Danger
dla Wi :) Mam
nadzieję, że się spodoba, chociaż nie jest aż taki straszny. xx
Ciągłe życie w tym
przeświadczeniu, że mogą cię złapać, że pewnego razu możesz wylądować w
poprawczaku albo więzieniu. Tak, dziwicie się, ale tak wygląda moje życie.
Ciągła ucieczka. Kradniemy, uciekamy. Mój gang jest znany w całym Londynie,
każdy się nas boi. Kiedy widzą nas na ulicach, uciekają do domów,
zakluczając je i spuszczając rolety w
oknach. Ich strach jest taki relaksujący.
Właśnie skręcałam do naszego obozu. To stara fabryka, gdzie
mamy sprzęty, maski, gazy, stroje i inne potrzebne rzeczy, które chowamy pod
podłogą.
- Siemka! – wydarłam się na cały głos.
- Co tam, [T.I.]? Teren czysty?! – zapytała Sammy. Była moją
zastępczynią i zarazem najlepszą przyjaciółką.
- Tak. Ten idiota się nawet nie spodziewa, jak wiele rzeczy
mu dzisiaj zniknie! – zaśmiałam się szydersko.
- Masz już plan? – spytał wytatuowany Conor.
- Nie, ale zaraz przywiozą mi mapę budynku - patrzyli się na mnie jakoś tak dziwnie.
- A kiedy się włamujemy? – wypytywał się o szczegóły akcji,
którą mieliśmy przeprowadzić w najbliższym czasie.
- Myślę, że pomiędzy 19 a 20 – odpowiedziałam, przypominając
sobie moją wcześniejszą rozmowę.
- Czemu tak wcześnie? – zdziwili się.
- Wtedy powinien być w studiu czy gdzieś tam – odpowiedziałam,
nawiązując do połączenia, które nasz cel
przeprowadził kilkanaście minut temu.
- Skąd ty masz takie informacje? – na ich twarzach widziałam
podziw, pomieszany z małą zazdrością?
- Ma się te
znajomości – powiedziałam wymijająco.
Ale zaraz potem dodałam:
- Założyliśmy mu podsłuch na komórkę.
- Dobra jesteś! – wykrzyknęli zadowoleni.
- Wiem.
Zakończyłam rozmowę i poszłam do mojego pokoju. Tam
mieszkaliśmy wszyscy w trójkę. Conor, Sammy i ja. Urządziliśmy tam drugi dom.
- Sam! Gdzie są moje ciuchy?! – wydarłam się na dziewczynę.
- Nie wiem! Spytaj Conora! – odkrzyknęła mi ze swojego
pokoju.
- Conor, gdzie posiałeś moje rzeczy?! - pobiegłam do pokoju chłopaka. Na podłodze
zobaczyłam moje jeansy, koszulki, bluzy i ręczniki.
- Co ty robisz?! – krzyczałam na niego.
- Wiesz, woda się rozlała, a nie miałem niczego pod ręką,
więc wziąłem to – wskazał palcem na moją piżamę.
- Zabiję cię! – rzuciłam się na niego, by dopaść jego szyi.
- Ale poczekaj, dzisiaj ma być dostawa.
- Czego? – popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Jeszcze się pytasz? Amfetaminy .
- Znowu zamawiasz to gówno? – jego uzależnienie od tego
specyfiku było przerażające.
- Wiesz... Drobny odlot, fajna sprawa – próbował się tłumaczyć.
- Drobny odlot, mówisz? A kto potem nie wie jak się nazywa?
- Ty? – spytał niepewnie.
- Nie, idioto. Ty! – trzasnęłam drzwiami.
Poszłam do wielkiej hali i podważyłam jedną z desek. Kolejną
otworzyłam pokrywę i moim oczom ukazał się potrzebny nam sprzęt. Wyciągnęłam czarną kominiarkę, czarne
legginsy i również termiczną, przylegającą bluzkę. Na nią nałożyłam czarną
bluzę z kapturem.
Kiedyś ćwiczyłam akrobatykę sportową, za co jestem bardzo
wdzięczna tacie, ponieważ dzisiaj wspinanie się po płotach, murach,
przeskakiwanie przeszkód i robienie fikołków w powietrzu nie było dla mnie problemem.
