Mówisz, że mam pozostać sobą, więc dlaczego oczekujesz ode mnie
rzeczy niemożliwych? Czyżbyś zaliczał mnie do tych ludzi, którzy
nie potrafią walczyć o siebie?
Szłam korytarzem, pełnym ludzi. Jeden potrącał drugiego, a ja czułam się jak sardynka. Dosłownie. Kiedy już doszłam do mojej szafki, poczułam się bardziej pewnie. Nie lubiłam tego miejsca, nie lubiłam tej szkoły, tych uczniów, tych nauczycieli, tego tłoku i wszystkiego co jest z nimi związane. Na pozór uśmiechnięta pełna wigoru. Wzorowa uczennica, najlepsza cheerleaderka (nie wiem jak to się pisze) w szkole. Ale to tylko maska. Maska powierzchowności i udawanego szczęścia. Miałam dosyć.
Zaczynała się już kolejna lekcja, gdy zdyszana wbiegłam do klasy.
- Witamy pannę [T.I.]. Nareszcie możemy zacząć lekcje – zdenerwowana usiadłam na krześle, a głos nauczycielki jeszcze długo buczał w moich uszach.
- Przepraszam – szepnęłam cicho i spojrzałam na mojego sąsiada. Okazał się nim blondyn, Niall.
- Hej – powiedział mi na ucho.
- Panie Horan! Umówić się na randkę możecie po lekcjach! – nauczycielka głośno krzyknęła, a po klasie poniósł się stłumiony śmiech.
Hej. Lepiej żebyśmy jednak nie rozmawiali, bo ta zrzęda nas ukarze. :)<3
Podłożyłam chłopakowi kartkę pod nos i się uśmiechnęłam. Wyciągnęłam podręcznik, który jak dotąd zalegał w mojej torbie i otworzyłam go na podanej stronie. Gdyby nie to, że jestem wielką niezdarą (co staram się skrzętnie ukrywać) i już po chwili zbierałam moje rzeczy z podłogi. Książki, piórnik wszystko na niej leżało, a ja bezskutecznie i jak najszybciej się dało, próbowałam je pozbierać. Nade mną pojawiły się nieznajome ręce, które w mgnieniu oka pomogły mi uporządkować. Na ziemi pozostała tylko mała książeczka. Tylko nie to. Ręce nieznajomego zaczęły niebezpiecznie zbliżać się w jej kierunku. W końcu złapały moją zgubę i podniosły ją wyżej. Stałam jak sparaliżowana. Wiedziałam co się za chwile stanie. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Mój ulubiony tomik poezji spoczął bezpiecznie w moich rękach, a już po chwili ułożony w torbie. Spojrzałam na mojego wybawcę którym okazał się Niall. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i usiedliśmy w ławce.
- Na piątek macie przygotować referat o życiu roślin. Podzielę was na grupy według ławek. Anne z Jenny, Julia z Zayn’em, Ned z Harry’m, Ted z Angeliną, a [T.I.] z Niall’em. Do widzenia! – ostatnie słowa powiedziała z przekąsem i wyszła z klasy, uprzednio zamykając ją kluczem.
- Wychodzi na to, że będziemy musieli się spotkać – z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos Niall’a idącego obok mnie szkolnym korytarzem.
- Chyba tak. Właściwie to nawet musimy, nie mamy wyjścia. To może u mnie w środę, co? – zaproponowałam niepewnie.
- Jasne. Mam nadzieję, że nie sprawię problemu – uśmiechnął się do mnie szczerze., a jego oczy zabłyszczały.
- Pewnie, że nie. Ale teraz wybacz, ale czeka mnie spotkanie drugiego stopnia z ukochaną matematyką.
