Radosne promienie słońca ogrzewały moją twarz. Otworzyłam zaspane
powieki, a gdy chciałam się podnieść, poczułam ciężar na lewym
boku. Skierowałam tam mój wzrok. Napotkałam dużą rękę, która mnie
obejmowała. Jej właścicielem był nie kto inny jak Harry. Położyłam
się z powrotem. Jednak po chwili nie mogłam już wytrzymać, musiałam
nakarmić konie, przygotować wszystko. Wstałam z łóżka, delikatnym
ruchem zdjęłam rękę bruneta z mojego ciała i poszłam do łazienki.
Ubrałam typowy strój jeździecki, zeszłam na dół. Przygotowałam
kanapki, do tego ciepłą herbatę. Zostawiłam karteczkę dla Loczka z
informacją, że jestem w stajni i że przygotowałam dla niego
śniadanie. Wyszłam z domu i skierowałam się do boksów. Każdy koń
dostał swoją porcję, a potem wypuściłam je na padok, by się
rozgrzały. Za godzinę miałam pierwszą jazdę. Ruszyłam w stronę
małego wzgórza, oddalonego od domu o jakieś 100 metrów. Tam
usiadłam na mosiężnej ławce. Rozkoszowałam się widokiem pól, łąk i
lasów. W oddali widziałam nawet morze. Uwielbiałam tutaj
przesiadywać. Tutaj zawsze mogłam odpocząć, pomyśleć na spokojnie.
Każda roślina właśnie w tym momencie miała swój najlepszy okres. To ostatnie dni kalendarzowego lata, więc później będą przekwitać
i usychać. Obok ławki, po prawej stronie rosła duża wierzba. W
bardzo gorące i słoneczne dni dawała cień od słońca. Dzisiaj
przesunęłam się troszeczkę w lewo, by moja skóra pochłonęła jak
najwięcej promieni słonecznych. Moja krótkie rozmyślania przerwał
czyichś nagły dotyk n prawym przedramieniu. Odwróciłam się stronę sprawcy. Harry.
- Hej. Co tak siedzisz sama?
- Smakowało śniadanie?- odpowiedziałam ignorując jego idiotyczne
pytanie.
- Pyszne. Jak zwykle zresztą.
- Cieszę się.
- Co dzisiaj będziesz robić?- spojrzałam na zegarek.
- Za 20 minut mam pierwszą jazdę.
- Mogę ci pomóc?
- Jasne, tylko pytanie czy umiesz.
- No pewnie. Mam nawet strój jeździecki.
- Skąd go wytrzasnąłeś?- zdziwiłam się.
- Mam swoje sposoby. Jak jechałem do Holmes Chapel chciałem, żebyś
nauczyła mnie jeździć. Ale wyszło tak jak wyszło.
- Masz 5 minut. Za chwilę widzę cię przy boksach, w stroju i wytłumaczę ci wszystko.
- Ok, już pędzę. - Pobiegł do domu.
Wolnym krokiem ruszyłam do stajni. Przygotowałam pierwszego konia i
czekałam na Lokersa. Zjawił się chwilę później.
- Dobra, więc zaczynamy za chwilę. Jazda trwa godzinę, ja ją prowadzę, ty w tym czasie się przyglądasz. Potem mam wolną godzinę
i wtedy nauczę cię podstaw. Zbieramy się.
W furtce zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej ulubienicy. Była to
radosna jedenastolatka. Uczyłam ją od początku jej przygody z końmi, więc bardzo dobrze
się znałyśmy. Przybiegła do mnie i wpadła mi w ramiona. Była dla
mnie jak taka mała siostra, której nigdy nie miałam. Okręciłam nią
w kółko i pomogłam wejść na konia. Zaczęła jeździć, a ja
poprawiałam jej drobne błędy. Przez cały czas przyglądał nam się Harry.
- Ten tam - wskazała na zielonookiego - to twój chłopak?
- Nie, Jessie, to mój przyjaciel - odpowiedziałam zdziwiona.
- A Tom?
- To też mój przyjaciel – zakończyłyśmy temat, a jazda się
skończyła.
- Do jutra! – krzyknęła mi na pożegnanie.
