Sabina, wszystkiego najlepszego ;* Dużo szczęścia,
zdrowia no i przyjaciół ;D Akurat tak się niefortunnie złożyło, że akurat w
Twoje urodziny wypada mój imagin i to taki niefortunny, bo wiadomo, jak się
skończył mój poprzedni imagin o wszystkich xD Nie, uspokoję, że nikt nie umrze,
no ale jest on o przyjaźni, a więc o jednej z tych rzeczy, których Ci życzę
;) Niestety, nie udałoby mi się napisać imagina urodzinowego, ale mam
nadzieję, że życzenia też będą dobre ;d Jeszcze raz najlepszego ;*
Imagin ma ukazać ciemniejsze strony sławy. Ma na celu
pokazać, iż sława to nie tylko szczęście i chwała, ale też chwile załamania. I
oto jak według mnie poradzili sobie z tym chłopcy.
--------------------
- Jeszcze raz.
Przełknęli głośno ślinę ze zdenerwowania. Uspokajali się,
mimo że mieli ochotę zacząć krzyczeć. Mieli dość. Ale ponownie zaśpiewali. I
znów było źle.
- Niall – zaczęła kobieta stojąca za szklaną ścianą, mówiąc
do mikrofonu, tak aby i oni mogli ją usłyszeć. – Jeszcze raz – powtórzyła,
głośno wzdychając i wyłączając mikrofon, aby nie słyszeli ich rozmów. Który to
raz z kolei? Piąty? Dziesiąty? Dwudziesty? Gdy skończył, ponownie pokręciła
głową zza szklanej ściany. W końcu jeden z nich nie wytrzymał.
- Och, Niall, przyłóż się do tego i zrób to jak należy! Nie
uśmiecha mi się nagrywanie tu piosenek do rana! – wykrzyknął brunet.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwał Liam.
- Nie czepiaj się go. Ma prawo być w gorszej formie.
- Bo co? – zdenerwował się. – Bo ludzie na Twitterze piszą,
że go nienawidzą? To po co to czyta? Po co się tym przejmuje?
- Myślisz, że chciałem?! – wykrzyknął blondyn, będącym
tematem tej rozmowy. – Przeglądam Twittera, czytam komentarze. Skąd mam
wiedzieć, że w tej akurat wiadomości jest coś, co mnie obraża?! Wybacz, że nie
ma takiej opcji, jak: „Uwaga, ten komentarz może cię obrazić” napisane
czerwoną, wielką czcionką!
- Odczep się od niego, Louis. – poparł go Zayn. – Spieszy ci
się gdzieś?
- Tak. Jestem umówiony z Eleanor. Dochodzi dwudziesta
trzecia, powinienem być u niej godzinę temu. – burknął z wyrzutem w głosie.
- Więc dziewczyna jest dla ciebie ważniejsza niż
zespół? - kontynuował Malik. Lecz gdyby znał odpowiedź na to pytanie,
prawdopodobnie nigdy by go nie zadał.
- A żebyś wiedział.
Zapadła głucha, przejmująca cisza. Cisza tak głęboka, że
myśli wydawały się krzyczeć.
- Spadam stąd – pierwszy raz odkąd zaczęli się kłócić
odezwał się Harry. Otwarł drzwi, mijając zdziwiony zarząd. Chwycił swoją kurtkę
powieszoną na wieszaku, zatrzaskując za sobą głośno drzwi.
*
Udał się w stronę klubu z którego już dobiegała głośna muzyka.
Przekroczył próg budynku, rozglądając się wokoło i zdejmując kurtkę. Kilka
dziewczyn pisnęło z zachwytu na jego widok, szepcząc coś do siebie. „Harry
Styles, to on”, szeptały, wskazując na jego sylwetkę. Podszedł do baru i
zamówił drinka. Nie musiał długo czekać, by zaczęły do niego podchodzić młode
dziewczyny, ubrane w mini i przykrótkie topy. Dziś nie miał nic przeciwko.
