poniedziałek, 4 lutego 2013

# 202. Harry . część 3 .

- Będziesz pisała?
- Tak, obiecuję.
- Nie zapomnisz?
- Nie zapomnę kochanie, ale bardziej wskazane by było, gdybyś to Ty o mnie pamiętał.
- [T.I.] nie wspominajmy tego. Wiem, że źle zrobiłem. Ale to się więcej nie powtórzy. Dobrze?
- Tak. Idź bo samolot ci odleci.
- Nawet nie masz pojęcia jakbym chciał żeby odleciał.
- Nie mów tak, to Twoja praca. Kocham Cię i nie zapomnij o listach.
- Ja Ciebie też! A ty o mnie!
Pożegnanie z Harrym było nadzwyczaj trudne. I choć przyjechał tylko na chwilę, to ja czułam jakbyśmy byli wiecznie razem, jakby ten wcześniejszy incydent nie miał prawa bytu. Ale to znowu się powtórzyło i dlatego było mi jeszcze trudniej. Obiecaliśmy, że będziemy pisać do siebie listy. Możemy mieć pewność, że o sobie nie zapomnimy.
Ludzie nie rozumieją prostej istoty rzeczy. Kochać to uszczęśliwiać, uszczęśliwiać swoją istotą, nie podarunkami, czy drogimi rzeczami. Prawdziwej miłości nie da się kupić, ona żyje sama.
I choć czasami zastanawiałam się nad słowem „my” to teraz wiem, że bez niego moje życie nie miałoby głębszego sensu.
Przechodziłam malutkimi uliczkami, każdy krok zbliżał mnie coraz bardziej do domu. Nie będzie prosto. Harry odleciał kilka minut temu, a ja już czułam pustkę. Otworzyłam drzwi do domu, wtargnęłam do środka i rzuciłam się na kanapę. Te ostatnie, dwa, wspólne dni minęły tak szybko. Każda minuta z nim zdawała się trwać tylko chwilkę, a tak naprawdę czas mijał nieubłaganie. Pędził swoją drogą, własną, niewymuszoną, poruszał się pośród szczęścia i radości.  Wspólne obowiązki, zadania były dobrym sposobem, by porozmawiać czy chociażby spędzić ze sobą czas. Czas, który teraz oddala nas od siebie.
Wyciągnęłam papeterię, delikatnie otworzyłam pudełeczko i wyciągnęłam białą jak śnieg kartkę.

                                                                Kochany Harry!
            Twój wyjazd dostarczył mi tyle bólu. Ciężko mi pomyśleć, że na razie nie obudzisz mnie kubłem zimnej wody, że rano nie zobaczę Twojego śmiechu, pięknych, zielonych oczu, dołeczków w policzkach czy tych niesfornych loków. Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakuje. Każde Twoje słowo, gest uczyniony w moją stronę przypomina mi w chwilach zwątpienia, że gdzieś tam na świecie, pośród miliona ludzi, jesteś Ty. Moja miłość, moja nadzieja, mój świat i moje serce. Przecież nie odszedłeś na zawsze. Mam rację?
            Teraz gdy siedzę na parapecie, Ty jesteś pewnie jeszcze w samolocie. Wiesz jak bardzo chciałabym być teraz z Tobą? Moja codzienna praca nie będzie już tak barwna i kolorowa jak dotychczas. Bez Ciebie wszystko jest inaczej. Mam nadzieję, że o mnie pamiętasz.
                                                                                                              Kocham Cię
                                                                                                                              Twoja [T.I.]
Włożyłam papier w kopertę i zakleiłam ją. Wrzuciłam list do skrzynki i poszłam do stajni.
Tam uporządkowałam konie, boksy, później poprowadziłam kilka jazd i wróciłam do domu. Zmęczenie dawało się we znaki. Poszłam spać, a już po chwili śniłam niesamowite rzeczy.
- Halo! Proszę otworzyć drzwi!- usłyszałam jakiś krzyk.
Otworzyłam zaspane powieki, ubrałam puchowe kapcie, szlafrok i zeszłam na dół. Przy szklanych drzwiach zobaczyłam listonosza.
- O! Dzień dobry- uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć [T.I.] . Mam do Ciebie list z Anglii bodajże- odrzekł mój kolega.
- Dzięki.
- Nie ma za co! To moja praca! Pa!- krzyknął na odchodne.
- Pa!- odpowiedziałam zabrałam się za rozrywanie koperty.

