Ponownie obróciłam głowę, by dyskretnie na niego zerknąć.
Stał kilka metrów koło mnie, wędrując w tę i we w tę, rozmawiając z kimś przez
telefon. Był rozemocjonowany i przejęty. Widziałam to po jego pewnym chodzie,
skupionym wzroku i zmarszczonym czole. Szybko odwróciłam wzrok, gdy spojrzał na
mnie. Udałam, że rozglądam się za autobusem, który miał lada chwila przyjechać.
Ponownie zerknęłam, dokładnie w chwili, kiedy wściekły rozłączył
się, mrucząc coś do siebie pod nosem, zapewne same przekleństwa. Ponownie
spojrzał na mnie, przez co zaczerwieniłam się. Musiał zauważyć, że od dobrych
pięciu minut, czyli odkąd jestem na tym przystanku, co chwila gapię się na
niego jak sroka w gnat. Przyjechał właśnie mój autobus, a on akurat w tej samej
chwili przeszedł koło mnie, odchodząc z przystanka wściekle stawiając kroki.
Zdumiona, na chwilę zamarłam. Ludzie przepychali się koło mnie, a ja gapiłam
się na jego plecy, powoli się ode mnie oddalające. Otrząsnęłam się z tego
dziwnego letargu, dopiero kiedy ktoś przez przypadek mnie trącił łokciem,
próbując dostać się do pojazdu. Zrobiłam krok w przód, nadal go obserwując. Już
miałam wchodzić, kiedy gwałtownie się cofnęłam, przez co wpadłam na ludzi za
mną. Nawet ich nie przepraszając, ruszyłam za chłopakiem. Zwykły, głupi impuls.
Coś mnie pchnęło, skłoniło ku temu, bym ruszyła za nim. I tak zrobiłam.
Z każdą sekundą, chwilą przybliżałam się do niego. Czarna
skórzana kurtka, pod nim tego samego koloru koszulka, ciemne dżinsy, buty. Jego
kruczoczarne włosy idealnie współgrały z jego ciemniejszą karnacją. Na pewno
miał jakieś inne korzenie niż Anglia. Szłam tak szybko, że już po chwili byłam
tuż za nim. Mogłam bez skrępowania go obserwować, a on i tak tego nie widział.
Co ja robię?, zastanawiałam się. Przez jakieś głupie,
chwilowe zauroczenie jakimś obcym i starszym facetem latam za nim po całym
mieście!
Nagle wpadłam na coś twardego i zdałam sobie sprawę, że był
to ów chłopak. Niespodziewanie przystanął na środku ulicy, a ja zagapiona
wpadłam na niego. Odwrócił się, ale na moje szczęście odnotowałam, że nie był
zły, tylko zdezorientowany.
- Przepraszam – wybąknęłam, gdy udało mi się dojść do
siebie. Popatrzył na mnie chwilę, po czym ruszył nadal przed siebie. Nie wiadomo
czego, poczułam ponowny impuls i, zanim zdążył odejść, chwyciłam go za rękaw.
Odwrócił się i popatrzył na mnie, wyczekując co powiem. Odchrząknęłam,
puszczając jego rękaw.
- Przepraszam, po prostu… Jestem [T.I] – wyciągnęłam rękę,
nerwowo zagryzając wargi. Idiotka, przeklęłam się w myślach. Zaśmiał się.
- Idziesz tu za mną i przegapiasz swój autobus tylko po to,
żeby powiedzieć mi jak masz na imię?
Zaczerwieniłam się, gdyż ta prawda w jego ustach napawała
mnie wstydem.
- Zayn – przedstawił się po kilkunastu sekundach ciszy, ale
nie uścisnął mojej ręki, więc zabrałam ją. Odsunęłam się na bok, aby ludzie
mogli przejść.
- Może miałbyś ochotę się przejść? – zdołałam wreszcie z
siebie wykrztusić. Popatrzył na mnie dziwnym, nieprzeniknionym wzrokiem. Miałam
pewność, że mi odmówi, ale wtedy usłyszałam jego odpowiedź:
- Jasne.
