czwartek, 18 października 2012

# 161 . Niall . część 3.


 Przepraszam za naiwny koniec, ale kiloro z Was groziło mi za smutny Azkabanem i pocałunkiem dementora, więc wolałam nie ryzykować... :D
Song: < klik > <- włączcie cicho, ale tak, żeby słyszeć słowa, bo są bardzo... No, w każdym razie, bardzo, bardzo ^^
Dla Anity, Carolinee Horan i Maddie <3
___________________________________________________________

Spakowanie się zajęło mi mniej czasu niż przypuszczałam. Może dlatego, że większości ciuchów nie wyjęłam z walizki w razie rychłego opuszczenia hotelu? W każdym razie dziękowałam sobie za swoją zaradność. Pozwijałam byle jak wszystkie bluzki, spodnie, bieliznę i rzeczy osobiste, poupychałam je w bagażu i narzuciłam na siebie beżowy płaszczyk, a na szyję i głowę zarzuciłam komin w tym samym kolorze. Było mi zimno, choć pot oblepiał każdy skrawek mojej skóry. Moje serce biło jak oszalałe, a myśli gnały do przodu układając plan działania, który i tak miał się nie spełnić. I tak pójdę na żywioł.
Zasunęłam zamek i sprawdziłam wszystkie pokoje, czy aby na pewno nic nie zostawiłam, a kiedy upewniłam się, że wszystko jest w porządku, złapałam rączkę walizki i wyszłam z pokoju ciągnąć ją za sobą.
Tak jak się spodziewałam i co było główną przyczyną mojego wyjazdu, przed  hotelem stał już niezły tłum rozwrzeszczanych fanek, które tylko czekały na okazję, by mnie choćby dotknąć, zamienić ze mną słówko lub poprosić o autograf. To fascynujące, że mimo iż nie byłam gwiazdą, autorytetem czy choćby znaną osobą budziłam taką fascynację, podniecenie i podziw. To ja! Zwykła dziewiętnastolatka studiująca pedagogikę, nie żadna cholerna sława!
Naciągnęłam kaptur i komin mocniej na uszy i chwytając poły płaszcza ruszyłam dziarskim krokiem w kierunku taksówki. Byłam poszturchiwana, chwytana za ręce, popychana, a piski i wrzaski tuż przy moich uszach nie cichły, jednak dzielnie gnałam naprzód zbliżając się do czarnego auta i stojącego przy nim faceta podobnego swą budową ciała do goryla. Podałam mu walizkę i osłaniając twarz wsiadłam do samochodu, a w uszach ciągle bębniły mi urywki wypowiedzi fanek mojego byłego narzeczonego. „Przepraszam”, „Jesteśmy winne, to przez nas i ty, i Niall jesteście nieszczęśliwi”, „Nie wiedziałyśmy”, „Wybacz…”, „Wróć do niego, nie jest sobą bez ciebie”, „[T.I.] wiem, że nas nienawidzisz za to, czego się naczytałaś, ale proszę, zrób to dla Nialla… Wróć do niego”…
~*~
Przekrzywiłem głowę. Dlaczego na mnie krzyczeli?
- Niall, weź się wreszcie w garść, rozumiem, że…
- Nic nie rozumiesz, Paul. Ani ty, ani chłopacy – odparowałem.
- To mi wyjaśnij – rzekł po chwili, łagodniej.
- Tego nie da się wyjaśnić. Rzucam zespół.
Zerwałem się z kanapy i, ściągając kurtkę z wieszaka, wyszedłem z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Zespół nie był mi już do niczego potrzebny. Kiedyś był ucieczką, ukojeniem, zajęciem czasu. Później spotkałem [T.I.] i nareszcie mogłem być sobą. Leżeć do południa w łóżku, wyjadać całą lodówkę bez jakichkolwiek konsekwencji, użalać się nad losem, pośmiać się, wypłakać, wyżalić… Czasem i się wyżyć, ale mimo to ta złość zawsze była przeradzana w śmiechy i żarty albo pożytkowana w inny sposób… Miałem powód do wstawania z łóżka, do powrotów do domu… A teraz…
