wtorek, 23 października 2012

# 163. Josh


Następny mój imagin – 29.10. Louis
Zostałam spytana o mój następny smutny imagin. Tak jak odpisałam, pojawi się on po Harry'm. Harry pojawi się po Louisie, który będzie dwu, góra trzyczęściowy ;)
Chciałam też podziękować w imieniu moim, jak i imieniu reszty autorek (pewnie potem się wypowiedzą) za ponad 500 000 wejść *,* Jesteście niesamowite, jak by powiedzieli chłopcy: Massive thank you! Love you ♥ 
Zdradzę, że być może 1 listopada pojawi się niespodzianka ;)
Piosenka: <klik>
------------
- Gotowa? – spytał, kładąc mi dłonie na ramionach. Przełknęłam głośno ślinę, patrząc w jego błękitne tęczówki. Widziałam się w nich. Moje włosy upięte w koka, welon na głowie i ten przerażony wzrok. Dlaczego przestraszony? Było się czego bać?
- Jesteś pewna?
„Nie, wcale nie jestem!”, krzyczałam w głowie. Biłam się z myślami. Już niczego nie byłam pewna. Przeniosłam wzrok na okno, wychodzące na dwór. Dróżka posypana białymi płatkami róż, otwarta brama do kościoła.  Kilka osób właśnie wchodziło po schodkach, witając się uprzednio z moimi i Josha rodzicami, którzy stali przed wejściem, witając wszystkich nadjeżdżających gości. Zauważyłam, jak mój ojciec zwraca się do mojego przyszłego teścia, chwilę coś mówi, po czym tamci wchodzą do kościoła, zostawiając mojego ojca.
„Czeka na ciebie”, przeszło mi przez głowę. Bo i w istocie tak było. Dla każdej kobiety to najpiękniejszy dzień w życiu. Miałam też pewność, że dla Josha też tak jest. Więc czemu? Czemu się wahałam? Czemu biłam się z własnymi myślami, analizując wszelkie „za” i „przeciw”?
„I tak już za późno. Ślubu nie mogę odwołać”.
- Jeśli nie jesteś gotowa, nie musisz tego robić – odezwał się, jakby czytając mi w myślach. Ponownie na niego spojrzałam. Czy to on był powodem moich rozterek? W głowie zaczęło mi wirować mnóstwo  wspomnień z ostatnich dwóch tygodni.
Wybór sukni ślubnej, moment, marzenie, śmiech.
Czy wystarczyły dwa tygodnie, bym chciała przekreślić dwa lata? Zganiłam siebie w myślach, przecież taka nie jestem.
- Nie mogę tego odwołać. – odpowiedziałam z lekkim opóźnieniem, ale on i tak wiedział o co mi chodzi. Do moich oczu napłynęły łzy. Na litość boską, mam dopiero dwadzieścia lat! Spuściłam wzrok, usilnie starając się odgonić łzy powoli wzbierające pod moimi powiekami. Uniósł delikatnie mój podbródek.
- Zrozumie. – pokręciłam przecząco głową.
- Proszę cię, chodźmy już. – odwróciłam wzrok. Bałam się. Bałam się, że jeszcze chwila, a zrobię coś, czego będę żałować do końca życia. Lekkomyślnie go porzucę. Kocham go, to pewne. Ale czy jest to taka miłość, jaka powinna być w każdym związku? Może jestem za młoda na zrozumieniem istoty prawdziwego związku, a co dopiero małżeństwa. Przestałam o tym myśleć. Długie i żmudne analizowanie jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Stanął koło mnie, ofiarując swe ramię. Wsunęłam pod nie swoją dłoń i wyszliśmy.
Kroczyliśmy dróżką, a kościół i mój ślub nieubłaganie się zbliżał. Spojrzałam kątem oka na blondyna. Mimo wszystko uśmiechnęłam się. To ja mu pomagałam wybierać ten garnitur. Zabrzmiały dzwony kościelne. Nadeszła ta chwila.
Niall podprowadził mnie do samej bramy, a potem przekazał mnie mojemu ojcu. Uśmiechnęłam się leciutko na jego widok. Kiwnął tylko głową, bez żadnych zbędnych słów, jakby chciał mi pokazać, że w pełni mnie popiera.
Wkroczyliśmy do środka, a ja podniosłam wzrok na ołtarz. Stał tam już Niall, który zdążył tam dojść w te kilkanaście sekund. Przeniosłam wzrok w lewo i zamarłam. Nie było go. Josha tu nie było.
*
Szedłem korytarzami, szukając tych odpowiednich drzwi. Niemal podskakiwałem w biegu na samą myśl o tym, że zaraz ją zobaczę. Był taki przesąd, że nie należy oglądać panny młodej w sukni ślubnej przed ślubem, bo to przyniesie pecha, ale nigdy nie wierzyłem w te zabobony.
112,113,114… Jest! 115. Już miałem delikatnie zapukać, kiedy usłyszałem głosy mojego drużby i jej.
- Jeśli nie jesteś gotowa, nie musisz tego robić.
