poniedziałek, 3 grudnia 2012

# 177. Zayn. część 2.

Wróciłam do domu i usiadłam na łóżku. Zastanawiałam się co mogłabym zabrać na tą wycieczkę. Znając Zayna wymyślił coś i na pewno będzie ciekawie, ale miałam pewne obawy. Po kilku minutach namysłu postanowiłam zrobić kanapki, które później spakowałam, wpakowałam również herbatę i wodę. Na wszelki wypadek wzięłam jeszcze ciepłą bluzę, kurtkę i dodatkowe spodnie. Wszystko włożyłam do dużego plecaka, który przewiesiłam przez ramię i udałam się do stajni. Osiodłałam Karego i czekałam na bruneta. W końcu przyszedł wraz z Eyer. Wsiedliśmy na konie i udaliśmy się do pobliskiego lasu. Wczesna jesień, piękne drzewa, których liście stały się już lekko brązowe nadawały uroku temu miejscu. Uwielbiałam takie przejażdżki. Pozwalały mi się odprężyć, nabrać sił. Jechaliśmy w ciszy, gdy Zayn nagle się odezwał:
- Gdzie jedziemy?
- Nie mam pojęcia. Prosto i przed siebie. Na pewno gdzieś dojedziemy - powiedziałam z lekko wyczuwaną ironią w głosie, gdyż obydwoje znaliśmy ten las jak własną kieszeń.
- Dobra, a tak na serio? - mruknął Zayn.
- Polana? – zapytałam, gdyż tam właśnie najczęściej jeździliśmy.
- Kto ostatni ten osioł! - krzyknął i zaczął galopować.
- Jeszcze się przekonamy!- odkrzyknęłam i pogalopowałam za nim.
Już po chwili byłam na polanie. Dróżka, która do niej prowadziła była wąska, ale skrywała w sobie wiele tajemnic. Okalały ją wielkie drzewa, a na jej końcu znajdowała się owa polana. Bujna trawa, liście, które pod wpływem jesiennego wiatru spadały na ziemię, tworzyły nieziemski widok. Byłam już tutaj setki razy, ale za każdym razem coraz bardziej mnie zadziwiała.
Po chwili usłyszałam stukot kopyt. „Zayn”- przeszło mi przez głowę.
- I co? Kto tutaj jest gorszy lalusiu? - śmiałam się z niego.
- Ej, bo się obrażę. Pamiętaj załatwiasz mi jeszcze wizytę u fryzjera!
- Ja? Nie przypominam sobie - droczyłam się z nim.
- A kto polał mnie wodą?
- A tak, faktycznie,  miałeś iść na nawijanie włosów na wałki. Chciałeś mieć jeszcze trwałą. Nie pominęłam czegoś?
- Zapomniałaś, że ja potrafię się zemścić. Oj, oj będzie zemsta doskonała.
- Tsa, uważaj bo Ci uwierzę. – prychnęłam i zeskoczyłam z konia.
Wyjęłam przekąski, koc i picie z plecaka. Rozłożyłam  wszystko i usiadłam na miękkim kocu, rozkoszując się widokiem przyrody. Rozmyślania przerwał mi Zayn:
- Słuchaj [T.I.] jest taka sprawa…
- Wiedziałam! Bez powodu byś mnie tu nie ściągnął! Ale mów - przerwałam mu.
- Mój wuja jedzie za tydzień do Francji na zawody jeździeckie i nasz jeździec zachorował. Podsunąłem mu pomysł, żebyś ty go zastąpiła, ale z tego względu, że wyjechał nie mógł Cię poprosić o to osobiście i ja miałem to zrobić.
Nic nie odpowiedziałam. Zamurowało mnie. Zawody jeździeckie we Francji i ja? Jak to sen to ja nie chce się budzić. Przecież to spełnienie moich marzeń!
- Zayn, ja nie wiem co powiedzieć. Jestem naprawdę zdziwiona.
- Zgadzasz się?
- Tak! Dziękuje, dziękuje, jeszcze raz dziękuje!- teraz już krzyczałam. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Energia mnie rozpierała. W tym momencie chciałam robić wszystko! Byłam taka szczęśliwa.
- Nie ma sprawy. Wiem ile to dla Ciebie znaczy. – odpowiedział śmiejąc się z mojego zachowania.
- A  kiedy są te zawody?- nagle wyrwałam sięga  z transu i zaczęłam racjonalnie myśleć.
- Za 3 dni- odpowiedział Zayn, na co ja wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Co? Jak to za 3 dni?! Ja się nie zdarzę przygotować!
- Spokojnie dasz radę. Przecież od wielu lat nie robisz nic innego, tylko cały czas jeździsz. Nie panikuj. – uspokajał mnie.

