czwartek, 24 stycznia 2013

# 199. Louis .


Dla Pauliny.


Odsunęłam się od lodówki, cicho zamykając jej drzwiczki. Poszłam do salonu i wygodnie wyłożyłam się na kanapie z miską popcornu i kocem, a w telewizji właśnie zaczął się mój ukochany film "Bezsenność w Seattle".
Żałowałam tylko, iż moja najlepsza przyjaciółka nie mogła się dziś zjawić, więc samotny wieczór, gdzie rodzice wyjechali na dwa dni, postanowiłam spędzić z Tomem Hanksem i Meg Ryan. Jednak to chyba nie dane mi było tego wieczoru. Po zaledwie dwudziestu minutach, usłyszałam dziwny dźwięk wydobywający się z zewnątrz, chyba z ogrodu. Podeszłam do balkonu, rozsuwając firanę i zerknęłam na ciemne podwórze. Na pierwszy rzut oka nie było widać ni żywej duszy, jednak kolejny dziwny odgłos nie pozwolił mi tego zbagatelizować. Wiem, że to było głupie posunięcie, szczególnie że byłam sama, ale z komórką w dłoni, gotowa by w każdej chwili zadzwonić na policję, otworzyłam balkonowe drzwi, robiąc kilka kroków w przód. Rozglądałam się dookoła, próbując coś wypatrzyć wśród tej ciszy, zadając ciche:
- Halo? Jest tam kto?
Tak jak można sie było spodziewać, odpowiedziała mi cisza. Już miałam wycofać się z powrotem do wnętrza, kiedy usłyszałam cichy melodyjny dźwięk, który z sekundy na sekundę stawał się coraz głośniejszy. Niespodziewanie z mroku wyłoniła się postać z gitarą w ręce, która stanęła w poświacie światła wydobywającego się z wnętrza mojego domu, tak że mogłam przyjrzeć się dokładniej jej twarzy. Głośno westchnęłam, gdy rozpoznałam w nim Louisa Tomlinsona. Moje oczy momentalnie wzniosłam ku niebu i przewróciłam oczami.
- Co ty tu robisz? - Prychnęłam w jego stronę, podpierając ręce na biodrach.
- Jak to co? Śpiewam ci serenadę - po tych słowach zaczął przygrywać rytm piosenki i śpiewać: I know you've never loved the sound of your voice on tape, you never want to know how much you weight, you still have to squeeze into your jeans but you're perfect to me.
Miał piękną barwę, muszę przyznać. Przez chwilę się rozmarzyłam, bo czułam się tak, jakbym miałam swoją własną komedię romantyczną rozgrywającą się na podwórzu mojego domu, i pewnie doceniłabym każdego innego faceta, ale... Czy to musi być akurat Louis Tomlinson? Chłopak, który chodzi ze mną do 2 klasy gimnazjum i otwarcie przyznaje, że podobam mu się od przedszkola, odkąd to pierwszy raz mnie zobaczył w swojej grupie? Nie żebym miała coś do Louisa, jest zabawny, lubiany, miły, ale jego, chciałoby się rzec "końskie" zaloty, przyprawiają mnie o dreszcze. Jakby tego było mało, w tej chwili zaczął mnie błagać, bym do niego zeszła.
- Nie mogę - wykręciłam się.
- Dlaczego?
- Jestem sama w domu- to akurat nie było kłamstwo, ale natychmiast pożałowałam, że nie znalazłam innej wymówki.
- To wpuść mnie - błagał, jednak ja pozostałam nieugięta... Do czasu jego przemowy. - Jest mi zimno - zaczął się trząść. - Jest ciemno, boję sie sam wracać. Mogę przynajmniej skorzystać z telefonu? I łazienki? Może herbatka na rozgrzanie? Albo przynajmniej kilka dolców na taksówkę? Julio, ach ma Julio, wpuśćże mnie.
- Romeo, to nie ten balkon. Julia Thompson mieszka dwie przecznice stąd - odpowiedziałam mu sarkastycznie, jednak wiedziałam, że już się ugięłam pod wpływem jego błagalnej miny, która przypominała mi biednego szczeniaka. Westchnęłam. - Dobra, Romeo, właź - wskazałam kciukiem, aby wszedł do drzwi frontowych z drugiej strony i weszłam do środka. Już po chwili ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, a uradowany Louis wszedł po wcześniejszym moim zaproszeniu i zdjęciu butów głębiej mieszkania, rozglądając sie z zachwytem dokoła, jakby wygrał bilet do pałacu królowej. Po ówczesnym zostawieniu swojej gitary na łóżku w moim pokoju, rozglądał się, jakie plakaty mam wywieszone na ścianach, podczas gdy ja parzyłam herbatę. Po kilku minutach, zalałam kubek z saszetką, dodałam cytryny i przyszłam do niego, gdzie siedział właśnie w salonie na kanapie, oglądając fragment „Bezsenności w Seattle”, kiedy to Meg Ryan wyszła na lotnisko, a niczego nieświadomy Tom Hanks patrzy na nią jak zaczarowany.
- Dobra, śmiej się z tego co oglądam, ale naprawdę uwielbiam ten film. - rzekłam, podając mu kubek i sama siadając koło niego ze swoją herbatą.
- Nie, nie. Jestem po prostu zdziwiony, że zamiast oglądać „Titanica”, który właśnie leci na innym kanale, ty wybierasz „Bezsenność w Seattle”.
- Cóż, uwielbiam ten film. A Titanica zwyczajnie nie lubię. Gdyby Rose posunęła sie na tej głupiej desce, to boski Leo by się zmieścił ( so true, moje własne osobiste przemyślenia, nie lubię Titanica - przyp.aut.)
- Co nie? - Zaśmiał się Lou, widocznie mając takie same zdanie co ja. Powrócił wzrokiem do ekranu i powiedział: - Całkiem niezła ta „Bezsenność...”
Ucieszyłam się, że ma podobne zdanie. Zapomniałam nawet, ze prawdopodobnie nie powinno go tu być. Tak nam się dobrze rozmawiało, że pokazałam mu swoje kolejne dwie ukochane komedie romantyczne: „Masz wiadomość” i „Ja cię kocham, a ty śpisz”.
Przy tym ostatnim, Louis niespodziewanie zasnął na kanapie. Gdy film się skończył, przykryłam go kocem i poszłam do siebie.
I wiecie co? Od tamtego czasu zaprzyjaźniliśmy się. Nawet jeśli nadal podobam się Louisowi i jest on gotowy na jakikolwiek mój znak, ja nie przyspieszam. Chcę po prostu nacieszyć się tym, że zyskałam wspaniałego przyjaciela.
~by Julia

