środa, 1 sierpnia 2012

# 113 . Louis . część 2 .

Z dedykacją dla Pauli. ; )
Piosenka: < klik >
________________________________________________

Zadzwoniła moja komórka. Wstałam, po czym zaczęłam przerzucać poduszki na łóżku, gdyż stamtąd dochodził dzwonek. Moją kopertówkę znalazłam pod pościelą. Wyciągnęłam z niej telefon i odebrałam połączenie od siostry.
-          Gdzie ty jesteś?! – wykrzyknęła na wstępie.
-          Po pierwsze: dzień dobry. Po drugie: sama nie wiem. – Rozejrzałam się po wnętrzu. - To mi wygląda na pokój dla nowożeńców.
-          Co ty, u licha, tam robisz?!
-          Spokojnie, już wracam – zgasiłam jej niepotrzebną frustrację.
Rozłączyłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Stanęłam w drzwiach i odwróciłam się do nadal siedzącego przy stole Louisa, by zwrócić się do niego słowami:
-          Nie wiem, co... co się wydarzyło... – Przełknęłam ślinę. - ... ale wypadałoby, żebyś pojawił się też na poprawinach.
Louis wymamrotał coś niezrozumiale i z ociąganiem podniósł się z krzesła, by założyć koszulę i narzucić na nią kurtkę.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się ku windzie. Drzwi rozsunęły się, a Lou puścił mnie przodem. Chłopak nacisnął przycisk z parterem, po czym winda ruszyła, a ja spojrzałam na towarzysza spod rzęs, lecz wbił swój wzrok w budy. Westchnęłam.
Nagle winda szarpnęła. Światło zgasło, a ja zatoczyłam się do tyłu i uderzyłam już i tak bolącą głową w metalową ścianę, z której zbudowana była owa komórka. Jedynym plusem sytuacji było jednak to, że Louis się odezwał.
-          Co jest?
Rozejrzał się dookoła i w ciemnościach, jakie zapadły, próbował zorientować się, gdzie jestem. Po omacku zlokalizował położenie moje ręki i kurczowo ją ścisnął. Pomógł mi wstać, a kiedy byliśmy już w pozycji pionowej, Louis zaczął, co poznałam po odgłosach, wciskać wszystkie przyciski na panelu kontrolnym. Z marnym jednak skutkiem.
-          Cholera – zaklnęłam, spoglądając nerwowo na zegarek w telefonie i przekreśloną ikonkę zasięgu.
Komórka rozjaśniła nieco mrok, dlatego dzięki odrobinie światła dostrzegłam, jak mój towarzysz unosi brwi.
-          Ty przeklinasz?
-          Nie, nie przeklinam, tylko używam kolokwialnego słownictwa w celu wzmocnienia ekspresji mojej wypowiedzi – odrzekłam cynicznie z łobuzerskim uśmieszkiem.
Louis wyglądał na zagubionego.
-          Rozumiem... – rzekł powoli, kiwając z uznaniem głową.
Parsknęłam śmiechem i zaraz tego pożałowałam: dźwięk rozniósł się donośnym echem po mojej obolałej czaszce, którego tony boleśnie i dotkliwie ugadzały w i tak bolące skronie.
Skrzywiłam się.
-          Wszystko okej? – zapytał troskliwie chłopak.
-          Bywało lepiej – mruknęłam i wyciągnęłam telefon.
Robiłam to machinalnie, choć i tak wiedziałam, że na nic się on przyda.
-          Wygląda na to, że trochę tu posiedzimy.
Rad nie rad musiałam zgodzić się z tym stwierdzeniem. Przysiadłam pod jedną ze ścian , prostując nogi, a miejsce po mojej prawej stronie zajął lekko śpiący Louis.
-          No – zagaiłam, przenosząc na niego wzrok. Próbowałam ukryć przerażenie, które czułam, gdyż obawiałam się myśli, że możemy spędzić w tej ciasne, ciemnej komórce kilka godzin. Bo chyba nas znajdą, prawda? Klaustrofobia powoli dawała o sobie znać. – To powiedz mi, jak to jest być kochanym, podziwianym, uwielbianym i Bóg wie co jeszcze, bożyszczem nastolatek?
Mój wesoły, lekko ciekawy, ale udawany beztroski ton głosu go rozbawił. Rozpoczął swój monolog, a ja dzięki wtrącanym przez niego zabawnym uwagom i kawałom straciłam poczucie czasu i zapomniałam, że znajdowaliśmy się w zatrzaśniętej windzie.
~*~
