Piosenka: < klik >
There's only so many songs
that I can sing to pass the time
that I can sing to pass the time
-Nie podglądaj!- Louis, zasłaniał mi dłonią oczy i prowadził
gdzieś po schodach.
-Chcesz mnie zabić?- prychnęłam, gdy o mały włos nie
wylądowałam na podłodze.
-Jeszcze kilka kroków- położył mi drugą rękę na plecach,
pomagając mi utrzymać równowagę- Już!- pisnął jak mała dziewczynka.
Podniosłam powieki i aż dech mi zaparło w piersi. Stałam na
poddaszu, w odnowionym pomieszczeniu. Całość utrzymana w odcieniach beżu, bieli
i błękitu. Przy dużym, pochylonym oknie był szeroki parapet, wyścielony miękkim
materacem, na którym położone zostały niedbale jaśki. Po drugiej stronie pokoju
stało szerokie małżeńskie łóżko, przykryte jasną narzutą, a nad nim wisiała
drewniana półka. W jedną ze ścian wbudowano ogromną szafę, w której były
poukładane najróżniejsze stroje. Od razu powyciągałam kilka piękniejszych
kreacji, przykładając je do siebie i podziwiając efekt w lustrze.
And I'm running out from
things to do to get you off my mind
things to do to get you off my mind
-Skąd ty to wszystko masz?- zachwycałam się.
Chodziłam dookoła, podziwiając nawet najmniejszy szczegół.
Stanęłam jak oniemiała, gdy dojrzałam piękny, czarny fortepian, a obok niego
przyczepioną do sufitu jednoosobową huśtawkę.
-Ach, Louis!- rzuciłam się na szyję przyjacielowi.- Dziękuję,
dziękuję, dziękuję!
-Pomyślałem, że skoro masz z nami mieszkać, to musisz mieć
swoje własne królestwo- uśmiechnął się blado.
-Jesteś kochany.- pocałowałam go w policzek i mocno
uścisnęłam.
-Tak- powtórzył cicho. – Zostawię cię samą. Naciesz się.
-Jeszcze raz dziękuję!- krzyknęłam, zanim zamknął
drzwi.
„Raj na ziemi”- pomyślałam, kładąc się przy parapecie. Całe
popołudnie nie wychodziłam z pokoju. Wylegiwałam się, bujałam na huśtawce,
przebierałam. Chłopcy pukali kilka razy, pytali czy z nimi zjem kolację,
obejrzę film, ale za każdym razem odmawiałam. Było mi trochę głupio, ale po
prostu nie mogłam wyjść stamtąd, dopóki nie poznałam wszystkiego. Patrząc na
zdjęcia i obrazy, dostrzegłam starannie ukryte drzwiczki. Szarpnęłam za klamkę.
O dziwo, ustąpiła. Zabrałam leżącą w szufladzie niskiego stolika latarkę i
niepewnym krokiem przemierzałam kolejne stopnie. Otworzyłam dosyć ciężką klapę
i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nade mną rozciągało się piękne gwieździste
niebo, a pełnia księżyca oświetlała moją twarz. To było moje sekretne miejsce,
w którym przesiadywałam prawie każdej nocy i rozmyślałam. Któregoś razu przebywając tam, dostrzegłam
siedzącego niedaleko Louisa.
All I have is this picture
in a frame that I hold close
to see your face everyday
in a frame that I hold close
to see your face everyday
-Hej, Lou- uśmiechnęłam się- Co ty tu robisz?
-Mógłbym spytać o to samo- spojrzał na mnie.
-Ale jak to?- zdziwiłam się.
-Ten pokój, co jest teraz twój, kiedyś należał do mnie.-
objął ramionami swoje podkulone nogi.
-Nie wiedziałam- położyłam dłoń na ramieniu przyjaciela-
Musi ci go brakować.
-Jest ok-ey.- próbował ukryć smutek, ale mu się nie udało.-
Ważne, że się tobie podoba.
-Tak, jest spełnieniem moich dziecięcych marzeń. Przychodź
do mnie, o każdej porze dnia i nocy- zaproponowałam.- Idziemy teraz do reszty?
Głodna jestem- na potwierdzenie moich słów, głośno zaburczało mi w brzuchu.
Wróciliśmy do środka, trzymając się za ręce. Zeszliśmy do
salonu, gdzie Liam oglądał telewizję, Niall przeglądał gazetę i jadł kanapkę, a
Zayn spał wtulony w wielkiego miśka. Harry, na nasz widok, szeroko się
uśmiechnął i puścił do Tomlinsona oczko.
-Chcecie nam o czymś powiedzieć?- zapytał Irlandczyk, z
pełną buzią.
-A jest o czym?- uniosłam pytająco brwi i przeniosłam wzrok
na Lou.
-No… hm… - Payne zaciął się, wskazując palcem nasze dłonie.