Oparłem się o barierkę mostu. Tamiza była wzburzona, płynęła do ujścia szybkim, nieprzerwanym biegiem. Wpatrywałem się w tysiące litrów wody zatapiając się we wspomnieniach.
Dzwonek telefonu oderwał mnie od mistyfikacji. Przestąpiłem z nogi na nogę, kiedy moje serce przystanęło, a później zaczęło galopować kilka razy szybszym rytmem. Uprzytomniłem sobie, kto może dzwonić. Jednak moje pragnienie zgasło, kiedy ujrzałem numer na wyświetlaczu. Z westchnieniem odebrałem.
- Co jest mamo?
- Tak się wita mamusię? Ja cię w męczarniach rodziłam, wychowywałam, a ty…
- Przepraszam, mamciu – zachichotałem. – Jak się miewasz?
- Tęsknię za moim wiecznie głodnym synusiem – powiedziała smutno. – Kiedy przyjedziesz? Greg wspominał, że ostatnio nie jest u ciebie najlepiej…
Przeklnąłem w myślach. Męska solidarność? Nie, kiedy w grę wchodziła mama i jej dar przekonywania. A Greg powinien być na to przygotowany.
- Jest w porządku – odpowiedziałem oschle kopiąc kamień który przemknął pomiędzy barierkami i wpadł do rzeki. Odwróciłem się i oparłem się o poręcz przeczesując wzrokiem ulicę.
Londyn jak zawsze tętnił życiem. Czasem chciałem uciec od tego ciągłego zgiełku, jednak zdarzały się momenty, gdy przyjmowałem ten hałas jako coś pozytywnego, szczególnie, kiedy wypełniał on pustą przestrzeń mojego domu.
- Na pewno, kochanie? Wiesz, że zawsze możesz przyjechać, odpocząć, tym bardziej, że…
Reszta zdania nie dotarła do moich uszu, może dlatego, że nie skoncentrowałem się na słowach matki. Zmarszczyłem brwi i wlepiłem zachłanne spojrzenie w taflę przydymionej szyby jednej z taksówek zatrzymujących się przede mną. Mógłbym przysiąc, że sekundę temu mignęła mi w niej twarz [T.I.]….
- Skarbie? Słuchasz mnie?
Otrząsnąłem się. To paranoja.
- Przepraszam mamo. Możesz powtórzyć?
- Przyjedziemy do ciebie. Jutro przed południem powinniśmy być na miejscu, dobrze?
Przetarłem oczy wolną ręką i wymamrotałem do słuchawki:
- Jasne.
~*~
- Gdzie się zatrzymać?
Głos taksówkarza wyrwał mnie z osłupienia. Kilkukrotnie zamrugałam, by pozbyć się obrazu Nialla sprzed oczu, jednak to przeszywające spojrzenie, jakby mógł dostrzec mnie przez zamgloną szybę samochodu powodowało, że dostawałam ciarek.
- Słucham? – spytałam niezbyt błyskotliwie.
- Dokąd?
Odwróciłam głowę od ulicy i spojrzałam przed siebie na mężczyznę. Wymieniłam nazwę ulicy niemal stopiłam się w jedność ze skórzaną tapicerką.
~*~
Usłyszałam szmer i kroki mężczyzny na żwirze, kiedy wsiadał do auta. Westchnęłam  i omiotłam spojrzeniem dom, z którym wiązałam tyle wspomnień, tyle myśli, z którym przyszło mi się pożegnać… Trawnik przed budynkiem zdziczał i stał się bujny głównie za sprawą wszechobecnych chwastów. Kamyszki, którymi wysypana była ścieżka tworzyły nierównomierne wypukłości, a w niektórych miejscach nie było ich wcale. Kwiaty zdziczały, pousychały. Stałam tak oniemiała wpatrując się w… ruinę. Inaczej nie mogłam nazwać widoku, który tu panował.
