wtorek, 16 kwietnia 2013

# 228. Niall.

Jest mi źle z tym, że Was zaniedbuję. ; / Przepraszam za to, obiecuję, ze od maja biorę się solidnie za robotę, jeśli tylko nauczyciele okażą się ludźmi i dadzą nam odrobinę luzu.

Co do imagina.. Takie krótkie, nijakie nic. Mam nadzieję, że wybaczycie. Chciałam po prostu coś dodać, bo jest mi źle, że tak rzadko tutaj wchodzę. ; (


Zima za oknem rozszalała się na dobre. Białe płatki wirowały na wietrze, tworząc potworną zamieć, a kreska rtęci w termometrze widniejąca poniżej -10 stopni Celsjusza nie przekonywała do długich spacerów.
Mimo wszystko jednak wciągnęłam na siebie stare, znoszone dżinsy i pierwsze lepsze buty, które wyjęłam z obszernej szafy w przedpokoju, a na wierzch sweterka narzuciłam kurtkę, po czym chwyciłam uszykowaną wcześniej torbę i wyszłam na mroźne powietrze.
Prawda jest taka, że w nosie miałam wszelkie konsekwencje mojego czynu, skąpy strój, brak poinformowania bliskich o moim rychłym wyjściu. Właściwie, byli już do tego w pewnym stopniu przyzwyczajeni. Szłam po oblodzonym chodniku, który znałam już na pamięć, w głowie mając całkowitą pustkę. Wiatr wdzierał się pomiędzy płachty mojej kurtki, jednak nie zaprzątałam sobie głowy jej zapięciem. Dostrzegłam bowiem znajomy mur i kawałek żelaznej bramy, dalej tkwiłam jak w transie.
Pchnęłam zziębnięty pręt bramy i weszłam do środka. Balansowałam pomiędzy ogromnymi zaspami nawianego śniegu, jednak mimo to już przemarzłam. Minęłam znajome sosny, które przykryte były grubą warstwą śniegu, po czym skręciłam w prawo i dalej brnęłam już po lekko odgarniętym chodniku.
Wszystkie nagrobki przykryte były śnieżnobiałą pierzynką, widać było tylko niektóre płyty, które ktoś obmiótł z nadmiaru śniegu. Przyglądałam się grobom, czując w sobie wszechogarniającą pustkę. Właściwie od miesiąca nie czułam praktycznie nic. Byłam wrakiem człowieka, samym ciałem, bo poszkodowana, okaleczona, zraniona i zrozpaczona dusza uleciała gdzieś donikąd, skąd już na pewno nie wróci.
Zboczyłam z utwardzonej dróżki na mniej ubitą, lekko błotnistą ścieżkę prowadzącą do ów miejsca. Z każdym krokiem ogarniała mnie panika, ból, a moje sumienie odgrywało marsz żałobny. Ale przecież to nie była moja wina, nic nie mogłam zrobić.. Tak musiało być…
Zatrzymałam się przed niewielkim nagrobkiem. Wyjęłam miotełkę i obmiotłam dolną płytę, po czym ręką odzianą w rękawiczkę przetarłam pionową tablicę, przesuwając palcami po wgłębieniach układających się w kilka tak bolących mnie słów:
Tutaj leży Amelia. Na zawsze w naszych sercach.”
Niżej widniała data narodzin i śmierci, a pod nią cztery, wykaligrafowane słowa:
Spoczywaj w pokoju, aniołku.”
Zacisnęłam wargi i resztkami sił powstrzymałam się przed płaczem. Przygryzłam język niemal do krwi – czułam już w ustach jej metaliczny smak. Osunęłam się na ławeczkę tuż przy nagrobku i wpatrywałam się w złote napisy odbijające się na tle białego marmuru.
- Bóg tak szybko nam cię odebrał… - szepnęłam, a moje słowa porwał wiatr.
Nie przyszłam tu siedzieć bezczynnie. Nie po to tu przesiadywałam od dwudziestu czterech dni, dzień w dzień o tej samej porze, o godzinie, w której Amelka odeszła z tego świata. Wyjęłam z torby znicz, zziębniętymi palcami odpaliłam jedną z zapałek i prędko przyłożyłam ją do knota, by ten się zajął świetlistym płomieniem. Wykopałam w śniegu dołek i postawiłam w nim ciężki przedmiot, który wyróżniał się pomiędzy innymi, przeźroczystymi szklanymi obudowami,  czerwoną barwą.
Przełknęłam ślinę i uklęknęłam przed nagrobkiem córeczki, składając ręce do modlitwy i powtarzając tą historię dzień w dzień, prosząc Boga o miejsce dla mojego aniołka w niebie, ale i również o siłę dla mnie i mojego męża.
Panie, dopomóż. Była z nami tylko dwa miesiące. Dwa krótkie, pamiętne miesiące, kiedy napełniała dom radością, kolorem, szczęściem… Jej ubranka rozrzucone po całym salonie, grzejące się mleko, jej płacz, gdy domagała się posiłku czy przewinięcia… Dwa krótkie miesiące dały mi nadzieję, że wreszcie będzie dobrze. Spędzałam z nią każdą chwilę, każdą minutę, czy to w dzień, czy w nocy. Nie pozwalałam nikomu jej dotknąć w obawie, że kruszynka zacznie płakać. Kochałam ją ponad wszystko. Nadal kocham, wiesz, Boże? Wiem, że była Ci potrzebna, tam, w niebie, skoro nam ją odebrałeś, jednak wierzę, że pomożesz nam się podnieść. Daj jej szczęście, skoro ja nie byłam godna, by być matką dłużej i dać jej wszystkiego, czego mogłam dać, czego zapragnęła. Zastąp jej mnie i Nialla. Pomóż mu, wiem, że to przeżywa. Dopomóż nam, Panie, bo nie wiem, jak długo będę w stanie to wytrzymać…
Rozpłakałam się tak, jak co dzień. Moje kolana były już całkowicie nasiąknięte śnieżnym błotem, jednak nadal tkwiłam przed pomnikiem, skupiona na złotych literach.  Amelia Horan. Żyła pięćdziesiąt dziewięć dni.
Dosłyszałam za sobą skrzypienie śniegu i rytmiczne kroki. Nie musiałam się odwracać, byłam pewna, że to mój mąż.
- Powiesz mi, dlaczego ona? Powiesz mi, dlaczego to nie ja odeszłam, lecz Bóg zabrał niespełna dwumiesięczną dziewczynkę? – spytałam go szeptem, pochylając się nad pomnikiem i pozwalając, by łzy spływały z moich policzków wprost na wypolerowaną powierzchnię marmuru, gdzie niemal natychmiast zamarzały.
Niall podniósł mnie z ziemi i zamknął w szczelnym uścisku. Podejrzewałam, ze też płakał.
- Nie wiem, [T.I.]. Ale jestem pewien, że jest teraz szczęśliwa – szepnął mi do ucha, a ja zacisnęłam ręce na kołnierzykach jego kurtki i powtarzałam szeptem pytania, które nigdy nie otrzymały odpowiedzi. Nie wiem, czy sprawiało mi to ulgę, czy pomagało w jakiś sposób przyzwyczaić się do straty kruszynki.
- Zdajesz sobie sprawę, jak za nią tęsknię? – spytałam. – Wiesz, jak jest mi jej brak?
- Na pewno nie mniej, niż mnie – odszepnął, przytulając mnie. – [T.I.], trzeba iść naprzód. Ona patrzy teraz na ciebie i jestem pewien, że chce ci powiedzieć, żebyś się tak nie martwiła, bo jest w miejscu, gdzie już nic nie może się jej stać, gdzie nic jej nie grozi. Jest bezpieczna. szczęśliwa, roześmiana. Pokaż jej, że też umiesz taka być. Pokaż, że potrafisz być silna.
Dla niej.