- Dobra. Leć! – krzyknął mi na odchodne i poszedł w swoją stronę. Nasza rozmowa była normalna. Nie było w niej złośliwości czy pogardy, z którą spotykałam w moim otoczeniu. To była walka szczurów, jeden chciał być lepszy od drugiego, nie patrzył czy może kogoś zranić, liczyło się własne szczęście. Byli apatyczni, irracjonalni, wręcz głupi, czasami wredni, ich życie było pozbawione wartości. Traktowali innych z pogardą, bo myśleli, że jeżeli są elitą, to wszystko im się należy. Wiem, pomyślicie, że jestem nie fair, bo też do nich należę. Może to i racja, ale nigdy nie czułam się w pełni z nimi związana. W ich życiu brakowało czegoś, czego ja szukałam w swoim. Uważana byłam za przywódczynię elity. Nie wiem jakim cudem. Ale wiem, że w szkole chodzą o mnie różne pogłoski. Jaka to wredna nie jestem, jak się mszczę na innych i takie podobne. I choć wiem, że to tylko głupie plotki wyssane z palca, to nadal boli. A może rzeczywiście taka jestem? Może inni mają rację?
Do domu wróciłam około godziny 15. Jak na porządną córkę przystało obrałam ziemniaki i poszłam na górę. W moim pokoju jak zawsze panował porządek i jasne promienie słoneczne wpadały przez duże okno. Otworzyłam je na oścież i wdychałam świeże powietrze. Potem je zamknęłam i przebrałam się w dres. Rodzice byli w pracy, więc miałam cały dom dla siebie. Szybko zrobiłam bieżące lekcje i usiadłam przed komputerem. Sprawdziłam pocztę. Jak zwykle kilkadziesiąt zaproszeń na mocno zakrapiane imprezy i jedna od jakiegoś nieznajomego nadawcy. Już wiedziałam co to za wiadomość. Niedawno zarejestrowałam się na portalu społecznościowym, gdzie można znaleźć fajne osoby. Posługiwałam się tam nickiem : swagger_jagger. Można było występować tam pod pseudonimem i nie trzeba było podawać swoich danych. Kilka dni temu zaczęłam rozmowę z jednym chłopakiem. Jego Nick był równie zadziwiający co mój: memories_coming. Konwersowaliśmy ze sobą codziennie. Można rzec, że z każdym dniem otwierałam się, pokazywałam kim naprawdę jestem. Niczego nie ukrywałam, byłam po prostu sobą. Chłopak rzekomo mieszkał w naszym mieście, ba! Nawet uczęszczał do naszej szkoły. I był w moim wieku. Powoli w myślach wykluczałam kolejnych kandydatów. Żaden z nich nie pasował mi do opisu wrażliwego, skrytego w sobie, nieśmiałego chłopaka, który uwielbia śpiewać i grać w piłkę. Jedyną wskazówką była piłka nożna, którą chłopak tak bardzo kochał. Jednak nasza szkoła była jedną z tych, w której uprawianie tego sportu przez chłopaków było normą. Niestety. I wszyscy byli dobrzy. Pudło.
Swagger_jagger : Powiedz mi, kim jesteś?
Memories_coming: Ja już wiem, kim ty jesteś.
Swagger_jagger: Jak to możliwe? Przecież nie powiedziałam ci mojego imienia.
Memories_coming: Nie jestem głupi, [T.I.].
Swagger_jagger: Przepraszam muszę kończyć. Pa :c
Memories_coming: Nie chciałem cię urazić…
Tylko tyle zdążyłam przeczytać, przed zamknięciem laptopa. Ten chłopak znał mnie tak dobrze. Wiedział kim jestem. Znał mnie. Boję się. A co jeśli komuś pokaże nasze rozmowy? To jemu zdradzałam moje największe sekrety, był dla mnie jak najlepszy przyjaciel, jak wsparcie. To przy nim ściągałam maskę zołzy i stawałam się sobą. Jeśli to obróci się przeciwko mnie? Jeśli on mnie zniszczy? Nie jestem pusta, chce się uwolnić od tej chorej grupy, ale nie teraz. Póki co jestem na to za słaba. Nie mogę dopuścić do tego, żebym stała się ich wrogiem numer jeden. Ich hasło jest zbyt jasne: Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Tak, albo z nimi albo bez. Albo mam życie, albo nie. Prosty wybór? Otóż nie!