Dostałam gęsiej skórki, a włosy zjeżyły mi się na głowie. Otwarłam zaspane oczy, po czym rozejrzałam się dookoła, mrugając zawzięcie, by wyostrzyć obraz. Leżałam w ramionach ciągle śpiącego Louisa. Kiedy podnosiłam się do pozycji siedzącej, jego ręka opadła na podłogę, a sam chłopak okręcił się delikatnie na drugi bok i wymamrotał coś przez sen. Tak słodko wyglądał, kiedy był pogrążony we śnie...
Kolejny denerwujący odgłos rozbrzmiał w windzie. To on mnie obudził i również teraz wyrwał ze snu Louisa. Chłopak poderwał się na równe nogi i, rozglądając się wokół, spytał:
-          Co to było?
Pokręciłam głową w geście niewiedzy. Jedynym plusem sytuacji było jednak to, że żarówka oświetlała wnętrze windy i mogłam dostrzec każdy grymas na pięknym obliczu Louisa. Nieprzyjemne odgłosy przywodzące na myśl wyginanie i niszczenie blachy były sprawcą moich dreszczy i konwulsji, które bynajmniej nie słabły, lecz rosły w siłę z każdym dźwiękiem. Hałas był tak nieznośny, iż byłam zmuszona zasłonić uszy.
Moment przed tym, co nastąpiło, zdałam sobie sprawę, z jakich przyczyn słyszeliśmy nieprzyjemne odgłosy. Huk, jazgot i wreszcie wejście do windy stanęło przed nami otworem. Wraz z rozsunięciem się metalowych płyt ujrzałam kilku mężczyzn ubranych w robocze uniformy z naręczami narzędzi. Pierwszy raz tak bardzo ucieszyłam się na widok reperatorów.
-          Nic państwu nie jest? – zapytał jeden z nich, a ciemny wąs tuż nad jego wargami zadrgał.
-          Nie, nic, dziękujemy – powiedziałam razem z Lou.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, kiedy dwójka mężczyzn i Louis pomogli mi wyjść z szybu. Kiedy nadeszła kolej chłopaka, ten spojrzał na mnie z rozbawieniem. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, lecz Tomlinson widząc moje zmieszanie, oświecił mnie:
-          Podobasz się jednemu z naszych wybawicieli.
Spojrzałam przelotnie przez ramię i omiotłam wzrokiem całą szóstkę. Faktycznie, jeden z nich, szatyn, przyglądał mi się z ciekawością.
-          Nie w moim typie – mruknęłam i ruszyłam pośpiesznym krokiem ku schodom. Chwilę potem dołączył do mnie Louis i zapytał:
-          A jacy mężczyźni są w twoim guście?
Przystanęłam. Spojrzałam mu prosto w oczy. Musiałam przy tym nieźle zadrzeć głowę, gdyż przewyższał mnie o jakieś dwadzieścia centymetrów.
-          Bruneci – odpowiedziałam lakonicznie i ponownie, tym razem szybszym tempem, ruszyłam ku stopniom, zostawiając za sobą zdziwionego chłopaka.
„Chyba przesadziłam” – przemknęło mi przez myśl. „Ale z drugiej strony co miałam powiedzieć? Dzień dobry, ładna pogoda, nieprawdaż? U mnie wszystko w porządku, podobasz mi się i ogólnie nie narzekam?”. Pokręciłam głową z bezradnością i jeszcze bardziej zwiększając tempo marszu, pognałam na poprawiny.
~*~
-          Czyś ty zwariowała?!
Przewróciłam teatralnie oczami.
-          Kto by pomyślał, że to ty, Eleno, będziesz prawić mi kazania? Siostrzyczko, może nie zauważyłaś, ale od dwóch lat z kawałkiem jestem już pełnoletnia. Z morałami spóźniłaś się zatem kilka epok.
-          Dobrze, ale żeby spędzać noc z obcym facetem?! Nigdy nie powiedziałabym, że potrafisz być tak nieodpowiedzialna!
-          Do niczego nie doszło – zapewniłam ją, próbując ukryć dyskomfort. Sama chciałabym, żeby okazało się to prawdą i poznać prawdę o rzekomej nocy. – Poza tym, nie jest całkiem obcy. To kuzyn twojego męża.
-          On jest GWIAZDĄ! – próbowała przemówić mi do rozumu. Skwitowałam jej uwagę wzruszeniem ramionami.
-          Jest też człowiekiem.
-          Widzę, że nic nie wskóram – westchnęła z rezygnacją.
Wstała z fotela, który zajmowała i, nim zdążyła udać się do kuchni, powiedziałam cicho, lecz wyraźnie:
-          Kiedy im powiesz?
Ciało Eleny zesztywniało. Odwróciła się i z przerażeniem malującym się na jej twarzy odrzekła:
-          Nie wiem. Jeszcze za wcześnie. Lepiej...