Zamarłem. Po drugiej stronie drzwi zapadła długa cisza. Długa, przeraźliwa, jakby niezręczna. Wstrzymując oddech, wsłuchiwałem się w odgłosy po drugiej stronie.
- Nie mogę tego odwołać – odezwała się. Kamień spadł mi z serca, ale tylko na chwilę.
- Zrozumie.
Oderwałem ucho od drewna, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Miała wątpliwości, a Niall jakby próbował ją odwieść od małżeństwa. Coś między nimi zaszło? Nie było mnie dwa tygodnie. Wyjechałem do chorej ciotki, a jego jako drużbę poprosiłem, by się nią zajął. Wróciłem niespełna dziesięć minut temu. Przebrałem się w garnitur i natychmiast pobiegłem do niej, by jeszcze móc ją zobaczyć. Może to i dobrze. Teraz przynajmniej mogłem jej ułatwić ten wybór. Cała wina spadnie na mnie, oszczędzę jej tego wszystkiego.
„Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść”
Pozwalam.
*
Spojrzałam na ojca, który wydawał się tak samo zdziwiony jak ja. Goście zaczęli kręcić się nerwowo, szeptać coś gorączkowo między sobą.
- Miał już dzisiaj być – odezwałam się do taty. – Miał już dzisiaj wrócić – odezwałam się trochę głośniej. Niall rozglądał się zszokowany. Jako drużba przytrzymywał pudełko z obrączkami, które właśnie wypadło mu z rąk. Wieczko się otworzyło, a pierścionki potoczyły się pod nawy. Blondyn natychmiast skoczył w ich kierunku, aby je łapać.
- Spokojnie, znajdziemy go – odezwał się mój tata, delikatnie ściskając moje ramię. – Proszę wszystkich o uwagę! – podniósł głos, uciszając wszystkie szepty i rozmowy dookoła. – Czy ktoś z państwa widział wcześniej Josha? Wie, czy przyjechał?
Ludzie rozglądali się po sobie, ale nikt nie odpowiedział.
- Jedyne, co możemy teraz zrobić, to spróbować się do niego dodzwonić. Jeśli nie będzie odbierał, zaczniemy go szukać. Niech państwo zadzwonią do Josha, od rodziny powinien odebrać – zwrócił się do rodziców chłopaka. – Niall, ty też. Pierwsze odbierze od rodziców i przyjaciół.
- A ja? – spytałam.
- Próbuj. Weź mój telefon.        
Wykręciłam numer, ale odezwała się poczta głosowa. Następnie jego rodzice próbowali się dodzwonić, ale przydarzyło im się to samo co im. Następnie próbował Niall.
- Jest! – odezwał się podekscytowany. – Jest sygnał.
Po kilku sekundach, które ciągnęły się jak wieczność, odebrał.
- Josh, gdzie ty jesteś? My… - przerwał, gdyż po drugiej stronie ktoś się odezwał. Niall cały blady na twarzy, opuścił rękę z telefonem wzdłuż ciała.
- Powiedział, że ślubu nie będzie.
*
Zatrzymałem się dopiero, gdy dojechałem na miejsce. Po drodze zahaczyłem tylko o stację benzynową, kupując sobie jakieś tanie wino. Chciałem zatopić moje skutki w alkoholu, zapomnieć o tym wszystkim, zapomnieć o niej. Usiadłem na trawie, zdejmując uprzednio marynarkę, gdyż mimo popołudnia, nadal grzało przyjemne słońce. Byłem na całkowitym odludziu. Kilka kilometrów za miastem, gdzie miałem nadzieję nikt mnie nie znajdzie. Otworzyłem butelkę i wypiłem pierwszy łyk. Od razu poczułem, jak przyjemne ciepło rozlewa się po gardle, po całym moim ciele. Choć na chwilę chciałem zapomnieć o jej słowach, którymi przekreśliła mnie i nasze wspólne życie. Co najgorsze wszystko wskazywało na to, że jedną z przyczyn, dla których nasz ślub się nie odbył, był jeden z moich najlepszych kumpli. Wszystko wskazywało na to, że oboje – ona i Niall – zakochali się w sobie, kiedy mnie nie było. I to bolało najbardziej. Ta świadomość, że wystarczyły dwa tygodnie, by przekreślić dwa lata. Nieproporcjonalne do siebie liczby. Wypiłem kolejny łyk, starając się za wszelką cenę przestać o niej myśleć.
*
Dorwałam Nialla, kiedy wybiegał z kościoła, kierując się do auta.
- Niall, gdzie jedziesz?
- Szukać go.
- Jadę z tobą. – oznajmiłam.
- Nie – pokręcił głową, próbując delikatnie wyswobodzić się z uścisku, lecz ja nie puszczałam swojej dłoni z jego przedramienia.
- Proszę. Obojgu może nam lepiej pójdzie.
Popatrzył tylko na mnie, ale bez słowa wskazał głową samochód, mówiąc:
- Wskakuj.
