Ścisnęłam
mocniej jego dłoń pod ławką, a w odpowiedzi on splótł swoje palce z moimi.
Pochyliłam się w jego stronę i wyszeptałam mu do ucha:
- Dzisiaj nie
mogę, ale jutro…
- … widzę
jednak, że panna [T.N.] ma inny pogląd na tę sprawę, więc słuchamy – zagłuszył
moje słowa wyniosły głos naszej nauczycielki, która ze srogim wyrazem twarzy
stała przy tablicy i kawałkiem kredy celowała w moją osobę. Westchnęłam i
przewróciłam oczami, po czym odsunęłam krzesło i wyplątałam swoją rękę z dłoni
Harry’ego. Mruknęłam pod nosem: „Cholera”, a kiedy chłopak zachichotał,
nauczycielka zganiła go krótkim spojrzeniem.
Przemierzyłam
salę długimi krokami, by po wspięciu się na podwyższenie móc wypisać drobnym
maczkiem równanie, a po niezadowolonej minie profesorki stwierdziłam, iż
czekała, aż popełnię błąd, jednak takowy nie nastąpił i rad nie rad pozwoliła
mi wrócić na miejsce, gdzie pod stolikiem ponownie spotkały się dłonie moja i
Harry’ego.
Staliśmy się
parą niemalże od kłótni pod salą gimnastyczną. Harry nachodził mnie po
lekcjach, a i w szkole chodził za mną niczym cień. Z początku mnie to
denerwowało, uznawałam to za nachalność i prześladowanie, ale z czasem uznałam,
że to słodkie. Nawet w oczach moich koleżanek Styles budził respekt, gdyż nie
poddawał się pomimo moich zniechęcających słów. Nie raz zostawiał przed moją
szafką róże, pluszaki, nierzadko czekoladki a przy tym dołączał zabawne
liściki. Jego poczucie humoru sprawiało, że mimo iż nadal się na niego boczyłam,
gdyż zrobił ze mnie klasową ofiarę, uśmiechałam się do siebie, a krzywdy i
irytujące zachowania ulatniały się z mojej głowy. Pozostało uczucie radości,
rozbawienia i… tęsknoty?
Tak więc teraz,
siedząc w wspólnej ławce w ostatnim rzędzie nie szczędziliśmy sobie czułości, a
te poprzestały tylko na splecionych dłoniach, gdyż uważne spojrzenia
nauczycielki i reszty uczniów nie pozwalały nam na nic innego.
Rozbrzmiał
dzwonek, więc zgarnęłam swoje książki do torby i razem z Harrym ruszyliśmy ku
swoim szafkom. Następnie musieliśmy się rozstać, gdyż ja podążyłam na Historię,
on natomiast na dwugodzinną lekcję wychowania fizycznego. Z westchnieniem
usiadłam w klasie i wsłuchałam się w monotonny wykład profesor Lovegood, lecz
po kilkunastu minutach ciągłego słuchania o armii zbrojnej i wojnie
północnoatlantyckiej wstąpiłam do świata marzeń, mistyfikacji w wyobrażeń…
Dzwonek
upragnionego dzwonka wyrwał mnie z zamyślenia dwadzieścia minut później i
ponownie ruszyłam ku szafkom, lecz tym razem w samotności by schować w niej
książki. Kiedy otwarłam metalową skrzynkę na podłogę spadła mała zapisana
drobnym maczkiem kartka. Odczytałam dobrze mi znane, charakterystyczne pismo:
Mam dla Ciebie niespodziankę! : ) Dziś o 8 p.m. wejdź na tą stronę.
~
H.