-          I ty mi mówisz, co jest lepsze, a sama nie przestrzegasz ustalonych reguł.
Zacisnęła usta. Triumfowałam.
-          Widzisz. Ty zrobisz jak uważasz w sprawie, która dotyczy ciebie, więc pozwól, bym ja wyjaśniła swoją.
Siostra prychnęła.
-          Masz jakieś obiekcje? Jeśli tak, to mogę cię wyręczyć i zapoznać rodziców z radosną nowiną...
-          Cicho! – syknęła, ale puściłam jej uwagę mimo uszu.
-          ...a ty załatwisz za mnie to, co według mnie nie wymaga zachodu. Tego chcesz?
Elena przygryzła wargę i podparła się pod boki.
-          Skończmy tą dyskusję – odrzekła w końcu.
Wyminęłam ją i pędem udałam się do kuchni. W momencie, kiedy zbiegałam ze schodów, zakręciło mis się w głowie. Gdybym nie chwyciła się masywnie wykonanej drewnianej poręczy, jak nic spadłabym z ostatnich stopni.
-          Uch...
Przysiadłam na jednym ze schodków i schowałam głowę pomiędzy kolana. Od tygodnia coraz częściej przydarzały mi się takie sytuacje i coraz bardziej zaczynałam się niepokoić.
-          [T.I.]!
Elena szybko do mnie dołączyła. Przystanęła przy mnie, by po chwili pobiec do łazienki po okład. Przyłożyła mi zmoczony ręcznik służący za kompres do czoła.
-          Lepiej? Powinnaś pójść z tym do lekarza...
-          Nic mi nie jest.
Wstałam niespiesznie i, rezygnując z przekąski, ruszyłam do swojego pokoju. Kiedy siostra zniknęła w jadalni, niepostrzeżenie czmychnęłam do łazienki. Obmyłam twarz, zmoczyłam kark i schyliłam się, chcąc wyciągnąć kolejny suchy ręcznik. W momencie, kiedy wyjmowałam puszystą tkaninę, dwa pudełka ukryte pod nią wypadły z cichym brzdękiem na podłogę. Przymknęłam schowek, by wytrzeć mokrą twarz i szyję, a po chwili pochylić się nad opakowaniami. Każde z nich było białe ze słodkim bobasem na odwrocie. Uśmiechnęłam się do siebie. „Pewnie jeden z nich był pozytywny” – pomyślałam i przed oczami stanęła mi ciężarna siostra.
Odłożyłam testy na miejsce i wyszłam z łazienki by, już orzeźwiona, udać się do kuchni. Już na korytarzu unosiły się znakomite zapachy cynamonu, jabłek i karmelizowanego cukru. Uwielbiałam szarlotkę już od wczesnych lat, pamiętałam, że mama zawsze w weekendy ją piekła, choć przez cały tydzień, mimo że była już dawno zjedzona, w domu unosiły się jej aromaty.
Weszłam do kuchni. Przy stole nakrytym ręcznie dzierganym, kremowym obrusikiem siedziała już Elena i zajadała się przysmakiem. Jadła teraz za dwoje, choć w drugim miesiącu nie było jeszcze gołym okiem widać ciąży. Uśmiechnęłam się na jej widok.
Minęło siedem tygodni od ślubu. Dzień przed ceremonią siostra oznajmiła mi w wielkiej tajemnicy, iż spodziewa się dziecka, jednak prosiła, błagała wręcz, bym o niczym nie wspominała rodzicom, szczególnie mamie. Mamy bardzo tradycyjną matkę, a po jej poglądach można było się domyślać, że uznałaby zajście w ciążę przed ślubem za hańbę i niesławę.
Zasiadłam na krześle naprzeciwko Eleny i nałożyłam sobie na porcelanowy talerzyk kawałek aromatycznego ciasta. Kiedy słodkawa woń się wzmocniła i poczułam ja wyraźniej, doznałam dziwnego uczucia. Najtrafniejszym jego określeniem byłoby: ‘jakby ktoś kopnął mnie w brzuch’. Jęknęłam i zerwałam się na równe nogi, by pędem udać się do łazienki. Skurcze żołądka ustąpiły po kilkunastu sekundach, jednak niesmak w ustach pozostał. Wyszczotkowałam dokładnie zęby i zrezygnowałam z poczęstunku, by udać się do pokoju.
Chwilę później usłyszałam pukanie, więc niepocieszona wstałam i otwarłam. Elena z obawą malującą się na twarzy stała przede mną i wpatrywała się uważnie w mój brzuch. I ja przeniosłam na niego zdziwiony wzrok. Nareszcie zaczęłam kojarzyć fakty... Wymioty, nudności, zmiany nastrojów, raz nieobliczalny głód, to znów wstręt do pokarmów...
-          O mój Boże...