Chciał odreagować spięcie w studio, zabawiając się. Zaczął rozmowę z długonogą
blondynką, która usiadła najbliżej niego. Po kilku wypitych drinkach wyszli na
parkiet, tańcząc. Dziewczyna tańczyła bardzo blisko niego, dotykając niby to
przypadkiem jego klatki piersiowej, ramion, dłoni. Gdy się zmęczyli, usiedli
przy barze zamawiając sześć drinków dla ich dwójki. Założyli się o to,
kto pierwszy wypije swoje trzy kieliszki. Cały tłum wiwatował, klaszcząc i
dopingując. Przy trzecim kieliszku, Harry poczuł, jak kręci mu się w głowie,
jednak zignorował to. Dopił go, tym samym wygrywając.
- To teraz nagroda – wyszeptała mu na ucho, dosuwając się
coraz bliżej. Przybliżyła swoje usta do jego, by po chwili wpić się łapczywie w
jego wargi. Po kilkunastu sekundach się odsunęła, a jemu wydawało się, że świat
się zatrzymał. Wszelkie głosy, muzyka przycichła. Świat zatrzymał się w
miejscu. Blondynka coś do niego mówiła, ale nie rozumiał jej. Nawet nie znał
jej imienia. Żałosne. Popatrzył na nią zdumiony. Widział tylko jej poruszające
się usta i dłoń o ostro zakończonych paznokciach, boleśnie wpijających się w
jego ramię. Rozejrzał się wokoło. Czas się zatrzymał.
*
Zatrzymał taksówkę jadącą z naprzeciwka. Wsiadł do środka na
tylne siedzenie, a taksówkarz odwrócił się do niego, patrząc z wyczekiwaniem.
- Proszę jechać przed siebie – rzucił. Taksówkarz ruszył w
jemu tylko znanym kierunku, z dziwną pewnością, jakby ludzie codziennie
prosili go o krążenie bez celu. Liam popatrzył przez okno na mijające go auta,
latarnie rzucające poświatę na skąpane mrokiem miasto. Na ludzi wychodzących z
klubów, śmiejących się, rozmawiających. Na biedaków siedzących pod brudnym i
podartym kocem przed sklepem, żebrzących o pieniądze. Westchnął, oparłszy głowę
o zagłówek. Mimowolnie po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Cierpiał w ciszy,
dusząc w sobie wszelkie emocje. Jego serce rozdzierało się na pół, krwawiło.
Sam nie wiedział czemu. Muzyka sączyła się z radia.
„Hej, mały pociągu! Zaczekaj na mnie!
Byłem trzymany w łańcuchach, ale teraz jestem wolny.”
Byłem trzymany w łańcuchach, ale teraz jestem wolny.”
- Może pan pogłośnić? – poprosił. Mężczyzna bez słowa
wykonał prośbę. Pewnie to nie był pierwszy przypadek, kiedy widział płaczących
ludzi, przeżywających tragedię, pomyślał Liam. Jego tragedią była ta kłótnia.
Przełamała jakąś wewnętrzną barierę, która w nich tkwiła. Powstało coś nowego.
Pozostało tylko jedno pytanie: co?
*
Wrócił do domu, trzaskając głośno drzwiami. Rzucił kurtkę na
wieszak. Jednak ubranie ledwo go musnęło, spadając na ziemię. Nie miał siły jej
podnosić. Kipiał z gniewu i czuł, że jeśli zaraz nie krzyknie, czegoś nie
rzuci, skończy się to o wiele gorzej. Pierwszą myślą był wyjazd. Przeskakiwał
stopnie ich wspólnego domu, zatrzymując się dopiero w swoim pokoju. Wyciągnął
największą walizkę z ogromnej, drewnianej szafy. Otworzył suwak i na oślep
zaczął do niej wszystko wrzucać. Byle jak poskładane bluzki, spodnie, koszule.
