czwartek, 2 sierpnia 2012

# 114 . wszyscy .

Sabina, wszystkiego najlepszego ;* Dużo szczęścia, zdrowia no i przyjaciół ;D Akurat tak się niefortunnie złożyło, że akurat w Twoje urodziny wypada mój imagin i to taki niefortunny, bo wiadomo, jak się skończył mój poprzedni imagin o wszystkich xD Nie, uspokoję, że nikt nie umrze, no ale jest on o przyjaźni, a więc o jednej z tych rzeczy, których Ci życzę ;)  Niestety, nie udałoby mi się napisać imagina urodzinowego, ale mam nadzieję, że życzenia też będą dobre ;d Jeszcze raz najlepszego ;*

Imagin ma ukazać ciemniejsze strony sławy. Ma na celu pokazać, iż sława to nie tylko szczęście i chwała, ale też chwile załamania. I oto jak według mnie poradzili sobie z tym chłopcy.
--------------------
- Jeszcze raz.
Przełknęli głośno ślinę ze zdenerwowania. Uspokajali się, mimo że mieli ochotę zacząć krzyczeć. Mieli dość. Ale ponownie zaśpiewali. I znów było źle.
- Niall – zaczęła kobieta stojąca za szklaną ścianą, mówiąc do mikrofonu, tak aby i oni mogli ją usłyszeć. – Jeszcze raz – powtórzyła, głośno wzdychając i wyłączając mikrofon, aby nie słyszeli ich rozmów. Który to raz z kolei? Piąty? Dziesiąty? Dwudziesty? Gdy skończył, ponownie pokręciła głową zza szklanej ściany. W końcu jeden z nich nie wytrzymał.
- Och, Niall, przyłóż się do tego i zrób to jak należy! Nie uśmiecha mi się nagrywanie tu piosenek do rana! – wykrzyknął brunet.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwał Liam.
- Nie czepiaj się go. Ma prawo być w gorszej formie.
- Bo co? – zdenerwował się. – Bo ludzie na Twitterze piszą, że go nienawidzą? To po co to czyta? Po co się tym przejmuje?
- Myślisz, że chciałem?! – wykrzyknął blondyn, będącym tematem tej rozmowy. – Przeglądam Twittera, czytam komentarze. Skąd mam wiedzieć, że w tej akurat wiadomości jest coś, co mnie obraża?! Wybacz, że nie ma takiej opcji, jak: „Uwaga, ten komentarz może cię obrazić” napisane czerwoną, wielką czcionką!
- Odczep się od niego, Louis. – poparł go Zayn. – Spieszy ci się gdzieś?
- Tak. Jestem umówiony z Eleanor. Dochodzi dwudziesta trzecia, powinienem być u niej godzinę temu. – burknął z wyrzutem w głosie.
- Więc dziewczyna jest dla ciebie ważniejsza niż zespół?  - kontynuował Malik. Lecz gdyby znał odpowiedź na to pytanie, prawdopodobnie nigdy by go nie zadał.
- A żebyś wiedział.
Zapadła głucha, przejmująca cisza. Cisza tak głęboka, że myśli wydawały się krzyczeć.
- Spadam stąd – pierwszy raz odkąd zaczęli się kłócić odezwał się Harry. Otwarł drzwi, mijając zdziwiony zarząd. Chwycił swoją kurtkę powieszoną na wieszaku, zatrzaskując za sobą głośno drzwi.
*
Udał się w stronę klubu z którego już dobiegała głośna muzyka. Przekroczył próg budynku, rozglądając się wokoło i zdejmując kurtkę. Kilka dziewczyn pisnęło z zachwytu na jego widok, szepcząc coś do siebie. „Harry Styles, to on”, szeptały, wskazując na jego sylwetkę. Podszedł do baru i zamówił drinka. Nie musiał długo czekać, by zaczęły do niego podchodzić młode dziewczyny, ubrane w mini i przykrótkie topy. Dziś nie miał nic przeciwko. Chciał odreagować spięcie w studio, zabawiając się. Zaczął rozmowę z długonogą blondynką, która usiadła najbliżej niego. Po kilku wypitych drinkach wyszli na parkiet, tańcząc. Dziewczyna tańczyła bardzo blisko niego, dotykając niby to przypadkiem jego klatki piersiowej, ramion, dłoni. Gdy się zmęczyli, usiedli przy barze zamawiając sześć  drinków dla ich dwójki. Założyli się o to, kto pierwszy wypije swoje trzy kieliszki. Cały tłum wiwatował, klaszcząc i dopingując. Przy trzecim kieliszku, Harry poczuł, jak kręci mu się w głowie, jednak zignorował to. Dopił go, tym samym wygrywając.
- To teraz nagroda – wyszeptała mu na ucho, dosuwając się coraz bliżej. Przybliżyła swoje usta do jego, by po chwili wpić się łapczywie w jego wargi. Po kilkunastu sekundach się odsunęła, a jemu wydawało się, że świat się zatrzymał. Wszelkie głosy, muzyka przycichła. Świat zatrzymał się w miejscu. Blondynka coś do niego mówiła, ale nie rozumiał jej. Nawet nie znał jej imienia. Żałosne. Popatrzył na nią zdumiony. Widział tylko jej poruszające się usta i dłoń o ostro zakończonych paznokciach, boleśnie wpijających się w jego ramię. Rozejrzał się wokoło. Czas się zatrzymał.