                                              Kochana [T.I.]!
        Ty też nie masz pojęcia jak bardzo tęsknię. W samolocie wspominałem nasze wszystkie przygody. Oczywiście tylko te wspólne. Kiedy tylko przyjechałem do domu chłopcy zaczęli się o wszystko wypytywać.
      Jacy chłopcy, zapytasz. A więc nie znasz całej historii. Bynajmniej ja tak myślę. Podczas X-factora odpadłbym, gdyby nie to, że połączyli mnie z czterema innymi chłopakami. Od tego czasu tworzymy zespół: One Direction. Najstarszy z nas jest Louis. To dziwne, bo zachowuje się jak czterolatek i ma dziewczynę Eleanor. Ale wróćmy do naszego tematu. Najodpowiedzialniejszym z nas jest Liam – Dadd’y  Direction. Ma dziewczynę Danielle. Bardzo miła osóbka, musisz ją poznać. Kolejnym wariatem jest Zayn, który jest w połowie muzułmaninem. Mieszkał kiedyś w Bradford, a jego drugą połówką jest Perrie. Niall jako jedyny pochodzi z Irlandii. No i ja. Ale mnie to już chyba znasz za dobrze. Pewnie trudno sobie ich wyobrazić, więc dlatego przysłałem kilka zdjęć. To by było tyle z tych bardziej oficjalnych informacji.
           A jak tam u Ciebie? Wszystko ok? Jak  sprawują się konie? Kiedy wracają rodzice?
Wiesz, trochę to dziwne, bo to mój pierwszy napisany list w życiu. Zawsze komunikuję się ze zwykłymi ludźmi przez telefon. No właśnie, ale ty nie jesteś zwykła. Ty jesteś jedna,  jedyna w swoim rodzaju. Nie ma Twojej kopii. To nawet dobrze. Tęsknię.
        Piszę ten list w łóżku, przy malutkiej lampce i zastanawiam się dlaczego tak bardzo chciałaś się porozumiewać ze mną za pomocą listów. Ale teraz dochodzę do wniosku, że moje słowa są bardziej przemyślane, nie jest to jakaś krótka rozmowa czy szybka wymiana zdań. Tutaj mogę napisać wszystko, nie obawiać się, że mnie wyśmiejesz. Oczekuję tylko Twojej reakcji, Twojego listu. Swoją  drogą masz bardzo ładny charakter pisma.
      Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Poznasz chłopców, Danielle, Eleanor i Perrie. Pokochają Cię, jestem pewien. Oczywiście nie tak bardzo jak ja, ale podobnie.
                                                                                                            Kocham Cię
                                                                                                                        Twój Harry.

Odwróciłam kopertę i zajrzałam ponownie do jej środka. Wypadł z niej pliczek zdjęć. Zaczęłam je przeglądać. Nasza pierwsza wspólna wycieczka nad jeziorko, my jedzący lody, robiący zamki z piasku, rzucający się błotem. Na ostatnim zdjęciu był podpis: „To tak na przypomnienie wspomnień. Kocham Cię” . Kolejne zdjęcie ukazywało grupkę ludzi. Harry, żeby ułatwić mi ich rozpoznanie podpisał każdego z nich. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
Każdego dnia ta sama rutyna, te same czynności.  Codziennie dostawałam list od Harry’ego i z każdym czytanym słowem miałam pewność, że mnie  kocha. Życie, które  przysparza więcej problemów niż można by się spodziewać.

Miłość w niektórych przypadkach jest wielkim szczęściem, w innych tragedią jak z powieści.
Jedno słowo, zdanie a wystarczyło, by zburzyć wszystko, co tak misternie budowałam.
              