Odwrócił się, wychodząc z pokoju i taszcząc bagaż na dół. Był w przedpokoju,
już miał otwierać drzwi wejściowe, gdy zahaczył łokciem o ramkę ze zdjęciem
stojącą na komodzie, gdzie była ich cała uśmiechnięta piątka. Ramka spadła,
roztrzaskując się z hukiem o ziemię. Zaklął, gdy odłamek szkła rozciął mu
ramię. Puścił walizę, chcąc pozbierać odłamki. Zamiast tego, one jeszcze
bardziej pokaleczyły mu ręce. Wściekły blondyn cisnął je o podłogę, przez co
roztrysnęły się na kolejne fragmenty. Podniósł w połowie pękniętą ramkę i
spojrzał na ich zdjęcie. Zdjęcie sprzed roku, gdzie wszyscy obejmowali się za
szyje, uśmiechając się promiennie. Widać było, że są najlepszymi przyjaciółmi,
jeśli nawet nie braćmi. Ich miłość do siebie była widoczna na pierwszy rzut
oka. Cisnął ją, tak jak resztę na ziemię, wydając przy tym krzyk wściekłości.
Jednym ruchem ręki zsunął z komody wazon z kwiatami, resztę ramek, w których
były ich zdjęcia. Wszystko opadło na podłogę z głośnym hukiem. Wazon się
rozbił, woda wylała. Jego wzrok spoczął na walizie. Otworzył ją jednym gwałtownym
ruchem i począł z niej wszystko wyrzucać, rzucając na ziemię, nie przejmując
się bałaganem. Ubrania walały się po całym przedpokoju, lecz jego to jeszcze
bardziej nakręciło. Uspokajało go to. Wszedł do salonu, demolując wszystko co
napotkały jego oczy. Zrzucał wszystkie przedmioty, wyrzucał rzeczy z szuflad,
aż cały dom zamienił się w jedno wielkie pobojowisko. Widząc swe dzieło, oparł
się plecami o ścianę, zsuwając się do pozycji siedzącej. Jego płacz był
słyszalny w całym mieszkaniu.
*
Zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła mu dziewczyna z
brązowymi włosami, wpuszczając go do środka. Narzekała, pytając, gdzie był tak
długo, lecz on w milczeniu zsunął ze stóp swoje buty i wszedł do salonu. Poszła
za nim, nadal mówiąc. Po chwili spojrzał na nią zapłakanymi oczami. Zmrużyła
oczy, ale usiadła koło niego.
- Pokłóciliśmy się. Znowu – wyszeptał ledwie dosłyszalnie.
Schował twarz w dłoniach. Zdziwiona dziewczyna objęła go. Położył swoją głowę
na jej ramieniu, a ona gładziła w ciszy jego brązowe włosy. Po kilku minutach
wstała, udając się do kuchni. Wróciła z dwoma parującymi kubkami ciepłego
napoju.
- Kakao – uśmiechnął się, nadal szepcząc. Jego głos odmawiał
mu posłuszeństwa. Ciepła ciesz rozlała się po jego gardle, dając miłe uczucie
ukojenia. Jak maść na przetarcia. Siedzieli nadal w ciszy. Eleanor nie
naciskała, wiedząc że tego teraz potrzebuje. On popijał ciepły napój, wpatrując
się w panoramę za oknem osnutą mrokiem.
*
Wsiadł na swój motor, włożywszy uprzednio kask. Odpalił go i
ruszył po mieście. Nic go nie interesowało. Łzy utrudniały mu widoczność, ledwo
mijał samochody jadące z naprzeciwka. Jechał powyżej stu kilometrów na godzinę,
ale nie to mu zaprzątało głowę. Nie bał się śmierci, był na nią gotowy. Kilka
aut trąbiło na niego, gdy omal na nie nie wjechał. Nie zaprzątał sobie głowy
zatrzymywaniem się na czerwonym świetle, co wywołało jeszcze większe oburzenie
wśród kierowców, którzy wystawiali głowy zza okna, klnąc na niego. Gdyby
złapała go policja? Miał pieniądze, by zapłacić grzywnę. Gdyby spowodował
wypadek? Więzienie go nie przerażało. Kiedy emocje opadną, pewnie będzie tego
żałować, wmawiając sobie swoją głupotę, ale nie teraz. O dziwo, bez większych
problemów udało mu się dojechać i zatrzymać na poboczu lasu. Wziął kilka
głębokich wdechów, chcąc się uspokoić, gdy usłyszał jakieś szmery dochodzące
zza drzew. Zdjął kask, zostawił motor i wszedł w głąb. Coś go nawoływało,
pchało ku głębi lasu. Dotarł na jakąś polanę skąpaną blaskiem księżyca,
nawołując, sam nie wiedząc kogo. Cisza. Odpowiedziała mu cisza. Zdenerwowany
wrócił się, wsiadł ponownie na motor, tym razem zatrzymując się dopiero u swego
celu. Urwisko z którego widać było całe miasto. Położył się na twardej ziemi,
wlepiając wzrok w nieboskłon. Zamknął oczy, z których po kilku chwilach zaczęły
lecieć gorące, gorzkie łzy, kapiąc na grunt.
*
Liam wrócił do domu, zastając ogromny bałagan. Usłyszał
ciche szlochanie. Udał się po porozrzucanych rzeczach, które doprowadziły go do
salonu. Na podłodze siedział Niall z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie podniósł
wzroku. Brunet po chwili westchnął i zaczął zbierać ubrania, lecz wtedy blondyn
gwałtownie wstał, wyrywając mu je z ręki.
- Przestań ! Przestań ciągle wszystko naprawiać !
Patrzyli sobie w oczy. Z niebieskich tęczówek bił gniew, niemalże
furia, błyszczały od łez, natomiast z tych brązowych - spokój. Mierzyli się
spojrzeniami, ale po chwili Niall spuścił wzrok. Liam objął go i weszli do
salonu. Usiedli na kanapie. Po kilkunastu minutach do domu wtoczył się
kompletnie pijany Harry. Wszedł do salonu, rzucając się od razu na blondyna.
- Przepraszam – wybełkotał, wtulając twarz w jego koszulę.
Niall objął go, mimo iż smród alkoholu był prawie nie do wytrzymania. Po chwili
brunet zasnął, nadal wtulony w jego ubranie. Po kilkunastu minutach usłyszeli
kolejne kroki i w drzwiach salonu pojawił się Zayn. Miał zaczerwienione,
zapuchnięte oczy, co było wyraźną oznaką na to, że płakał. Popatrzył zdziwiony
po całym bałaganie, ale nie powiedział ani słowa. Liam bez słowa odsunął się,
robiąc miejsce na kanapie mulatowi. Przytulili się z Niall’em, który nadal nie
wypuszczał z objęć pijanego chłopaka. Siedzieli w ciszy, czekając na przyjście
Louis’a.
Louis pojawił się godzinę później. Bez słowa wszedł do
salonu. Niall rozluźnił uścisk z Harry’m i tak, aby go nie zbudzić, wstał z
kanapy stając twarzą w twarz z Louis’em. Pierwszy odezwał się brunet.
- Przepraszam. Wiesz, że tego nie chciałem. Wszyscy o tym
wiecie – popatrzył po reszcie. – Wcale tak nie uważam, że dziewczyna jest
ważniejsza niż zespół. Gdybyście jej nie polubili to.. – przełknął głośno
ślinę, ale dzielnie dokończył – to bym ją rzucił.
- Nie ma takiej potrzeby – uściskał go Irlandczyk. Wszyscy
poczuli ulgę.
- No, dobra. To trzeba go zanieść – oznajmił Louis,
uśmiechając się lekko przez łzy wzruszenia. Podszedł do bruneta i z pomocą
Liama i Zayn’a, zanieśli do sypialni. – To ja już z nim zostanę, żeby nie
strzeliło mu nic głupiego w środku nocy. Dobranoc.
