poniedziałek, 18 lutego 2013

# 210 . Harry .

Danger dla Wi :) Mam nadzieję, że się spodoba, chociaż nie jest aż taki straszny. xx

Ciągłe życie  w tym przeświadczeniu, że mogą cię złapać, że pewnego razu możesz wylądować w poprawczaku albo więzieniu. Tak, dziwicie się, ale tak wygląda moje życie. Ciągła ucieczka. Kradniemy, uciekamy. Mój gang jest znany w całym Londynie, każdy się nas boi. Kiedy widzą nas na ulicach, uciekają do domów, zakluczając je i spuszczając rolety w oknach. Ich strach jest taki relaksujący.
Właśnie skręcałam do naszego obozu. To stara fabryka, gdzie mamy sprzęty, maski, gazy, stroje i inne potrzebne rzeczy, które chowamy pod podłogą.
- Siemka! – wydarłam się na cały głos.
- Co tam, [T.I.]? Teren czysty?! – zapytała Sammy. Była moją zastępczynią i zarazem najlepszą przyjaciółką.
- Tak. Ten idiota się nawet nie spodziewa, jak wiele rzeczy mu dzisiaj zniknie! – zaśmiałam się szydersko.
- Masz już plan? – spytał wytatuowany Conor.
- Nie, ale zaraz przywiozą mi mapę budynku -  patrzyli się na mnie jakoś tak dziwnie.
- A kiedy się włamujemy? – wypytywał się o szczegóły akcji, którą mieliśmy przeprowadzić w najbliższym czasie.
- Myślę, że pomiędzy 19 a 20 – odpowiedziałam, przypominając sobie moją wcześniejszą rozmowę.
- Czemu tak wcześnie? – zdziwili się.
- Wtedy powinien być w studiu czy gdzieś tam – odpowiedziałam, nawiązując do połączenia, które nasz cel przeprowadził kilkanaście minut temu.
- Skąd ty masz takie informacje? – na ich twarzach widziałam podziw, pomieszany z małą zazdrością?
- Ma się te znajomości – powiedziałam  wymijająco. Ale zaraz potem dodałam:
- Założyliśmy mu podsłuch na komórkę.
- Dobra jesteś! – wykrzyknęli zadowoleni.
- Wiem.
Zakończyłam rozmowę i poszłam do mojego pokoju. Tam mieszkaliśmy wszyscy w trójkę. Conor, Sammy i ja. Urządziliśmy tam drugi dom.
- Sam! Gdzie są moje ciuchy?! – wydarłam się na dziewczynę.
- Nie wiem! Spytaj Conora! – odkrzyknęła mi ze swojego pokoju.
- Conor, gdzie posiałeś moje rzeczy?! -  pobiegłam do pokoju chłopaka. Na podłodze zobaczyłam moje jeansy, koszulki, bluzy i ręczniki.
- Co ty robisz?! – krzyczałam na niego.
- Wiesz, woda się rozlała, a nie miałem niczego pod ręką, więc wziąłem to – wskazał palcem na moją piżamę.
- Zabiję cię! – rzuciłam się na niego, by dopaść jego szyi.
- Ale poczekaj, dzisiaj ma być dostawa.
- Czego? – popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Jeszcze się pytasz? Amfetaminy .
- Znowu zamawiasz to gówno? – jego uzależnienie od tego specyfiku było przerażające.
- Wiesz... Drobny odlot, fajna sprawa – próbował się tłumaczyć.
- Drobny odlot, mówisz? A kto potem nie wie jak się nazywa?
-  Ty? – spytał niepewnie.
- Nie, idioto. Ty! – trzasnęłam drzwiami.
Poszłam do wielkiej hali i podważyłam jedną z desek. Kolejną otworzyłam pokrywę i moim oczom ukazał się potrzebny nam sprzęt.  Wyciągnęłam czarną kominiarkę, czarne legginsy i również termiczną, przylegającą bluzkę. Na nią nałożyłam czarną bluzę z kapturem.
Kiedyś ćwiczyłam akrobatykę sportową, za co jestem bardzo wdzięczna tacie, ponieważ dzisiaj wspinanie się po płotach, murach, przeskakiwanie przeszkód i robienie fikołków w powietrzu nie było dla mnie problemem. Byłam jak taki mały ninja. Poruszałam się bezszelestnie i szybko. Wtapiałam się w tło, tak że mogłabym być co najmniej płatnym zabójcą. Pomimo, że lubiłam kradzieże to nigdy nikogo nie zabiłam, ani nie zraniłam. Nie umiałabym. Po chwili doszło mnie pukanie w szybę. Wyjrzałam przez drzwi, a pod moimi nogami leżał plan domu. Łatwa robota. Wejść, pokonać zabezpieczenia, zabrać ile się da, wyjść i cieszyć się.
- Sam! Jest 18.30! Pospiesz się!
- Już! A Conor nie idzie?! – spytała zdziwiona,  gdy już pojawiła się w pomieszczeniu.