                                                                   Drogi Harry!
      Każde słowo, choć pisane na papierze sprawia mi niewyobrażalny ból. Wiem jak bardzo Cię to zrani, ale czasami ból jest nieunikniony. Przez niego stajemy się silniejsi.
Bo miłość nie polega na tym, by stać nieruchomo jak pustynia, ani hulać po świecie jak wiatr, ani patrzeć na wszystko z daleka jak Ty. *
   Twój wyjazd, jak wcześniej wspominałam był ciosem poniżej pasa. Myślałam, że wszystko będzie dobrze, że będziemy razem już na zawsze. I nie przeczę, że jest to nadal moje marzenie, ale ja nie mam wpływu na rzeczy ważniejsze.
   Tydzień temu dowiedziałam się, że Tom jest chory. Bardzo chciałabym, żeby to była tylko grypa. Ale on ma raka! Harry rozumiesz to?! Został mu tydzień, może dwa życia. A dzisiaj wyznał mi miłość. Spytał czy zostanę Jego dziewczyną. Zgodziłam się. Nie miałam wyboru. Jego stan jest ciężki, zbyt późno wykryto chorobę. Teraz cały czas leży w szpitalu. Potrzebuje mnie. Nie mogłam mu powiedzieć o nas. Zbyt dużo by go to kosztowało. To byłoby jak wbicie noża prosto w serce.
    Ja wiem co ty teraz sobie o mnie pomyślisz. Wiem, rozumiem, ale tylko tak mogę mu się odwdzięczyć. Kiedy Ty robiłeś światową karierę, ja siedziałam tutaj i płakałam. On jedyny wyciągnął do mnie rękę. Do rozryczanej nastolatki, która odpychała od siebie wszystkich, którzy chcieli jej pomóc. Było dobrze, prawie zapomniałam, ale pojawiłeś się Ty. I wszystko się zmieniło.
                                                                                                   Przepraszam [T.I.]

Czy tak ma się to skończyć?
Znowu ma się wszystko posypać. Czemu los mnie tak nienawidzi? Czym ja sobie na to zasłużyłam?

*Tydzień później*

                                             
                                                                       Drogi Harry!
              Znów piszę do Ciebie. Jest mi ciężko. Tom zmarł. Choroba wyniszczyła go kompletnie. Od nieznajomego darczyńcy dostał pieniądze na leki, które choć troszeczkę spowolniły rozprzestrzenianie się choroby. Przede wszystkim dostał czas, by pożegnać się z bliskimi. Bo to było dla  Niego najważniejsze.
Brakuje mi Go. Wiem, że zachowałam się podle i nie mam prawa do Ciebie pisać. Już dawno to prawo straciłam. Straciłam wraz z tamtym listem. I choć nie mam wytłumaczenia na moje zachowanie, chcę Cię prosić o jedną rzecz.
          Przyjedź do Hampton, na pogrzeb Toma. Proszę.
                                                                                                 Proszę [T.I.]

