Przepraszam za naiwny koniec, ale kiloro z Was groziło mi za smutny Azkabanem i pocałunkiem dementora, więc wolałam nie ryzykować... :D
Song: < klik > <- włączcie cicho, ale tak, żeby słyszeć słowa, bo są bardzo... No, w każdym razie, bardzo, bardzo ^^
Dla Anity, Carolinee Horan i Maddie <3
___________________________________________________________
Spakowanie się zajęło mi mniej czasu niż
przypuszczałam. Może dlatego, że większości ciuchów nie wyjęłam z walizki w
razie rychłego opuszczenia hotelu? W każdym razie dziękowałam sobie za swoją
zaradność. Pozwijałam byle jak wszystkie bluzki, spodnie, bieliznę i rzeczy
osobiste, poupychałam je w bagażu i narzuciłam na siebie beżowy płaszczyk, a na
szyję i głowę zarzuciłam komin w tym samym kolorze. Było mi zimno, choć pot
oblepiał każdy skrawek mojej skóry. Moje serce biło jak oszalałe, a myśli gnały
do przodu układając plan działania, który i tak miał się nie spełnić. I tak
pójdę na żywioł.
Zasunęłam zamek i sprawdziłam wszystkie pokoje, czy
aby na pewno nic nie zostawiłam, a kiedy upewniłam się, że wszystko jest w
porządku, złapałam rączkę walizki i wyszłam z pokoju ciągnąć ją za sobą.
Tak jak się spodziewałam i co było główną przyczyną mojego
wyjazdu, przed hotelem stał już niezły
tłum rozwrzeszczanych fanek, które tylko czekały na okazję, by mnie choćby
dotknąć, zamienić ze mną słówko lub poprosić o autograf. To fascynujące, że
mimo iż nie byłam gwiazdą, autorytetem czy choćby znaną osobą budziłam taką
fascynację, podniecenie i podziw. To ja! Zwykła dziewiętnastolatka studiująca
pedagogikę, nie żadna cholerna sława!
Naciągnęłam kaptur i komin mocniej na uszy i
chwytając poły płaszcza ruszyłam dziarskim krokiem w kierunku taksówki. Byłam
poszturchiwana, chwytana za ręce, popychana, a piski i wrzaski tuż przy moich
uszach nie cichły, jednak dzielnie gnałam naprzód zbliżając się do czarnego
auta i stojącego przy nim faceta podobnego swą budową ciała do goryla. Podałam
mu walizkę i osłaniając twarz wsiadłam do samochodu, a w uszach ciągle bębniły
mi urywki wypowiedzi fanek mojego byłego narzeczonego. „Przepraszam”, „Jesteśmy
winne, to przez nas i ty, i Niall jesteście nieszczęśliwi”, „Nie wiedziałyśmy”,
„Wybacz…”, „Wróć do niego, nie jest sobą bez ciebie”, „[T.I.] wiem, że nas
nienawidzisz za to, czego się naczytałaś, ale proszę, zrób to dla Nialla… Wróć
do niego”…
~*~
Przekrzywiłem głowę. Dlaczego na mnie krzyczeli?
- Niall, weź się wreszcie w garść, rozumiem, że…
- Nic nie rozumiesz, Paul. Ani ty, ani chłopacy –
odparowałem.
- To mi wyjaśnij – rzekł po chwili, łagodniej.
- Tego nie da się wyjaśnić. Rzucam zespół.
Zerwałem się z kanapy i, ściągając kurtkę z
wieszaka, wyszedłem z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Zespół nie był mi już
do niczego potrzebny. Kiedyś był ucieczką, ukojeniem, zajęciem czasu. Później
spotkałem [T.I.] i nareszcie mogłem być sobą. Leżeć do południa w łóżku,
wyjadać całą lodówkę bez jakichkolwiek konsekwencji, użalać się nad losem,
pośmiać się, wypłakać, wyżalić… Czasem i się wyżyć, ale mimo to ta złość zawsze
była przeradzana w śmiechy i żarty albo pożytkowana w inny sposób… Miałem powód
do wstawania z łóżka, do powrotów do domu… A teraz…
Oparłem się o barierkę mostu. Tamiza była wzburzona,
płynęła do ujścia szybkim, nieprzerwanym biegiem. Wpatrywałem się w tysiące
litrów wody zatapiając się we wspomnieniach.