- Znowu się naćpał!
- Nie wiem, jak on może tyle tego brać - mówiła już ciszej moja towarzyszka.
- Zapytaj się go – zaproponowałam dość nietypową formę dogadania się z Conorem w sprawie jego uzależnienia.
- Nie, wolę nie. Masz plany?
- Tak. Patrz- wyciągnęłam mapę poglądową – wchodzimy od tyłu, ja otwieram zamek, ty się wślizgujesz, a ja za tobą, wyłączamy alarmy, sprawdzamy pomieszczenia, zabieramy sprzęt i spadamy.
- Jasne – odpowiedziała mi krótko i po chwili znalazłyśmy się na dworze.
Wybiegłyśmy z pomieszczenia, ruszyłyśmy w stronę domu. Wszystko szło zgodnie z planem. Miałyśmy wychodzić, gdy coś mnie tknęło, żeby iść do pokoju tej wielkiej gwiazduni i zostawić po sobie drobną pamiątkę.  Kazałam wracać Sam do kryjówki, a sama udałam się na górę. Otworzyłam drzwi i rozglądałam się po pokoju. Ładnie urządzony, dużo sprzętu, zdjęcia.
Nagle poczułam mocny ucisk w okolicy żeber, a jakieś ramiona oplotły mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam krzyczeć, próbowałam się wyrwać. Nieznana mi postać wzięła mnie na ręce i zaniosła do salonu, przy okazji zakluczając drzwi. Pierwszy raz byłam tak zdenerwowana.
- Nie radzę się wyrywać, bo zadzwonię na policję – odezwał się ochrypły, męski głos.
- Kim ty jesteś?  Czego ode mnie chcesz? – szamotałam się, ale po chwili ustąpiłam.
- Mógłbym cię zapytać dokładnie o to samo.  
- Zostaw mnie! – krzyknęłam.
Wtedy zapalił światło, a z mojej twarzy ściągnął czarną kominiarkę.
- To co, powiesz mi jak masz na imię?
-  Nie odpowiem na żadne pytania bez mojego adwokata – powiedziałam stanowczo, krzyżując dłonie na wysokości klatki piersiowej.
- Naprawdę? A lubisz siedzieć w areszcie? Bo nie wydaje mi się, żeby ci się tam spodobało – zaczął mnie szantażować.
 - To co, powiesz mi w końcu jak masz na imię? Czy będziesz się tłumaczyć na komisariacie? – pogrywał sobie ze mną.
- [T.I.], a ty? – postanowiłam spuścić z tonu.
- Harry. Czego szukałaś w moim domu? – patrzył na mnie przenikliwie, jakby chciał zajrzeć w głąb mojego umysłu.
- Ja ? Nic – udawałam idiotkę.
- Tak, a to? – wskazał palcem na mój worek z łupami.
- Worek Świętego Mikołaja? – zapytałam z nadzieją, że puści mnie wolno.
- Naprawdę? W środku lata? – wskazał na okno, za którym właśnie zachodziło słońce.
- Takie letnie prezenty – starałam się grać jak najlepiej i nie dać po sobie poznać, że się boję.
- Dla kogo? – jego pytania zaczynały mnie powoli irytować.
- Dla mnie – robiłam sobie z niego żarty, wręcz śmiałam się z niego.
- Dobra, dogadajmy się – nie odpuszczał.
- Sugerujesz coś?
- Oddasz mi wszystkie łupy, a ja puszczę cię wolno – nie myślałam, że jest taki głupi. Jakim trzeba być amatorem, żeby wkradać się samemu do takiego wypasionego domu?
- To niestety niemożliwe – wiedziałam, że wygrałam.
- A dlaczego? – dalej drążył temat.
- Miałam wspólniczkę.
 -To niech ona je przyniesie z powrotem – zuchwałym tonem sprowadził mnie na ziemię, przypominając, że tej bitwy nie wygram.
- Nie.
- To ty zostajesz ze mną. W zamian za moje rzeczy – postanowił.
- Mowy nie ma.
- Albo będziesz miała mnie na głowie albo policję. Co wybierasz? – znowu próbował mnie zastraszać, ale nie miałam innego wyboru
- Jak długo mam zostać? – spuściłam głowę.
- Nie wiem. Zależy jak bardzo twoim przyjaciołom na tobie zależy – kiedy wypowiedział słowo „przyjaciele”, przypomniały mi się wszystkie nasze udane skoki i moją głupotę, kiedy to próbowałam zrobić pamiątkę w jego pokoju. Co mnie podkusiło?
Nie odezwałam się ani słowem, tylko jeszcze bardziej wcisnęłam moje ciało w kanapę.
- Chcesz coś do picia?- dobiegł mnie jego głos.
- Nie, dziękuję – odpowiedziałam grzecznie. Nie używałam tego słowa od śmierci rodziców. Co się ze mną dzieje? Czy ten chłopak tak na mnie działa?
