Nie podoba mi się to, co napisałam. Ogólnie ostatnimi czasy
nie podoba mi się nic, co piszę. Wybaczcie, ale potrzebuję napisać coś MEGA
smutnego. Za tydzień oczekujcie czegoś lepszego.
Przerywam także jakąś dziwną passę imaginów z Zayn’em z tego
tygodnia.
----------
Poprawiłam pasek od torby, gdyż wszystkie książki do szkoły
zaczęły mi ciążyć. Zmieniłam ramię z prawego na lewe, co i tak mało pomogło,
gdyż tym razem było mi po prostu niewygodnie. Nagle usłyszałam koło siebie
ciche szczeknięcie. Spojrzałam w dół i ujrzałam prześlicznego biszkoptowego
labradora. Zamerdał ogonkiem, ukazując różowy język.
- Hej, kochanie. - Natychmiast kucnęłam, głaskając go za
uchem. Rozglądałam się w pobliżu, szukając wzrokiem jego właściciela, jednak
nikogo nie ujrzałam. Nie miał też obroży, ale jednocześnie nie wyglądał na
bezdomnego. - Zgubiłeś się? - Spytałam, nie przerywając go drapać za uchem.
Chwilę go pogłaskałam, po czym wstałam, zamierzając odejść, jednak on poszedł
tuż za mną. Towarzyszył mi przez ostatnich kilka minut do domu, aż stanęłam
przed drzwiami wejściowymi, szukając w kieszeniach kluczy. Spojrzałam na
pieska, który stał tuż koło mnie, merdając ogonkiem, wyraźnie zadowolony.
Ponownie rozejrzałam się w poszukiwaniu kogokolwiek kto by go wołał, ale nie
widząc ani nie słysząc nic takiego, głośno westchnęłam.
-No wchodź.
*
- Już jestem ! - Usłyszałam z dołu krzyk mamy i brzęk
kluczy. Zbiegłam na dół, uprzednio każąc labradorowi zostać w moim pokoju. Nie
wiedziałam czy mnie posłucha, gdyż był jeszcze szczeniakiem, lecz miałam taką
nadzieję, przynajmniej dopóki nie porozmawiam z rodzicami. Jednak wiedziałam,
że najbardziej trzeba przekonać mamę, gdyż tata już od dawna poruszał temat
psa, jednak to mama zawsze odkładała tą sprawę na później.
- Cześć, jak było w pracy? - Spytałam, ruszając za nią do
kuchni.
- Tak jak zawsze. Duży ruch - westchnęła głośno, nalewając
sobie do szklanki wody. Mama pracowała w banku i często wracała zmęczona. - A
jak w szkole? - Spytała, upijając łyk napoju. Wzruszyłam ramionami.
- Jak zawsze - odparłam krótko, chcąc od razu przejść do
rzeczy bez owijania w bawełnę.
- Mamo... - Zaczęłam delikatnie, a ona odmruknęła, dając
znak, że słucha. – Możemy wrócić do tematu psa?
- Znowu? Rozmawialiśmy o tym w zeszłym tygodniu.
Obiecaliście z tatą, że choć na jakiś czas przestaniecie mnie męczyć.
- Tak, tylko problem jest taki, że...
O moją nogę otarło się coś miękkiego, głośno szczekając.
Widocznie nie posłuchała. Mama zrobiła wielkie oczy, widocznie zamurowana.
- Spokojnie, wytłumaczę ci to. Znalazłam ją dzisiaj, jak
wracałam ze szkoły i szła ze mną prawie przez całą drogę. Nie było nikogo, kto
by wyglądał na jej właściciela, a obroży też nie ma. Przyszła ze mną aż do
drzwi frontowych. No i jak miałam ją wyrzucić? No, spójrz na nią. - Podniosłam
psiaka, pokazując mamie. Wyglądała na nie do końca przekonaną, jednak nie tak
bardzo sceptycznie nastawioną.
- A jak ktoś jej szuka? - Spytała z powątpiewaniem.
- Jeżeli ktoś będzie jej szukać, to na pewno da ogłoszenie
do gazety. Wtedy zadzwonię i oddam ją. Więc jak, zgadzasz się? - Spojrzałam
błagalnie, aż mama przytaknęła.
- Niech będzie. - Uśmiechnęła się, a ja mocno ją wyścisnęłam.
*
Minęły dwa tygodnie, ale po Łapę nikt się nie zgłosił. Łapa
- tak ją właśnie nazwałam. Jednak wracając do tematu, nikt nie zamieścił o niej
ogłoszenia, nikt nie przychodził wypytywać w okolicy. Było to smutne, ale z
drugiej strony dzięki temu ja się nią cieszyłam. I tak było do dziś.
Wzięłam poranną gazetę ze stołu, którą zostawił tato razem z
do połowy wypitą kawą w kubku. Od razu przeszłam do strony z ogłoszeniami.