Pobiegłam szybko do łazienki, by się umyć i wskoczyć do mojego ukochanego łóżka. Będąc już pod kołdrą, przymknęłam oczy i o dziwo zasnęłam. Miałam sen, głupi sen. Spadałam w przepaść, ciemną przepaść której nie było dna. Obudziłam się zlana potem. Spojrzałam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że mogę już wstać. Świtało. Szybko się umyłam, ubrałam, spięłam włosy, a w drodze złapałam jabłko ze stołu i wybiegłam z domu. Marszem ruszyłam do szkoły, w ten piękny środowy poranek. Dzisiaj miałam trening, więc przygotowana i ubrana w strój od razu weszłam do Sali gimnastycznej. Moje ukochane koleżanki już na mnie czekały. Przywitały mnie ciepłymi uśmiechami, co w ich wykonaniu oznacza nie lada wyczyn. Odwzajemniłam gest i zaczęłyśmy rozgrzewkę. Nie trwała ona długo, ponieważ do Sali wkroczyła drużyna piłkarska. Spojrzałyśmy na nich krzywo i dalej ćwiczyłyśmy. Przypadkowe spotkanie nie zapowiadało się dobrze.
- Teraz my zajmiemy salę drogie panie – odezwał się Ted.
- Niestety jeśli Bozia oczu nie dała, to ja nie dam. My ćwiczymy jakbyś nie zauważył – odszczeknęła się Anne.
- No co ty nie powiesz. Nie wydaje mi się. Pójdziecie z własnej woli czy z drobną pomocą? – zapytał złośliwie. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo wyręczyła mnie Jenny:
- Słuchaj. Nie mam zamiaru się z tobą wykłócać – szturchnęła go palcem w klatkę piersiową – więc zabierz ten swój wielki tyłek i idź ćwiczyć na dwór z tą bandą goryli. A jak nie to pogadamy u pani dyrektor. Chyba nie chciałbyś zostać zawieszony za groźby, co? – odszczeknęła się złośliwie dziewczyna. Zmieszany Ted zwołał chłopaków i wyszli z Sali. Spojrzałam na dziewczyny. Przybijały sobie piątkę. One to miały gadane.
Po ciężkim, aczkolwiek miłym treningu poszłyśmy na lekcje. Jak zwykle kiedy szłyśmy korytarzem, młodsze klasy odsuwały się instynktownie, nie chcąc wejść nam w drogę. Bali się nas. To było straszne. Przecież to były jeszcze dzieci. Jak widać nawet ich nie oszczędziły. Obelgi i cięte riposty jakie zadawała moja „świta” były naprawdę mocne i bardzo raniące. Pomimo, że nigdy nikogo nie obraziłam, to i tak byłam ich przywódczynią. Nie rozumiałam ich toku myślenia. Były zbyt zakręcone.
- [T.I.]!Idziesz? – usłyszałam przed sobą głos Anne.
- Tak, już idę. Co mamy teraz? – zapytałam wyrwana z otępienia.
- Matematykę.
- Świetnie – krzywo się uśmiechnęłam i dogoniłam dziewczynę.
Lekcje jak zwykle minęły nudno. Matematyka, angielski, fizyka, chemia, biologia i muzyka. Po tej ostatniej wróciłam do domu, by przygotować się na przyjście Niall’a. W salonie ustawiłam książki dotyczące życia roślin, ich struktury i tych podobnych. Na stole położyłam dwa kartony soku i szklanki, laptopa, kilka półmisków z żelkami, ciastkami i innymi łakociami. Kończyłam przygotowanie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Cześć. Wejdź – zaprosiłam blondyna do domu i wskazaniem ręki zaprowadziłam do salonu.
- Ładnie tutaj masz.
- Dzięki. To co robimy? – wzrokiem zjechałam po kilku książkach i przewróciłam oczami.
- Wypadałoby coś napisać – uśmiechnął się i zabrał za wertowanie niezliczonej liczby kartek arcyciekawej książki. Po jakichś piętnastu minutach zajmującej lektury ziewnął przeciągle.
- Chcesz kawy? – spojrzałam na pół-przytomnego chłopaka.