Poniżej chłopak
napisał adres strony z filmami. Wzruszyłam ramionami, schowałam karteczkę do
kieszeni dżinsów, zatrzasnęłam szafeczkę i wolnym spacerkiem udałam się do
domu. Pogoda była typowo londyńska: ciemne, gęste i nisko wiszące chmury
zapowiadały deszcz i skutecznie zasłaniały promienie słoneczne, w kałużach na
drodze i chodnikach odbijały się stojące blisko siebie domy, a leciutki
wiaterek owiewał moją twarz wzburzając włosy, które co chwila musiałam
ujarzmiać.
Niespieszno mi
jednak było wracać do mieszkania. Napawałam się towarzystwem mijających mnie
nieznajomych twarzy, uśmiechami, częstymi powitaniami… W domu musiałam spędzać
czas w samotności dlatego, gdyż rodzice pracowali od wczesnych godzin
porannych, a w progi mieszkania zawitali dopiero około północy, gdy ja,
codziennie zmęczona wyczekiwaniem ich i zamienieniem z nimi choćby zdania,
byłam już pogrążona we śnie.
Przygotowałam
sobie posiłek, zjadłam go w towarzystwie spikera, który ogłaszał codzienne
wiadomości, a kiedy wybiła siódma udałam się do łazienki, by tam wziąć
relaksującą kąpiel, która pomogła ukoić moje zszargane nerwy po ciężkim dniu na
uczelni.
Z włosami
zawiniętymi w ręcznik, w puszystym szlafroku i kolorowymi kapciami na nogach
wyszłam z toalety pół godziny później niosąc w lewej ręce ubrania, a w prawej
grzebień. Odłożyłam rzeczy na miejsce i wzięłam się do rozczesywania długich do
połowy pleców włosów, kiedy mój wzrok padł na staromodny zegar wiszący tuż nad
moim łóżkiem, który wskazywał za kwadrans ósmą. Jak oparzona rzuciłam się do
komputera, włączyłam go, jednocześnie przeszukując kieszenie dżinsów i próbując
rozczesać uciążliwy kołtun z tyłu głowy drugą ręką.
Dziesięć minut
później logowałam się na podanej przez Stylesa stronie wpisując adres do
wyszukiwarki. Na ekranie pojawił się filmik, który ukazywał… sparodiowaną mnie.
Niska, chuda dziewczyna o ziemistej cerze
i ciemnych włosach spacerowała wyniośle po chodniku, co rusz rzucając
pogardliwe spojrzenia na przechodzących wokół niej ludzi. W pewnym momencie
zahaczyła czubkiem buta o wystającą płytę chodnika i runęłam jak długa na
drogę, a książki, które ściskała w dłoniach gruchnęły z głuchym hukiem u jej
stóp.
W chwili, kiedy niezdarna nastolatka
podnosiła się z ziemi dookoła niej wybuchły kpiące śmiechy. Dziesiątki twarzy
wpatrywało się w nią, sarkastycznie śmiejąc się i wytykając ją palcami.
Dziewczyna podniosła się i, nie zaprzątając sobie głowy lekturami, pobiegła w
przeciwnym kierunku.
Scena rozwiała się. Teraz niziutka
kobiecinka siedziała przy stoliku sama, na samym przodzie klasy, zgarbiona,
gdyż słyszała podłe szepty i oczernienia kierowane pod jej adresem z ust
kolegów. Nauczycielka zdawała się nie zauważać szumu i rozgardiaszu i
niezrażona kontynuowała lekcję. Zawołała do tablicy wątłą postać skuloną w
pierwszym rzędzie siedzisk. Dziewczyna podniosła się i podeszła do tablicy,
gdzie miała wypisać równanie, lecz nie mogąc się skupić przez kpiące śmiechy za
jej plecami, co rusz popełniała błędy ku ogólnej uciesze reszty klasy. Kiedy
zabrzmiał wybawiający ją z opresji dzwonek, brunetka wybiegła ze szlochem z
klasy i udała się do łazienki, by po zatrzaśnięciu się w ostatniej kabinie, móc
wypłakać oczy. Jednak, kiedy była już wstanie wyjść z toalety dostrzegła na drewnianych
drzwiach wyryty napis: „[T.I], nie chcemy cię tu! Wynoś się tam, skąd
przyszłaś, wieśniaro!”