*
Zatrzymał taksówkę jadącą z naprzeciwka. Wsiadł do środka na tylne siedzenie, a taksówkarz odwrócił się do niego, patrząc z wyczekiwaniem.
- Proszę jechać przed siebie – rzucił. Taksówkarz ruszył w jemu tylko znanym kierunku, z dziwną pewnością,  jakby ludzie codziennie prosili go o krążenie bez celu. Liam popatrzył przez okno na mijające go auta, latarnie rzucające poświatę na skąpane mrokiem miasto. Na ludzi wychodzących z klubów, śmiejących się, rozmawiających. Na biedaków siedzących pod brudnym i podartym kocem przed sklepem, żebrzących o pieniądze. Westchnął, oparłszy głowę o zagłówek. Mimowolnie po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Cierpiał w ciszy, dusząc w sobie wszelkie emocje. Jego serce rozdzierało się na pół, krwawiło. Sam nie wiedział czemu. Muzyka sączyła się z radia.
„Hej, mały pociągu! Zaczekaj na mnie!
Byłem trzymany w łańcuchach, ale teraz jestem wolny.”
- Może pan pogłośnić? – poprosił. Mężczyzna bez słowa wykonał prośbę. Pewnie to nie był pierwszy przypadek, kiedy widział płaczących ludzi, przeżywających tragedię, pomyślał Liam. Jego tragedią była ta kłótnia. Przełamała jakąś wewnętrzną barierę, która w nich tkwiła. Powstało coś nowego. Pozostało tylko jedno pytanie: co?
*
Wrócił do domu, trzaskając głośno drzwiami. Rzucił kurtkę na wieszak. Jednak ubranie ledwo go musnęło, spadając na ziemię. Nie miał siły jej podnosić. Kipiał z gniewu i czuł, że jeśli zaraz nie krzyknie, czegoś nie rzuci, skończy się to o wiele gorzej. Pierwszą myślą był wyjazd. Przeskakiwał stopnie ich wspólnego domu, zatrzymując się dopiero w swoim pokoju. Wyciągnął największą walizkę z ogromnej, drewnianej szafy. Otworzył suwak i na oślep zaczął do niej wszystko wrzucać. Byle jak poskładane bluzki, spodnie, koszule. Odwrócił się, wychodząc z pokoju i taszcząc bagaż na dół. Był w przedpokoju, już miał otwierać drzwi wejściowe, gdy zahaczył łokciem o ramkę ze zdjęciem stojącą na komodzie, gdzie była ich cała uśmiechnięta piątka. Ramka spadła, roztrzaskując się z hukiem o ziemię. Zaklął, gdy odłamek szkła rozciął mu ramię. Puścił walizę, chcąc pozbierać odłamki. Zamiast tego, one jeszcze bardziej pokaleczyły mu ręce. Wściekły blondyn cisnął je o podłogę, przez co roztrysnęły się na kolejne fragmenty. Podniósł w połowie pękniętą ramkę i spojrzał na ich zdjęcie. Zdjęcie sprzed roku, gdzie wszyscy obejmowali się za szyje, uśmiechając się promiennie. Widać było, że są najlepszymi przyjaciółmi, jeśli nawet nie braćmi. Ich miłość do siebie była widoczna na pierwszy rzut oka. Cisnął ją, tak jak resztę na ziemię, wydając przy tym krzyk wściekłości. Jednym ruchem ręki zsunął z komody wazon z kwiatami, resztę ramek, w których były ich zdjęcia. Wszystko opadło na podłogę z głośnym hukiem. Wazon się rozbił, woda wylała. Jego wzrok spoczął na walizie. Otworzył ją jednym gwałtownym ruchem i począł z niej wszystko wyrzucać, rzucając na ziemię, nie przejmując się bałaganem. Ubrania walały się po całym przedpokoju, lecz jego to jeszcze bardziej nakręciło. Uspokajało go to. Wszedł do salonu, demolując wszystko co napotkały jego oczy. Zrzucał wszystkie przedmioty, wyrzucał rzeczy z szuflad, aż cały dom zamienił się w jedno wielkie pobojowisko. Widząc swe dzieło, oparł się plecami o ścianę, zsuwając się do pozycji siedzącej. Jego płacz był słyszalny w całym mieszkaniu.
*
Zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła mu dziewczyna z brązowymi włosami, wpuszczając go do środka. Narzekała, pytając, gdzie był tak długo, lecz on w milczeniu zsunął ze stóp swoje buty i wszedł do salonu. Poszła za nim, nadal mówiąc. Po chwili spojrzał na nią zapłakanymi oczami. Zmrużyła oczy, ale usiadła koło niego.
- Pokłóciliśmy się. Znowu – wyszeptał ledwie dosłyszalnie. Schował twarz w dłoniach. Zdziwiona dziewczyna objęła go. Położył swoją głowę na jej ramieniu, a ona gładziła w ciszy jego brązowe włosy. Po kilku minutach wstała, udając się do kuchni. Wróciła z dwoma parującymi kubkami ciepłego napoju.