- Byłabyś moim wybawcą. Te książki są tak nudne, że to się nie dzieje.
- Komu ty to mówisz. Prawie usnęłam – odpowiedziałam mu już z kuchni.
Kiedy zaparzałam kawę, na swoich biodrach poczułam czyjeś ręce.
- Yhm Niall? Co ty robisz? – odwróciłam się przodem do blondyna, który długo się nie zastanawiając pocałował mnie. Odwzajemniłam ten odważny jak i zarazem ciepły gest. Kiedy się już od siebie oderwaliśmy, wpatrywałam się w niego oszołomiona.
- Co to miało znaczyć? – zapytałam z wahaniem w głosie.
- Ja jestem Memories_coming. To ze mną pisałaś przez tyle czasu. To ciebie pokochałem.
- Czekaj, czekaj. Jesteś Memorie_coming. Ale jak to możliwe, że wiedziałeś kim jestem?
- Pamiętasz jak podniosłem tomik poezji? – pokręciłam głową na znak, że pamiętałam – zawsze mówiłaś, że uwielbiasz poezje – uśmiechnął się czarująco, ukazując szereg krzywiutkich i zarazem słodkich ząbków.
Podeszłam do niego bliżej i przytuliłam chłopaka. Później podniosłam głowę i zachłannie wpiłam się w jego usta, pragnąc bliskości chłopaka, który pokazał mi, że kocha mnie taką jaką jestem.
Szłam korytarzem, pełnym ludzi. Jeden potrącał drugiego, a ja czułam się jak sardynka. Dosłownie. Kiedy już doszłam do mojej szafki, poczułam się bardziej pewnie. Nie lubiłam tego miejsca, nie lubiłam tej szkoły, tych uczniów, tych nauczycieli, tego tłoku i wszystkiego co jest z nimi związane. Na pozór uśmiechnięta pełna wigoru. Wzorowa uczennica, najlepsza cheerleaderka (nie wiem jak to się pisze) w szkole. Ale to tylko maska. Maska powierzchowności i udawanego szczęścia. Miałam dosyć.
Zaczynała się już kolejna lekcja, gdy zdyszana wbiegłam do klasy.
- Witamy pannę [T.I.]. Nareszcie możemy zacząć lekcje – zdenerwowana usiadłam na krześle, a głos nauczycielki jeszcze długo buczał w moich uszach.
- Przepraszam – szepnęłam cicho i spojrzałam na mojego sąsiada. Okazał się nim blondyn, Niall.
- Hej – powiedział mi na ucho.
- Panie Horan! Umówić się na randkę możecie po lekcjach! – nauczycielka głośno krzyknęła, a po klasie poniósł się stłumiony śmiech.
Hej. Lepiej żebyśmy jednak nie rozmawiali, bo ta zrzęda nas ukarze. :)<3
Podłożyłam chłopakowi kartkę pod nos i się uśmiechnęłam. Wyciągnęłam podręcznik, który jak dotąd zalegał w mojej torbie i otworzyłam go na podanej stronie. Gdyby nie to, że jestem wielką niezdarą (co staram się skrzętnie ukrywać) i już po chwili zbierałam moje rzeczy z podłogi. Książki, piórnik wszystko na niej leżało, a ja bezskutecznie i jak najszybciej się dało, próbowałam je pozbierać. Nade mną pojawiły się nieznajome ręce, które w mgnieniu oka pomogły mi uporządkować. Na ziemi pozostała tylko mała książeczka. Tylko nie to. Ręce nieznajomego zaczęły niebezpiecznie zbliżać się w jej kierunku. W końcu złapały moją zgubę i podniosły ją wyżej. Stałam jak sparaliżowana. Wiedziałam co się za chwile stanie. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Mój ulubiony tomik poezji spoczął bezpiecznie w moich rękach, a już po chwili ułożony w torbie. Spojrzałam na mojego wybawcę którym okazał się Niall. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i usiedliśmy w ławce.
