Odejdź- odparłam, zachowując pokerową twarz.
-[T.I.], proszę…- wyszeptał.
Pokręciłam przecząco głową, zamykając Mu przed nosem drzwi.
Oparłam czoło o zimną ścianę, a po moich policzkach popłynęły strumienie
gorzkich łez. Brakowało mi go i to bardzo. Postanowiłam, że ponownie Mu zaufam,
że dam Mu drugą szanse. Wybiegłam przed dom, nerwowo się rozglądając. To co
zobaczyłam na moment zmroziło krew w moich żyłach. Chłopak szedł prosto pod
rozpędzony samochód. Niewiele myśląc, rzuciłam się w pogoń za nim. Nie
zdążyłam. Patrzyłam jak umierał, jak jego ciało stawało się wiotkie, bezwładne,
słyszałam swój płacz, ryk nadjeżdżającej karetki.
-Wy..wybaczysz mi?- wydukał
-Wybaczam- pogłaskałam go po policzku.- Kocham cię!
-Ja ciebie też, mała.
Nadszedł czas na ostatnie pożegnanie. Nie wiedziałam co
powiedzieć, tak dużo miałam mu do wyjaśnienia.
-[T.I], spójrz na mnie.- porosił- Oddychaj, bo nie zostawię
cię nigdy więcej. Uwierz w to. Przytul mnie i nigdy nie puszczaj- zakończył
cicho i odszedł.
-Mamo! Mamo! Dlaczego ten chłopczyk umarł?- spytała moja
córeczka, wiercąc się na łóżku.
-Bo zwątpił w siebie. W miłość, jaką darzyła go ta
dziewczynka.- odrzekłam, głaszcząc ją po główce.
-Czy to było naprawdę?
-Śpij kotku- ucałowałam ją w czółko i wyszłam z pokoju,
gasząc światło.
Wzięłam głęboki oddech, by się nie rozpłakać. Poczułam silne
ramiona obejmujące mnie od tyłu w pasie.
-Ta historia nie miała takiego zakończenia- usłyszałam głos
Zayna.
-Ale mogłaby mieć.- odparłam.
-Ładnie opowiadasz, wiesz?
-Zwłaszcza prawdziwe zdarzenia.
Mulat obrócił mnie ku sobie.
-Nasza wspólna przygoda będzie miała happy- end. –
oznajmił takim tonem, jakby był przekonany o słuszności swoich słów.
Wtuliłam się w jego koszulkę. Owszem, opowiedziana przeze
mnie historia miała miejsce w rzeczywistości, a głównym bohaterem był mój
obecny mąż. Na szczęście w porę się obejrzałam i zapobiegłam tragedii. Chłopak
już nigdy nie wyciągnął ręki po alkohol, a jak już, to w minimalnych ilościach.
Bał się, że nie zapanuje nad sobą i zrobi mi, bądź córce krzywdę.
-A kiedy przestaniesz mnie kochać?- spytałam.
-Jeszcze nie słyszałem o człowieku, który znał datę swojej
śmierci.- lekko mnie pocałował, jakby chciał zapewnić, że się zmienił… Że razem
zaczniemy nowy rozdział w naszym życiu….
~by Natalia
Mmm.. Niesamowite *_*
OdpowiedzUsuńz początku chciało mi się płakać ale koniec mnie zaskoczył. :D
OdpowiedzUsuńNatalia, masz talent. :DDD
Piękne, cudowne, genialne :-D naprawdę masz ogromny talent :*
OdpowiedzUsuńKiedy 4 część louisa ??
boże to było coś,świetne brak słów :)
OdpowiedzUsuńJejku. Jaki cudny! miałam wrażenie, że on zginął ale takiego końca się nie spodziewałam. Masz talent. Idź do Mam Talent xdd. A tak na poważnie to to to jest cudo. Daj mi przynajmniej troszeczkę swojego talentu. ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog. http://one-direction-opowiadanie-pl.blogspot.com/
Wow, ten jest naprawdę świetny! ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania, serio. :]
Zapraszam do mnie. Nowy post:
http://endless-world-of-emotions.blogspot.com/
O Boże, piękny *_*
OdpowiedzUsuńRyczę we własne urodziny, cholera xD
Jaki marny prezent?! Co Ty gadasz, dziewczyno? To jest świetny prezent <3 Kocham ;*
Najpierw moja reakcja: Zayn, nie pij! Potem: jak to on nie żyje?! nie możliwe! A na końcu: Fuck Yeah! Wiedziałam że tak nie może być! ^_^
Śliczne. Po prostu - śliczne.
i dziękuję :3
Świetny maga wzruszający:)
OdpowiedzUsuńTez mam dziś urodziny...Podpinam się do życzeń. Imagin genialny! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ellandoll.blogspot.com
świeetny *__*
OdpowiedzUsuńPrawie się popłakałam. Myślałam, że on zginie, więc koniec mnie mile zaskoczył ;) Świetny pomysł i genialny imagin ;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Idealne oddanie uczuć, po prostu cudo :D
OdpowiedzUsuńAle mnie przestraszyłaś :D myślałam że naprawdę zginął XD niesamowite <3 wspaniały <3
OdpowiedzUsuńSerio ? brak mi słów : O ♥
OdpowiedzUsuńJejku , jak ja lubie te imaginy <33
OdpowiedzUsuńKlara ..
SUPER! Nie ma to jak komentarz pod każdym imaginem ;). I <3 U. :*
OdpowiedzUsuńWOW ! Świetny imagin :D Zazdroszczę Valerie ,że dostała tak piękny imagin na swoje urodziny :P Już bałam się ,że Zayn umrze w tym imaginie ,a tu takie miłe zaskoczenie ! Jeżeli już mają być imaginy smutne ,to zdecydowanie z takim zakończeniem :P
OdpowiedzUsuńNiesamowity... Valerie, sto albo więcej lat życia przepełnionego miłością ukochanej osoby, przyjaciół, rodziny i innych...
OdpowiedzUsuńElisabeth
Rozpłakałam się.. Te imaginy są zajebiste nigdy co nie dorównam !!
OdpowiedzUsuńJak dowiedziałam się że Zayn niby umarł to poryczałam się jak dziecko . Kocham ten imagin ! <3
OdpowiedzUsuńJa się popłakałam . Kocham twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńBoski .! ♥
OdpowiedzUsuńA ten Gif x D
Zakurwisty!!!!!!!!!!! po prostu brak słów!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania, bo nigdy nie przewidzisz jak sie skończy :D piękny <3 - Angela
OdpowiedzUsuń