- Pa Jessie!- odkrzyknęłam i zwróciłam się do Harry’ego.
- Zaczynamy jazdę. Wejdź na konia, nogi włóż w strzemiona i nic się
nie bój.
- Przecież to proste – zaśmiał się i wskoczył na rumaka. Jednak
noga ześlizgnęła mu się ze strzemiona, zanim zdążył ją tam włożyć i upad jak długi na ziemi.
- Proste mówisz?
- Grr.
Po chwili spróbował kolejny raz, tym razem ze szczęśliwym
zakończeniem i mogłam nauczyć go najważniejszych zasad.
- Kiedy koniec?
- Zaraz. Już ci się tak znudziło?
- Nie, tyłek mnie boli.
- Bo siodło nie jest od tego, żeby siedzieć w nim jak w fotelu!
- Możemy kończyć – cmoknęłam na konia i pozwoliłam zejść Harry’emu.
- Chodź na obiad.
Wróciliśmy zmęczeni do domu, po czym zjedliśmy zamówioną wcześniej
pizzę.
- Kiedy poznam Toma? – zagadnął mnie niespodziewanie.
- Kiedy chcesz. Możesz nawet teraz.
- Jasne.
- Już po niego dzwonię - wyszłam z kuchni z telefonem w ręku.
- Tom? .. Tak .. Chciałbyś przyjść do mnie i poznać mojego
przyjaciela? .. Harry … Tak, ten Harry… Dobra, czekamy - rozłączyłam
się.
- Zaraz będzie.
Usiedliśmy na kanapie w salonie czekając na Toma i oglądając jakiś
denny serial. W końcu przyszedł długo oczekiwany gość.
- Hej- przywitałam się z nim całusem w policzek.
- Tom, poznaj Hazzę, Harry poznaj Toma.
- Cześć - przywitali się ze sobą, a po chwili zajęci rozmową udali się do salonu. Ja w tym czasie robiłam kawę. Zaniosłam tackę
z potrzebnymi rzeczami do pokoju i usiadłam koło nich.
- A [T.I.] jak zwykle ma wszystko przygotowane - zaśmiał się Tom.
- A jakby inaczej - zawtórował mu Harry i po chwili zaśmiewali się,
opowiadając sobie żarty z dzieciństwa i wymieniając się swoimi
spostrzeżeniami dotyczącymi gwiazd futbolu.
Po chwili znudzona wyszłam z pokoju, a rozbawieni chłopcy nawet
tego nie zauważyli. Usiadłam na mojej kochanej ławce, odchyliłam
głowę do tyłu i wpatrywałam się w gwiazdy. Prawie usnęłam kiedy poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- O co jesteś zła?
- O nic.
- Tom już poszedł.
- To chyba źle, nie? – zadrwiłam.
- Nie, wręcz przeciwnie.
Spojrzałam na niego. Zamiast jego wiecznego uśmiechu ujrzałam
poważną minę. Zdziwiło mnie to.
- [T.I.]
- Tak?
- Yy ten, no bo ja, no muszę ci coś powiedzieć - spiął się jeszcze
bardziej.
- Zamieniam się w słuch.
-Przepraszam, że wyjechałem, że zostawiłem cię samą, ze przeze mnie
cierpiałaś. Wiem, że jesteś o to zła i w pełni cię rozumiem. Ale
nie do tego zmierzam. Muszę ci powiedzieć coś o wiele ważniejszego.
Bo miałem ci to powiedzieć po tym jak wróciłem się spakować przed wyjazdem do domu X-factora, ale ciebie nie było i
po części też stchórzyłem. Bo ja cię kocham, nie jak przyjaciółkę,
tylko taką inną miłością. Wiesz o co mi chodzi - spuścił głowę,
zażenowany.
- Harry, no wiesz, nie wiem zbytnio co powiedzieć.
- Nie musisz mówić nic, rozumiem- wstał z ławki, ale zatrzymałam
go.