Dzwonek telefonu oderwał mnie od mistyfikacji.
Przestąpiłem z nogi na nogę, kiedy moje serce przystanęło, a później zaczęło
galopować kilka razy szybszym rytmem. Uprzytomniłem sobie, kto może dzwonić.
Jednak moje pragnienie zgasło, kiedy ujrzałem numer na wyświetlaczu. Z
westchnieniem odebrałem.
- Co jest mamo?
- Tak się wita mamusię? Ja cię w męczarniach
rodziłam, wychowywałam, a ty…
- Przepraszam, mamciu – zachichotałem. – Jak się
miewasz?
- Tęsknię za moim wiecznie głodnym synusiem –
powiedziała smutno. – Kiedy przyjedziesz? Greg wspominał, że ostatnio nie jest
u ciebie najlepiej…
Przeklnąłem w myślach. Męska solidarność? Nie, kiedy
w grę wchodziła mama i jej dar przekonywania. A Greg powinien być na to
przygotowany.
- Jest w porządku – odpowiedziałem oschle kopiąc
kamień który przemknął pomiędzy barierkami i wpadł do rzeki. Odwróciłem się i
oparłem się o poręcz przeczesując wzrokiem ulicę.
Londyn jak zawsze tętnił życiem. Czasem chciałem
uciec od tego ciągłego zgiełku, jednak zdarzały się momenty, gdy przyjmowałem
ten hałas jako coś pozytywnego, szczególnie, kiedy wypełniał on pustą
przestrzeń mojego domu.
- Na pewno, kochanie? Wiesz, że zawsze możesz
przyjechać, odpocząć, tym bardziej, że…
Reszta zdania nie dotarła do moich uszu, może
dlatego, że nie skoncentrowałem się na słowach matki. Zmarszczyłem brwi i
wlepiłem zachłanne spojrzenie w taflę przydymionej szyby jednej z taksówek
zatrzymujących się przede mną. Mógłbym przysiąc, że sekundę temu mignęła mi w
niej twarz [T.I.]….
- Skarbie? Słuchasz mnie?
Otrząsnąłem się. To paranoja.
- Przepraszam mamo. Możesz powtórzyć?
- Przyjedziemy do ciebie. Jutro przed południem
powinniśmy być na miejscu, dobrze?
Przetarłem oczy wolną ręką i wymamrotałem do
słuchawki:
- Jasne.
~*~
- Gdzie się zatrzymać?
Głos taksówkarza wyrwał mnie z osłupienia.
Kilkukrotnie zamrugałam, by pozbyć się obrazu Nialla sprzed oczu, jednak to
przeszywające spojrzenie, jakby mógł dostrzec mnie przez zamgloną szybę
samochodu powodowało, że dostawałam ciarek.
- Słucham? – spytałam niezbyt błyskotliwie.
- Dokąd?
Odwróciłam głowę od ulicy i spojrzałam przed siebie
na mężczyznę. Wymieniłam nazwę ulicy niemal stopiłam się w jedność ze skórzaną
tapicerką.
~*~
Usłyszałam szmer i kroki mężczyzny na żwirze, kiedy
wsiadał do auta. Westchnęłam i omiotłam
spojrzeniem dom, z którym wiązałam tyle wspomnień, tyle myśli, z którym
przyszło mi się pożegnać… Trawnik przed budynkiem zdziczał i stał się bujny
głównie za sprawą wszechobecnych chwastów. Kamyszki, którymi wysypana była
ścieżka tworzyły nierównomierne wypukłości, a w niektórych miejscach nie było
ich wcale. Kwiaty zdziczały, pousychały. Stałam tak oniemiała wpatrując się w…
ruinę. Inaczej nie mogłam nazwać widoku, który tu panował.
Wolnym krokiem przemierzyłam nierównomierną
powierzchnię chodniczka i stanęłam na ganku przypatrując się solidnym,
drewnianym drzwiom, które nie tak dawno zatrzasnęłam ze łzami w oczach. Teraz,
ze słonymi kroplami na policzkach przekręcałam klucz w zamku i, pociągając
nosem, pchnęłam je, by ciągnąc za sobą walizkę wejść do holu, który, tak jak
resztę domu, urządziliśmy razem z Niallem.
