A działo się to całkiem niedawno, jakby to było wczoraj. Niedaleko
Londynu, w hrabstwie Somerset, w mieście Bridgwater, a właściwie
dworze, żyły dwa bardzo intrygujące małżeństwa. Państwo [T.N.] i Styles, pochodzili z królewskich rodzin i uznawało się ich, za
prawowitych władców tej wioski. Ich historia była długa i przewijała się przez całe życie dworu.
Ponieważ jak już wspomniałam dwór był malutki, żyło tu zaledwie 250
mieszkańców. Każdy z nich z całego serca kochał oba małżeństwa, które szanowały swoich poddanych. Państwo Styles doczekali się
syna, Harry’ego, który był wesołym trzy-latkiem. Szczęście dworu powiększyło się jeszcze bardziej, gdy [I.T.M.] urodziła małą córeczkę, [T.I.] . A musicie wiedzieć, że
wszystko tam było niezwykłe. Każdy szczegół, każda sekunda, w tym
mieście była zagadką. Nie wierzycie? To czas wreszcie to zrobić.
Chrzciny dziewczynki miały odbyć się już dzień później. [I.T.T.]
zaprosił całą okolicę, by mogli świętować razem. Nie mogło
zabraknąć Harry’ego i jego rodziców.
Następnego dnia, wszyscy zebrani w wielkim pałacu świętowali i
cieszyli się ze szczęścia nowych rodziców. Harry z zaciekawieniem zaglądał do kołyski, gdzie leżała malutka
kruszynka.
- Ty masz syna, ja córkę może coś z tego będzie.
- [I.T.T.] to jeszcze dzieci, a ty już planujesz dla nich
przyszłość.
Nagle pojawili się nieoczekiwani goście, a mianowicie trzy ciotki chrzestne [T.I.] Z
życzliwymi uśmiechami przywitały się z jej rodzicami i podeszły do kołyski z dziewczynką. A, uwaga były
one takimi dobrymi wróżkami. Oczywiście nie takimi prawdziwymi, ale
nikt nie chciał im tego powiedzieć. Wszyscy uważali, że odrobina
fantazji nikomu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie nada życiu barwy
i kolory. Najstarsza z nich, Flora skłoniła się w stronę
dziewczynki.
- Przepowiadam Wam, że [T.I.] będzie niezwykłej urody! –
zakrzyknęła uroczyście. - Wdzięczna jak wierzba, urodziwa jak leśne kwiaty, złotowłosa,
cenniejsza od dukatów, wiecznie młoda, nie przeminie nigdy jej
piękno, bo już na zawsze będzie częścią Przyrody – kontynuowała.
- Teraz ja! Teraz ja! – wykrzykiwała Fauna.
- Ja mówię, że Twój głos będzie natchnieniem dla poetów, czysty,
jasny, jak pieśni czarodziejskiego flet, piękny jak ptaków śpiew,
lekki jak dzwonków granie, będziesz największym skarbem dla
wszystkich, moje Ty kochanie.
Jednak ostatnia wróżka, nie zdarzyła złożyć życzeń młodziutkiej
królewnie, ponieważ na salę weszła najmniej pożądana osoba na
świecie. Okropna siostra, Diabolina.
- Czyżbyście zapomnieli o klątwie, która na Was ciąży?
- Co ty tu robisz? – siostry zasłoniły swoimi ciałami kołyskę.
- Przypominam, że ta rodzina nigdy nie będzie szczęśliwa, zdarzy się wypadek! Wpadnie
pod auto! Zginie, a wy nigdy jej nie zobaczycie! Wasza pierworodna,
nie doczeka ślubu, ani żadnych innych przyjemności ze strony
miłości! Macie szesnaście lat, by się nią nacieszyć! – wyszła,
trzaskając drzwiami, a [I.T.M.] zaczęła płakać. Wiedziała o
klątwie, ale myślała, że już dawno się skończyła, że nareszcie w
ich życiu zapanuje niezmącony spokój.
- Nie pozwalam na to! – odezwała się ostatnia z wróżek, Pogódka –
Nie będę walczyć z klątwą, ale mogę obiecać, że [T.I.] nie umrze,
Jej serce nie przestanie bić! Zaśnie, w swoim zamku, aż pocałunkiem
nie zbudzi jej ukochany!