*Następny dzień*

  Stałam pośród tak dobrze znanych mi tłumów. I gdyby nie to, że znajdowaliśmy się w tym miejscu, pomyślałabym, że obchodziliśmy  jakieś święto. Ale to cmentarz i nie ma tu nic do śmiechu czy zabawy. Przede mną zakopywali mojego przyjaciela, ksiądz odprawiał pożegnalną modlitwę, a ja... Ja czekałam. Liczyłam, że on się pojawi. Miałam nadzieję, a przecież ona nigdy nie zawodzi. A gdy już prawie ją straciłam, ujrzałam postać w czarnym płaszczu, czarnych okularach. On. Pojawił się, w końcu. Chciałam do niego podejść, wytłumaczyć się, ale nie potrafiłam, coś mnie zatrzymywało. Czyżbym się bała? Tak, jestem tchórzem, nie potrafię spojrzeć w oczy osobie, którą zraniłam ponad wszelką miarę. Takich rzeczy się nie wybacza. Msza zakończyła się, a ja na grobie Toma złożyłam bukiet białych róż. Jego ulubione. Ruszyłam w stronę Harry’ego.
- Dziękuję, że przyszedłeś – głos mi się załamał. On dalej nic nie mówił.
- Pójdziemy do mnie? – starałam się zachować chociaż pozory normalności i spokoju.
Pokiwał głową na zgodę. Szliśmy w milczeniu, którego nawet nie próbowałam przerwać. Chciałam się o tak dużo zapytać, tak wiele powiedzieć, ale nie potrafiłam. Dostatecznie go już zraniłam.
Doszliśmy do domu, skierowałam się do kuchni, by zrobić  obiad. Przyszykowałam sztućce, talerze, kubki i wszystko ułożyłam na stole w salonie. Kiedy wracałam do pomieszczenia mój wzrok utkwił na Harrym. Siedział bezwiednie na kanapie, wpatrując się w okno. Nie ruszał się, nawet nie mrugał, a z jego oka wypłynęła malutka łza, którą szybko otarł. Wróciłam do poprzedniej czynności, z duszą na ramieniu. Po chwili obiad był gotowy. Skinieniem ręki zaprosiłam chłopaka do stołu.
Jedliśmy w ciszy, właściwie nie odzywaliśmy się do siebie, a jedynymi odgłosami  był dźwięk uderzanych sztućców o talerz.
- Dlaczego? -  z zamyśleń wyrwał mnie cichy szept bruneta.
- Przepraszam, ja nie  potrafiłam go zranić. On zawsze mnie wspierał, był przy mnie, kiedy tego potrzebowałam, chciałam mu się jakoś odwdzięczyć.
- Raniąc tym mnie? – cedził słowa.
- To ty mnie zraniłeś, kolejny raz  mnie zostawiając. Przypomnę Ci, że kiedy Ty zwiedzałeś świat, ja płakałam w pokoju. Byłam wrakiem człowieka, popadałam w coraz głębszą depresję, a Ty się zabawiałeś i korzystałeś z życia. I ty mnie nie raniłeś?! – Jego słowa zabolały mnie tak bardzo, że praktycznie chwyciłam się najbardziej  nieodpowiedniego tematu.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś?  Chyba należały mi  się jakieś wyjaśnienia, a nie tylko kilka słów nabazgranych w liście?!- wykrzyczał mi w twarz.
- A jak myślisz?! Nie zadzwoniłam, bo się bałam. Za bardzo Cię kochałam, żeby podejmować taką decyzję, byłeś zbyt ważny!  Twój głos przypomniałby mi o uczuciu jakim Cię darzę! Gdybym zadzwoniła, uległabym, a to by za dużo kosztowało! Miałabym nadzieję, że wrócisz, podczas gdy zraniłabym przyjaciela!- zaczęłam płakać.
- Myślałem, że to ja nim jestem! – wykrzyknął i trzasnął drzwiami. Osunęłam się po ścianie. Miałam dosyć.
Gdy się  kogoś kocha, to nawet los nie jest w stanie zagrodzić takiej miłości, która jest prawdziwa. A trzeba wiedzieć, że  prawdziwa miłość to coś więcej niż szczęście drugiej osoby, To szczęście, gdy ta osoba jest obok Ciebie, a Ty  obok niej.

Czasami nie mamy wpływu na życie. Bezkresna pustka jaka wypełnia nasze serca po stracie tej najważniejszej osoby, jest nie tylko mianem  życia i losu, ale także powodem dla którego staramy się, by życie uległo zmianie.
Od kłótni z Harry’m minęły dwa lata. A ja  nadal nie potrafię zapomnieć. Mam wrażenie  jakby każdej nocy, gdy patrzę na Księżyc, on patrzył na niego w tym samym momencie. Pamiętam to jak dziś, kiedy byliśmy mali, Harry wskazał na Księżyc i powiedział: „ Jeśli kiedyś poczujesz się samotna, a mnie przy Tobie nie będzie, spójrz na Księżyc, a gdziekolwiek ja będę, także na niego spojrzę, a wtedy poczujesz niesamowitą siłę, bo tą siłą jest prawdziwa przyjaźń”.
Każde wspomnienie, które przypominało mi o tym, co straciłam, wywoływało u mnie niepohamowany napad płaczu. Tak bardzo chciałam się w niego wtulić, poczuć jego zapach, dotknąć tych loków.
A teraz siedzę  w malutkiej kawiarence, mieszam łyżeczką herbatę i zastanawiam się co by było gdyby. Odwracam wzrok w stronę okna i widzę Jego. On spogląda na mnie, a w tym samym momencie nasze  oczy krzyżują się. I znów czuję to niesamowite ciepło, które zalewa moje serce od środka. Wybiegam z lokalu i biegnę w Jego stronę. Rzucam się na niego, przytulam i w końcu całuję, te malinowe usta. Rozkoszuje się jego bliskością, ciałem które mnie otula. Ludzie patrzą się na nas, ale nie obchodzi mnie to, najważniejszy jest ON.
- Przepraszam – szeptam do jego  ucha.
- Nie masz za co.
- Mam. W  życiu popełniłam tyle błędów… - przerwał mi.
- Każdy je popełnia. Nie ma ludzi idealnych. Ja też nim nie jestem i raczej Tobie należą się przeprosiny.
-Nawet  nie masz pojęcia jak bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też [T.I.], ja Ciebie też.
Ponownie wtulam się w zagłębienie między jego szyją a obojczykiem, obejmuję go najmocniej jak mogę i już wiem. Wiem, że to jest moje szczęście, że chociażby życie waliło mi się na głowę, a los wrzucał mi kłody pod nogi na każdym kroku, mam Harry’ego. Nic więcej nie potrzebuję. On jest moim światłem w tunelu, moją latarenką na morzu,  właściwą drogą, szczęściem, sensem i powodem życia.
Każdy kocha na swój sposób. Jedni dają drogie prezenty, inni pozwalają na wszystko, a ja? Mi wystarczy, że jesteś, że mogę poczuć Twoje ciepło i usłyszeć te dwa, najpiękniejsze słowa, wychodzące z Twoich ust: Kocham Cię, bo nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
* Cytat Paulo Coelho