Coś w tym jednak było. Od zawsze ćwiczyłam jazdę, z myślą o tym, że w końcu kiedyś będę mogła zaprezentować moje możliwości. A teraz  zdarzyła się taka okazja!
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy o stroju, sprzęcie i przygotowaniu do zawodów, a potem przekomarzaliśmy się jak przyjaciele. Godzinę później, kiedy zaczęło się ściemniać, wróciliśmy do domu. Zayn poszedł odprowadzić konie, a ja zmęczona rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam od razu.
  - [T.I.], [T.I.] wstawaj!- darł się Zayn. - Nie zdążysz się przygotować! Wstawaj śpiochu!
- Już, już. Jeszcze minutka.
- Nie! Albo zaraz mi się tutaj stawisz, albo porozmawiamy inaczej! Wstawaj!- krzyczał Zayn.
Nagle głosy ucichły, a ja ze spokojem powoli ponownie zasypiałam. Jednak nie było mi dane. Po chwili poczułam jak Zayn wylewa mi na głowę wiadro wody.
- Zayn, idioto! Już nie żyjesz!- wyskoczyłam z łóżka cała mokra i zaczęłam gonić śmiejącego się chłopaka. Po krótkiej chwili dogoniłam go i rzuciłam się na niego. Łaskotałam go i łaskotałam aż nie przeprosił.
- Przeproś, albo zginiesz marnie czarny włochaczu. - groziłam mu.
- Nie! Blond tapeto!- rzucił.
- Osz ty! Jak mnie nazwałeś?! Pożałujesz ! Przeproś albo nigdy nie przestanę!
- Dobra, już. Przepraszam- wydukał, bo  śmiech nie pozwalał mu dobrze wymówić wszystkich głosek.
- Nie dosłyszałam. Mówiłeś coś?- spojrzałam na niego ze słodką minką, chociaż doskonale słyszałam każde słowo.
- Przepraszam!- wydarł mi się do ucha. - A teraz złaź ze mnie. - zrzucił mnie ze swoich pleców. - Masz 15 minut na ogarnięcie się. Czekam w stajni! – rzucił, idąc osiodłać konie.
Wstałam z ziemi i udałam się do domu. Tam wysuszyłam włosy i związałam je w małego kucyka, umyłam twarz i zęby, ubrałam się w strój jeździecki i poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie skibkę chleba i ruszyłam wolnym krokiem do stajni. Tam stał już Karo. Cmoknęłam na niego, a ten ruszył się z miejsca. Podbiegłam do niego i dałam świeże jabłko.   Zjadł je i w tym samym momencie przyszedł Zayn.
- Możemy zaczynać trening.
- Dobrze panie władzo.- uśmiechnęłam się do niego ciepło. Po chwili na jego twarzy zajaśniał promienny uśmiech.
Udaliśmy się do ujeżdżalni i wsiedliśmy na konie. 3 godziny intensywnej jazdy i ćwiczeń zmęczyły mnie tak bardzo, że postanowiłam pójść się zdrzemnąć. Potem znów wyszłam do ujeżdżalni i chwilę przyglądałam się ćwiczącemu Zaynowi. To on mógł jchać na te zawody. Miał większe predyspozycje, a jednak postanowił, że poprosi mnie. Byłam mu naprawdę wdzięczna. Takich przyjaciół na świecie jest niewielu. Odwiązałam Karego, wskoczyłam w siodło i graliśmy z Zaynem w polo. Tak czas minął nam do 19. Zadowoleni i bardzo zmęczeni wróciliśmy do domu. Po drodze wyczyściliśmy jeszcze konie. Bez kolacji poszłam spać.
Następne 2 dni zaczynały się i kończyły tak samo. Wstawanie, trening, odpoczynek, obiad, trening, czyszczenie koni, spanie.
*Dzień zawodów*
Dzisiaj czekało mnie największe wyzwanie w życiu. Byłam bardzo podekscytowana, a zarazem zdenerwowana. Nie wiedziałam co mnie czeka. Pierwszy raz brałam udział w takim konkursie. Ba! Pierwszy raz brałam udział w jakimkolwiek konkursie.
Stałam na wjeździe i czekałam aż wywołają moje nazwisko. Przy boksie stali Zayn i jego wujek. O! Moje nazwisko. Zaczynam. Najpierw  była do przeskoczenia koperta, potem stacjonata, w końcu oxer, jako czwarty mur i na końcu najgorsze- trippelbarr. Wysoka przeszkoda z podbiegiem, która budziła we mnie tyle strachu. Na każdym treningu zwalałam chociaż jeden drążek. Przejechałam wszystko z dość dobrym czasem i bez żadnego strącenia. Udało się! Odetchnęłam głęboko z ulgą. Wjechałam do boksu, zdjęłam toczek i przytuliłam się do Zayna.
- Byłaś wspaniała - szepnął mi cicho na ucho.