I wszystko zaczynało się od początku….
Kliknęłam
czerwony krzyżyk u góry ekranu po raz pierwszy w życiu zadowolona z
nieobecności rodziców. Samotność. Tylko ona, wierna towarzyszka, była teraz w
stanie dać mi czas, by uprzytomnić sobie myśl, że Harry wcale mnie nie chciał,
pogrywał sobie ze mną. Był taki, za jakiego miałam go od początku.
~*~
Harry z pełnym
czułości uśmiechem wyczekiwał mnie przed drzwiami klasy. Wyciągnął rękę by ująć
moją dłoń, jednak nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem weszłam do sali
biologiczno-chemicznej i usiadłam na swoim starym miejscu na przodzie klasy.
Reszta uczniów już zajmowała swoje krzesła nie kryjąc zdziwienia moim zachowaniem,
jednak ja nie zwracałam na nich uwagi i wypakowałam książki na ławkę czekając
na rychłe nadejście nauczycielki.
Chwilę później
krzesło obok mnie odsunęło się i nim zdążył na nim usiąść niechciany osobnik,
zasunęłam je z powrotem z wściekłą miną dając chłopakowi do zrozumienia, że nie
jest tu mile widziany. Chciał coś powiedzieć, jednak przerwała mu wchodząca
pani profesor i nierad udał się na koniec klasy, by zająć swoje zaszczytne
miejsce otoczony wianuszkiem kumpli niczym popularny futbolista z filmów
fabularnych.
Przez cały dzień
unikałam jak ognia osoby Stylesa. Nie byłam w stanie wygarnąć mu tego, co paliło moje wnętrzności na
spokojnie, więc wolałam nie ryzykować fontanny łez w miejscu publicznym.
Chłopak dopadł mnie jednak na stołówce.
- Dlaczego się
tak zachowujesz? Zrobiłem ci coś? – zapytał niewinnie.
- Jakbyś nie
wiedział – prychnęłam i podniosłam tacę z posiłkiem, by przesiąść się do innego
stolika.
Chłopak jednak
uparcie podążył za mną, więc westchnęłam z rozdrażnieniem i zignorowałam jego
obecność. Zajęłam miejsce przy stoliku, jednak nie tknęłam jedzenia tylko
pochyliłam się i oparłam głowę na dłoniach.
- Co jest?
[T.I.], co się stało?
Sięgnął po moją
dłoń, jednak powstrzymałam go jednym zdaniem:
- Nie dotykaj
mnie! Naprawdę, nie wiesz o co chodzi? Jeśli miałeś mnie dość trzeba było
powiedzieć! Wolałabym okrutną prawdę nisz słodkie kłamstwo, bo mało kto
pamięta, że cukier ma to do siebie, że po pewnym czasie się rozpuszcza! Nie
rozumiem, co chciałeś osiągnąć i czy ci się to udało. Zniszczyłeś mnie już
wcześniej, a teraz tylko lekko podbudowałeś, by znów mogła lec w gruzach moja
psychika? Jeśli tak, to gratuluję, w tej chwili marzę tylko o tym, żeby cofnąć
czas i nigdy cię nie spotkać! Nigdy!
Z każdym słowem mówiłam
coraz głośniej, aż wszystkie rozmowy w stołówce ucichły. Teraz można by było
usłyszeć spadającą na podłogę szpilkę. Każdy obecny w pomieszczeniu wpatrywał
się we mnie, czerwoną na twarzy, zaciskającą pięści i stojącą nad siedzącym
Harrym z morderczą miną.
- Ale kochanie…
Wybiegłam z sali
nie powstrzymując łez, które potoczyły się po moich gorących policzkach i
zginęły w wełnianym swetrze. Biegłam przed siebie, co rusz pociągając nosem z
jedną, jedyną myślą: zniknąć z tego świata. Raz, na zawsze.