- Dlaczego taki jesteś? –spytałam w końcu, gdy chłopak usiadł  obok mnie na sofie.
- Taki, czyli jaki? – najwidoczniej nie zrozumiał mojego pytania.
- Inny. Nie zadzwoniłeś po policję, nie bałeś się mnie. Czemu?
- Każdy popełnia błędy. Nie każdy złodziej jest straszny –nazwał mnie  złodziejem, a mnie zrobiło się głupio. - A ty?
- Ale co ja?- teraz to na mojej twarzy malowało się zdziwienie.
- Czemu kradniesz?
- Skąd o tym wiesz? – spytałam.
- Przed chwilą cię na tym złapałem.
 - A no tak – pacnęłam się z otwartej ręki w głowę. Nie no [T.I.], nie dość, że zostałaś złapana na kradzieży to jeszcze robisz z siebie totalną debilkę.
- To co, czemu taka jesteś?- uśmiechnął się do mnie.
- Kradnę, bo moi rodzice zginęli w wypadku, a ja nie miałam co ze sobą zrobić, więc dołączyłam do mojej bandy. W zamian za to, że mnie przyjęli, jestem ich przywódczynią – opowiadałam, a na myśl o wypadku rodziców z moich oczu popłynęły łzy.
- Ej ,spokojnie, nie chciałem. Jak nie chcesz, nie musisz mówić – przytulił mnie.
- Nie, chcę. Powinnam iść do więzienia, nie wiem czemu jeszcze nie zadzwoniłeś po policję. Moi pseudo- przyjaciele nie przyjdą z łupem, nie odzyskasz skradzionych rzeczy. Możesz dzwonić, nie ucieknę.
- Nie, nie zadzwonię – szedł w zaparte.
- Czemu? Na twoim miejscu każdy by to zrobił.
- Nie zadzwonię, bo nie chcę.
Byłam zdziwiona, ten chłopak dał mi poczuć choć odrobinę bezpieczeństwa, zaufałam mu.
- Przepraszam, że chciałam cię okraść.
- Dobrze, że potrafisz przeprosić – ponownie ukoił mnie jego spokojny uśmiech.
- A właśnie, czemu nie jesteś w studio? – przypomniał mi się powód mojej wpadki.
- Przecież jest dopiero 18 – spojrzał na zegarek.
- Co?! – wydarłam się na cały dom.
- A i dzisiaj odwołali nam próbę – cały czas się uśmiechał.
- Niemożliwe, niemożliwe – mamrotałam pod nosem.
- Co niemożliwe? – nie rozumiał moich szeptów.
- Miałeś podsłuch na telefonie. Oszukali mnie, wystawili mnie. Nie wierzę. Jak oni mogli?
- Przyjaciele.
- Ale ja jestem głupia.
- Nie jesteś głupia, tylko naiwna. Chcesz herbatę? – zmienił temat i udał się do kuchni.
- Tak, poproszę – odpowiedziałam niemalże szeptem i zamknęłam oczy. 
*
Otworzyłam jedną powiekę, potem drugą, a moim oczom ukazał się jakiś pokój. Wstałam na chwiejnych nogach i rozglądałam się wokoło.
- Gdzie ja jestem?
Zeszłam po schodach w dół, kierując się do kuchni.
- Co ja tu robię? – zapytałam chłopaka siedzącego przy stole.
- Zasnęłaś.
- Muszę iść – przypomniałam sobie co tutaj robię.
- Nigdzie nie idziesz, zostajesz ze mną. Chyba nie masz zamiaru do nich wrócić? – w jego policzkach ukazały się dołeczki.
- Oczywiście, że nie. Ale przecież nie mam się gdzie podziać, muszę iść.
- Naucz się słuchać. Zostajesz ze mną.
- Ale ty mnie w ogóle nie znasz – zaufanie, jakim mnie obdarzył było niepojęte.
- A co mi szkodzi, żebym cię poznał?
- Dziękuje – rzuciłam się na niego i przytuliłam najmocniej, jak potrafiłam. Pierwszy raz od śmierci rodziców poczułam się naprawdę szczęśliwa.
- Ale musisz mi coś obiecać.
- Dla ciebie wszystko -  nadal suszyłam swoje bialutkie ząbki.
- Koniec z szemranymi interesami.
-Obiecuję – wystawiłam mały paluszek na znak obietnicy, tak jak to kiedyś robiłam z mamą. Harry chwycił mnie i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego zdziwiona, a po chwili poczułam jego usta na swoich. Odwzajemniłam ten subtelny pocałunek. Pokochałam go.
To dzięki niemu jestem teraz tą wolną dziewczyną. Znów poczułam co znaczy kochać i być kochanym. Znów zrozumiałam znaczenie miłości, bo to on wyciągnął mnie z tego bagna w którym tkwiłam. Wyciągnął do mnie rękę, kiedy tego najbardziej potrzebowałam. Uratował mnie.
 Uratowała mnie  nasza miłość i zaufanie.
 ~by Agata.

