wtorek, 5 marca 2013

# 218. Louis.



Cofnijmy się odrobinę w czasie, zatraćmy się w przeszłości, we wspomnieniach…


Wiklinowe krzesło delikatnie zatrzeszczało, kiedy opadłam na nie, stawiając na drewnianym blacie stołu szklankę z parującą malinową herbatą. Gdzieś za mną szumiała rzeczka, strumyczek rwał przed siebie wpadając do niewielkiego jeziorka, a ptaki w koronach drzew podśpiewywały, czyniąc jesień najpiękniejszą z pór roku. Na kolanach rozłożyłam opasły album z uwiecznionymi poszczególnymi etapami mojego życia, do których tak uwielbiałam wracać. Moje palce dotykały szorstkich kartek z przyklejonymi fotografiami, a w mojej głowie tworzyły się obrazy z przeszłości.
Krzesełko obok zaskrzypiało delikatnie, a szklanka z napojem na moment zniknęła z pola mojego widzenia, jednak po chwili znów się w nim pojawiła, doznawszy jednak uszczerbku słodkawej owocowej cieczy. Nie odwróciłam jednak wzroku od szarawych kartek, przekładając je tylko ostrożnie, jakby z obawą przed ich rozpadem.
Maleństwo na czarno-białej fotografii w rękach rodziców wierzgało lekko rączkami. To samo dzieciątko w sukieneczce skakało po łące, goniąc motyle i uśmiechając się do osoby robiącej zdjęcie. Dziewczynka w szkolnym mundurku i z tornistrem na plecach podążała do szkoły, nie wiedząc, jak żmudna czeka tam na nią praca i jak wiele będzie musiała wynieść z tego budynku, by później stać się kimś. Dyplom w ręku i wstęga widniejąca na jej todze były powodem do dumy, nie tylko rodziców stojących poza kadrem, ale i samej bohaterki. Osiemnastoletnia dziewczyna w delikatnej sukience robiła swój pierwszy makijaż rada, że pozwoliła jej na to matka, w końcu dziś przed nią wielki dzień, jej święto – wkraczanie w dorosłość. Zdjęcie z młodzieńcem z promiennym uśmiechem na ustach, trzymającym nastolatkę za rękę. Kolejna fotografia wychodzącej młodej pary z kościoła, kadr przecinały tysiące ziarenek ryżu i drobne pieniądze rzucane pod stopy nowożeńców, którzy z uśmiechem wkraczali w  nowy etap życia, na przekór wszystkiemu. Delikatna bluzka podciągnięta do połowy brzucha odsłaniała zaokrąglony kształt nowej istotki ukrytej pod warstwą skóry, będąca w bezpiecznym miejscu, oczekiwana na pojawienie się przez nieposiadających się ze szczęścia rodziców. Nareszcie maluszek pierwszy raz na rękach u swej zmęczonej porodem mamy, jeszcze płaczący, delikatnie ocierany przez uśmiechającą się pielęgniarkę. Przejście progu domu już we trójkę. Rocznica ślubu. Dorastanie córki. Każdy uśmiech, sukces latorośli. Aż wreszcie jej ślub, fotografia z przystojnym młodzieńcem, złudnie przypominającym mężczyznę sprzed kilku zdjęć, obejmujący jej matkę.
Uśmiechnęłam się przez łzy i otarłam zarumieniony policzek wierzchem dłoni. Zaraz potem na mym podołku wylądowała chusteczka, którą z ulgą ujęłam.
- Nie sądzisz, że życie przemyka nam pomiędzy palcami? Nie sądzisz, że upływa za szybko? – szepnęłam do towarzysza, opierając się o fotel i przymykając powieki. Czułam jego uspakajającą obecność i byłam pewna, że zaraz obejmie mnie ramieniem. Nie pomyliłam się.
Mężczyzna przysunął fotel obok mojego, przechylił się nad podłokietnikiem i delikatnie mnie objął, całując delikatnie mój policzek.
- Taka jest kolej rzeczy, [T.I.]. Ktoś się rodzi, ktoś umiera. Ktoś dorasta, ktoś inny przechodzi jesień życia. Jeden zaczyna pracę, kolejny ją kończy. Nie mamy na to wpływu.
- Ale nie sądzisz, że powinniśmy korzystać z życia póki możemy?
- Co masz na myśli? Skoki na bungee? – zaśmiał się, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, wspominając stare czasy. 
Czasem mamy wszystkiego dość, nieprawdaż? Czasem zastanawiamy się, dokąd pędzi nasze życie, co ma na celu. Ale nie patrzymy na błahe rzeczy, które mogą nas nakierować.
- Może nie coś aż tak… ryzykownego.
- Jeszcze mamy czas, uwierz mi.