Nadchodziły wakacje, a co za tym idzie, poszukiwałam pracy dorywczej. Jednak
zamiast tego natknęłam się na inne ogłoszenie.
"Zaginął pies. Suczka rasy labrador, około 3
miesięcy."
Łapa akurat przyszła do kuchni napić się wody z miski,
dzięki czemu mogłam ją porównać do zdjęcia zamieszczonego poniżej. Wydawała się
identyczna, ale w końcu wszystkie labradory są podobne. Nie, ona jest
wyjątkowa. Już chciałam zadzwonić, gdy dopadły mnie wątpliwości. A jeśli ten
ktoś znów ją porzuci? Choć gdyby chciał to zrobić, pewnie ucieszyłby się, że
się jej pozbył i nie chciał jej odzyskać. Nie chciałam dzwonić. Przywiązałam
się do tego szczeniaka w te czternaście dni. Jednak jaki był warunek mamy,
który sama orzekłam? Jeśli pojawi się ogłoszenie, zadzwonię. I tak właśnie
zrobiłam, mimo że z ciężkim sercem.
*
Przyszłam z piętnaście minut przed czasem, chcąc jeszcze
kilka chwil pobyć z Łapą. Umówiliśmy się w parku, gdzie miałam mu oddać psa.
Jednak w głębi serca liczyłam, ze okaże się to zwykłą pomyłką. Usiadłam na
pobliskiej ławce. Widok Łapy hasającej po trawie za motylami był przeuroczy.
Rozglądałam się wokoło, gdy po prawej stronie usłyszałam męski głos:
- Brit! – Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Młody chłopak,
niewiele starszy ode mnie, może o rok albo dwa lata, kucał na trawie, a pies
lizał go po twarzy. Łapa. To ona lizała go po twarzy. Wstałam z ławki,
podchodząc do nich. Gdy Łapa mnie zauważyła, natychmiast do mnie podbiegła.
Pogłaskałam ją i spojrzałam na chłopaka. Już chciałam coś powiedzieć, gdy
pierwszy się odezwał:
- Naprawdę dziękuję, że zadzwoniłaś. Bardzo by mi jej
brakowało, gdyby się zgubiła. Tak? Pan by bardzo tęsknił, moja ty psino. -
Zwrócił się do Łapy, ponownie kucając i pozwalając jej znów lizać go po twarzy.
- To co Brit, idziemy do domu?
Brit. Ładnie. Odchrząknęłam, chcąc mu przypomnieć o swojej
obecności. Podniósł się z kucek lekko zdezorientowany.
- Tak, tylko wiesz... - Ponownie chrząknęłam. - Ja nie wiem
czy mogę ci ją oddać. - Wiem, to było głupie posunięcie. W końcu widać było, że
to jego pies, jednak... Muszę mieć pewność, że następnym razem przejmie się
trochę szybciej losem swojej suczki.
- Jak to? - Zmarszczył brwi. Dokładnie przyjrzałam się jego
twarzy. Był przystojny. Brunet o czekoladowych oczach, z uroczymi pieprzykami.
Sam przypominał takiego dużego szczeniaka. - Chodzi o to, że się nie przywitałem?
Masz rację, przepraszam. Liam Payne. - Podał mi rękę, którą dopiero po chwili
uścisnęłam.
- Nie o to chodzi. Nie wiem czy mogę ci ją oddać, bo...
Widzisz, ona zniknęła dobre dwa tygodnie temu, a ty dopiero teraz to
zauważyłeś? Przypomniałeś sobie, że masz psa? - Wiem, to było wredne. Ale o
Łapę, a raczej o Brit, byłam gotowa zawalczyć. Jednak on nie wyglądał na
urażonego, tylko wręcz zaszokowanego.
- Dwa tygodnie? - Wydukał, patrząc na Brit a potem
przenosząc wzrok na mnie. Sama nic z tego już nie rozumiałam.
- Usiądźmy - zaproponował. Brit hasała w trawie przed nami,
tak że mieliśmy ją na oku, a z drugiej strony mogliśmy spokojnie pogadać.
- Opowiedz mi od początku, jak ją znalazłaś - poprosił. Tak
więc opowiedziałam mu, jak Brit/Łapa znalazła się u mnie, a potem on
opowiedział mi resztę historii.
- Przez ostatni miesiąc nie było mnie w domu. Byłem w
trasie, podróżuję ze swoim zespołem. Brit zostawiłem u mojej starszej siostry,
Ruth. Dopiero wczoraj wróciłem i wtedy powiedziała mi, że Brit zaginęła. Ale
nie wiedziałem, ze to trwa dwa tygodnie, przysięgam. Jak tylko się
dowiedziałem, natychmiast dałem ogłoszenie. Wydaje mi się, że Ruth nie chciała
mnie martwić. Sama pewnie szukała Brit, ale jak się nie odnalazła, powiedziała
mi o tym i to wszystko. Musisz mi uwierzyć. Nie porzuciłem jej, ani nic w tym
stylu.