Jej słowa choć troszeczkę uspokoiły rodziców dziewczynki, ale nadal czuli niepokój w sercach.
Postanowili, że dziewczynka zamieszka w małej chatce, na skraju
lasu wraz ze swoimi ciotkami. Gdy klątwa minie wróci do zamku.
Pożegnanie z [T.I.] było dla jej rodziców nadzwyczaj trudne, bali
się o swoją kruszynkę, ale wiedzieli, że tylko w ten sposób mogą ją
uchronić.
Złotowłosa rosła, z każdym dniem, jej uroda zwiększała się, a głos
owocował w nowe dźwięki i barwy. Jej głównym zajęciem było
zbieranie jagód, przechadzanie się po lesie i zwiedzanie okolicy.
Szesnaste urodziny, zbliżały się nieubłaganie, a [T.I.] nadal nie wiedziała kim jest. Ciotki wysłały siostrzenicę do lasu, po
jej ulubione owoce jagody, a same przygotowały dla niej piękną
sukienkę.
Dziewczyna chodziła po lesie, zbierała jagody, śpiewała piosenki.
Jej srebrzysty głos roznosił się po lesie, płynął między drzewami,
rozbrzmiewał pośród roślin. Niedaleko od polany, przejeżdżał na
swoim koniu Harry. Przez szesnaście lat wyrósł na przystojnego
chłopaka, o brązowych, niesfornych lokach, zielonych,
hipnotyzujących oczach, słodkim uśmiechu i prześlicznych dołeczkach
w policzkach. Jechał tam, gdzie prowadził go głos dziewczyny. Gdy
zsiadł z konia, udał się na polankę. Tam zza drzewa przyglądał się dziewczynie,
która tańczyła delikatnie jak gałązki wierzby, jej złote włosy, co
chwilę lekko opadały kaskadami na jej drobniutkie ramiona, była
delikatna jak kwiat, a głos miała jak anioł. Chłopak nie mógł się
na nią napatrzeć, zachwycał się każdym szczegółem niesamowitej
urody [T.I.]. Patrzył w nią oczarowany, aż w końcu odważył się do
niej podejść.
- [T.I.]? – spytał drżącym głosem, nie mógł uwierzyć. Dziewczyna podskoczyła ze
strachu, pod wpływem jego głosu.
- Tak, ale co to ma do rzeczy? Kim ty jesteś?
- Harry. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię spotkałem. Po tylu
latach – przytulił ją czule. Dziewczyna nie wiedziała co robić.
Przytulał ją nieznany chłopak, mówił, że się cieszy, że ją widzi, a
ona go nawet nie znała.
- Przepraszam, ale czemu ty mnie przytulasz? – zapytała, czując, że
ogarnia ją miłe uczucie. Uścisk chłopaka, dawał jej poczucie
bezpieczeństwa i ciepła.
- Tak, nie pamiętasz. Kiedy ty byłaś malutka, ja miałem 3 lata i
wtedy zabrano Cię tutaj. Dla bezpieczeństwa. Jestem synem
przyjaciela twojego ojca.
- Ja, muszę już iść – wyjąkała.
Wróciła do chatki, w której tymczasowo mieszkała.
- Halo, jest tu kto?! – zawołała, a z kuchni wynurzyły się trzy
głowy.
- Tak, [T.I.]?
- Dlaczego mnie okłamałyście? – spytała, bo nie mogła znieść, że
jej życie okazało się jednym, wielkim kłamstwem.
- To było dla Twojego dobra.
- Nie wierzę, jak wy mogłyście mi to zrobić – rozpłakała się.
- Nie płacz, słońce, chcemy Cię ochronić.
- Przed czym?
Ciotki wymieniły się zdenerwowanymi spojrzeniami.
- Powiecie mi w końcu?
- Dobrze, ale musisz obiecać, że nam wybaczysz.
- Jaka jest Twoja decyzja?
- Dobrze, wybaczę, ale chcę znać wszystko od początku –
zrezygnowana opadła na pobliskie krzesło.
- Więc, kiedy się urodziłaś, cały dwór się cieszył. Jesteś jedynym
dzieckiem.
- Kogo?
- Twoich rodziców.
- Nie wierzę, ukryłyście przede mną, że mam rodziców, którzy na
mnie czekają.
- [T.I.] wysłuchaj nas, to nie było tak.