- Na piątek macie przygotować referat o życiu roślin. Podzielę was na grupy według ławek. Anne z Jenny, Julia z Zayn’em, Ned z Harry’m, Ted z Angeliną, a [T.I.] z Niall’em. Do widzenia! – ostatnie słowa powiedziała z przekąsem i wyszła z klasy, uprzednio zamykając ją kluczem.
- Wychodzi na to, że będziemy musieli się spotkać – z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos Niall’a idącego obok mnie szkolnym korytarzem.
- Chyba tak. Właściwie to nawet musimy, nie mamy wyjścia. To może u mnie w środę, co? – zaproponowałam niepewnie.
- Jasne. Mam nadzieję, że nie sprawię problemu – uśmiechnął się do mnie szczerze., a jego oczy zabłyszczały.
- Pewnie, że nie. Ale teraz wybacz, ale czeka mnie spotkanie drugiego stopnia z ukochaną matematyką.
- Dobra. Leć! – krzyknął mi na odchodne i poszedł w swoją stronę. Nasza rozmowa była normalna. Nie było w niej złośliwości czy pogardy, z którą spotykałam w moim otoczeniu. To była walka szczurów, jeden chciał być lepszy od drugiego, nie patrzył czy może kogoś zranić, liczyło się własne szczęście. Byli apatyczni, irracjonalni, wręcz głupi, czasami wredni, ich życie było pozbawione wartości. Traktowali innych z pogardą, bo myśleli, że jeżeli są elitą, to wszystko im się należy. Wiem, pomyślicie, że jestem nie fair, bo też do nich należę. Może to i racja, ale nigdy nie czułam się w pełni z nimi związana. W ich życiu brakowało czegoś, czego ja szukałam w swoim. Uważana byłam za przywódczynię elity. Nie wiem jakim cudem. Ale wiem, że w szkole chodzą o mnie różne pogłoski. Jaka to wredna nie jestem, jak się mszczę na innych i takie podobne. I choć wiem, że to tylko głupie plotki wyssane z palca, to nadal boli. A może rzeczywiście taka jestem? Może inni mają rację?
Do domu wróciłam około godziny 15. Jak na porządną córkę przystało obrałam ziemniaki i poszłam na górę. W moim pokoju jak zawsze panował porządek i jasne promienie słoneczne wpadały przez duże okno. Otworzyłam je na oścież i wdychałam świeże powietrze. Potem je zamknęłam i przebrałam się w dres. Rodzice byli w pracy, więc miałam cały dom dla siebie. Szybko zrobiłam bieżące lekcje i usiadłam przed komputerem. Sprawdziłam pocztę. Jak zwykle kilkadziesiąt zaproszeń na mocno zakrapiane imprezy i jedna od jakiegoś nieznajomego nadawcy. Już wiedziałam co to za wiadomość. Niedawno zarejestrowałam się na portalu społecznościowym, gdzie można znaleźć fajne osoby. Posługiwałam się tam nickiem : swagger_jagger. Można było występować tam pod pseudonimem i nie trzeba było podawać swoich danych. Kilka dni temu zaczęłam rozmowę z jednym chłopakiem. Jego Nick był równie zadziwiający co mój: memories_coming. Konwersowaliśmy ze sobą codziennie. Można rzec, że z każdym dniem otwierałam się, pokazywałam kim naprawdę jestem. Niczego nie ukrywałam, byłam po prostu sobą. Chłopak rzekomo mieszkał w naszym mieście, ba! Nawet uczęszczał do naszej szkoły. I był w moim wieku. Powoli w myślach wykluczałam kolejnych kandydatów. Żaden z nich nie pasował mi do opisu wrażliwego, skrytego w sobie, nieśmiałego chłopaka, który uwielbia śpiewać i grać w piłkę. Jedyną wskazówką była piłka nożna, którą chłopak tak bardzo kochał. Jednak nasza szkoła była jedną z tych, w której uprawianie tego sportu przez chłopaków było normą. Niestety. I wszyscy byli dobrzy. Pudło.
Swagger_jagger : Powiedz mi, kim jesteś?
Memories_coming: Ja już wiem, kim ty jesteś.