~by Klara.

29 komentarzy:

  1. owowowowowoowowowo ♥ super kocham Twoje imaginy :3 C:

    ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥


    http://i-dont-like-you-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniałe :') poprostu łzy mi leciały : ) / @maybe_crazylife ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się na koniec. ;') Świetnie piszesz, rozumiem dlaczego rzadko dodajesz. Czekam na następny!
    Lizzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohh. Ciagle takie smutasy dajecie ;( ;( ;( badzo pieknie ci to wyszlo :) ale postarajcie sie dodac jakies wesole, radosne-na polepszenie humorku;) dalszej weny zycze <3
    PS Nie przejmuj sie, wiem co teraz masz w szkole, tez mam niezly kociol, bo wszyscy cos chca, ostatnie powtorki, wielkue katkowki, nadazanie z materialem :/ takze ja cie rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i sie poplakalam. :c imagin cudowny, mało istotne to,ze taki krótki. Jednak piękny.

    Zapraszam Ciebie ale i równiez inne wspaniale autorki tego bloga na moje nowo rozpoczęte opowiadanie o Niall'u: trust-your-feelings.blogspot.com. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. No i właśnie ryczę... Znowu... Piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju, wzruszyłam się, naprawdę cudowny imagin :)
    Klaro, twoje imaginy, z nielicznych przypadają mi do gustu, piszesz tak lekko, na temat, twoje imaginy po prostu są cudowne :) trzymaj tak dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny, i już płaczę. Cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu cudo. Wzruszające.