*
Minęły trzy tygodnie. Od tego czasu zadurzyłam się w Zaynie
po uszy. O niczym innym nie myślałam, niczego innego nie widziałam, jak tylko
jego. Śniłam o nim, myślałam o nim, przez co moje wyniki w nauce się
pogorszyły. Nie mogłam się skupić na niczym innym, jak tylko na jego
czekoladowych tęczówkach, tym cudownym uśmiechu, którym często mnie
obdarowywał. Rodzice i przyjaciele zauważyli tą zmianę. Zamiast piątek,
zaczęłam przynosić do domu tróje i dwóje.
Moje stosunki z przyjaciółmi znacznie się zmieniły.
Pogorszyły, oziębiły. Zaczęłam wszystkich postrzegać jako niedojrzałe
dzieciaki. Nie to co Zayn i jego przyjaciele. Dojrzali, pełnoletni,
samodzielni. Nikt im nie mówił co mają robić, robili to na co mieli ochotę. Też
tego pragnęłam. Wolności. Niestety, moi rodzice byli w stosunku do mnie
nadopiekuńczy. Na dworze mogłam przesiadywać jedynie do dwudziestej pierwszej.
Potem musiałam wracać i grzecznie się uczyć. Ale miałam dość.
Z Zaynem i jego przyjaciółmi spotykaliśmy się w piątki na
przysłowiowych imprezach. Tylko zamiast iść do klubu i tańczyć, my
przesiadywaliśmy w jakichś opuszczonych uliczkach, koło bloków, popijając z
gwinta i hałasując. Ja nie piłam. To była jedyna rzecz, która się we mnie nie
zmieniła. Nadal alkohol i używki budziły we mnie wstręt. Jednak nawet
zewnętrznie się zmieniłam. Zaczęłam się inaczej ubierać, by wyglądać na straszą
i przypodobać się Zaynowi. On tego ode mnie nie wymagał, nie. Ale to ja
odczuwałam potrzebę, by móc godnie się czuć z nimi. Zaczęłam nosić głównie
czerń, gdyż postarzała mnie i zamiast na piętnaście lat, wyglądałam na
dziewiętnaście. Zaczęłam się mocniej malować, używać kredki, tak że nikt mnie
nie poznawał. To nie ta stara [T.I].
Właśnie wysiadłam z autobusu, którym zajechałam pod miejsce
naszych stałych spotkań. Już z daleka usłyszałam głośne śmiechy i rozmowy.
- Cześć - przywitałam się, kiedy doszłam pieszo do reszty.
Rozejrzałam się po grupie, poszukując twarzy, którą pragnęłam zobaczyć.
- Zayn jest gdzieś dalej - wskazał głową jasnowłosy Bradley.
- Ale wiesz... Jakbyś chciała mocniejszych wrażeń... -
odezwał się znacząco Oliver, poruszając brwiami w górę i w dół, jakby coś
sugerując. Przewróciłam oczami, ruszając w kierunku, który wskazał mi Bradley.
Moje serce przyspieszyło na samą myśl o tym, że zaraz go zobaczę. Uśmiechnęłam
się i ruszyłam przed siebie, rozglądając się wokoło. Zaglądałam pobieżnie w
zakamarki, ale nikogo tam nie było. Dopiero na samym końcu ujrzałam go. Stał
odwrócony do mnie tyłem, opierając obie dłonie o mur.
Moje usta wygięły się w jeszcze szerszy uśmiech, o ile to w
ogóle było możliwe. Był ubrany na ciemno, tak że prawie zlewał się z ciemnym
murem i niemal czarną nocą, ale czułam, niemal miałam pewność, że to on. Już miałam
się odezwać, kiedy zauważyłam inny szczegół. Stanąwszy z boku stwierdziłam, że
nie był sam.
Wpity w wargi innej dziewczyny, zachłannie ją całował, jakby
miało nie być jutra albo jakby widzieli się po ponad rocznej separacji od
siebie. Co najmniej rocznej.