- Jak wyjechałeś, ja się załamałam- mówiłam z trudnością. Wielka
gula w gardle, która utworzyła się wraz z jego słowami hamowała mój
głos. Moje serce się cieszyło, ale rozum mówił inaczej. On cię
zostawi, tak jak ostatnio, będziesz płakać, znowu się załamiesz. –
Nie dlatego, że byłeś moim przyjacielem, ale dlatego, że cię
kochałam. Zawsze, od początku. Myślałam, że mi przejdzie, że to
tylko przelotne zauroczenie, ale z każdym twoim słowem,
wypowiedzianym w moją stronę, utwierdzałam się w tym, że jesteś dla
mnie ważny. Jak nikt inny.
Podszedł do mnie, przytulił, złapał za rękę i spojrzał mi prosto w
oczy. Potem złączył nasze usta w jedność. Poczułam ich smak, ich
kształt. Tak długo na to czekałam, zaufałam sercu. Rozum nie miał
głosu w tej sprawie.
- Przepraszam, że musiałaś tyle na mnie czekać. Przepraszam, że cię
zostawiłem.
- Wybaczyłam ci już dawno, a każdego dnia kiedy czekałam na to by
cię ponownie spotkać, stawałam się coraz bardziej pewna, że to nie
tylko zwykłe zauroczenie.
Ponownie mnie pocałował. Zrobiło mi się tak jakoś błogo na sercu,
na duszy. Przestałam się zamartwiać. Usiedliśmy, wtuleni w siebie na ławce, wspominając nasze
dzieciństwo. Znów spojrzałam na zegarek i ponownie stwierdziłam, że
Harry śpi ze mną.
- Nie mogę, nadużywać waszej gościnności.
- Mowy nie ma, śpisz ze mną. Koniec i kropka.
- Z tobą raczej nie wygram, nie?
- Wiesz gdzie są drzwi, ręcznik masz w łazience, a tymczasową
piżamkę w pokoju.
- Brakowało mi tego.
- Czego?
- Ciebie.
- Mi ciebie też. A teraz spadaj do łazienki, bo ja też chcę się
umyć, a jutro czeka mnie ciężki dzień. Zresztą Ciebie też.
- Mnie? Czemu?
- A co ty przyjechałeś tutaj na wakacje czy jak?
- Raczej na wakacje.
- Dobra nie wnikam.
- Ok - poczłapał do łazienki.
Znowu tak jak poprzedniego wieczora zasiadłam do pianina. Tym razem
zagrałam coś bardziej nastrojowego. Balladę z Romea i Julii. Kiedy
kończyłam piosenkę poczułam dłoń na ramieniu. Emitowała niesamowite
ciepło. Odwróciłam się przerażona.
- Harry? Co ty tu robisz?
- Słucham jak grasz - nie o taką odpowiedź mi chodziło.
- Dokładniej proszę.
- Ładnie grasz i głos też masz niczego sobie - znowu wyminął moje pytanie. Co za człowiek.
- Umyłeś się?- szybko zmieniłam temat.
- Tak, możesz iść.
- Będę za chwilę.
Weszłam do wanny, owionęła mnie ciepła fala wody i lawendowy zapach
płynu do kąpieli. Po raz kolejny analizowałam dzisiejszy dzień. Czy
to wszystko dzieje się naprawdę? Czy to tylko kolejny sen? Idę na
imprezę, tam nie wiadomo jak zjawia się Harry, nocuje u mnie,
pomaga mi przy koniach, wspominamy stare czasy i nagle wyznaję mi
miłość. Idiotyzm. To nie ma ładu i składu, chociaż za miłość chyba
nikt nie odpowiada. Po chwili opuściłam pomieszczenie w przytulnej
piżamce i wskoczyłam do łóżka.
- Ała - krzyknęła jakaś istota spod kołdry.
- Harry?! Co ty tu robisz?! – dzisiejszego dnia zdecydowanie za
dużo razy użyłam tego zwrotu.
- Próbuję spać, ale wolałem na ciebie poczekać.
- Miło.
- Byłoby gdybyś nie zmiażdżyła mi płuc. Ja muszę czymś oddychać.
- Przepraszam. Wybaczysz?
- Może, ale należą mi się jakieś lepsze przeprosiny.
- Kochany Hazzusiu bardzo cię przepraszam, że o mało nie
zmiażdżyłam twoich zacnych loków.