23 komentarze:

  1. O jezuniu *.*
    świetne !
    Zostałaś nominowana do The Versitale Blogger -->
    http://opowiadanie-forevertogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie. Czekam na następnego imagina.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne *_____* Szczerze mówiąc to spodziewałam się czegoś innego ale to wyszło dużo lepiej niż miałam w głowie :D Świetny.
    - Wi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam *o* Czekam na następny ! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne napisane, wciągnęłam się :DD
    ___
    Directioners, serdecznie zapraszam do siebie, wystartowałam z opowiadaniem o 1d.
    http://miss-iga-o-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny *____* napiszecie jakiś imagin 18+ ? Np. z Niall'em ;D Tak tylko pytam ;]

    http://opowiadania-paulikka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie. Jesteśmy zbyt grzeczne xd

      Usuń
    2. Szkoda :c

      Poczytałabym z chęcią :D #ZboczonaJa

      Usuń
  7. Zajebisty.! <3 + Next, next ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwwwwww *.*
    Sle świetny, jestem pod wrażeniem :)
    Nie wiem, co Was wzięło na to całe sci-fi, fantasy, akcja, przygoda, etc, ale mnie to pasuje :D
    Love xoxo
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku to jest zajen=biste! bije pokłony moje ty guru :*

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest świetne! <3 Czekam teraz na jakiegoś Liama i Louisa <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Ja też, jak jeden z anonimów powyżej, czekam na Liam'a! Dawno go nie było.

    A co myślicie, żebyście napisały coś w stylu filmu "Szybcy i wściekli" ? Uwielbiam te nielegalne wyścigi, adrenalinę i butle z NOS'a. Turbo dopalenie i świata nie widzisz! :3x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dobry pomysł masz! wręcz zacny... ;D

      Usuń
    2. Mój Liam pojawi się w czwartek, "Szybkich i wściekłych" nie oglądałam, ale myślę, że jutro pojawi się też z akcją ^^

      Usuń
  12. Genialne, niesamowite, świetne i wg jestem pod ogromnym wrażeniem ^^ :3 ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś tak pomysłowa że brak słów to jest cudowne

    OdpowiedzUsuń
  14. boski :)
    zapraszam do mnie, wlasnie zaczynam prowadzic bloga i zalezy mi na szczerych opiniach pozostawionych w komentarzach :)
    http://onedirectionimaginesforever.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  15. taki z błachostką, a taki fajny :)
    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudne. Boskie. Fantastyczne. Brak mi słów. <3

    OdpowiedzUsuń
  17. FOOOOOCH !!! Dawaj Zayn'a !!

    OdpowiedzUsuń
  18. Pięknyyyy *__________*

    OdpowiedzUsuń