- Pogódko, jak nie tak to jak?
- Twoi rodzice wyprawili huczne chrzciny. Zebrali się na nich
wszyscy. Każdy chciał Cię zobaczyć.
- Byłam jak eksponat muzealny?
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
- Cieszyliśmy się ze szczęścia twoich rodziców. Ale uroczystość
przerwała Diabolina.
- Kto to? – dziewczyna zadawała wiele pytań, nie chciała, by coś
ominęły.
- To jest nasza siostra. Razem byłyśmy nierozłączne, dopóki my nie
wybrałyśmy, że chcemy pomagać innym ludziom. Ona wybrała zło. Nie utrzymywałyśmy z nią
kontaktów, aż do uroczystości. Wtedy się zjawiła i przypomniała o
klątwie.
- Jakiej klątwie?
- Na waszym rodzie ciąży klątwa. W dniu Twoich szesnastych urodzin
miałaś wpaść pod samochód i już nigdy się nie obudzić.
- Dlaczego?
- Tego nikt nie wie. Tak jest i już.
- A kiedy są moje urodziny?
- Dzisiaj.
- Czemu nic nie mówiłyście? – obruszyła się.
- To miała być niespodzianka.
- To wy jesteście wróżkami?
- Nie, ale bardzo byśmy chciały.
- A kto powiedział Ci o tym wszystkim?
- Harry.
- Spotkałaś Harr’ego?
- Tak, w lesie, na polance.
- Poznaliście się lepiej?
- Nie, ja nawet nie wiem, kim on jest.
- Harry jest synem przyjaciela [I.T.T.]. Kiedy ty byłaś malutka, on
cały czas zaglądał do Twojej kołyski. Był taki słodki.
- Naprawdę? – dziewczyna nie dowierzała.
- Tak, wasi rodzice planowali nawet Was połączyć – snuła domyślenia
Flora.
- Muszę go znaleźć – krzyknęła dziewczyna i wybiegła z domu.
Imagine Dragons – Bleeding out.
Biegła pośród drzew, omijała korzenie, aż w końcu dobiegła na
polankę. Niestety tam nie zastała chłopaka. Czułą silną chęć
przytulenia się do niego, spojrzenia w te zielone tęczówki,
poczucia Jego zapachu, ciepła, którym ją obdarzył. Wybiegła z lasu,
poruszała się na oślep, chciała tylko odnaleźć chłopaka. Wybiegła
na dróżkę, której nie okalały już gęsto porośnięte drzewa i biegła
dalej.
Nagle usłyszała jakby warkot silnika, uderzenie, a potem nastała
już tylko ciemność.
W tym samym czasie Fauna, Flora i Pogódka dotarły do zamku i
zawiadomiły Harr’ego o ucieczce [T.I.]. Ten szybko wsiadł na konia i pogalopował w stronę lasu. Tam zastał nieprzyjemny
widok. Na drodze prowadzącej do zagajnika stał samochód, a
wystraszony kierowca dzwonił po karetkę. [T.I.] leżała cała
posiniaczona na drodze, ledwo oddychała. Chłopak wziął jej zimną
twarz w ręce i pocierał jej policzek. Łzy skapywały mu ciurkiem,
mocząc ubranie. Poczuł jak dziewczyna się uśmiecha i wypowiada jego
imię:
- Harry? – szepnęła.
- Tak, [T.I.] to ja, Nie martw się karetka już jedzie.
Przyjechała karetka, której sygnał dał się słyszeć na kilometr.
Zabrała dziewczynę, a chłopak ciągle trzymając ją za rękę wszedł
razem z nią. Gdy dojechali do szpitala, zabrali ją na salę, a jemu nie
pozwolili wejść.
- Może Pan podejść? – spytał się go doktor.
- Tak?
- Panna [T.I.] jest w śpiączce, nie wiadomo czy się obudzi.
- Mógłbym do niej wejść?
- Tak, ale tylko na chwilę.
Otworzył szklane drzwi i zobaczył dziewczynę, całą bladą, jakby jej
włosy straciły blask, bez uśmiechu na twarzy. Bał się o nią. Była
dla niego ważna. Ukucnął przy niej, chwycił rękę, palcem gładził
jej policzek. W końcu przypomniał sobie słowa ze chrztu. Chodź był
malutki, dobrze je pamiętał. Aż pocałunkiem nie zbudzi jej ukochany! Powtórzył pod nosem. Nachylił się i delikatnie musnął jej usta.