-To już przyjaciela za rękę nie można potrzymać?-
prychnęłam, wyswobadzając się z jego uścisku.
Udałam się do kuchni. Wyjęłam kubeczek naturalnego jogurtu
bez cukru, łyżeczkę i wróciłam z tym do pokoju. Usiadłam obok Liama, po czym
otworzyłam wieczko, oblizałam je i odłożyłam na stolik. Wymieszałam i zjadłam
kilka łyżek.
-No co się tak na mnie wszyscy patrzycie?- wybuchnęłam.
-No mówiłem, że ona ślepa jest- westchnął Nialler.
-Niech idzie do okulisty- dorzucił Malik, którego zapewne
obudziłam swoim krzykiem- I po sprawie.
-Zayn, weź mnie nie denerwuj. Nie mówcie o mnie w trzeciej
osobie, kiedy jestem obok!
-Który chłopak oddałby swój ulubiony pokój i poddasze
jakiejś dziewczynie? Dzielił się z nią wszystkim co ma ? Co? Tylko zakochany-
powiedział Liam spokojnym tonem.
-Lou mnie ko… Że co? Przecież jesteśmy przyjaciółmi!
-Dla niego jesteś kimś więcej niż tylko przyjaciółką.- dodał
Malik, kręcąc się na fotelu.
-Ale ja go nie ko…- nie dokończyłam, bo przerwał mi
blondynek.
-To mu to powiedz i po kłopocie.
And it's so hard You're so far
This long distance is killing me
This long distance is killing me
Skinęłam w milczeniu głową. Wręczyłam Payne’owi napoczęty
jogurt i łyżkę, prosząc by potrzymał, po czym udałam się do pokoju Tomlinsona.
Puk. Puk. Puk. Cisza. Puk. Puk. Otworzyłam drzwi, wsuwając głowę do środka. Nie
było żywej duszy. Moich uszu dobiegły pojedyncze dźwięki. Wolna melodia grana
na fortepianie. Pędem ruszyłam po schodach do własnego „królestwa”. Lou lekko
pochylał się nad instrumentem, a jego palce wręcz pieściły biało- czarne
klawisze.
Poczułam ukłucie w okolicy serca. Zalała mnie fala wstydu.
Jak mogłam tak potraktować najbliższą mi osobę? Nawet jeśli nic do niego nie
czułam, nie miałam prawa, tak bezwzględnie i nieczule mu o tym
powiedzieć. Chłopak, nadal nie wiedząc, że mu się przysłuchuję,
kontynuował śpiew.
- To było piękne- rzekłam, siadając na huśtawce.
Lou nic nie odpowiedział, skulił się tylko i wpatrywał się
tępo w swoje nadgarstki. Trwaliśmy tak w ciszy dłuższy czas, po pokoju niosło
się jeszcze echo granych wcześniej nut.
-Potrzebuję czasu- wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła
pojedyncza łza.
~*~
Now the minutes feel like hours
And the hours feel like days
While I'm away
And the hours feel like days
While I'm away
Leżąc na dachu, z rękami skrzyżowanymi pod głową patrzyłam w
ciemne, bezchmurne nocne niebo. Bardzo chciałam uszczęśliwić Tomlinsona, ale
nie da się kogoś zmusić do miłości, prawda? Był dla mnie jak brat, najbliższa
osoba, ale nikt więcej. Poderwałam się, wściekła swoją bezradnością. Wróciłam
do pokoju i z nudów zaczęłam przeszukiwać szuflady. Chłopaki pojechali do
studia nagraniowego, więc nie miałam nawet do kogo buzi otworzyć. Natknęłam się
na spore pudełko, w którym roiło się od przeróżnych papierów, zdjęć, notesików.
Zaciekawiona przeglądałam rzeczy Lou. W dłonie wpadła mi karteczka, trochę
postrzępiona w lewym dolnym rogu i lekko pognieciona. Tusz nie był zbyt
wyraźny, dlatego podniosłam się i wraz z karteluszkiem usiadłam przy biurku.
Zapaliłam lampkę, wzięłam szkło powiększające i niczym detektyw poczęłam
rozszyfrowywać. Po jakiejś godzinie zmagań, domyśleń, nerwów i krzyku, z
triumfem odczytałam cały tekst, przepisany na świeży arkusz.