Usłyszałam otwierane drzwi, krzyki i śmiechy oraz trzask okna spowodowany przeciągiem. Nim się podniosłam do altanki wpadła gromadka dzieci oraz ich tata, próbujący zapanować nad najbardziej rozbrykanymi z nich. Za nim kroczyła kobieta z miesięcznym dzieckiem na rękach przemawiająca do kilkuletniej córki przyczepionej jak rzep do jej nogi.
- Babcia! – krzyknęła Mela, wdrapując się na moje kolana. Tuż obok mnie, u swojego dziadka usadowił się Jason, a Stella wesoło podskakiwała wspierając się na ramieniu Louisa.
- Dzień dobry, skarbie – uśmiechnęłam się do niej serdecznie i ucałowałam w miedzianozłote włosy. – Gdzie Aaron?
- Twierdził, że ma coś ważnego do załatwienia, choć jak wszyscy dobrze wiemy właśnie jest w trakcie wysadzania naszego domu w spółce z kumplami – rzekła moja córka, pochylając się nade mną i całując mnie w policzek. – Witaj, mamo.
- Widzę, że twoja kolekcja aut się powiększyła – rzekł Louis, biorąc do ręki samochodzik Jasona, ku wyraźnej uciesze dziecka, który aż palił się do omówienia wszystkich danych technicznych pojazdu.
- Siadajcie, siadajcie – powiedziałam prędko, podsuwając pozostałe krzesła dzieciom i ich rodzicom.
- Właściwie wpadliśmy tylko na moment – powiedział Lucas, biorąc na ręce Stellę, która podbiegła do niego i domagała się widoku z wyższej perspektywy.
- Musimy odwiedzić kilka miejsc – dodała Tina, oddając mi Simona, który słodko spał ssąc smoczek. – Zahaczymy też po drodze o Mikołaja, święta za pasem – szepnęła, lecz mimo to Jason usłyszał ją i z dzikim okrzykiem, biegając po werandzie i ogrodzie krzyczał „Prezenty, prezenty!”, a jego bordowy polarek łopotał od wiatru. – Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli zostawimy wam tą bandę nicponi?
- Ależ córeczko – rzekł Louis, uśmiechając się do córki – z największą przyjemnością się nimi zajmiemy.
Chwilę potem rodzice zatrzasnęli drzwi auta i odjechali machając przez okna swym pociechom.
- Jest szarlotka? – zagaiła Mela, sadowiąc się na krześle w kuchni i biorąc łyżeczkę do rączki.
- Dostaniecie po kawałku, ale później pójdziemy na spacer – odpowiedział Louis, pomagając usiąść Stelli i biorąc ode mnie Simona, bym mogła pokroić placek i nałożyć go wnukom.
Pół godziny później pchałam wózek przez piaszczystą ścieżkę w lesie, krocząc obok Louisa trzymającego na ręku Stellę, a Mela i Jason biegali dookoła nas rzucając się szyszkami.
A teraz zastanów się. Czy aby na pewno dajesz z siebie sto procent? Czy aby na pewno jesteś w stanie powiedzieć "Tak, dałem już coś światu"? Przyczyń się do tworzenia swojej historii, bo to Ty masz ją przeżyć, to Ty odpowiadasz za jej długość, doskonałość. Usiądź, spójrz przed  siebie, wyobraź sobie siebie za kilka lat, odtwórz marzenia i powiedz: "Taki będę". Czymże są marzenia, jeśli się ich nie spełnia? Staraj się.  
To Twoje życie.
- Popatrz tylko na nich – zagaił Louis, przekładając śpiącą już Stellę na drugie ramię. – Daliśmy początek nowemu pokoleniu. Te maluchy nie biegałyby tutaj, gdybyśmy się nie spotkali.
- Masz rację – odparłam szeptem, wkładając delikatnie do ust Simona smoczek, który mu wypadł i gładząc go po pulchnym, niemowlęcym policzku.
- „Tym trud­niej po­godzić się z prze­mija­niem, im większa w nas świado­mość, że nikt nie odzie­dziczy te­go, co przez całe życie mie­szkało w naszym ser­cu, duszy i w marzeniach.” – Louis zacytował mojego ulubionego pisarza. – A jednak ktoś będzie nosił w nas naszą cząstkę. Bo życie przemija, ale świat usłany jest pamiątkami po nas.
Z delikatnym uśmiechem spojrzałam na wesołą gromadkę, która beztrosko poznawała życie. Każde z nich będzie miało w sobie cząstkę mnie i Louisa, część rodziców, a te przekazywać będzie dalej, swoim potomkom. Mój mąż miał rację.
Nies­te­ty, w dzi­siej­szym świecie, aby przet­rwać, mu­simy przyz­wyczaić się do prze­mija­nia - przy­jaźń, miłość, życie - to nie są war­tości wie­czne. Mimo wszystko jednak powinniśmy żyć chwilą, powinniśmy czerpać z życia garściami, bo chwile są krótkie i ulotne. To życie uczy nas, jak żyć. To życie uczy nas przemijania.