Byłam jak taki mały ninja. Poruszałam się bezszelestnie i szybko. Wtapiałam się
w tło, tak że mogłabym być co najmniej płatnym zabójcą. Pomimo, że lubiłam
kradzieże to nigdy nikogo nie zabiłam, ani nie zraniłam. Nie umiałabym. Po
chwili doszło mnie pukanie w szybę. Wyjrzałam przez drzwi, a pod moimi nogami
leżał plan domu. Łatwa robota. Wejść, pokonać zabezpieczenia, zabrać ile się
da, wyjść i cieszyć się.
- Sam! Jest 18.30! Pospiesz się!
- Już! A Conor nie idzie?! – spytała zdziwiona, gdy już pojawiła się w pomieszczeniu.
- Znowu się naćpał!
- Nie wiem, jak on może tyle tego brać - mówiła już ciszej
moja towarzyszka.
- Zapytaj się go – zaproponowałam dość nietypową formę
dogadania się z Conorem w sprawie jego uzależnienia.
- Nie, wolę nie. Masz plany?
- Tak. Patrz- wyciągnęłam mapę poglądową – wchodzimy od
tyłu, ja otwieram zamek, ty się wślizgujesz, a ja za tobą, wyłączamy alarmy,
sprawdzamy pomieszczenia, zabieramy sprzęt i spadamy.
- Jasne – odpowiedziała mi krótko i po chwili znalazłyśmy
się na dworze.
Wybiegłyśmy z pomieszczenia, ruszyłyśmy w stronę domu.
Wszystko szło zgodnie z planem. Miałyśmy wychodzić, gdy coś mnie tknęło, żeby
iść do pokoju tej wielkiej gwiazduni i zostawić po sobie drobną pamiątkę. Kazałam wracać Sam do kryjówki, a sama udałam
się na górę. Otworzyłam drzwi i rozglądałam się po pokoju. Ładnie urządzony,
dużo sprzętu, zdjęcia.
Nagle poczułam mocny ucisk w okolicy żeber, a jakieś ramiona
oplotły mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Zaczęłam krzyczeć, próbowałam się
wyrwać. Nieznana mi postać wzięła mnie na ręce i zaniosła do salonu, przy
okazji zakluczając drzwi. Pierwszy raz byłam tak zdenerwowana.
- Nie radzę się wyrywać, bo zadzwonię na policję – odezwał
się ochrypły, męski głos.
- Kim ty jesteś?
Czego ode mnie chcesz? – szamotałam się, ale po chwili ustąpiłam.
- Mógłbym cię zapytać dokładnie o to samo.
- Zostaw mnie! – krzyknęłam.
Wtedy zapalił światło, a z mojej twarzy ściągnął czarną
kominiarkę.
- To co, powiesz mi jak masz na imię?
- Nie odpowiem na żadne
pytania bez mojego adwokata – powiedziałam stanowczo, krzyżując dłonie na
wysokości klatki piersiowej.
- Naprawdę? A lubisz siedzieć w
areszcie? Bo nie wydaje mi się, żeby ci się tam spodobało – zaczął mnie
szantażować.
- To co, powiesz mi w końcu jak masz na imię?
Czy będziesz się tłumaczyć na komisariacie? – pogrywał sobie ze mną.
- [T.I.], a ty? – postanowiłam spuścić z tonu.
- Harry. Czego szukałaś w moim domu? – patrzył na mnie przenikliwie,
jakby chciał zajrzeć w głąb mojego umysłu.
- Ja ? Nic – udawałam idiotkę.
- Tak, a to? – wskazał palcem na mój worek z łupami.
- Worek Świętego Mikołaja? – zapytałam z nadzieją, że puści
mnie wolno.
- Naprawdę? W środku lata? – wskazał na okno, za którym
właśnie zachodziło słońce.
- Takie letnie prezenty – starałam się grać jak najlepiej i
nie dać po sobie poznać, że się boję.
- Dla kogo? – jego pytania zaczynały mnie powoli irytować.
- Dla mnie – robiłam sobie z niego żarty, wręcz śmiałam się
z niego.
- Dobra, dogadajmy się – nie odpuszczał.
- Sugerujesz coś?
- Oddasz mi wszystkie łupy, a ja puszczę cię wolno – nie myślałam,
że jest taki głupi. Jakim trzeba być amatorem, żeby wkradać się samemu do
takiego wypasionego domu?
- To niestety niemożliwe – wiedziałam, że wygrałam.
- A dlaczego? – dalej drążył temat.
- Miałam wspólniczkę.
-To niech ona je
przyniesie z powrotem – zuchwałym tonem sprowadził mnie na ziemię,
przypominając, że tej bitwy nie wygram.
- Nie.
- To ty zostajesz ze mną. W zamian za moje rzeczy –
postanowił.