 ~by Agata

Jeśli lubisz pisać i chciałabyś pisać imaginy o chłopcach na blogu, zapraszam tutaj http://one-direction-imaginy-polish-fans.blogspot.com/ gdzie został otwarty nabór. :)

21 komentarzy:

  1. Cudowne... naprawdę świetne... *________* <3

    P.S. Dziękuję.. Już Klara wie za co. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Agata uważam, że jesteś świetną dziewczyną i umiesz pisać, ale błagam cię NIE pisz już więcej imaginów z końmi w roli głównej bo to robi się nudne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że się wtrącam ale gdzie ty widzisz konie w roli głównej? Temat koni przewija się przez tą 3 częściową opowieść dosłownie kilka razy. Nie rozumiem o ci ci chodzi.

      Usuń
  3. Cudowny, na prawde. Cieszę się że to tak się skończyło. Mam tylko jedno zastrzeżenie... Zayn nie jest "w połowie muzułmaninem". To tak jakby wyznawał islam ale nie wyznawał. On jest w połowie pakistańczykiem. Mały błąd który nie zmienia faktu że masz ogromny talent :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Spojrzałam, że mało imaginów jest z Liam'em. A ja je wprost uwielbiam! Mogła bym poprosić taki jeden imagin z Daddy'm? Proszę.
    ~Moni :3x

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Świetny! Czekam z niecierpliwością na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie napisane... Rewelacyjnie i nie mam jakichś większych zastrzeżeń :)
    Love xoxo
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniałe zakończenie :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. I po raz kolejny zalałam laptopa.. ale jest to dowodem na to jak wielki masz talent <3 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo! Płaczę!!!!!!!!!!! Takie wzruszające, dziękuję wam za to że stworzyłyście tego bloga! Cudne imaginy :')

    OdpowiedzUsuń
  10. http://onedirectionbloger.blogspot.com/ świetny imagin

    OdpowiedzUsuń
  11. http://onedirectionbloger.blogspot.com/ wchodzcie

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczny imagin i cieszę sie z takiego zakończenia ;)
    Zapraszam do mnie
    another-world-tomlinsonowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Normalnie płakałam, jak dziecko.. ._. Cudny..
    zapraszam do mnie dopiero zaczynam i zbieram czytelników, może komuś przypadną do gustu moje wypociny

    letmefeeloursicklove1d.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. WoW...szło się normalnie popłakać <3 Pięknie go napisałaś, mistrzostwo :D Jak będziesz mieć czas zaglądnij, dopiero zaczynamy xD

    http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepiękny! Popłakałam się! Czekam na kolejne takie historie! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. dobry pomysl na imagina , piaalas go na podstawie filmu ? bardzo przypominaa mi film tylko nie pamietam tytulu . ten chlopak byl zolnierzem chyba (no ale tu chodzilo o Hazze) :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny imagin. <3
    Rozpłakałam się.
    Wspaniale piszesz. ;*

    OdpowiedzUsuń