Dokuczało mi poczucie winy. Najpierw zostawiłam go
samego, bez choćby słowa wyjaśnienia, pozostawiając tylko lichy skrawek papieru
wyjaśniający pokrótce powód mojego odejścia. Muszę przyznać się do tego przed
sobą i przed nim – byłam i pozostaje tchórzem. Nie stać mnie było na
wypowiedzenie Niallowi tego prosto w twarz. Dlaczego? Nie mogłabym znieść widoku
jego smutnych oczu, łez, rozpaczliwych słów, błagań, próśb, bym została…
Prędzej czy później bym się poddała. A nie mogłam, musiałam być twarda,
musiałam przeczekać, przekonać się…
Może to nie fair w stosunku do niego, wystawiać jego
miłość na próbę, lecz to nie jego chciałam sprawdzić. W większości to był test…
Mnie samej. Który oblałam, zgadza się. Miałam już nigdy więcej nie pokazywać
się Niallowi, miałam pozwolić mu być szczęśliwym, ale… Nie potrafiłam.
Komentarze w internecie, namowy fanek, przeprosiny, zapewnienia, że jesteśmy
tylko dla siebie, że nic nie ma prawa nas poróżnić… Czytając to wszystko, coś
we mnie pękło. Na początku przekonywałam siebie, że akceptacja fanek nie jest
ważna, że liczy się tylko nasze wzajemne uczucie, lecz z biegiem czasu, kiedy
hejty wzmagały się, kiedy rosła krytyka nie potrafiłam pohamować swoich łez
smutku. Z biegiem czasu nauczyłam się jednak z nimi radzić, a ta przerwa,
której ja byłam pomysłodawczynią, pomogła mi spojrzeć na wszystko z szerszej
perspektywy i nabrać do pewnych spraw dystansu. Dzięki temu mogłam teraz wrócić
do tego domu, przejrzeć się jeszcze raz w lustrze, uśmiechnąć się na widok
krzesła w pokoju Nialla, które było drugą szafą… Powspominać jego.
Przytaczając myśli, próbowałam zapanować nad
porządkiem, gdyż Nialler strasznie zaniedbał prace domowe. Podsumowując, nie
dziwiłam mu się, gdyż ja sama przez ostatnie dwa tygodnie byłam nie do życia i
całe dnie i noce najchętniej spędzałabym na leżeniu pod pościelą i gapieniu się
w sufit. Godne podziwu było jednak to, że Niall podołał obowiązkom, nagrywał
piosenki, bywał na spotkaniach z fanami, był tym, za kogo miały go miliony
nastolatek – był wzorem.
Godzina, kolejna… Zegar na komodzie, który wymagał
nakręcenia, wybijał melancholijny rytm, a ja coraz bardziej się niepokoiłam. Na
przekór sobie przejrzałam pocztę, twittera, strony… Nigdzie żywej duszy, same
pozytywy, pochwały.
Zasiadłam za stołem w jadalni i czekałam. Czekałam,
czekałam, czekałam…
Z transu wyrwał mnie szczęk kluczy w zamku.
Poderwałam głowę, która leżała na rękach, a te złożyłam na blacie, a ów trans w
rzeczywistości okazał się być drzemką. Zerknęłam na zegar – dochodziła 11
wieczorem.
Wyprostowałam się na siedzisku w momencie, kiedy w
holu rozbłysło światło, a ów gość rzucił klucze na szafkę i zatrzasnął za sobą
drzwi. Usłyszałam kroki i sekundę później w polu mojego widzenia pojawiła się
skulona postać blondyna, który przysiadł na schodach, podciągnął nogi pod brodę
i schował pomiędzy nimi głowę, otaczając kolana ramionami.
Wstałam cicho, zważając na każdy ruch, by nie
zdradził mnie choćby najlichszy szmer i wolnym krokiem podeszłam do drzwi.