Swagger_jagger: Jak to możliwe? Przecież nie powiedziałam ci mojego imienia.
Memories_coming: Nie jestem głupi, [T.I.].
Swagger_jagger: Przepraszam muszę kończyć. Pa :c
Memories_coming: Nie chciałem cię urazić…
Tylko tyle zdążyłam przeczytać, przed zamknięciem laptopa. Ten chłopak znał mnie tak dobrze. Wiedział kim jestem. Znał mnie. Boję się. A co jeśli komuś pokaże nasze rozmowy? To jemu zdradzałam moje największe sekrety, był dla mnie jak najlepszy przyjaciel, jak wsparcie. To przy nim ściągałam maskę zołzy i stawałam się sobą. Jeśli to obróci się przeciwko mnie? Jeśli on mnie zniszczy? Nie jestem pusta, chce się uwolnić od tej chorej grupy, ale nie teraz. Póki co jestem na to za słaba. Nie mogę dopuścić do tego, żebym stała się ich wrogiem numer jeden. Ich hasło jest zbyt jasne: Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Tak, albo z nimi albo bez. Albo mam życie, albo nie. Prosty wybór? Otóż nie!
Pobiegłam szybko do łazienki, by się umyć i wskoczyć do mojego ukochanego łóżka. Będąc już pod kołdrą, przymknęłam oczy i o dziwo zasnęłam. Miałam sen, głupi sen. Spadałam w przepaść, ciemną przepaść której nie było dna. Obudziłam się zlana potem. Spojrzałam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że mogę już wstać. Świtało. Szybko się umyłam, ubrałam, spięłam włosy, a w drodze złapałam jabłko ze stołu i wybiegłam z domu. Marszem ruszyłam do szkoły, w ten piękny środowy poranek. Dzisiaj miałam trening, więc przygotowana i ubrana w strój od razu weszłam do Sali gimnastycznej. Moje ukochane koleżanki już na mnie czekały. Przywitały mnie ciepłymi uśmiechami, co w ich wykonaniu oznacza nie lada wyczyn. Odwzajemniłam gest i zaczęłyśmy rozgrzewkę. Nie trwała ona długo, ponieważ do Sali wkroczyła drużyna piłkarska. Spojrzałyśmy na nich krzywo i dalej ćwiczyłyśmy. Przypadkowe spotkanie nie zapowiadało się dobrze.
- Teraz my zajmiemy salę drogie panie – odezwał się Ted.
- Niestety jeśli Bozia oczu nie dała, to ja nie dam. My ćwiczymy jakbyś nie zauważył – odszczeknęła się Anne.
- No co ty nie powiesz. Nie wydaje mi się. Pójdziecie z własnej woli czy z drobną pomocą? – zapytał złośliwie. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo wyręczyła mnie Jenny:
- Słuchaj. Nie mam zamiaru się z tobą wykłócać – szturchnęła go palcem w klatkę piersiową – więc zabierz ten swój wielki tyłek i idź ćwiczyć na dwór z tą bandą goryli. A jak nie to pogadamy u pani dyrektor. Chyba nie chciałbyś zostać zawieszony za groźby, co? – odszczeknęła się złośliwie dziewczyna. Zmieszany Ted zwołał chłopaków i wyszli z Sali. Spojrzałam na dziewczyny. Przybijały sobie piątkę. One to miały gadane.
Po ciężkim, aczkolwiek miłym treningu poszłyśmy na lekcje. Jak zwykle kiedy szłyśmy korytarzem, młodsze klasy odsuwały się instynktownie, nie chcąc wejść nam w drogę. Bali się nas. To było straszne. Przecież to były jeszcze dzieci. Jak widać nawet ich nie oszczędziły. Obelgi i cięte riposty jakie zadawała moja „świta” były naprawdę mocne i bardzo raniące. Pomimo, że nigdy nikogo nie obraziłam, to i tak byłam ich przywódczynią. Nie rozumiałam ich toku myślenia. Były zbyt zakręcone.
- [T.I.]!Idziesz? – usłyszałam przed sobą głos Anne.