Spojrzał na jej twarz, którą rozjaśnił uśmiech i otwarte, błękitne
oczy, które teraz choć powoli, otworzyły się.
- Harry? – ponownie szepnęła.
- Tak, jestem tu [T.I.]
- Dziękuje, że mnie uratowałeś.
- Dziękuje, że pokazałaś mi co to jest prawdziwa miłość.
Ponownie tego niesamowitego dnia pocałował ją, tym razem z wielkim
uczuciem.
A ona?
Wróciła do zamku, kocha Harry’ego, planują wspólne życie i rozumieją
słowa:
Prawdziwa miłość, nigdy nie umiera, jest zawsze, mimo przeciwności
losu, niechęci ludzi i braku wiary. Ona nigdy się nie kończy,
prowadzi nas do końca życia. Naszego życia. Życia razem.
Nadal nie wierzycie w magię? Pora uwierzyć, bo Wam też może się to przydarzyć!
~ by Agata.
Domyślacie się już, jakie formy będą miały niespodzianki? ; )
Jeju jaki piękny. Aż się popłakałam :(
OdpowiedzUsuńWspaniały *.* Naprawdę piszecie wspaniałe imaginy :*
OdpowiedzUsuńImagin w stylu baśni ? Niezły pomysł, nie wpadłabym na to, napewno nie sama haha xd
OdpowiedzUsuńpiękny ten imagin.Wzruszyłam się :,)
OdpowiedzUsuńSwietne *.*
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńhttp://as-the-dream-of-love.blogspot.com/
ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA.
Narazie są tylko bohaterowie ale może to się zmienić.
fajny fajny i jeszcze raz fajny <3 w Bridgwater mieszka moja koleżanka xd tylko ze te miasto jest naprawde większe niz opisałas ale co tam.. Wazne ze imagin super
OdpowiedzUsuńTeż się popłakałam, przez te piosenki - podwajają emocje :)
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin :') ;*
To taki... Zabawny imagin :)
OdpowiedzUsuńOczy mi się teraz cieszą i się tak jakoś dziwnie uśmiecham. Jakbym była szczęśliwa, czy coś, tak szczerze :)
Mówiłam, że lubię takie... bajkowe wątki :)
Love xoxo
Niall's wife :)
Wole normalne :) Ale ten też fajny :)
OdpowiedzUsuńNa podstawie "Śpiącej Królewny" to napisałaś? Świetny! Really! Kocham takie opowiadania. Przypomniałaś mi o dzieciństwie. Uwielbiałam "Śpiącą Królewnę", zawsze marzyłam o księciu z bajki, ale ukrywałam się z tym pod wizerunkiem dresiary i blachary. Ale lubię swoje dwa oblicza. Słodka, kochająca, pomocna i umiejąca postawić na swoim, sprytna oraz chamska. ^^
OdpowiedzUsuń~Moni :3x
magiczny <3
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuńaaaaaw! nigdy takiego nie czytalam:D cudowny! xx
OdpowiedzUsuńBridgewater w Somerset ahhh:D mieszkam w Somerset i nawet Berdgy jest 20 mil odemnie. fajnie takie cos poczytac :D xx
Bardzo ładny imagin choć troche sie w tym wszystkim pogubiłam. No to jak w końcu, oni żyją w zamku, jeżdżą konno, mieszkają w chatkach w lesie, a tu złotowłosą nagle samochód przejechał. A potem jeszcze przyjechała karetka na sygnale. Jakie to są w końcu czasy bo sie pogubiłam?
OdpowiedzUsuńNo nie! Ale tak to całkowicie fajny imagin <3
UsuńHaha ja też się pogubiłam, jedni jeżdzą na koniu a inni poruszają się samochodem... Hahah
Usuńświetny! Trafiłaś w moją ulubioną księżniczkę z dzieciństwa xd <3
OdpowiedzUsuńpiękny :)
OdpowiedzUsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńCudo *_* koffam cie <33333 xD
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńŚpiąca królewna! Moja ukochana książka z dzieciństwa! :)
OdpowiedzUsuńŚpiąca królewna. :')
OdpowiedzUsuń