Wolnym krokiem przemierzyłam nierównomierną powierzchnię chodniczka i stanęłam na ganku przypatrując się solidnym, drewnianym drzwiom, które nie tak dawno zatrzasnęłam ze łzami w oczach. Teraz, ze słonymi kroplami na policzkach przekręcałam klucz w zamku i, pociągając nosem, pchnęłam je, by ciągnąc za sobą walizkę wejść do holu, który, tak jak resztę domu, urządziliśmy razem z Niallem.
Dokuczało mi poczucie winy. Najpierw zostawiłam go samego, bez choćby słowa wyjaśnienia, pozostawiając tylko lichy skrawek papieru wyjaśniający pokrótce powód mojego odejścia. Muszę przyznać się do tego przed sobą i przed nim – byłam i pozostaje tchórzem. Nie stać mnie było na wypowiedzenie Niallowi tego prosto w twarz. Dlaczego? Nie mogłabym znieść widoku jego smutnych oczu, łez, rozpaczliwych słów, błagań, próśb, bym została… Prędzej czy później bym się poddała. A nie mogłam, musiałam być twarda, musiałam przeczekać, przekonać się…
Może to nie fair w stosunku do niego, wystawiać jego miłość na próbę, lecz to nie jego chciałam sprawdzić. W większości to był test… Mnie samej. Który oblałam, zgadza się. Miałam już nigdy więcej nie pokazywać się Niallowi, miałam pozwolić mu być szczęśliwym, ale… Nie potrafiłam. Komentarze w internecie, namowy fanek, przeprosiny, zapewnienia, że jesteśmy tylko dla siebie, że nic nie ma prawa nas poróżnić… Czytając to wszystko, coś we mnie pękło. Na początku przekonywałam siebie, że akceptacja fanek nie jest ważna, że liczy się tylko nasze wzajemne uczucie, lecz z biegiem czasu, kiedy hejty wzmagały się, kiedy rosła krytyka nie potrafiłam pohamować swoich łez smutku. Z biegiem czasu nauczyłam się jednak z nimi radzić, a ta przerwa, której ja byłam pomysłodawczynią, pomogła mi spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy i nabrać do pewnych spraw dystansu. Dzięki temu mogłam teraz wrócić do tego domu, przejrzeć się jeszcze raz w lustrze, uśmiechnąć się na widok krzesła w pokoju Nialla, które było drugą szafą… Powspominać jego.
Przytaczając myśli, próbowałam zapanować nad porządkiem, gdyż Nialler strasznie zaniedbał prace domowe. Podsumowując, nie dziwiłam mu się, gdyż ja sama przez ostatnie dwa tygodnie byłam nie do życia i całe dnie i noce najchętniej spędzałabym na leżeniu pod pościelą i gapieniu się w sufit. Godne podziwu było jednak to, że Niall podołał obowiązkom, nagrywał piosenki, bywał na spotkaniach z fanami, był tym, za kogo miały go miliony nastolatek – był wzorem.
Godzina, kolejna… Zegar na komodzie, który wymagał nakręcenia, wybijał melancholijny rytm, a ja coraz bardziej się niepokoiłam. Na przekór sobie przejrzałam pocztę, twittera, strony… Nigdzie żywej duszy, same pozytywy, pochwały.
Zasiadłam za stołem w jadalni i czekałam. Czekałam, czekałam, czekałam…
Z transu wyrwał mnie szczęk kluczy w zamku. Poderwałam głowę, która leżała na rękach, a te złożyłam na blacie, a ów trans w rzeczywistości okazał się być drzemką. Zerknęłam na zegar – dochodziła 11 wieczorem.