- Tak, już idę. Co mamy teraz? – zapytałam wyrwana z otępienia.
- Matematykę.
- Świetnie – krzywo się uśmiechnęłam i dogoniłam dziewczynę.
Lekcje jak zwykle minęły nudno. Matematyka, angielski, fizyka, chemia, biologia i muzyka. Po tej ostatniej wróciłam do domu, by przygotować się na przyjście Niall’a. W salonie ustawiłam książki dotyczące życia roślin, ich struktury i tych podobnych. Na stole położyłam dwa kartony soku i szklanki, laptopa, kilka półmisków z żelkami, ciastkami i innymi łakociami. Kończyłam przygotowanie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Cześć. Wejdź – zaprosiłam blondyna do domu i wskazaniem ręki zaprowadziłam do salonu.
- Ładnie tutaj masz.
- Dzięki. To co robimy? – wzrokiem zjechałam po kilku książkach i przewróciłam oczami.
- Wypadałoby coś napisać – uśmiechnął się i zabrał za wertowanie niezliczonej liczby kartek arcyciekawej książki. Po jakichś piętnastu minutach zajmującej lektury ziewnął przeciągle.
- Chcesz kawy? – spojrzałam na pół-przytomnego chłopaka.
- Byłabyś moim wybawcą. Te książki są tak nudne, że to się nie dzieje.
- Komu ty to mówisz. Prawie usnęłam – odpowiedziałam mu już z kuchni.
Kiedy zaparzałam kawę, na swoich biodrach poczułam czyjeś ręce.
- Yhm Niall? Co ty robisz? – odwróciłam się przodem do blondyna, który długo się nie zastanawiając pocałował mnie. Odwzajemniłam ten odważny jak i zarazem ciepły gest. Kiedy się już od siebie oderwaliśmy, wpatrywałam się w niego oszołomiona.
- Co to miało znaczyć? – zapytałam z wahaniem w głosie.
- Ja jestem Memories_coming. To ze mną pisałaś przez tyle czasu. To ciebie pokochałem.
- Czekaj, czekaj. Jesteś Memorie_coming. Ale jak to możliwe, że wiedziałeś kim jestem?
- Pamiętasz jak podniosłem tomik poezji? – pokręciłam głową na znak, że pamiętałam – zawsze mówiłaś, że uwielbiasz poezje – uśmiechnął się czarująco, ukazując szereg krzywiutkich i zarazem słodkich ząbków.
Podeszłam do niego bliżej i przytuliłam chłopaka. Później podniosłam głowę i zachłannie wpiłam się w jego usta, pragnąc bliskości chłopaka, który pokazał mi, że kocha mnie taką jaką jestem.
~by Agata.
Cudowny *-* Kocham wasze imaginy. Każdej z osobna <3
OdpowiedzUsuńgratuluje talentu.
Zapraszam do mnie :
onedirection-imaginybyjull.blogspot.com. :))
napiszesz kolejną część ? <3
OdpowiedzUsuńświetny *.*
Nie zgadza mi się... Albo fragment txt Ci się przeniósł albo będzie druga część ^^
OdpowiedzUsuńLove xoxo
Niall's wife :)
Też mi się nie zgadza.
UsuńTez nie ogarniam zakończenia, dlatego mam nadzieję że bd druga część <3
UsuńWłaśnie, coś jest nie tak :o
OdpowiedzUsuńA imagin świetny *-* więcej Nialla proszę :3
fajny, dałam 6 bo mi sie podobał, tylko rzeczywiście coś nie tak? :)
OdpowiedzUsuńnie ogarniam przecież Niall powiedział że on jest tym gościem to kogo ona szukała jeszcze ??
OdpowiedzUsuńOn nie powiedział, że jest tym kolesiem z netu. Dopiero pod koniec :)
UsuńImagin jest świetny, jak zawsze zresztą ;)
świetny :)
OdpowiedzUsuńchciałabym kolejną część :3
Bosko *___*
OdpowiedzUsuńChcę więcej o Niallu . <3
bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńK.CL
Yyy... Mi tam wszystko pasuje, nie wiem o co chodzi xD a imagin taki mily i uroczy. Potraficie wywolac tyle marzen u czytelnika... Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńJaki słodki! :3x
OdpowiedzUsuńŚliczny i słodki♥
OdpowiedzUsuńJuż to sobie wszystko wyobrażam , no cóż nie będę mogła się skupić na matmie :D .