Podniosłam poły sukni, by się nie wywrócić. Nie ma co. Wchodzenie w bufiastej sukni ślubnej do samochodu, i to jeszcze z przodu, było nie lada wyczynem. Jednak przy małej pomocy Nialla, już po kilku minutach byliśmy w drodze. Omawialiśmy i dyskutowaliśmy miejsca, w których mógłby być Josh, jednak żadne nasze przypuszczenia się nie sprawdzały. Po dwóch godzinach poszukiwań, już mieliśmy się poddać, gdy Niall oznajmił:
- Wiem, gdzie może być.
Pojechał bez słowa w jemu tylko znane miejsce. Dotarliśmy dopiero po trzydziestu minutach, gdyż jak się okazało byliśmy na przedmieściach miasta. Kompletne odludzie. Poprowadził mnie zdumioną na jakieś wzgórze, trzymając mnie za rękę, bym nie wywróciła się idąc na wysokich obcasach po nierównym podłożu. Kiedy dotarliśmy na górę, zauważyłam jakąś postać odwróconą do mnie tyłem, która siedziała na ziemi, co rusz z czegoś popijając.
- Josh? – spytałam cicho, podchodząc bliżej. Usłyszałam ironiczne parsknięcie.
- Nie jesteś sama. Prawda, Niall?
Odwrócił się i jakby na potwierdzenie tych słów, ujrzał Nialla, który wyłonił się zza moich pleców. Ponownie parsknął, ponownie odwracając się od nas plecami.
- Tak myślałem – westchnął i ponownie upił łyk z butelki. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że to wino. Wściekła, wyrwałam mu ją z ręki.
- Co ty wyprawiasz? – zezłościłam się, odrzucając w bok naczynie.  – Uciekasz z naszego własnego ślubu, a teraz upijasz się do nieprzytomności?
- Po pierwsze… – podniósł wskazujący palec do góry, powoli wstając. – To nie ja uciekłem. No, może ja, ale nie z mojej winy.
- Co ty wygadujesz? – zmarszczyłam brwi, nic z tego nie rozumiejąc. Zaczynałam być zdezorientowana, a wcześniejsza troska o niego minęła.
- Powiem inaczej, nie będę nikogo do ślubu zmuszać.
Podniósł butelkę w której zostały jeszcze resztki napoju, usiadł z nią tam gdzie wcześniej i ponownie zaczął spożywanie jej. Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę od niego takie słowa. Spojrzałam na Nialla, ale sądząc po jego wyrazie twarzy, on też nic nie rozumiał. Podszedł bliżej, zatrzymując się koło mnie i spytał:
- Stary, co ty wygadujesz?
- Co ja wygaduję?!- wybuchnął. Tym razem to on odrzucił w bok butelkę i ponownie wstał, spoglądając z góry na Nialla. Był od niego wyższy zaledwie o kilka centymetrów, ale i tak było widać różnicę. – Może o tym, że nie podkrada się cudzych dziewczyn, szczególnie wtedy, kiedy za dwa tygodnie ma ona zostać żoną?!
- Josh… My nadal nic nie rozumiemy. Ja nic z tego nie rozumiem. – odezwałam się, zanim zdążyłby się rozkręcić i przywalić mu w twarz.
- Słyszałem waszą rozmowę – wyjaśnił w końcu. – Przyjechałem kilka minut przed ślubem, przebrałem się i chciałem się jeszcze z tobą zobaczyć i usłyszałem, jak mówisz Niallowi, że masz wątpliwości i nie wiesz czy chcesz ślubu. To chyba oczywiste. Kiedy mnie nie było, między wami coś zaszło. Dlatego to ja podjąłem za nas ten wybór.
- Josh, to nie tak – zaoponowałam po kilkunastu sekundach ciszy, kiedy każde z nas trawiło te słowa. – To nie tak, że nie chcę się z tobą żenić. Ja… Owszem, miałam wątpliwości, ale nie przez Nialla. Między nami nic nie zaszło. Po prostu… Zastanawiałam się, czy nie jesteśmy za młodzi. Czy to odpowiedni moment na ustatkowanie się. Ale teraz tak się bałam, że cię nie znajdziemy i że coś mogło ci się stać… - urwałam, czując jak w gardle narasta mi wielka gula. Przełknęłam ślinę, wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam. – Wiem już, że jestem gotowa. Chcę dziś wziąć z tobą ślub, bo cię kocham, głuptasie.
Wzięłam go za rękę, patrząc z wyczekiwaniem w jego oczy.
- Jestem pijany – orzekł, przez co zaśmiałam się.
- Wytrzeźwiejesz do jutra.
- A ty nie jesteś zła? Przepraszam was w ogóle. Niall… - spojrzał na niego. Blondyn pokręcił głową, uśmiechając się, po czym się uścisnęli.
- Nigdy nie mógłbym ci czegoś takiego zrobić – odezwał się Irlandczyk. Cała nasza trójka zaśmiała się z ulgą. Objęliśmy się nawzajem ramionami i ruszyliśmy do auta.