Rozpoznałam tą dziewczynę. Jej włosy jaśniały na ciemnym
tle, co wskazywało na to, iż jest blondynką. Perrie. Była jedyną jasnowłosą
dziewczyną wśród dziewczyn w naszym towarzystwie. Z tego co zapamiętałam na
pierwszym zapoznawczym spotkaniu, była w wieku Zayna. Zresztą tylko ja w ich
towarzystwie byłam niepełnoletnia. I wtedy ogarnęła mnie wściekłość. Łzy, które
zaczęły spływać po mojej twarzy nie wiadomo kiedy, zatrzymały się i już
podchodziłam bliżej, klepiąc Zayna po ramieniu. Odwrócił się oszołomiony.
- [T.I.]... – zdążył wykrztusić, a ja z całej siły go
spoliczkowałam. Chyba zabolało, bo złapał się za miejsce, w które go uderzyłam
i aż zatoczył się, skomląc z bólu.
- Co ty robisz? - krzyknęła Perrie, podbiegając do mulata,
który próbował w danej chwili rozmasować policzek.
- Idź stąd - powiedziałam do niej hardo. - Chcę z nim
porozmawiać na osobności.
Patrzyła na mnie chwilę w taki sposób, że sekundę wydało mi
się, ze się na mnie rzuci, ale zamiast tego posłusznie wykonała moją prośbę,
która raczej zabrzmiała jak rozkaz, i stukając obcasami, poszła w drugą stronę,
zapewne udając się do reszty.
- Za co to, do cholery? - Spytał, nadal nie odrywając ręki
od swojej twarzy. Nagle zaczęłam mu współczuć i ganić siebie za to, co
zrobiłam. Wyglądał tak bezbronnie. Oderwał na chwilę dłoń i zobaczyłam, że cały
jego policzek jest zaczerwieniony, jakby przebiegł kilka kilometrów bez
postoju. Dotknęłam go, lecz niemal natychmiast zabrałam dłoń, jakbym się
sparzyła. Policzek palił niemal żywym ogniem.
- Jak mogłeś - wyszeptałam, z łzami niebezpiecznie szybko
napływającymi pod powieki. - Dlaczego to zrobiłeś?
- Przestań zachowywać się jak histeryczka. Przecież
wiedziałaś, że to nie wypali. Że między nami nie dojdzie do niczego więcej. Nie
zrozum mnie źle. Naprawdę cię lubię, mała ale jesteś za młoda. To nie twój
świat. - wyciągnął ramiona na boki, jakby chcąc pokazać mi to, co znajduje się
w zasięgu tych rąk. - Ty taka nie jesteś. Jesteś miła, uczynna, grzeczna.
- Przecież się zmieniłam - burknęłam, ocierając wierzchem
dłoni już spływające łzy.
- Ale ja nie chcę, żebyś się zmieniała. - Położył swoje
dłonie na moich ramionach, znajdując sie przy mnie w sekundę. - Dla nikogo. A
już szczególnie nie dla mnie. Rozumiesz? - Popatrzył mi głęboko w oczy, jakby chcąc
wyczytać o czym myślę. - A teraz wracaj do domu i żyj tak, jak żyłaś, zanim
mnie poznałaś.
- Ale ja nie chcę cię stracić - odezwałam się rozpaczliwie,
będąc na skraju histerii. - Zayn, ja cię kocham.
- Wcale nie. - Uśmiechnął się. - To tylko głupie,
szczeniackie zafascynowanie, które minie po kilku tygodniach.
- To boli. – Wychrypiałam, kręcąc głową i spuszczając wzrok.
- Wiem. Ale minie. Obiecuję. – uniósł mój podbródek i przycisnął
swoje wargi do mojego czoła. Przytrzymał je kilka sekund, jakby nie chcąc
odchodzić. Wkładał w to całe uczucie, wiem to. Zacisnęłam powieki, chcąc tak
trwać wieczność. Ale wróciłam do rzeczywistości, gdy zamiast jego ciepłych warg
poczułam chłód.
- Też cię kocham. - Usłyszałam jeszcze tylko. Nie kłamał.
Powieki zebrałam się na odwagę otworzyć dopiero po dłuższej
chwili. Ale jego już nie było.
~by Julia
Ryczę ;(
OdpowiedzUsuńImagin cudowny...