- Postaraj się bardziej.
- A zamknij się już- przytknęłam swoje usta do jego i wtuliłam się
w jego tors. Po chwili usnęłam.
- [T.I.] wstawaj!!- ktoś ryknął mi do ucha.
- Chwilę mamo, zaraz wstanę- wymruczałam nawet nie otwierając
powiek.
- Sama tego chciałaś – ten ktoś, który zakłócał mój błogi sen
opuścił pomieszczenie i gdzieś sobie poszedł. Nareszcie dokończę
mój sen. Niestety moje szczęście nie trwało długo. Ten bezczelny ktoś znów wparował bez pukania do pokoju i wylał na
moją głowę kubeł zimnej wody.
- Jesteś trupem!- otworzyłam mokre powieki i ujrzałam sprawcę.
- Swojego chłopaka chcesz ukatrupić? - szczerzył te swoje kły.
- A żebyś wiedział - rzuciłam się na niego. Zaskoczony Harry upadł
na ziemię, a ja na niego. Stykaliśmy się czubkami nosów, a gdy
brunet zbliżał się by mnie pocałować ja szybko się odsunęłam.
- Za karę - nieubrana zeszłam na dół, by przygotować śniadanie.
Czekała mnie miła niespodzianka, ponieważ posiłek leżał już na
stole. Wymruczałam coś pod nosem i podeszłam do kuchenki, by
zaparzyć sobie herbatę. Na moich biodrach poczułam czyjeś ręce i cichy szept w okolicach
ucha:
- Nadal się gniewasz?
- Już nie tak bardzo – cmoknęłam go w nosek.
Zasiadłam do śniadania, zagadując chłopaka:
- Co masz zamiar dzisiaj robić?
- Nie wiem jeszcze, ale raczej pójdę się zameldować do hotelu, bo
wynajmuję pokój od 2 dni, a jeszcze ani razu w nim nie byłem.
- To się nawet dobrze składa, bo do końca twojego pobytu w Hampton
zostajesz u mnie w domu. Przyzwyczaiłam się do twojej obecności,
więc wiesz…
-Jesteś pewna?
- Człowieku znam cię od zawsze przeżyłam z tobą tyle wypadków i
tyle twoich żartów, że nic mnie już nie zaskoczy.
- To po śniadaniu pójdę po walizkę.
- Dobra, w razie czego wiesz gdzie mnie szukać.
- No właśnie nie za bardzo - pacnęłam się w głowę z otwartej ręki. I
to jest mój chłopak?
- Oj, Harry, Harry zwariuję przez Ciebie. Stajnia, stajnia tam
będę.
- Dobrze wiedzieć.
- Idę się ubrać. Do zobaczenia – cmoknęłam go w policzek.
Założyłam odpowiedni strój i udałam się do boksów. Wykonałam
codzienną rutynę i czekałam na Harolda.
Po chwili zobaczyłam jak wściekły chłopak kieruje się w moją
stronę.
- Co się stało – spytałam zdezorientowana.
- Mam dosyć życia, dlaczego wszystko musi być takie trudne, czemu
nie mogę być zwykłym i mieć wszystko w dupie?! Znowu to samo, ten sam schemat. Mam dość!
- Harry uspokój się i powiedz mi co się stało!
- Muszę wyjechać. Menager dzwonił, że kończy nam się urlop. Za dwa
dni mam być w Londynie. [T.I.] ja przepraszam, nie wiedziałem. Powiedz coś.
- Znowu to samo.
Powtórka z rozrywki? Wiedziałam, że tak będzie. Znowu to samo.
Zostawia mnie w najbardziej nieoczekiwanym momencie. A wszystko
miało się zacząć układać na nowo. Ale co ja sobie myślałam? Mój
świat ponownie legł w gruzach. Nawet nie wiem, który to już raz.
~ by Agata.
I jest. Stało się. Zamieszczam na tej stronie już dwusetny imagin.