Koniec.
Tak więc widzisz, Pamiętniku, że nie zawsze należy ufać prowizorycznym kartkom... Harry sam przyznał, że nie spodziewał się po swoich przyjaciołach tego, że spróbowaliby skłócić jego ze mną... Teraz już wie, na kim można polegać.
PS Czy to zawsze
musi kończyć się miłością? Jak myślisz, Drogi Pamiętniku? : )
- Owszem –
usłyszałam cichy melodyjny głos tuż nad uchem i odruchowo zatrzasnęłam
pamiętnik. Za mną stał Harry.
- Nie strasz –
zganiłam go i ponownie otwarłam dziennik, by dopisać trzy wersy:
Nie musisz
odpowiadać. Już znalazłam odpowiedź. Jest nią Harry. ♥
---------------------------------------------------
Wybaczcie za koniec, ale nie miałam już pomysłu na zakończenie. : )
Jeszcze dwa słówka:
Jutro imagin się nie pojawi z powodów osobistych. Przepraszam!
Druga sprawa, niemniej jednak ważna. : )
WEJDŹCIE: < klik ! > <- WEJDŹCIE I POCZYTAJCIE, ZOSTAWCIE COŚ PO SOBIE! : ) Dla tej dziewczyny to wiele znaczy, a nie zapomnę dodać tego, że ma talent. ^^
Imagin z Louisem, jakby co. :D
~ by Klara.
Imagin jest fenomenalny . nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy ! ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za polecenie i to Ty jesteś osobą, która ma talent ;) aż brakuje mi słów, by go określić! :* Wielbię Cię <3.
Świetny! Nie mogę doczekać się następnego. Masz talent kobieto! ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga: http://opowiadanie-one-direction-pl.blogspot.com/
cudowny! jej, jestem czwarta! :p zawsze byłam ostatnia, ale okejjj <3 kocham, wielbię i czczę twojego bloga!
OdpowiedzUsuń_ A..
super blog :D
OdpowiedzUsuńzajebiste zakończenie i całość z resztą też ")
OdpowiedzUsuńświetny imagin :)
OdpowiedzUsuńzakończenie... szczerze mówiąc troszkę nie spodobało mi się, że to pamiętnik, ale i tak świetne :)
Super ! Bardzo mi sie podoba naprwdę ! :)))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://whereverigo1.blogspot.com/
PIĘKNY *_*
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie. Zawsze potrafisz czymś zaskoczyć ;)
OdpowiedzUsuńKinga :)
CUDNIE ^-^ A te serduszka są sweet. c;
OdpowiedzUsuńhttp://zaklinaczka-dusz.blogspot.com/
Cudowny kocham
OdpowiedzUsuńGenialne zakończenie! W ogóle fajny imagincio : D : *
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie : DD
fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/
Zapraszam na bloga http://mojeimaginy.bloa.pl/ Polecam są tam świetne imaginy :D
OdpowiedzUsuńohhh dziękuje za część drugą imaginu z Harrym ;))) kocham was ♥ wiem, wiem co za wyznanie ;pp po prostu strasznie mnie uszczęśliwiłyście ;d wasze imaginy sprawiają, że uśmiecham się do monitora lub wylewam morze łez xD ale tak właśnie działają na mnie te opowiadania ♥ nie mogę doczekać się części trzeciej z Louisem - bo pomysł świetny i chcę wiedzieć co dalej ;pp jeśli oczywiście mogę prosić imagin następny z dedykacja dla mnie ;**** z góry dziękuje ;)))) hid.bloog.pl
OdpowiedzUsuńŚwietny :) A i nakarmiłam Ci rybki ;) :*
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie! :D Uwielbiam czytać wasze imaginy. Wiesz o tym co nie? ;)
OdpowiedzUsuń