19 komentarzy:

  1. Hahaha ja tak samo twierdze że Rose powinna sie mu posunąć.xd Ale doszłam do wniosku że gdyby on koło niej był to drzwi y poszły na dno :) A Imagin boski ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była jedynie szafa. Pod ciężarem ich ciał rozwaliłaby się. Leo poprostu chciał ją ratować.

      Usuń
  2. Świetny!
    Najlepsze jest to, że jest bardzo oryginalny, niepowtarzalny *o*
    Czekam na nn.
    Lena:S

    OdpowiedzUsuń
  3. FANTASTYCZNY!
    Nigdy czegoś podobnego nie czytałam!

    Zapraszam http://walk-away-and-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej nie mogę wejść na twojego blooga walk-away-and-stay. |A chcę go czytać, bo wiem, że dodałaś nowe rozdziały. POMÓŻ!!!!! Bo chce czytać, rozkręca się.

      Usuń
  4. Nareszcie! W zupełności się z Tobą zgadzam! Też uważam, że mogłaby się przesunąć...
    I taki fajny, przyjemny imaginek :)
    Ciekawy pomysł ;)
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow świetny! Też uważam, że mogłaby się posunąć. No ale wiesz... te głupie prawa fizyki, no i drzwi idą na dno -,- Bardzo ciekawy pomysł, żeby zrobić imagin z przyjaźnią, a nie z tym, że stają się parą <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały , zresztą jak wszystkie inne :3
    Czekam na kolejny z Lou :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boski Lou. ^^^^ uwielbiam z nim imaginy, zresztą jak z każdym :)
    wspaniały. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ja również uważam że powinna się przesunąć, a nawet jeżeli miałaby utonąć to ze swoim ukochanym nie ?? <3 co do imaginu - jest świetny ;** <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też uważam, że powinna mu pomóc wejść na tą dechę! U widzę, że nie tylko ja tak myślę ;) Miło..
    Świetny imagin ~Moni :3x

    OdpowiedzUsuń
  10. Spam c:
    Zapraszam: http://makethislifeeasier.blogspot.com/ ((:

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Może jakiś z Louis'em? Taki +18 jeżeli. :) Z góry dziękuję!

    Na moim blogu - http://back-for.blogspot.com/ - zawitał post z informacjami/ pytaniami! Zapraszam do udzielania odpowiedzi i komentowania! Bardzo mi pomoże Wasze zdanie!


    Pozdrawiam
    beαt squαd.

    OdpowiedzUsuń
  12. ekstra!!!!!!! wielkie dzięki a tego imagina jest świetny :) i mogłabym już zamówić kolejny z LOUISEM? strasznie sie na niego nakręciłam Paulina ale tym razem Paulina Marchewka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahaha dokładnie! Samolubna Rose, za każdym razem jak oglądam ten film (bo akurat ja go lubię) to trzymam kciuki za to, że może tym razem się posunie...niestety nigdy się to nie dzieje, a ja mam ochotę przywalić w tą jej piękną twarz :D Co do imagina to fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hahaah boski ten imagin! uwielbia te z Lou :D

    OdpowiedzUsuń