- Mowy nie ma.
- Albo będziesz miała mnie na głowie albo policję. Co
wybierasz? – znowu próbował mnie zastraszać, ale nie miałam innego wyboru
- Jak długo mam zostać? – spuściłam głowę.
- Nie wiem. Zależy jak bardzo twoim przyjaciołom na tobie
zależy – kiedy wypowiedział słowo „przyjaciele”, przypomniały mi się wszystkie
nasze udane skoki i moją głupotę, kiedy to próbowałam zrobić pamiątkę w jego
pokoju. Co mnie podkusiło?
Nie odezwałam się ani słowem, tylko jeszcze bardziej
wcisnęłam moje ciało w kanapę.
- Chcesz coś do picia?- dobiegł mnie jego głos.
- Nie, dziękuję – odpowiedziałam grzecznie. Nie używałam
tego słowa od śmierci rodziców. Co się ze mną dzieje? Czy ten chłopak tak na
mnie działa?
- Dlaczego taki jesteś? –spytałam w końcu, gdy chłopak
usiadł obok mnie na sofie.
- Taki, czyli jaki? – najwidoczniej nie zrozumiał mojego
pytania.
- Inny. Nie zadzwoniłeś po policję, nie bałeś się mnie.
Czemu?
- Każdy popełnia
błędy. Nie każdy złodziej jest straszny –nazwał mnie złodziejem, a mnie zrobiło się głupio. - A ty?
- Ale co ja?- teraz to na mojej twarzy malowało się
zdziwienie.
- Czemu kradniesz?
- Skąd o tym wiesz? – spytałam.
- Przed chwilą cię na tym złapałem.
- A no tak – pacnęłam
się z otwartej ręki w głowę. Nie no [T.I.], nie dość, że zostałaś złapana na
kradzieży to jeszcze robisz z siebie totalną debilkę.
- To co, czemu taka jesteś?- uśmiechnął się do mnie.
- Kradnę, bo moi rodzice zginęli w wypadku, a ja nie miałam
co ze sobą zrobić, więc dołączyłam do mojej bandy. W zamian za to, że mnie
przyjęli, jestem ich przywódczynią – opowiadałam, a na myśl o wypadku rodziców z
moich oczu popłynęły łzy.
- Ej ,spokojnie, nie chciałem. Jak nie chcesz, nie musisz
mówić – przytulił mnie.
- Nie, chcę. Powinnam iść do więzienia, nie wiem czemu
jeszcze nie zadzwoniłeś po policję. Moi pseudo- przyjaciele nie przyjdą z
łupem, nie odzyskasz skradzionych rzeczy. Możesz dzwonić, nie ucieknę.
- Nie, nie zadzwonię – szedł w zaparte.
- Czemu? Na twoim miejscu każdy by to zrobił.
- Nie zadzwonię, bo nie chcę.
Byłam zdziwiona, ten chłopak dał mi poczuć choć odrobinę
bezpieczeństwa, zaufałam mu.
- Przepraszam, że chciałam cię okraść.
- Dobrze, że potrafisz przeprosić – ponownie ukoił mnie jego
spokojny uśmiech.
- A właśnie, czemu nie jesteś w studio? – przypomniał mi się
powód mojej wpadki.
- Przecież jest dopiero 18 – spojrzał na zegarek.
- Co?! – wydarłam się na cały dom.
- A i dzisiaj odwołali nam próbę – cały czas się uśmiechał.
- Niemożliwe, niemożliwe – mamrotałam pod nosem.
- Co niemożliwe? – nie rozumiał moich szeptów.
- Miałeś podsłuch na telefonie. Oszukali mnie, wystawili
mnie. Nie wierzę. Jak oni mogli?
- Przyjaciele.
- Ale ja jestem głupia.
- Nie jesteś głupia, tylko naiwna. Chcesz herbatę? – zmienił temat i udał się do kuchni.
- Tak, poproszę – odpowiedziałam niemalże szeptem i
zamknęłam oczy.
*
Otworzyłam jedną powiekę, potem drugą, a moim oczom ukazał
się jakiś pokój. Wstałam na chwiejnych nogach i rozglądałam się wokoło.
- Gdzie ja jestem?
Zeszłam po schodach w dół, kierując się do kuchni.
- Co ja tu robię? – zapytałam chłopaka siedzącego przy
stole.
- Zasnęłaś.
- Muszę iść – przypomniałam sobie co tutaj robię.
- Nigdzie nie idziesz, zostajesz ze mną. Chyba nie masz
zamiaru do nich wrócić? – w jego policzkach ukazały się dołeczki.