W pierwszej kolejności chciałabym podziękować Wam, wiernym czytelnikom,
którzy mimo tego, że czasem wena bawiła się z nami w chwanego
wiernie trwaliście przy naszym boku. :)
Jako adminka chciałam bardzo podziękować redaktorkom, z którymi
razem zapracowałyśmy na sukces, lecz to wy głównie jesteście tego
twórcami. Na dniach przekroczymy milion wyświetleń.
To największe wyróżnienie, jakie mogło nas spotkać.
W imieniu Natalii, Julii, Agaty i swoim:
DZIĘKUJĘ.
Gratuluję Wam wytrwałości! Życzę wam kolejnych 200, a nawet 1000 tak świetnych imaginów oraz następnych wyświetleń! Mam nadzieję, że nadal będziecie tak samo wspaniałe, naszpikowane weną, nowymi pomysłami i żebyście NIGDY nie miały ochoty odejść lub usunąć bloga! Po raz kolejny wam gratuluję.
OdpowiedzUsuńAnia
Super! Nie mogę się doczekać kolejnej części:)
OdpowiedzUsuńcudo :)))
OdpowiedzUsuńWow! Świetny! Uwiellllllbiam konie, razem z kuzynem i kuzynką mamy obsesje na ich punkcie! Pisz następną cześć.
OdpowiedzUsuńGratulacje miliona wyświetleń i 200 imaginów. Powiem szczerze, że przeczytałam wszystkie. I wszystkie są cudowne! xD
~Moni :3x
No, no 200 imaginów, każdy przeczytany przeze mnie. Było trochę łez, radości, podekscytowania :) Kocham Was Dziewczyny i dziękuję za to, że tak cudownie piszecie. Życzę, abyście zawsze miały mnóstwo pomysłów i aby ta strona miała coraz więcej czytelników! Powodzenia ♥
OdpowiedzUsuń~Gaba
Rozdział jest cudny. Prz okazji zapraszam do mnie http://bedziemy-zawsze-razem.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńWszystko, dobrze ale kiedy dajecie muzykę wybierzcie opcje " otwórz w nowej karcie " ;)
OdpowiedzUsuńSuuper! Gratuluję 200 imaginow! Jesteście boskie! Życzę weny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
another-world-tomlinsonowa.blogspot.com
cudo.czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńgratulacje z powodu dwusetnego rozdziału ! :D
OdpowiedzUsuńimagin jest wspaniały... ale ja dalej nie wiem z jakiej to książki ;[
czekam nn ;**
Kocham Was Normalnie! <3 Jesteście cudowne! kocham wasze imaginy!
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne <3 ... myślałam, że będzie inny koniec, ale ten też może być :) ... przynajmniej daje dużp do myślenia :D
OdpowiedzUsuńNo, imagin jest świetny i gratuluję wam za to, że to już wasz 200 imagin. Naprawdę wytrwałyście bardzo dużo. Każdego dnia po szkole zawsze czytałam wasze imaginy, są świetne. Umilają mi dzień. Pozwalają oderwać się od tego szarego świata. Są po prostu NIE Z TEGO ŚWIATA seryjnie ;p
Jedynie czego mogę wam życzyć dalej to dużo weny, coraz więcej czytelniczek, komentarzy :*
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy xx
OdpowiedzUsuńKlaudia CityLondon
CUDO!
OdpowiedzUsuńsuuper. bd nastepna czesc? mam nadzieje ze nigdy nie usuniecie tego blog. zycze kolejnych 200 imaginow a nawet wiecej! :) SUPER :*Uwielbiam konie wiec ten imagin jest tak jakby dokladnie w kazdym szczegule o mnie! Uwielboam tego bloga !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin ;D I oby coraz więcej takich ;D
OdpowiedzUsuńTo my wam dziękujemy i imagin świetny / natalia
OdpowiedzUsuńSuper jest :D
OdpowiedzUsuńI znowu to samo... On znowu wyjechał :(
OdpowiedzUsuńMam pytanko: Ie będzie części? Bo to NIE MOŻE być ostatnia ;*
Czekam na następne 200 imaginów i dużo, dużo więcej ;)
Love xoxo
Niall's wife :)
Świetny !!!...<3 czekam na nastepną część ;* ~~haroldowa~~
OdpowiedzUsuń