Stanęłam przy futrynie i trwałam tak, wpatrując się w skuloną sylwetkę
chłopaka, a ten ani drgnął. Po paru minutach uniósł twarz, spojrzał wprost na mnie,
zerknął na zegarek wiszący po mojej lewej stronie i ponownie ukrył twarz w
dżinsach.
Od nagłego ruchu, który wykonał sekundę później
byłabym skłonna zastanawiać się, czy nie zrobił sobie czegoś z szyją: w jednym
momencie jego głowa nadal leżała na podołku, za ułamek minuty później zaś
wyprostowana tkwiła naprzeciwko mojej. Otworzył usta, a niebieskie oczy, które
we mnie wlepił zdawały się przewiercać mnie na wylot.
- To… To ty? – wyszeptał, wyciągając rękę jakby
chciał mnie dotknąć.
Nie wiedziałam, czy mam się odezwać, czy nadal
milczeć. Zdezorientowana, kiwnęłam więc potakująco głową, obawiając się jego
reakcji.
- Jesteś… prawdziwa?
To pytanie zbiło mnie nieco z pantałyku, jednak
ponownie potwierdziłam je skinięciem głowy.
- Wróciłaś?
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy w tym zapytaniu
kryje się drugie dno, czy chłopak po prostu chce się upewnić, że wiem, że
popełniłam najgorszą rzecz w moim życiu i chcę być z nim z powrotem, lecz nie
wiem, czy mi wybaczy.
Pełna obaw, opuściłam i uniosłam głowę.
Niall zerwał się na równe nogi i przeskakując po
trzy stopnie na raz, trzymając się kurczowo poręczy, wbiegł na górę do swojego
pokoju. Wpatrywałam się w puste już miejsce na stopniach dobre kilka sekund, aż
w końcu zdecydowałam się podążyć za Horanem. Moim dudniącym w całym domu krokom
towarzyszyły nieustające hałasy z sypialni blondyna. Wywnioskowałam z nich, iż
chłopak otwiera i zatrzaskuje w pośpiechu wszystkie szuflady znajdujące się w
ów pomieszczeniu.
- Cholera! – krzyknął, kiedy byłam w połowie
schodów. Natychmiast przyśpieszyłam.
- Co ty tutaj… - zaczęłam, ale na widok jego
sypialni znieruchomiałam i zaniemówiłam.
Całą podłogę pokrywała gruba warstwa ubrań i rzeczy
osobistych, które nie tak dawno jeszcze zwijałam i ustawiałam. Pośrodku tego
bałaganu krzątał się Nialler, rozpaczliwie szukając czegoś w szufladkach komody.
Podeszłam do niego i mocno ujęłam jego roztrzęsione dłonie.
- Hej, spokojnie. Co się stało? – spytałam łagodnie,
jednak wyrwał mi się i ponownie z dziką zaciętością zaczął szperać po komódce.
- Muszę… Muszę… To musi gdzieś tu być… - mówił przez
zęby, wyrzucając całą zawartość szuflad.
Poddałam się. Zaczęłam zbierać co rusz napływające
rzeczy z podłogi i ponownie składać je w kostkę, kiedy chłopak krzyknął:
- MAM!
Wyprostowałam się automatycznie, a Niall ominął
wszystkie góry ciuchów i podszedł do mnie. Przystanął około pół metra przed
moją osobą, spojrzał mi prosto w oczy, po czym szepnął:
- Wyjdź za mnie.
Budzik w kącie pomieszczenia wydał dźwięk nastania
północy, wzmacniające się z każdą chwilą krople deszczu bębniły o szybę po
mojej lewej stronie, klatka piersiowa Nialla unosiła się i opadała w miarowym
rytmie, a ja tkwiłam na środku zagraconego pokoju, niezdolna do żadnego ruchu,
wpatrując się tylko szeroko otwartymi oczami w tęczówki Nialla. Jego źrenice
jakby mnie pochłaniały, ich czerń kontrastowała z błękitem gałki ocznej, a
odbijające się w nich promienie stojącej niedaleko latarni, której światło
wpadało do pomieszczenia, załamywały się.