„Moment, miłość
marzenie, śmiech,
pocałunek, płacz.
nasze prawa, nasze pomyłki.
Moment, miłość
marzenie, śmiech
moment, miłość
marzenie, śmiech.”
The Temper Trap – Sweet Disposition
~by Julia

10 komentarzy:

  1. genialny imagin,z resztą jak zawsze :D
    wszystkie wspaniale piszecie :)
    gratuluję ponad 515000 wejść :)

    w końcu ja pisze pierwszy komentarz :P
    *le szczęśliwa ja :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie! Em coś jeszcze napisać? Czego ja jeszcze wam nie pisałam? Em.. Am.. Genialny? A nie już pisałam. Eee.. Szlak! Mam blokade. Wiecie o co mi chodzi! Czekam na niespodzniankę. Wasza wierna czytelniczka Monia <@Real_Monika>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to bym była z Niall'em <3 Nie lubię JOSHA .!
    Ale Imagin Genialny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jak zawsze ;) czekam na niespodziankę!;D
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu Niall musi psuć mi każdy imagin, jeżeli nie jest osobą, z którą ostatecznie "zostaję". Musi być taki idealny?
    Świetny imagin. Uwielbiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Cudowne! Rewelacyjne!
    Żyć nie umierać! :D
    Kocham <333
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super :3 <3 -Paula xx

    OdpowiedzUsuń
  8. super !!!! opłacało sie tyle na niego czekać ;D kiedy bd następny z Joshem?

    OdpowiedzUsuń