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiesz mi czemu te wasze niby "kiepskie" imaginy zawsze sprawiają u mnie falę emocji? Jesteście okropne!
    Kocham was! :3x

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam tą piosenke :) a imagin cudowny, piekny xx

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z komentarzem powyżej - piszesz bardzo lekko, płynnie. Nie sprawia ci to trudności.
    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki wzruszający.. Jestem z Wami od niedawna, wpadłam na tego bloga przypadkiem. Moim zdaniem jest świetny, widać że piszecie to z przyjemnością i to jest super. ;))
    Blog bardzo mi się spodobał, codziennie czytam kilka imaginów .. TO UZALEŻNIA ! Życzę Wam weny. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  14. Wzruszający . zapraszam na moje ; DD :
    http://rebel-blog-imaginy-opowiadania-em.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wisisz mi chusteczki!!!!
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  16. zostałaś nominowana do L A : wiecej info na stronie http://onedirectionheisperfectboys.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zostałaś przeze mnie nominowana do Libster Awards, więcej na moim blogu: http://paulineandonedirectionmagiclive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć. Nieźle piszesz, wpadniesz ? ;*http://princessofcarrots.blogspot.com/2013/04/rozdzia-i-cholera-jasna-sykneam.html

    OdpowiedzUsuń
  19. No wzięłam się i rozplakalam...
    Talent jak talalala....

    OdpowiedzUsuń
  20. Prośba do autorek mianowicie: chciałabym, żebyś cię ogłosiły Akcję ze wstążkami w wakacje. Na czym to miało by polegać? Już wyjaśniam Przez całe wakacje dany fandom będzie nosił na ręce wstążkę o danym kolorze .
    Directioners - czerwona
    Beliebers - fioletowa
    Mixer - różowa
    Roomies - brązowa
    Selenators- niebieskie
    Lovatics- zielone
    Swiftie- białe
    Rihannanavy - żółte
    TVDfamily - Czarne
    Sheeranator - pomarańczowe
    Brats - szara
    Smilers - żółte (jaśniejsze od RihannaNavys)
    Rushers - granatowe
    Barbz - Ciemny róż
    Arianators- turkusowy
    TWfamily - ciemny zielony

    Jeśli zobaczycie kogoś ze wstazka-podejdzcie! Obojętnie jaki ma kolor:) Wstążki zawiazujemy na prawej rece,podawajcie dalej żeby każdy wiedział:) Fajnie by było jakby wiele krajów włączyło się w tą akcje. Pewnie wielu z was wyjedzie za granice więc był by to fajny powód do rozmowy♥/

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo piękna historia. Wzruszyła mnie ta wrażliwość i opiekuńczość Nialla. Masz świetną wyobraźnie. Pozdrawiam :)


    |Spam|
    Maj 1981.
    Dziewiętnastoletnia Connie wyjeżdża z ojczyzny do Londynu aby zacząć studiować. Nie zna tam nikogo. Zaczyna pracę, aby uzbierać na ukochaną gitarę.
    Czy uda się jej ją kupić? Czy pozna kogoś w Londynie? Czy dostanie się na studia?
    Jedno jest pewne... Szóstka rozbrykanych nastolatków zmieni jej życie. Live while we are young to historia 7 różnych od siebie nastolatków. Każdy z własną historią. Nie zawsze kolorową.

    OdpowiedzUsuń
  22. przepraszam za spamm xD

    ŚWIETNEEE !! naprawdę umiesz pisać ! Fajnie byłoby przeczytać kolejną część ^^

    Również zapraszam do nas ^^

    Moly to młoda studentka na uniwersytecie w Nowym Yorku. Rok temu została skrzywdzona przez mężczyznę swojego życia. Ona pogodziła się z odejściem ukochanego. Rozpoczęła nowe, lepsze życie w którym nie ma zamiaru podążać za głosem kruchego serca. Lecz czy na długo? Moly z małej, cichej myszki stałą się silną dziewczyną, która twardo stąpa po ziemi. Ma wiele wspaniałych znajomych dzięki którym każdego dnia budzi się z uśmiecham na twarzy. Czy napotka na swojej drodze właściwego człowieka? Czy wróci do marzeń z przed lat? Czy dowie się prawdy?

    Wszystkiego dowiecie się czytając nasz blog ! ---> http://badtime.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  23. suuper piszesz jak to czytałąm i doszłam do momentu o Amelii serce mi staneło bo ja tez mam tak na imię ! piszesz super ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. HEJ~ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS! GRATULUJĘ!
    Tu znajdziesz szczegóły:
    http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/2013/04/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękny *__*

    OdpowiedzUsuń