- Oczywiście, że nie. Ale przecież nie mam się gdzie
podziać, muszę iść.
- Naucz się słuchać. Zostajesz ze mną.
- Ale ty mnie w ogóle nie znasz – zaufanie, jakim mnie
obdarzył było niepojęte.
- A co mi szkodzi, żebym cię poznał?
- Dziękuje – rzuciłam się na niego i przytuliłam najmocniej,
jak potrafiłam. Pierwszy raz od śmierci rodziców poczułam się naprawdę
szczęśliwa.
- Ale musisz mi coś obiecać.
- Dla ciebie wszystko -
nadal suszyłam swoje bialutkie ząbki.
- Koniec z szemranymi interesami.
-Obiecuję – wystawiłam mały paluszek na znak obietnicy, tak
jak to kiedyś robiłam z mamą. Harry chwycił mnie i przyciągnął do siebie.
Spojrzałam na niego zdziwiona, a po chwili poczułam jego usta na swoich.
Odwzajemniłam ten subtelny pocałunek. Pokochałam go.
To
dzięki niemu jestem teraz tą wolną dziewczyną. Znów poczułam co znaczy kochać i
być kochanym. Znów zrozumiałam znaczenie miłości, bo to on wyciągnął mnie z
tego bagna w którym tkwiłam. Wyciągnął do mnie rękę, kiedy tego najbardziej
potrzebowałam. Uratował mnie.
Uratowała mnie nasza miłość i zaufanie.
~by Agata.
O jezuniu *.*
OdpowiedzUsuńświetne !
Zostałaś nominowana do The Versitale Blogger -->
http://opowiadanie-forevertogether.blogspot.com/
Boskie. Czekam na następnego imagina.
OdpowiedzUsuńCudowne *_____* Szczerze mówiąc to spodziewałam się czegoś innego ale to wyszło dużo lepiej niż miałam w głowie :D Świetny.
OdpowiedzUsuń- Wi :)
Uwielbiam *o* Czekam na następny ! ^-^
OdpowiedzUsuńŚwietne napisane, wciągnęłam się :DD
OdpowiedzUsuń___
Directioners, serdecznie zapraszam do siebie, wystartowałam z opowiadaniem o 1d.
http://miss-iga-o-1d.blogspot.com/
świetny *____* napiszecie jakiś imagin 18+ ? Np. z Niall'em ;D Tak tylko pytam ;]
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadania-paulikka.blogspot.com/
Przykro mi, ale nie. Jesteśmy zbyt grzeczne xd
UsuńSzkoda :c
UsuńPoczytałabym z chęcią :D #ZboczonaJa
Zajebisty.! <3 + Next, next ;p
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww *.*
OdpowiedzUsuńSle świetny, jestem pod wrażeniem :)
Nie wiem, co Was wzięło na to całe sci-fi, fantasy, akcja, przygoda, etc, ale mnie to pasuje :D
Love xoxo
Niall's wife :)
jejku to jest zajen=biste! bije pokłony moje ty guru :*
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! <3 Czekam teraz na jakiegoś Liama i Louisa <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ja też, jak jeden z anonimów powyżej, czekam na Liam'a! Dawno go nie było.
OdpowiedzUsuńA co myślicie, żebyście napisały coś w stylu filmu "Szybcy i wściekli" ? Uwielbiam te nielegalne wyścigi, adrenalinę i butle z NOS'a. Turbo dopalenie i świata nie widzisz! :3x
bardzo dobry pomysł masz! wręcz zacny... ;D
UsuńMój Liam pojawi się w czwartek, "Szybkich i wściekłych" nie oglądałam, ale myślę, że jutro pojawi się też z akcją ^^
UsuńGenialne, niesamowite, świetne i wg jestem pod ogromnym wrażeniem ^^ :3 ;))
OdpowiedzUsuńJesteś tak pomysłowa że brak słów to jest cudowne
OdpowiedzUsuńboski :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, wlasnie zaczynam prowadzic bloga i zalezy mi na szczerych opiniach pozostawionych w komentarzach :)
http://onedirectionimaginesforever.blogspot.de/
taki z błachostką, a taki fajny :)
OdpowiedzUsuńKlaudia CityLondon
super/
OdpowiedzUsuńCudne. Boskie. Fantastyczne. Brak mi słów. <3
OdpowiedzUsuńFOOOOOCH !!! Dawaj Zayn'a !!
OdpowiedzUsuńPięknyyyy *__________*
OdpowiedzUsuń