- Kakao – uśmiechnął się, nadal szepcząc. Jego głos odmawiał mu posłuszeństwa. Ciepła ciesz rozlała się po jego gardle, dając miłe uczucie ukojenia. Jak maść na przetarcia. Siedzieli nadal w ciszy. Eleanor nie naciskała, wiedząc że tego teraz potrzebuje. On popijał ciepły napój, wpatrując się w panoramę za oknem osnutą mrokiem.
*
Wsiadł na swój motor, włożywszy uprzednio kask. Odpalił go i ruszył po mieście. Nic go nie interesowało. Łzy utrudniały mu widoczność, ledwo mijał samochody jadące z naprzeciwka. Jechał powyżej stu kilometrów na godzinę, ale nie to mu zaprzątało głowę. Nie bał się śmierci, był na nią gotowy. Kilka aut trąbiło na niego, gdy omal na nie nie wjechał. Nie zaprzątał sobie głowy zatrzymywaniem się na czerwonym świetle, co wywołało jeszcze większe oburzenie wśród kierowców, którzy wystawiali głowy zza okna, klnąc na niego. Gdyby złapała go policja? Miał pieniądze, by zapłacić grzywnę. Gdyby spowodował wypadek? Więzienie go nie przerażało. Kiedy emocje opadną, pewnie będzie tego żałować, wmawiając sobie swoją głupotę, ale nie teraz. O dziwo, bez większych problemów udało mu się dojechać i zatrzymać na poboczu lasu. Wziął kilka głębokich wdechów, chcąc się uspokoić, gdy usłyszał jakieś szmery dochodzące zza drzew. Zdjął kask, zostawił motor i wszedł w głąb. Coś go nawoływało, pchało ku głębi lasu. Dotarł na jakąś polanę skąpaną blaskiem księżyca, nawołując, sam nie wiedząc kogo. Cisza. Odpowiedziała mu cisza. Zdenerwowany wrócił się, wsiadł ponownie na motor, tym razem zatrzymując się dopiero u swego celu. Urwisko z którego widać było całe miasto. Położył się na twardej ziemi, wlepiając wzrok w nieboskłon. Zamknął oczy, z których po kilku chwilach zaczęły lecieć gorące, gorzkie łzy, kapiąc na grunt.
*
Liam wrócił do domu, zastając ogromny bałagan. Usłyszał ciche szlochanie. Udał się po porozrzucanych rzeczach, które doprowadziły go do salonu. Na podłodze siedział Niall z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie podniósł wzroku. Brunet po chwili westchnął i zaczął zbierać ubrania, lecz wtedy blondyn gwałtownie wstał, wyrywając mu je z ręki.
- Przestań ! Przestań ciągle wszystko naprawiać !
Patrzyli sobie w oczy. Z niebieskich tęczówek bił gniew, niemalże furia, błyszczały od łez, natomiast z tych brązowych - spokój. Mierzyli się spojrzeniami, ale po chwili Niall spuścił wzrok. Liam objął go i weszli do salonu. Usiedli na kanapie. Po kilkunastu minutach do domu wtoczył się kompletnie pijany Harry. Wszedł do salonu, rzucając się od razu na blondyna.
- Przepraszam – wybełkotał, wtulając twarz w jego koszulę. Niall objął go, mimo iż smród alkoholu był prawie nie do wytrzymania. Po chwili brunet zasnął, nadal wtulony w jego ubranie. Po kilkunastu minutach usłyszeli kolejne kroki i w drzwiach salonu pojawił się Zayn. Miał zaczerwienione, zapuchnięte oczy, co było wyraźną oznaką na to, że płakał. Popatrzył zdziwiony po całym bałaganie, ale nie powiedział ani słowa. Liam bez słowa odsunął się, robiąc miejsce na kanapie mulatowi. Przytulili się z Niall’em, który nadal nie wypuszczał z objęć pijanego chłopaka. Siedzieli w ciszy, czekając na przyjście Louis’a.
Louis pojawił się godzinę później. Bez słowa wszedł do salonu. Niall rozluźnił uścisk z Harry’m i tak, aby go nie zbudzić, wstał z kanapy stając twarzą w twarz z Louis’em. Pierwszy odezwał się brunet.
- Przepraszam. Wiesz, że tego nie chciałem. Wszyscy o tym wiecie – popatrzył po reszcie. – Wcale tak nie uważam, że dziewczyna jest ważniejsza niż zespół. Gdybyście jej nie polubili to.. – przełknął głośno ślinę, ale dzielnie dokończył – to bym ją rzucił.
- Nie ma takiej potrzeby – uściskał go Irlandczyk. Wszyscy poczuli ulgę.
- No, dobra. To trzeba go zanieść – oznajmił Louis, uśmiechając się lekko przez łzy wzruszenia. Podszedł do bruneta i z pomocą Liama i Zayn’a, zanieśli do sypialni. – To ja już z nim zostanę, żeby nie strzeliło mu nic głupiego w środku nocy. Dobranoc.
Zamknął za sobą drzwi, a oboje wrócili do salonu, gdzie zastali śpiącego już blondyna rozłożonego na kanapie. Liam przykrył go kocem, który znalazł na fotelu. Sami z Zayn’em usiedli na drugiej sofie. Po chwili Zayn wyłożył się na kolanach swojego przyjaciela, zapadając w głęboki sen. Liam po chwili zamyślenia uczynił to samo.