OdpowiedzUsuńImagin przecudowny jak wszystkie twoje i innych autorek . <3
kocham <3 mam nadzieję, że druga część się pojawi ; ) ~ @maybe_crazylove
OdpowiedzUsuńImagin jest jak zwykle świetny. Widzę po komentarzach, że nie tylko dla mnie końcówka jest dość nie zrozumiała.. Mam nadzieję że ukaże się kolejna części i wtedy wszystko mi się poukłada.
OdpowiedzUsuńu mnie nowy rozdział zapraszam ;)
http://snytomarzenia.blogspot.com/
wspaniały
OdpowiedzUsuńWspaniały! Nie wiem o co chodzi poprzedniczką xD, wszystko się zgadza ;)). Też bym chciała więcej imaginów o Nialleru :C
OdpowiedzUsuńświetny! *.* serio :D i jeszcze ten gif na końcu mrrr xD
OdpowiedzUsuńtez bym sie w sumie nie obraziła gdyby Niall był bohaterem większej ilości imaginów :P
pozdro
xoxo EveyJ.
świetny! uwielbiam wasze imaginy :)
OdpowiedzUsuńcudowne są te imaginy. znalazłam tego bloga kilka dni temu i już przeczytałam wszystkie. czekam na kolejnego, będę zaglądała. ^^
OdpowiedzUsuńhttp://marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com/
Cudowny ;) uwielbiam waszego bloga <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
another-world-tomlinsonowa.blogspot.com
Poezja rządzi ;)
OdpowiedzUsuńawwww. <3 jaki słodki :3
OdpowiedzUsuńGratuluję, zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. Więcej na moim blogu. http://opowiadania1d-smacznegohoranku.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńSuper ! ale proszę o więcej imaginów w stylu że coś się stało i cały zespół próbuje obie z tym poradzić ;]
OdpowiedzUsuń* Próbuje sobie z tym poradzić
Usuńfajny ;)
OdpowiedzUsuńOjeeeejku *___* wspanialy. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejeny :
___________
Zapraszam również na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Piszecie takie piękne imaginy. Przeczytałam całego bloga (zajęło mi to BARDZOOO dużo czasu ale warto było)! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne i życzę natchnienia ;)
Zapraszam też na mojego bloga (w końcu próbuję swoich sił)
http://imaginy1d-dusia-tusia-klusia.blogspot.com/
cudooo!!! lubie czytac o Niallu !!
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas --> http://ourimagin.blogspot.com/
Boskie :* Z resztą jak każdy inny Imagin :D
OdpowiedzUsuńZapraszam równiez do mnie.
http://igetaheartattack.blogspot.com/
Genialny Baby.....
OdpowiedzUsuńChcemy więcej!!!!
People sometimes tend to think, “if only I were a celebrity, everything would be better”.
OdpowiedzUsuńAamir Khan and Amitabh Bachchan had a rough battle, when the movies related to them were released at the same time.
With this online store you need not worry about being
fooled because the site is accorded security.
Stop by my webpage: latest celeb news
Make a list of your nutrition chart involving juice and fruits at
OdpowiedzUsuńthe top followed by green vegetables and milk products. The reason this is important is because you will have a stronger knowledge base
and bag of tricks to keep you going on the rougher days.
If the answer is I''''''ll do whatever takes''''''''.
Here is my site just click the following article
wow ciekawe co będzie dalej :3 słodkie kocham one direction! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńhttp://i-dont-like-you-i-love-you.blogspot.com/
kiedy następny ?! codziennie patrzę i nic :C
OdpowiedzUsuńDziewczyno,masz talent! to jest boskie *-* fajnie by było gdybyś napisał II część! ten imagin jest świetny !! ♥
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuń