Jest mi źle z tym, że Was zaniedbuję. ; / Przepraszam za to, obiecuję, ze od maja biorę się solidnie za robotę, jeśli tylko nauczyciele okażą się ludźmi i dadzą nam odrobinę luzu.
Co do imagina.. Takie krótkie, nijakie nic. Mam nadzieję, że wybaczycie. Chciałam po prostu coś dodać, bo jest mi źle, że tak rzadko tutaj wchodzę. ; (
Zima za oknem rozszalała się na dobre. Białe płatki wirowały na wietrze,
tworząc potworną zamieć, a kreska rtęci w termometrze widniejąca poniżej -10
stopni Celsjusza nie przekonywała do długich spacerów.
Mimo wszystko jednak wciągnęłam na siebie stare, znoszone dżinsy i pierwsze
lepsze buty, które wyjęłam z obszernej szafy w przedpokoju, a na wierzch
sweterka narzuciłam kurtkę, po czym chwyciłam uszykowaną wcześniej torbę i
wyszłam na mroźne powietrze.
Prawda jest taka, że w nosie miałam wszelkie konsekwencje mojego czynu,
skąpy strój, brak poinformowania bliskich o moim rychłym wyjściu. Właściwie,
byli już do tego w pewnym stopniu przyzwyczajeni. Szłam po oblodzonym chodniku,
który znałam już na pamięć, w głowie mając całkowitą pustkę. Wiatr wdzierał się
pomiędzy płachty mojej kurtki, jednak nie zaprzątałam sobie głowy jej
zapięciem. Dostrzegłam bowiem znajomy mur i kawałek żelaznej bramy, dalej
tkwiłam jak w transie.
Pchnęłam zziębnięty pręt bramy i weszłam do środka. Balansowałam pomiędzy
ogromnymi zaspami nawianego śniegu, jednak mimo to już przemarzłam. Minęłam
znajome sosny, które przykryte były grubą warstwą śniegu, po czym skręciłam w
prawo i dalej brnęłam już po lekko odgarniętym chodniku.
Wszystkie nagrobki przykryte były śnieżnobiałą pierzynką, widać było tylko
niektóre płyty, które ktoś obmiótł z nadmiaru śniegu. Przyglądałam się grobom,
czując w sobie wszechogarniającą pustkę. Właściwie od miesiąca nie czułam
praktycznie nic. Byłam wrakiem człowieka, samym ciałem, bo poszkodowana,
okaleczona, zraniona i zrozpaczona dusza uleciała gdzieś donikąd, skąd już na
pewno nie wróci.
Zboczyłam z utwardzonej dróżki na mniej ubitą, lekko błotnistą ścieżkę
prowadzącą do ów miejsca. Z każdym krokiem ogarniała mnie panika, ból, a moje
sumienie odgrywało marsz żałobny. Ale przecież to nie była moja wina, nic nie
mogłam zrobić.. Tak musiało być…
Zatrzymałam się przed niewielkim nagrobkiem. Wyjęłam miotełkę i obmiotłam
dolną płytę, po czym ręką odzianą w rękawiczkę przetarłam pionową tablicę,
przesuwając palcami po wgłębieniach układających się w kilka tak bolących mnie
słów:
„Tutaj leży Amelia. Na zawsze w
naszych sercach.”
Niżej widniała data narodzin i śmierci, a pod nią cztery, wykaligrafowane
słowa:
„Spoczywaj w pokoju, aniołku.”
Zacisnęłam wargi i resztkami sił powstrzymałam się przed płaczem.
Przygryzłam język niemal do krwi – czułam już w ustach jej metaliczny smak.
Osunęłam się na ławeczkę tuż przy nagrobku i wpatrywałam się w złote napisy
odbijające się na tle białego marmuru.
- Bóg tak szybko nam cię odebrał… - szepnęłam, a moje słowa porwał wiatr.
Nie przyszłam tu siedzieć bezczynnie. Nie po to tu przesiadywałam od
dwudziestu czterech dni, dzień w dzień o tej samej porze, o godzinie, w której
Amelka odeszła z tego świata. Wyjęłam z torby znicz, zziębniętymi palcami
odpaliłam jedną z zapałek i prędko przyłożyłam ją do knota, by ten się zajął
świetlistym płomieniem. Wykopałam w śniegu dołek i postawiłam w nim ciężki
przedmiot, który wyróżniał się pomiędzy innymi, przeźroczystymi szklanymi
obudowami, czerwoną barwą.
Przełknęłam ślinę i uklęknęłam przed nagrobkiem córeczki, składając ręce do
modlitwy i powtarzając tą historię dzień w dzień, prosząc Boga o miejsce dla
mojego aniołka w niebie, ale i również o siłę dla mnie i mojego męża.
Panie, dopomóż.
Była z nami tylko dwa miesiące. Dwa krótkie, pamiętne miesiące, kiedy
napełniała dom radością, kolorem, szczęściem… Jej ubranka rozrzucone po całym
salonie, grzejące się mleko, jej płacz, gdy domagała się posiłku czy
przewinięcia… Dwa krótkie miesiące dały mi nadzieję, że wreszcie będzie dobrze.
Spędzałam z nią każdą chwilę, każdą minutę, czy to w dzień, czy w nocy. Nie
pozwalałam nikomu jej dotknąć w obawie, że kruszynka zacznie płakać. Kochałam
ją ponad wszystko. Nadal kocham, wiesz, Boże? Wiem, że była Ci potrzebna, tam,
w niebie, skoro nam ją odebrałeś, jednak wierzę, że pomożesz nam się podnieść.
Daj jej szczęście, skoro ja nie byłam godna, by być matką dłużej i dać jej
wszystkiego, czego mogłam dać, czego zapragnęła. Zastąp jej mnie i Nialla.
Pomóż mu, wiem, że to przeżywa. Dopomóż nam, Panie, bo nie wiem, jak długo będę
w stanie to wytrzymać…
Rozpłakałam się tak, jak co dzień. Moje kolana były już całkowicie
nasiąknięte śnieżnym błotem, jednak nadal tkwiłam przed pomnikiem, skupiona na
złotych literach. Amelia Horan. Żyła pięćdziesiąt dziewięć dni.
Dosłyszałam za sobą skrzypienie śniegu i rytmiczne kroki. Nie musiałam się
odwracać, byłam pewna, że to mój mąż.
- Powiesz mi, dlaczego ona? Powiesz mi, dlaczego to nie ja odeszłam, lecz
Bóg zabrał niespełna dwumiesięczną dziewczynkę? – spytałam go szeptem, pochylając
się nad pomnikiem i pozwalając, by łzy spływały z moich policzków wprost na
wypolerowaną powierzchnię marmuru, gdzie niemal natychmiast zamarzały.
Niall podniósł mnie z ziemi i zamknął w szczelnym uścisku. Podejrzewałam,
ze też płakał.
- Nie wiem, [T.I.]. Ale jestem pewien, że jest teraz szczęśliwa – szepnął
mi do ucha, a ja zacisnęłam ręce na kołnierzykach jego kurtki i powtarzałam
szeptem pytania, które nigdy nie otrzymały odpowiedzi. Nie wiem, czy sprawiało
mi to ulgę, czy pomagało w jakiś sposób przyzwyczaić się do straty kruszynki.
- Zdajesz sobie sprawę, jak za nią tęsknię? – spytałam. – Wiesz, jak jest
mi jej brak?
- Na pewno nie mniej, niż mnie – odszepnął, przytulając mnie. – [T.I.],
trzeba iść naprzód. Ona patrzy teraz na ciebie i jestem pewien, że chce ci
powiedzieć, żebyś się tak nie martwiła, bo jest w miejscu, gdzie już nic nie
może się jej stać, gdzie nic jej nie grozi. Jest bezpieczna. szczęśliwa, roześmiana. Pokaż jej, że też umiesz taka być. Pokaż, że potrafisz być silna.
Dla niej.
~by Klara.
owowowowowoowowowo ♥ super kocham Twoje imaginy :3 C:
OdpowiedzUsuń♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
http://i-dont-like-you-i-love-you.blogspot.com/
wspaniałe :') poprostu łzy mi leciały : ) / @maybe_crazylife ; *
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na koniec. ;') Świetnie piszesz, rozumiem dlaczego rzadko dodajesz. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńLizzy.
Super :)
OdpowiedzUsuńOhh. Ciagle takie smutasy dajecie ;( ;( ;( badzo pieknie ci to wyszlo :) ale postarajcie sie dodac jakies wesole, radosne-na polepszenie humorku;) dalszej weny zycze <3
OdpowiedzUsuńPS Nie przejmuj sie, wiem co teraz masz w szkole, tez mam niezly kociol, bo wszyscy cos chca, ostatnie powtorki, wielkue katkowki, nadazanie z materialem :/ takze ja cie rozumiem :)
No i sie poplakalam. :c imagin cudowny, mało istotne to,ze taki krótki. Jednak piękny.
OdpowiedzUsuńZapraszam Ciebie ale i równiez inne wspaniale autorki tego bloga na moje nowo rozpoczęte opowiadanie o Niall'u: trust-your-feelings.blogspot.com. :))
No i właśnie ryczę... Znowu... Piękne <3
OdpowiedzUsuńryczę..śliczny <3
OdpowiedzUsuńjeju, wzruszyłam się, naprawdę cudowny imagin :)
OdpowiedzUsuńKlaro, twoje imaginy, z nielicznych przypadają mi do gustu, piszesz tak lekko, na temat, twoje imaginy po prostu są cudowne :) trzymaj tak dalej xx
Piękny, i już płaczę. Cudowne <3
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo. Wzruszające.
OdpowiedzUsuńPowiesz mi czemu te wasze niby "kiepskie" imaginy zawsze sprawiają u mnie falę emocji? Jesteście okropne!
OdpowiedzUsuńKocham was! :3x
uwielbiam tą piosenke :) a imagin cudowny, piekny xx
OdpowiedzUsuńKlaudia CityLondon
Zgadzam się z komentarzem powyżej - piszesz bardzo lekko, płynnie. Nie sprawia ci to trudności.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej.
Jaki wzruszający.. Jestem z Wami od niedawna, wpadłam na tego bloga przypadkiem. Moim zdaniem jest świetny, widać że piszecie to z przyjemnością i to jest super. ;))
OdpowiedzUsuńBlog bardzo mi się spodobał, codziennie czytam kilka imaginów .. TO UZALEŻNIA ! Życzę Wam weny. ^.^
<3 awwwwww
OdpowiedzUsuńWzruszający . zapraszam na moje ; DD :
OdpowiedzUsuńhttp://rebel-blog-imaginy-opowiadania-em.blogspot.com/
Wisisz mi chusteczki!!!!
OdpowiedzUsuńElisabeth
zostałaś nominowana do L A : wiecej info na stronie http://onedirectionheisperfectboys.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Libster Awards, więcej na moim blogu: http://paulineandonedirectionmagiclive.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć. Nieźle piszesz, wpadniesz ? ;*http://princessofcarrots.blogspot.com/2013/04/rozdzia-i-cholera-jasna-sykneam.html
OdpowiedzUsuńNo wzięłam się i rozplakalam...
OdpowiedzUsuńTalent jak talalala....
Prośba do autorek mianowicie: chciałabym, żebyś cię ogłosiły Akcję ze wstążkami w wakacje. Na czym to miało by polegać? Już wyjaśniam Przez całe wakacje dany fandom będzie nosił na ręce wstążkę o danym kolorze .
OdpowiedzUsuńDirectioners - czerwona
Beliebers - fioletowa
Mixer - różowa
Roomies - brązowa
Selenators- niebieskie
Lovatics- zielone
Swiftie- białe
Rihannanavy - żółte
TVDfamily - Czarne
Sheeranator - pomarańczowe
Brats - szara
Smilers - żółte (jaśniejsze od RihannaNavys)
Rushers - granatowe
Barbz - Ciemny róż
Arianators- turkusowy
TWfamily - ciemny zielony
Jeśli zobaczycie kogoś ze wstazka-podejdzcie! Obojętnie jaki ma kolor:) Wstążki zawiazujemy na prawej rece,podawajcie dalej żeby każdy wiedział:) Fajnie by było jakby wiele krajów włączyło się w tą akcje. Pewnie wielu z was wyjedzie za granice więc był by to fajny powód do rozmowy♥/
Bardzo piękna historia. Wzruszyła mnie ta wrażliwość i opiekuńczość Nialla. Masz świetną wyobraźnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń|Spam|
Maj 1981.
Dziewiętnastoletnia Connie wyjeżdża z ojczyzny do Londynu aby zacząć studiować. Nie zna tam nikogo. Zaczyna pracę, aby uzbierać na ukochaną gitarę.
Czy uda się jej ją kupić? Czy pozna kogoś w Londynie? Czy dostanie się na studia?
Jedno jest pewne... Szóstka rozbrykanych nastolatków zmieni jej życie. Live while we are young to historia 7 różnych od siebie nastolatków. Każdy z własną historią. Nie zawsze kolorową.
przepraszam za spamm xD
OdpowiedzUsuńŚWIETNEEE !! naprawdę umiesz pisać ! Fajnie byłoby przeczytać kolejną część ^^
Również zapraszam do nas ^^
Moly to młoda studentka na uniwersytecie w Nowym Yorku. Rok temu została skrzywdzona przez mężczyznę swojego życia. Ona pogodziła się z odejściem ukochanego. Rozpoczęła nowe, lepsze życie w którym nie ma zamiaru podążać za głosem kruchego serca. Lecz czy na długo? Moly z małej, cichej myszki stałą się silną dziewczyną, która twardo stąpa po ziemi. Ma wiele wspaniałych znajomych dzięki którym każdego dnia budzi się z uśmiecham na twarzy. Czy napotka na swojej drodze właściwego człowieka? Czy wróci do marzeń z przed lat? Czy dowie się prawdy?
Wszystkiego dowiecie się czytając nasz blog ! ---> http://badtime.blog.pl/
suuper piszesz jak to czytałąm i doszłam do momentu o Amelii serce mi staneło bo ja tez mam tak na imię ! piszesz super ! ;D
OdpowiedzUsuńHEJ~ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS! GRATULUJĘ!
OdpowiedzUsuńTu znajdziesz szczegóły:
http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/2013/04/liebster-awards.html
Piękny *__*
OdpowiedzUsuńRozpłakałam się...!
OdpowiedzUsuń