 ~by Julia

26 komentarzy:

  1. Geniialny imagine :P A teraz coś z Harrym, poprosze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny!!!!! Oby więcej takich i wesołych :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny imagin ! Popłakałam się ;D

    Wszystkiego najlepszego , Sabina ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dołączam się do życzeń :*
    Genialny imagin, płaczę przez ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. G E N I A L N Y !!!!!! ♥.♥
    Zapraszam do mnie -----> im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com
    @DoYouNearMe

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest genialny, cudowny, wciągający, piękny no, no i taki, no brakuje mi słów. CUDO !

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski !!
    Popłakałam się przy nim czytając !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ! O mój Boże ja ryczę ;( A ja NIGDY nie płaczę .. A wtedy jak zaczęłaś opisywać Zayna na motorze ,już się bałam ,że coś się stanie i jeszcze to urwisko .. Proszę cię ,napisz następny jak najszybciej ! I dołączam się do życzeń dla Sabiny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. :o
    Fajny ♥
    Me gusta - Twoje imaginy.
    No me gusta - kłótnie chłopców :(
    Gratuluję talentu ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku sie popłakałam bo sie pokłócili, ale mkoniec extra. Zaje imaginy. Czy byłam bym egoistką, prosząc o jeszcze jeden imagin z dedykacją?;* -Ola-

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się <3 ważne że dobrze się skończyło i osz ten Harry ;D zabraniam Ci pić jak chcesz się ze mną związać Loczku ! ;PP

    + zapraszam do mnie , nowa notka : more.than.this.pinger.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. dziękuje za dedykacje i życzenia :D
    imagin jest bossski choć nie na temat
    Sabina :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski ! <3
    zapraszam do mnie : http://immaginy1d.blogspot.com/

    @143_kinia

    jeszcze raz boski !! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny imagin;) życzę chłopcom żeby w trakcie ich kariery było takich kłótni jak najmniej lub by nie występowały wcale ;**
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny Imagin:))) Czekam z niecierpliwością na Imagin z Zaynem ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. fajnyyyy!<3 <3 <3 kocham!

    OdpowiedzUsuń
  17. wow ! to jest takie prawdziwe .. takie życiowe..
    Gratuluje niesamowitego imagina a ta piosenka tylko dodaje atmosfery :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O rany! Suuper! Poczułam jakbym była wszystkiemu świadkiem. Nie będę kłamać, łzy same poleciały.

    OdpowiedzUsuń
  19. super dobrałaś piosenkę :D

    OdpowiedzUsuń
  20. WOW!! ten imagin to po prostu miazga! w dobrym sensie oczywiście.
    po prostu nie wiem co powiedzieć...
    genialne

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny , popłakałam się .. znowu !! :D:D Jesteś niesamowita :)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  22. Boooski.! Najlepszy jaki w życiu przeczytałam, a dużo tego bylo. więcej takich imaginow <3 - Angela

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu... Moja reakcja na początku płacz, tak płakał, że chyba było mnie słychać w całym domu, pod koniec też płakałam, ale były to łzy szczęścia, naprawdę cudo !

    OdpowiedzUsuń