~by Klara.

  Wracam do Was po dwutygodniowej przerwie. Tekst powyżej miał być uniwersalny, ponadczasowy, lekko wybiegający w przyszłość, a czy taki jest oceńcie sami. ; )

Na http://zrecenzuj-opowiadanie.blogspot.com/ pojawił się konkurs polegający na napisaniu shota / imaginu o magii z udziałem chłopców z One Direction. Zainteresowanych odsyłam pod wyżej wymieniony adres.

27 komentarzy:

  1. Świetne! Takie inne... oryginalne :) ciesze sie, ze wrocilas :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest piękne, cudowne, śliczne, nie wymyślę więcej przymiotników! Ten drugi wytłuszczony tekst: "A teraz zastanów się. Czy aby na pewno dajesz z siebie sto procent? (...)". Aż zamknęłam oczy i zastanowiłam się. ;) Wiesz, że właśnie przyczyniłaś się do kolejnej poważnej decyzji w moim życiu? Dziękuję. ;* ♥
    P.S. Jesteś świetną pisarką. Nie obrażę się, jeśli za kilka lat zobaczę twoją książkę na półce w księgarni. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny <3

    K.CL

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI ;*******

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne *.* aż mam łzy w oczach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow jest świetny. I tak jak mówiły poprzedniczki, niezwykle orginalny <3
    Prawdą jest, że można było się wzruszyć. W głupim imaginie pokazałaś prawdę życia, czasu, szczęścia i miłości.
    Jejciu Ja naprawdę mam teraz mętlik w głowie. A, uwierz mi, czytałam książki, wiersze i opowiadania i niełatwo mnie wyprowadzić z równowagi.
    Tym bardziej gratuluję ^^
    Tak jak mówiłaś bardzo ponadczasowy i wybiegający w przyszłość.... Jednak nie da się ukryć, że masz potencjał i wciąż, według mnie, niespożyty talent. Gratuluję pomysłu i ogólnie całości
    Weny życzę i radzę częściej zaglądać :* *,*
    ~Alice~

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku , ąz mam łzy w oczach :,) właśnie przyczyniłaś się do ważnej zmiany w moim życiu :) dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam łzy w oczach. Kocham cię.. na serio cię kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Może i długo czekałyśmy/liśmy długo ale było warto! Bez łez się nie obeszło, ale właśnie takie imaginy kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dużo jest takich "mądrych" imaginów. Miła odmiana. Naprawdę świetnie się go czytało, rewelacyjnie napisany, ciekawy temat! Lubię kiedy w imaginach pojawiają się dzieci! ;D
    Śliczny!
    A czy promptsy nadal będą się pojawiać?

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajnie opisane, a ten tekst kursywą tak świetnie... złożony :)
    Love xoxo
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam łzy w oczach, cudowny, piękny taki prawdziwy. Zupełnie inny niż reszta <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej *-* taki inny, ale w bardzo dobrym tego slowa znaczeniu. Mialam lzy w oczach tylko przy trzech imaginach, w tym wlasnie przy twoim ;) po prostu brak slow! Piekny, pryginalny, wzruszajacy i te swietnie dobrane cytaty! I tak jak powiedzialas: ponadczasowy! Powinnas isc na jakis konkurs literacki. Przeciez takiego talentu nie mozna zmarnowac! Zycze ci dalej tak wspanialej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny<3 Taki skłaniający trochę do refleksji, świetnie piszesz, genialny nastrój .
    Obserwuję, aby być na bieżąco i zapraszam do mnie:
    http://you-will-summer-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny :) xx Mogła bym prosić o imagina z Zayn'em lub Harry'm o tematyce jak w filmie "Now is good" ? (2012)
    Pozdrawiam Agata :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie *___________________*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominuję Cię do Versatile Blogger Award! Więcej tutaj: http://wonderworld-by-skarllex.blogspot.com/2013/03/versatile-blogger-award.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko, ale ty pięknie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne,z resztą jak zawsze ;d
    talent bije od ciebie na kilometr zapraszam do siebie http://loud-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. jezu jaki dobry! *.*
    chciałabym miec taki talent. ;x


    zapraszam do mnie , dopiero co zaczynam ; http://lofkionedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Super . Naprawdę zajebisty . Zresztą,jak wszystkie Twoje imaginy.
    Zapraszam również do mnie , dopiero zaczęłam.

    http://imaginyzonedirectionn.blogspot.com/2013/03/3-louis.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Omg, akurat słucham "Forever Young" ♥
    Super rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękne:* ja mam na imię Stella:P

    OdpowiedzUsuń