Stałam na
ganku naszego nowego mieszkania. Niall majstrował przy zamku, a ja rozglądałam
się wokoło, chłonąc spojrzeniem ulicę i bezpiecznie, nijakie, ale i spokojne i
miłe sąsiedztwo. Uśmiechałam się do siebie, a kiedy blondynek wpuścił mnie do
wnętrza, rozpromieniona wkroczyłam do holu rozglądając się z zaciekawieniem.
Już wyobrażałam sobie umeblowanie i wystrój, który razem z Horanem uzgodnimy.
- Ładnie
tutaj, prawda? – zagaił.
Odwróciłam się
do niego, a kiedy dostrzegł łzy w moich oczach, pogłaskał mnie po twarzy i
pocałował. W myślach krążyło mi tylko jedno stwierdzenie: „Boże, jak ja go
kocham…”.
- Wiem. Ja
ciebie też – szepnął, jakby czytał w mej mentalności. – Nieważne, co się
stanie, czy cokolwiek nas rozdzieli, czy coś stanie nam na przeszkodzie, ja
zawsze będę trwał przy tobie skłonny wysłuchać Cię, pocieszyć, zrozumieć. Może
też rozśmieszyć. Wiesz to, prawda?
Uśmiechnęłam się przez łzy i pokiwałam głową,
po czym wtuliłam się w jego tors.
- Nic nas nie
rozdzieli, Niall.
Teraz, patrząc w oczy chłopaka mogłabym przysiąc, że
wspominał to samo.
- Niall… Nie wiem, czy…
- Nie chcesz.
Przeraziła mnie obawa i ból w jego głosie, więc
natychmiast sprostowałam:
- Nie, Nialler, nie… Bardzo chcę, ale…
- Ale?
- Dlaczego tak szybko? Wróciłam, bo nie wiedziałam,
czy… Czy będziesz aż tak wspaniałym człowiekiem i wybaczysz mnie, głupiej,
postępek, który mógł zaważyć na wszystkim…
Nie odezwał się. Ciągle patrzył w moją twarz.
- Przemyśl to – szepnęłam i pogłaskałam go
delikatnie po policzku.
- Nie. Nie chcę nad tym myśleć. Nie chcę marnować
czasu, bo boję się, że znów mi uciekniesz.
Nie wiedziałam, czy łzy, które już toczyły się po
moich policzkach mogły zwiększyć częstotliwość płynięcia, a jednak okazało się
to prawdą. Obraz zamazywał się coraz bardziej, jednak dostrzegłam, że Niall
wyjął z czarnego pudełeczka mały, złoty pierścionek z prosto zdobionym go
oczkiem i nieśmiało wyciągnął go przed siebie.
Popatrzyłam na atrybut i wyrwałam go z ręki
blondyna, po czym wcisnęłam go sobie na serdeczny palec i wpiłam się w jego
wargi z pragnieniem powstrzymywanym przez ponad dwa tygodnie, które wybuchnęło
pomiędzy nami jak ogień.
- Niall, Niall Niall… Tak się bałam, że to, jak
postąpiłam było czymś, czego nie będziesz w stanie mi wybaczyć, ale pokazałeś
mi, jak doskonały jesteś. Przyznaję się, że zawiodłam, że to wszystko mnie
przerosło. Ale walczyłam, walczę i obiecuję walczyć dla ciebie, a przyrzeczenia
nie złamię. Masz moją gwarancję. Na dzisiaj, na jutro. Na tak długo, dopóki
oboje będziemy żyć.
~by Klara.
Matko ... Piękny <3 aż się popłakałam *.*
OdpowiedzUsuńFajne. =)
OdpowiedzUsuńMi osobiście bardzo się podoba.
Jejkuu... Po prostu Genialny.. czekałam z zniecierpliwieniem na tą ostatnią część i wiedziałam, że się nie zawiodę. Piękny, doskonały, genialny, świetny i coś tam jeszcze.. Dziękuję! ;) Kocham was za imaginy <3
OdpowiedzUsuńBanan!
OdpowiedzUsuńNie no, świetne! :D
Ja też tak chcę! :D
Napisałabym więcej, ale mam sprawdzian jutro... :/
Kocham <333
Niall's wife :)
Świetne! Genialne! Ja już nie wiem co wam tu pisać. Ciagle pisze to samo.