Zamknął za sobą drzwi, a oboje wrócili do salonu, gdzie
zastali śpiącego już blondyna rozłożonego na kanapie. Liam przykrył go kocem,
który znalazł na fotelu. Sami z Zayn’em usiedli na drugiej sofie. Po chwili
Zayn wyłożył się na kolanach swojego przyjaciela, zapadając w głęboki sen. Liam
po chwili zamyślenia uczynił to samo.
~by Julia
Geniialny imagine :P A teraz coś z Harrym, poprosze <3
OdpowiedzUsuńGenialny!!!!! Oby więcej takich i wesołych :-D
OdpowiedzUsuńGenialny!! :3
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin ! Popłakałam się ;D
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego , Sabina ;*
Dołączam się do życzeń :*
OdpowiedzUsuńGenialny imagin, płaczę przez ciebie :)
G E N I A L N Y !!!!!! ♥.♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie -----> im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com
@DoYouNearMe
Jest genialny, cudowny, wciągający, piękny no, no i taki, no brakuje mi słów. CUDO !
OdpowiedzUsuńBoski !!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przy nim czytając !!
Świetny ! O mój Boże ja ryczę ;( A ja NIGDY nie płaczę .. A wtedy jak zaczęłaś opisywać Zayna na motorze ,już się bałam ,że coś się stanie i jeszcze to urwisko .. Proszę cię ,napisz następny jak najszybciej ! I dołączam się do życzeń dla Sabiny :)
OdpowiedzUsuń:o
OdpowiedzUsuńFajny ♥
Me gusta - Twoje imaginy.
No me gusta - kłótnie chłopców :(
Gratuluję talentu ;*
Na początku sie popłakałam bo sie pokłócili, ale mkoniec extra. Zaje imaginy. Czy byłam bym egoistką, prosząc o jeszcze jeden imagin z dedykacją?;* -Ola-
OdpowiedzUsuńPodoba mi się <3 ważne że dobrze się skończyło i osz ten Harry ;D zabraniam Ci pić jak chcesz się ze mną związać Loczku ! ;PP
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie , nowa notka : more.than.this.pinger.pl
dziękuje za dedykacje i życzenia :D
OdpowiedzUsuńimagin jest bossski choć nie na temat
Sabina :*
Boski ! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://immaginy1d.blogspot.com/
@143_kinia
jeszcze raz boski !! <3<3
Świetny imagin;) życzę chłopcom żeby w trakcie ich kariery było takich kłótni jak najmniej lub by nie występowały wcale ;**
OdpowiedzUsuńKinga :)
Genialny Imagin:))) Czekam z niecierpliwością na Imagin z Zaynem ;]
OdpowiedzUsuńIdealnie:)
OdpowiedzUsuńfajnyyyy!<3 <3 <3 kocham!
OdpowiedzUsuńwow ! to jest takie prawdziwe .. takie życiowe..
OdpowiedzUsuńGratuluje niesamowitego imagina a ta piosenka tylko dodaje atmosfery :)
O rany! Suuper! Poczułam jakbym była wszystkiemu świadkiem. Nie będę kłamać, łzy same poleciały.
OdpowiedzUsuńsuper dobrałaś piosenkę :D
OdpowiedzUsuńWOW!! ten imagin to po prostu miazga! w dobrym sensie oczywiście.
OdpowiedzUsuńpo prostu nie wiem co powiedzieć...
genialne
Świetny , popłakałam się .. znowu !! :D:D Jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńKarolina
Piękne... Kocham <3
OdpowiedzUsuńBoooski.! Najlepszy jaki w życiu przeczytałam, a dużo tego bylo. więcej takich imaginow <3 - Angela
OdpowiedzUsuńJezu... Moja reakcja na początku płacz, tak płakał, że chyba było mnie słychać w całym domu, pod koniec też płakałam, ale były to łzy szczęścia, naprawdę cudo !
OdpowiedzUsuń