„Synku. Życzę Ci, abyś
znalazł kogoś, kto nie będzie bał się przyznać, że tęskni za Tobą. Kogoś, kto
będzie wiedział, że nie jesteś idealny, że popełniasz błędy, ale i tak będzie
Cię traktował jakbyś był chodzącą perfekcją. Kogoś, kto bez wahania odda swoje
życie dla Ciebie, dlatego, że świadomość egzystencji w której Ciebie by
zabrakło i tak by go zabiła. Kogoś, dla kogo największym lękiem jest to, że Cię
straci. Kogoś, kto mówiąc słowa „kocham Cię” wkłada w nie całe swoje serce i
miłość. I kogoś, kto, nie miałby nic przeciwko temu, by budzić się codziennie
obok Ciebie rano, widząc Twoje siwe włosy, blady uśmiech i zmarszczki. Z okazji
urodzin, Twoja kochająca Mama”. *
W oczach stanęły mi łzy. Nie, nie wstydziłam się, że
czytałam cudzą korespondencję. Miałam wrażenie, że Louis specjalnie tego nie
zabrał, bo chciał bym to przeczytała. Rozczulił mnie fakt, że w tej
kopercie zauważyłam jeszcze swoje zdjęcie i podpis: „ Znalazłem tę osobę, dla
której zrobiłbym wszystko. To
[T.I.]. Ale ona …”
Can you hear me crying?
Odwróciłam się i chciałam wybiec z pokoju, ale wpadłam
prosto w otwarte ramiona Tomlinsona. Niewiele myśląc, mocno go uścisnęłam i
przylgnęłam do niego całym swoim drobnym ciałem. Chłopak pogłaskał mnie po
plecach i oparł swoją brodę na moim ramieniu.
-Louis…
-Proszę, nic nie mów.- wyszeptał mi do ucha.
-Ale ja muszę- odsunęłam się od niego, ale swoje dłonie
zostawiłam na jego biodrach.- Przepraszam cię. Naprawdę, nie wiedziałam, ze ty…
-Nie przepraszaj. Nie
mogę kupić twojej miłości, nawet nie będę próbował. Czasem prawda nie sprawia
ci radości, lecz nie zamierzam kłamać. Ale nigdy nie kwestionuj tego, czy moje
serce bije tylko dla ciebie, ono bije tylko dla Ciebie. **
-Dasz mi szansę? Nie obiecuję, że od razu będę cudowną,
kochającą dziewczyną. Ale się postaram.
Lou w odpowiedzi mocno mnie przytulił i pocałował mnie w
czoło. Odnalazłam się w nim. A on we mnie…
You're so far this long distance is killing me
*Ten tekst
przesłała mi koleżanka. Powiedziała, że znalazła go pod zdjęciem jakiejś pary
na facebook’u. Zmieniłam go i dodałam kilka elementów.
**Tłumaczenie fragmentu piosenki Emeli Sandé - My kind
of love.
bede pierwsza nareszcie
OdpowiedzUsuńswietny imagin cudo ;D
piękny imagin, taki wzruszający;) osłoda pierwszego dnia szkoły;P
OdpowiedzUsuńKinga :)
o boże Kocham twoje imaginy ;>
OdpowiedzUsuńSuper imagin :D Ale podałaś Liamowi jogurt i ... ŁYŻKĘ ?! :D
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam ^^
Usuńgenialny :D
OdpowiedzUsuńO Jezu, Louis! Cudo!!!!! *_* A najlepsza jest huśtawka, i wyjście na dach! Super! Masz wyobraźnie!!
OdpowiedzUsuńI ♥ imagines . :D :3 ;*
OdpowiedzUsuńB. lubię Louisa. ;) Fajnie, że o nim jest dziś imagin. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny! :)
Pozdrawiam!
Zapraszam: life-on-manhattan.blogspot.com
Naprawdę niesamowity imagin :)
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin... :))
OdpowiedzUsuńZapraszam :
http://my-imagines-one-direction.blogspot.com/
Piękny poprosu piękny <3
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńjejku ten pokój ;p
fortepian, huśtawka i parapet na którym można wieczorem usiąść i spoglądać w gwiazdy lub poczytać książkę ♥
kocham ;))
gdybym miała sama urządzać swój pokój to bym zaszalała jak nigdy dotąd , ale dostać w prezencie też pięknie ;**
hid.bloog.pl
Świetny jest. ;* Myślałam, że z tą łyżką trochę się rozwinie XD
OdpowiedzUsuńKina ;p
piękny bardzo bardzo mi się podoba i jeszcze ta piękna piosenka
OdpowiedzUsuńPiękny ;-D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog : http://nazywam-sie-louis-louis-tomlinson.blogspot.com/
to było Meeeeeeeeeeeeeeggggggggggggaaaaaaaaaaaaaaa cudowne .!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozczulasz mnie tymi imaginami ;***
OdpowiedzUsuńOoo... Jakie to słodkie... Boski ten imagin. Zapraszam na www.just-by-me-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńprzepiękny <3
OdpowiedzUsuńten list od mamy Louisa był wspaniały i uroczy <3
pisz więcej z Lou , jesteś ggenialna ! :D ,3
OdpowiedzUsuńWow! Przepiękny. Naprawdę, nie wiem co napisać. Ryczę ;(
OdpowiedzUsuńprzepiękny pisz więcej o Louise aż się wzruszyłam :D
OdpowiedzUsuńWow ale piękny
OdpowiedzUsuń