DAELJ!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Bedzie druga czesc? :)))
OdpowiedzUsuńJejku czemu taki smutny? Przez to teraz płaczę, ale miałam nadzieję, że coś się jeszcze wydarzy, więc mam nadzieję, że będzie następna część. ;)
OdpowiedzUsuńGenialne! *___*
OdpowiedzUsuńImagin wyszedł Co świetnie, pokazałaś, że istnieją też inne rodzaje imaginów ;)
Zajebiste i proszę o więcej Zayna :)
Pozdrawiam,
miss-1d.blogspot.com
one-love-one-band-one-direction,blogspot.com
Ojejciu :3
OdpowiedzUsuńDawaj Następny !!!! :D
Słodki, uwielbiam go ♥
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie : 3
OdpowiedzUsuńKolejna część !!! <3
OdpowiedzUsuńkurdee nie lubię takich zakończeń ;( jeśli się kochają to mają być razem a nie się rozstawać, to nie logiczne ! Imagin piękny
OdpowiedzUsuńBŁAGAM 2 CZESC!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowny, kocham Cię! Ale jednocześnie nie cierpię, jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Błagam, zakończ to jakoś przyzwoicie :D Imagin świetny, jak zwykle zresztą <3
OdpowiedzUsuńTaki dziwny.! Przepraszam wasze Imaginy są piękne ale ten nie przypadł mi do gustu :) <3 #NoHate <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, jak zawsze ;) Czekam na następny imagin. Chciałabym coś z Harry'm. Dużo o nim nie piszecie, ale nie narzucam ;)
OdpowiedzUsuńCudowny ale błagam cię dodaj jeszcze jedną część
OdpowiedzUsuńGenialny <333333333333 A co z tym Naborem..? :d <3
OdpowiedzUsuńBOŻE ZAKOCHAŁAM SIĘ <33
OdpowiedzUsuńO KURWA ! NASZ BAD BOY W AKCJI ! NIE NO JESZCZE JEDNA CZĘŚĆ MUUUUUUUSI BYĆ ;)))))) MUUUUUUUUUUUUUUUSSSIIIIIIIII !!!! :DDD .
OdpowiedzUsuńWow świetny... taki inny ;)
OdpowiedzUsuńjuż dawno tak dobrego nie czytałam :)
Boooze! lepszego imagina w zyciu nie czytalam! na prawde. o boze. az sie poryczalam jak glupia, a mi sie to czesto nie zdarza- uwierz mi.
OdpowiedzUsuńBardzo chetnie bym przeczytala 2 czesc tego imagina. w jakiejs dalszej przyszlosci jak sie spotykaja czy cos. jejuu. moze konczyc sie smutno ale prosze Cie, napisz 2 czesc do tego :D. xx
Wierna czytelniczka xx
TO JAK CHCEMY 2 CZESC TEGO IMAGINA, C'NIE DZIEWCZYNY ?!
o matko jestem wstrząśnięta! oczywiście pozytywnie ;D super imagin właśnie takiego mi dzisiaj było trzeba;P dołączam się do pytań, czy będzie kolejna część? ;)
OdpowiedzUsuńKinga :)
I'm in love with this imagine <33
OdpowiedzUsuńJULIA, JULIA, JULIA ! napiszesz następną część ? :*
Kina ;p
jezuu.. ;( ..
OdpowiedzUsuńjest naprawdę super.. ale.. ale takieee smutnee.. ; ( ..
hehe.. następnym razem weselsze ! ; D albo dokończ to ! ;* *.*
genialny <3 jestem przygnębiona po smutnych imaginach, ale brakowało mi ich... :)
OdpowiedzUsuńOhhh!! Chcę drugą częśc!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRób takich więcej :) . Poryczalam się ;o ; (
OdpowiedzUsuńSuper:) pięknie piszesz więcej Harryego i Zayna
OdpowiedzUsuńChyba gdzies to juz czytalam. :)
OdpowiedzUsuńTo jest świetne< 3 Ja rycze...
OdpowiedzUsuńDawaj następną część<3
OdpowiedzUsuń