OdpowiedzUsuńniesamowity ! wgl. kocham te wasze imagine ! są wspaniałe, takie uczuciowe ;> kocham kocham ! .<33
OdpowiedzUsuń*____________________* kocham ten imagin ;33
OdpowiedzUsuńwspaniały *____* poprawił mi ten imagin dzisiaj humor, który naprawdę mi nie dopisywał. dziękuję.
OdpowiedzUsuńpierwszy raz płaczę przy szczęśliwym imaginie. Kocham Cię za to <3
OdpowiedzUsuńpłaczę... mimo że kończy się szczęśliwie...
OdpowiedzUsuńElisabeth
Kocham cię normalnie ♥
OdpowiedzUsuńWiesz,że właśnie zadedykowałaś mi dwie części najwspanialszego imagina jaki kiedykolwiek czytałam,prawda?
To teraz w twoim imieniu ponawalam serduszkami ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ ~Maddie
BOŻE JAKI PIĘKNY ! *_* no po prostu .. ughhh zajebisty ! wzruszający no i wgl meeeeega :**
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że już od dawna czytam Twoje Imaginy. Są interesujące, świetnie napisane. Cieszę się, że często piszesz historie miłosne pomiędzy chłopakami, a dziewczynami. Trochę mi tego brakuje w świecie bromance'ów, ale tu sobie mogę to nadrobić:).
OdpowiedzUsuńFakt, romansów o Harrym nie lubię czytać, bo mnie zazdrość zżera, ale tutaj jednak robię wyjątek. Bo piszesz w ten sposób, że potrafię się utożsamić z główną bohaterką, więc nic mnie od środka nie gryzie :)
Masz dobry styl (heh;p), ciekawe pomysły, tylko pozazdrościć. Nigdy jednak nie zebrałam się na to, by coś tu napisać. Bo kogo niby mogłoby obchodzić co myślę.? Piszesz fantastycznie, masz z tego radochę... To się liczy najbardziej. Ale dzisiaj postanowiłam, że się przełamię.
A imagin o Niallu.? Ojeeeeeeej. ;* Uroczy jest. Jestem pod jego urokiem. Opisy przeżyć i uczuć bohaterów, połączone z tymi "szablonowymi" jak je nazywam, opisami wypadają naprawdę spójnie. Masz talent, trzeba to przyznać. Dlatego też nie bardzo wiem co tutaj napisać, by się po prostu nie wygłupić. Bo co właściwie mogłabym napisać.? Że mi się podobało.? Nie to za mało. Że się wzruszyłam.? To oklepane, mimo, że szczera prawda. I pomimo tego, że temat zerwań i powrotów wydaje się być oklepany, Twój sposób pisania sprawił, że historia jest naprawdę niebanalna. Cóż, takie romantyczne wątki zawsze mnie kręciły, a jeśli dotyczą tych pięciu wariatów za którymi szaleję... Ohhh ;P
Cóż, dużo mi tu tekstu wyszło, więc nie będę się dalej wygłupiać z tymi moimi wypowiedziami. Właściwie i tak nic z nich nie wynika.
Po prostu... pisz dalej ;)
Jeśli znalazłabyś chwilę, bardzo gorąco prosiłabym, byś odwiedziła kiedyś któryś z moich blogów. Mimo wszystko bardzo zależy mi na Twoim zdaniu:)
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
http://what-hurts-the-most-by-louise.blogspot.com/
Pozdrawiam.! ;*
piękny ;) warto było czekać na tę część ;*
OdpowiedzUsuńKinga :)
Dziękuję. <3 Jest cudowny!!! Kocham go!!! Jesteś super, Twoje imaginy są niezwykłe. Jeszcze raz dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńCarolinee Horan
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńWyjątkowy <3
OdpowiedzUsuńo boże rycze! to jest piękne <3
OdpowiedzUsuńA na koncu powinno jeszcze byc :
OdpowiedzUsuń- kocham cie, powiedzial Niall
- ja ciebie tez kocham. I znow zatracilismy sie w pocalunku :33 a ogulnie zajebiocha :D
piękny
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńtaki piękny żę poprostu się popłakałam :)
OdpowiedzUsuńPiękny <333 Popłakałam się :*
OdpowiedzUsuń