 ~by Klara

30 komentarzy:

  1. ale będzie część trzecia? I czwarta, i piąta i szósta, itp itd? Błaagaam :3 Bo jest to po mistrzowsku napisane. Jestem w ciąży z Lou?! Me gustaa! <3 To dziecko będzie urody przecudnej ;D *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze będą dwie części. następna 4.8.

      Usuń
    2. Oooo nie :( Ja nie wytrzymam jeszcze 2 dni!!! Miej sumienie *_*
      No, chyba że w międzyczasie będzie Zayn <3

      Usuń
    3. Tylko błagam, niech nikt nie umiera !

      Usuń
  2. cudne.czekam na część trzecią

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny ;D Czekam na następną część xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekan nn! Masakra.. czuję nie dosyt dodaj szybko następny! Błagam! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest niesamowicie napisane ! dziewczyno kolejna część szybko ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealny... czekam na więcej i więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uhuhu. Być w ciąży z Lou ;D mnimi. Żeby urodę odziedziczyło po tatusiu, będę w pełni szczęśliwa.
    Uwielbiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. W takim momencie ;P Niesamowity jest ;D Kiedy będzie kolejna część ?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ulala w ciąży no ładnie ładnie , ale cieszę sie z tego;)
    Zajebisty imagin czekam na następną cz. xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz szybciutko!!!
    Duuuuuuuuuuuużżżżżżżżżżżżżżzoooooooooooooooooo weeeeeeeeeeeeeennnnnnnnnnnnnnnyyyyyyyyyyyyy zyczę :)
    {http://im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  12. Dajesz część 3 a zaraz po tym 4 *O*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja cię błagam, wręcz na kolanach. Czuj się jak bym była tam przed tobą. Proszę, nigdy nie pragnęłam dalszej części jakiegoś imagina bardziej niż teraz *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu te twoje Imaginy są BOSKIE ! Czekam na 3 część, mam nadzieje, że 4 i dalej też bd.
    Pozdrawia : *
    Zapraszam http://liveiloveit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. boże kocham to <3
    dawaj następną część ;D
    http://more.than.this.pinger.pl/ - zapraszam , chciałabym , żebyście mi napisali czy wam się podobają moje opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, jejku. Nieźle. Louis tatą <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej.To dla mnie bardzo ważne. Mogłybyście się tu zarejstrować: http://shinybox.pl/?ref=93fddc3
    Byłabym bardzo wdzięczna ;*
    z góry dziękuje <33

    OdpowiedzUsuń
  18. OoOo ale akcje <3 Dawaj 3 część <3

    OdpowiedzUsuń
  19. oo robi się coraz ciekawiej.. :D
    Czekam na kolejne części. ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty imagin czekam na następną cz. xD
    Pisz szybko!!! Proooooszę dodaj ja jutro ;;)

    OdpowiedzUsuń
  21. JA CHCEM JUŻ CZ. 3
    A TAK WGL. TO SUUUUUUUUUUUPPPPEEEEEEEEEEEEEERRRRRRRRRRR

    OdpowiedzUsuń
  22. Jest zarąbisty ^^ Już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
    P{ozdrawiam i do następnego :)))

    PS. Kiedy mam oczekiwać odpowiedzi na e-maila?

    OdpowiedzUsuń
  23. Omg jestem w ciąży z Lou!! *.* zajebiście :3 genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  24. I to uczucie że [T.I] to JA, i jestem w ciąży z Lou.BEZCENNE. Haha. Boski imagin ;). Czekam na nastepną część.

    OdpowiedzUsuń
  25. Noo coo za akcja ;d ale to zajebiscie ze jestem w ciaży z Lou ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. świetna część, czekałam na nią:) dodaj szybko kolejną;*
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czekam na części dalsze!Jest zajebiście!Masz talent do pisania takich rzeczy...:)

    OdpowiedzUsuń