Wyprostowałam się na siedzisku w momencie, kiedy w holu rozbłysło światło, a ów gość rzucił klucze na szafkę i zatrzasnął za sobą drzwi. Usłyszałam kroki i sekundę później w polu mojego widzenia pojawiła się skulona postać blondyna, który przysiadł na schodach, podciągnął nogi pod brodę i schował pomiędzy nimi głowę, otaczając kolana ramionami.
Wstałam cicho, zważając na każdy ruch, by nie zdradził mnie choćby najlichszy szmer i wolnym krokiem podeszłam do drzwi. Stanęłam przy futrynie i trwałam tak, wpatrując się w skuloną sylwetkę chłopaka, a ten ani drgnął. Po paru minutach uniósł twarz, spojrzał wprost na mnie, zerknął na zegarek wiszący po mojej lewej stronie i ponownie ukrył twarz w dżinsach.
Od nagłego ruchu, który wykonał sekundę później byłabym skłonna zastanawiać się, czy nie zrobił sobie czegoś z szyją: w jednym momencie jego głowa nadal leżała na podołku, za ułamek minuty później zaś wyprostowana tkwiła naprzeciwko mojej. Otworzył usta, a niebieskie oczy, które we mnie wlepił zdawały się przewiercać mnie na wylot.
- To… To ty? – wyszeptał, wyciągając rękę jakby chciał mnie dotknąć.
Nie wiedziałam, czy mam się odezwać, czy nadal milczeć. Zdezorientowana, kiwnęłam więc potakująco głową, obawiając się jego reakcji.
- Jesteś… prawdziwa?
To pytanie zbiło mnie nieco z pantałyku, jednak ponownie potwierdziłam je skinięciem głowy.
- Wróciłaś?
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy w tym zapytaniu kryje się drugie dno, czy chłopak po prostu chce się upewnić, że wiem, że popełniłam najgorszą rzecz w moim życiu i chcę być z nim z powrotem, lecz nie wiem, czy mi wybaczy.
Pełna obaw, opuściłam i uniosłam głowę.
Niall zerwał się na równe nogi i przeskakując po trzy stopnie na raz, trzymając się kurczowo poręczy, wbiegł na górę do swojego pokoju. Wpatrywałam się w puste już miejsce na stopniach dobre kilka sekund, aż w końcu zdecydowałam się podążyć za Horanem. Moim dudniącym w całym domu krokom towarzyszyły nieustające hałasy z sypialni blondyna. Wywnioskowałam z nich, iż chłopak otwiera i zatrzaskuje w pośpiechu wszystkie szuflady znajdujące się w ów pomieszczeniu.
- Cholera! – krzyknął, kiedy byłam w połowie schodów. Natychmiast przyśpieszyłam.
- Co ty tutaj… - zaczęłam, ale na widok jego sypialni znieruchomiałam i zaniemówiłam.
Całą podłogę pokrywała gruba warstwa ubrań i rzeczy osobistych, które nie tak dawno jeszcze zwijałam i ustawiałam. Pośrodku tego bałaganu krzątał się Nialler, rozpaczliwie szukając czegoś w szufladkach komody. Podeszłam do niego i mocno ujęłam jego roztrzęsione dłonie.
- Hej, spokojnie. Co się stało? – spytałam łagodnie, jednak wyrwał mi się i ponownie z dziką zaciętością zaczął szperać po komódce.
- Muszę… Muszę… To musi gdzieś tu być… - mówił przez zęby, wyrzucając całą zawartość szuflad.
Poddałam się. Zaczęłam zbierać co rusz napływające rzeczy z podłogi i ponownie składać je w kostkę, kiedy chłopak krzyknął:
- MAM!
Wyprostowałam się automatycznie, a Niall ominął wszystkie góry ciuchów i podszedł do mnie. Przystanął około pół metra przed moją osobą, spojrzał mi prosto w oczy, po czym szepnął:
- Wyjdź za mnie.
Budzik w kącie pomieszczenia wydał dźwięk nastania północy, wzmacniające się z każdą chwilą krople deszczu bębniły o szybę po mojej lewej stronie, klatka piersiowa Nialla unosiła się i opadała w miarowym rytmie, a ja tkwiłam na środku zagraconego pokoju, niezdolna do żadnego ruchu, wpatrując się tylko szeroko otwartymi oczami w tęczówki Nialla. Jego źrenice jakby mnie pochłaniały, ich czerń kontrastowała z błękitem gałki ocznej, a odbijające się w nich promienie stojącej niedaleko latarni, której światło wpadało do pomieszczenia, załamywały się.
Stałam na ganku naszego nowego mieszkania. Niall majstrował przy zamku, a ja rozglądałam się wokoło, chłonąc spojrzeniem ulicę i bezpiecznie, nijakie, ale i spokojne i miłe sąsiedztwo. Uśmiechałam się do siebie, a kiedy blondynek wpuścił mnie do wnętrza, rozpromieniona wkroczyłam do holu rozglądając się z zaciekawieniem. Już wyobrażałam sobie umeblowanie i wystrój, który razem z Horanem uzgodnimy.
- Ładnie tutaj, prawda? – zagaił.
Odwróciłam się do niego, a kiedy dostrzegł łzy w moich oczach, pogłaskał mnie po twarzy i pocałował. W myślach krążyło mi tylko jedno stwierdzenie: „Boże, jak ja go kocham…”.
- Wiem. Ja ciebie też – szepnął, jakby czytał w mej mentalności. – Nieważne, co się stanie, czy cokolwiek nas rozdzieli, czy coś stanie nam na przeszkodzie, ja zawsze będę trwał przy tobie skłonny wysłuchać Cię, pocieszyć, zrozumieć. Może też rozśmieszyć. Wiesz to, prawda?
 Uśmiechnęłam się przez łzy i pokiwałam głową, po czym wtuliłam się w jego tors.
- Nic nas nie rozdzieli, Niall.
Teraz, patrząc w oczy chłopaka mogłabym przysiąc, że wspominał to samo.
- Niall… Nie wiem, czy…
- Nie chcesz.
Przeraziła mnie obawa i ból w jego głosie, więc natychmiast sprostowałam:
- Nie, Nialler, nie… Bardzo chcę, ale…
- Ale?
- Dlaczego tak szybko? Wróciłam, bo nie wiedziałam, czy… Czy będziesz aż tak wspaniałym człowiekiem i wybaczysz mnie, głupiej, postępek, który mógł zaważyć na wszystkim…
Nie odezwał się. Ciągle patrzył w moją twarz.
- Przemyśl to – szepnęłam i pogłaskałam go delikatnie po policzku.
- Nie. Nie chcę nad tym myśleć. Nie chcę marnować czasu, bo boję się, że znów mi uciekniesz.
Nie wiedziałam, czy łzy, które już toczyły się po moich policzkach mogły zwiększyć częstotliwość płynięcia, a jednak okazało się to prawdą. Obraz zamazywał się coraz bardziej, jednak dostrzegłam, że Niall wyjął z czarnego pudełeczka mały, złoty pierścionek z prosto zdobionym go oczkiem i nieśmiało wyciągnął go przed siebie.
Popatrzyłam na atrybut i wyrwałam go z ręki blondyna, po czym wcisnęłam go sobie na serdeczny palec i wpiłam się w jego wargi z pragnieniem powstrzymywanym przez ponad dwa tygodnie, które wybuchnęło pomiędzy nami jak ogień.
- Niall, Niall Niall… Tak się bałam, że to, jak postąpiłam było czymś, czego nie będziesz w stanie mi wybaczyć, ale pokazałeś mi, jak doskonały jesteś. Przyznaję się, że zawiodłam, że to wszystko mnie przerosło. Ale walczyłam, walczę i obiecuję walczyć dla ciebie, a przyrzeczenia nie złamię. Masz moją gwarancję. Na dzisiaj, na jutro. Na tak długo, dopóki oboje będziemy żyć.

~by Klara.

23 komentarze:

  1. Matko ... Piękny <3 aż się popłakałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne. =)
    Mi osobiście bardzo się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuu... Po prostu Genialny.. czekałam z zniecierpliwieniem na tą ostatnią część i wiedziałam, że się nie zawiodę. Piękny, doskonały, genialny, świetny i coś tam jeszcze.. Dziękuję! ;) Kocham was za imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Banan!
    Nie no, świetne! :D
    Ja też tak chcę! :D
    Napisałabym więcej, ale mam sprawdzian jutro... :/
    Kocham <333
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Genialne! Ja już nie wiem co wam tu pisać. Ciagle pisze to samo.

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity ! wgl. kocham te wasze imagine ! są wspaniałe, takie uczuciowe ;> kocham kocham ! .<33

    OdpowiedzUsuń
  7. *____________________* kocham ten imagin ;33

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały *____* poprawił mi ten imagin dzisiaj humor, który naprawdę mi nie dopisywał. dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. pierwszy raz płaczę przy szczęśliwym imaginie. Kocham Cię za to <3

    OdpowiedzUsuń
  10. płaczę... mimo że kończy się szczęśliwie...
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham cię normalnie ♥
    Wiesz,że właśnie zadedykowałaś mi dwie części najwspanialszego imagina jaki kiedykolwiek czytałam,prawda?
    To teraz w twoim imieniu ponawalam serduszkami ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ ~Maddie

    OdpowiedzUsuń
  12. BOŻE JAKI PIĘKNY ! *_* no po prostu .. ughhh zajebisty ! wzruszający no i wgl meeeeega :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Zacznę od tego, że już od dawna czytam Twoje Imaginy. Są interesujące, świetnie napisane. Cieszę się, że często piszesz historie miłosne pomiędzy chłopakami, a dziewczynami. Trochę mi tego brakuje w świecie bromance'ów, ale tu sobie mogę to nadrobić:).

    Fakt, romansów o Harrym nie lubię czytać, bo mnie zazdrość zżera, ale tutaj jednak robię wyjątek. Bo piszesz w ten sposób, że potrafię się utożsamić z główną bohaterką, więc nic mnie od środka nie gryzie :)

    Masz dobry styl (heh;p), ciekawe pomysły, tylko pozazdrościć. Nigdy jednak nie zebrałam się na to, by coś tu napisać. Bo kogo niby mogłoby obchodzić co myślę.? Piszesz fantastycznie, masz z tego radochę... To się liczy najbardziej. Ale dzisiaj postanowiłam, że się przełamię.

    A imagin o Niallu.? Ojeeeeeeej. ;* Uroczy jest. Jestem pod jego urokiem. Opisy przeżyć i uczuć bohaterów, połączone z tymi "szablonowymi" jak je nazywam, opisami wypadają naprawdę spójnie. Masz talent, trzeba to przyznać. Dlatego też nie bardzo wiem co tutaj napisać, by się po prostu nie wygłupić. Bo co właściwie mogłabym napisać.? Że mi się podobało.? Nie to za mało. Że się wzruszyłam.? To oklepane, mimo, że szczera prawda. I pomimo tego, że temat zerwań i powrotów wydaje się być oklepany, Twój sposób pisania sprawił, że historia jest naprawdę niebanalna. Cóż, takie romantyczne wątki zawsze mnie kręciły, a jeśli dotyczą tych pięciu wariatów za którymi szaleję... Ohhh ;P

    Cóż, dużo mi tu tekstu wyszło, więc nie będę się dalej wygłupiać z tymi moimi wypowiedziami. Właściwie i tak nic z nich nie wynika.

    Po prostu... pisz dalej ;)

    Jeśli znalazłabyś chwilę, bardzo gorąco prosiłabym, byś odwiedziła kiedyś któryś z moich blogów. Mimo wszystko bardzo zależy mi na Twoim zdaniu:)

    http://boy-from-bakery.blogspot.com/
    http://what-hurts-the-most-by-louise.blogspot.com/

    Pozdrawiam.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. piękny ;) warto było czekać na tę część ;*
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję. <3 Jest cudowny!!! Kocham go!!! Jesteś super, Twoje imaginy są niezwykłe. Jeszcze raz dziękuję. <3
    Carolinee Horan

    OdpowiedzUsuń
  16. o boże rycze! to jest piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  17. A na koncu powinno jeszcze byc :
    - kocham cie, powiedzial Niall
    - ja ciebie tez kocham. I znow zatracilismy sie w pocalunku :33 a ogulnie zajebiocha :D

    OdpowiedzUsuń
  18. taki piękny żę poprostu się popłakałam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny <333 Popłakałam się :*

    OdpowiedzUsuń