- To dzięki tobie, panie trenerze - odpowiedziałam lekko zawstydzona.
Chwilę potem siedzieliśmy  przed wielkim ekranem, oglądając innych zawodników i rozpatrując ich możliwości, rozmawiając o koniach i wyposażeniu. Nawet się nie spostrzegłam, gdy nadszedł czas ogłaszania wyników. Wsiadłam na Karo, bo to na nim jechałam i czekałam na werdykt.
- Trzecie miejsce w kategorii Juniorów w V Międzynarodowych Zawodach Jeździeckich zajmuje Roselia Hannover na koniu Birmighery.
- Drugie miejsce otrzymał Jung Jang Jui na koniu Harres.
- Wielką zwyciężczynią jest…- przerwał w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
- Wielką zwyciężczynią jest … [T.I.] [T.N.], która dosiadała konia czystej krwi angielskiej Karo!!- nie wiedziałam co robić. Gdy usłyszałam swoje nazwisko myślałam, że spadnę z Karo. Na szczęście jakoś się utrzymałam, ale i tak byłam bardzo zaskoczona.
Moje myśli biegały na okrągło. Raz niedowierzanie, innym razem szczęście, a jeszcze innym chęć zeskoczenia z konia  i biegania po parkurze ze szczęścia.
Po chwili stałam już na podium, odbierając puchar. Wtedy chyba byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ten dzień mogłam wpisać do jednego z najlepszych w moim życiu. Po całej ceremonii wręczenia nagród zerwałam się jak szalona i pobiegłam do Zayna.
- [T.I.] gratulacje! Nie wiem co powiedzieć, naprawdę spisałaś się świetnie!
- Dziękuje.- nagle stanęłam na palcach i wpiłam się w usta Zayna. Nie kontrolowałam się, nie wiedziałam co robię, ale to było coś naprawdę wyjątkowego.  O dziwo Zayn oddał pocałunek. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego i wyjąkałam:
- Przepraszam nie powinnam. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Nic się nie stało. Podobało mi się. – powiedział Zayn i uśmiechnął się. Spojrzałam prosto w te jego niesamowite tęczówki. Zatopiłam się w nich. Dopiero teraz zauważyłam jakie były ładne. Majaczyły w nich radosne iskierki. Wtuliłam się w Zayna i po raz kolejny już dzisiaj poczułam smak jego nieziemskich, malinowych ust.
- Dziękuje - wyszeptałam mu do ucha.
- Za co?
- Za to, że jesteś przy mnie, że mnie wspierasz i za to wszystko. Ze mogę być tu dzisiaj razem z tobą i że właśnie spełnia się moje największe marzenie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też Zayn.
                     

~by Agata

14 komentarzy:

  1. Świetny jest ten imagin, bardzo mi się podoba :)

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja reakcja:
    Aaaaaaaaa!!! Kochają się, kochają się!!! :D
    Love xoxo
    Niall's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo ! *__________*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże ale to jest genialne!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest boskie

    OdpowiedzUsuń
  6. oww to jest świetne! czekam na twój kolejny imagin ;))
    Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i na taki koniec liczyłam. :D B O S K I ;* :3

    Zapraszam http://story-full-of-suprises.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na prawdziwych zawodach nie ma takiej przeszkody jak koperta : )

    Jest ona stosowana tylko do treningów ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, a tripelbar jest jedna z latwiejszych przeszkod;-) i na zawodach jest troche wiecej przeszkod i do startowania w ogole w zawodach trzeba miec specjalne uprawnienia (zwlascza do tych za granica), ale ogolem imagin byl boski<3 jestes swietna i masz talent;-)

      Usuń
  10. hymmm...
    wspaniale ;)))
    wiedziałam, że będą razem ;p
    znaczy chciałam, żeby tak było ;))
    taa końcówka... ♥
    hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. pełnej krwi angielskiej* ;p Taka mała poprawka. ;p Imagin fajny ;)

    OdpowiedzUsuń