- Dlaczego nie ma obroży? - Spytałam.
- Ostatnia jej się zepsuła. Miałem iść kupić jej nową, jak
wrócę ze Stanów. Wierzysz mi?
Spojrzałam ostatni raz na Brit, przywołując ją do siebie.
Wzięłam ją na kolana, głaszcząc ją w zamyśleniu i pozwalając jej na lekkie
gryzienie moich dłoni. Po czym wstałam, kładąc Brit na ziemi.
- Do zobaczenia, Łapo - uśmiechnęłam się do niej smutno, po
czym spojrzałam na chłopaka.
- Wraca do właściciela.
Szybko stamtąd odeszłam, bojąc się, że zaraz naprawdę sie
rozpłaczę.
*
Następnego dnia było strasznie cicho. Rodziców nie było,
gdyż w weekendy pracowali, a ja nie wiedziałam co z sobą począć. Zaczęłam robić
sobie śniadanie, gdy usłyszałam ciche skrobanie w drzwi. Z bijącym sercem poszłam
do przedpokoju. Nacisnęłam klamkę i gwałtownie szarpnęłam. Najpierw zobaczyłam
biszkoptowe łapki, a później i cały tułów psiaka, który najwidoczniej nie
spodziewał się takiego gwałtownego szarpnięcia.
- Brit! - Zaśmiałam się, mocno go przytulając. Pomerdała
ogonkiem, szczekając.
- A gdzie Liam? - Spytałam, mimo że i tak wiedziałam, że nie
uzyskam od niej odpowiedzi. Wyjrzałam na podwórze, ale nikogo tam nie
zobaczyłam. Zamknęłam drzwi, obawiając się jednego.
- Uciekłaś - oznajmiłam jej, lecz ona nadal merdała
ogonkiem, jakby wcale nie zdawała sobie z tego sprawy albo nie widziała w tym
nic złego.
*
- Dzięki, że zadzwoniłaś.
- Nie ma sprawy. W końcu to twój pies - nieśmiało się
uśmiechnęłam. Liam także nie odzywał się, więc trwaliśmy w z lekka niezręcznej
ciszy.
- Musiała przekopać się przed bramą, pewnie tamtędy uciekła.
Tęskni za tobą.
Nie odezwałam się, nie wiedząc co mogłabym mu odpowiedzieć.
W końcu zawołał Brit i już miał się pożegnać i wyjść, kiedy odezwałam się:
- Jeśli nie miałbyś nic przeciwko temu, to czy mogłabym od
czasu do czasu się z nią widywać? No, wiesz. Jakiś godzinny spacer, pobyt w
parku.
- Jasne - uśmiechnął się szeroko - Sam chciałem ci to
zaproponować, jednak nie wiedziałem jak. Nie chciałem cię stawiać w niezręcznej
sytuacji.
- Nie stawiasz. Przywiązałam się do niej.
Wziął ją na smycz, a ja otwarłam drzwi.
- Wiesz, może miałabyś czasem ochotę spotkać się gdzieś, ale
bez Brit?
- Na randkę? - Spytałam kokieteryjnie, a on pokiwał głową.
- Zadzwonię - szepnęłam, podczas gdy oni już kroczyli
podjazdem. Jego lewy kącik ust uniósł się do góry. Zasalutował mi, a ja z
uśmiechem na twarzy zamknęłam za nimi drzwi.
~by Julia
Zajebisty ... Zrobisz nexta ???
OdpowiedzUsuńNie, raczej nie ;)
UsuńZZZZZZZZZZZZZZ HARRYM NIECH BĘDZIE WRESZCIE Z HARRYM !!!!!!!
OdpowiedzUsuńoch świetny , te zdjęcia z labradorkami są śliczne ;)
OdpowiedzUsuńKinga :)
Śliczny jest
OdpowiedzUsuńŚwietny, czemu niby zły. Czekam na kolejną częścią Zayn'a lyb inny imagin. A no i część z gifami! :D ~Your biggest fan Moni :3x
OdpowiedzUsuńświetny ! :) *____*
OdpowiedzUsuńkochany jest ! :)
OdpowiedzUsuńTaaaaki miły , fajny i w ogóle zajebisty ^^ Mogłabym prosić imagina właśnie z Liamem ?? Wystarczy , że napiszesz dla Pauliny G , będę wiedziałą. Odwiedzam codziennie waszą stronkę , prosze o ten imagin ;* <3 ;* <3
OdpowiedzUsuńdziewczyno cudownieee ♥
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz i nawet nie zaprzeczaj ;pp
pomysł cudowny ;)))
pies sprawił,że dwóch młodych ludzi połączyła miłość do niego no i przede wszystkim do siebie xD
psiak słodki i zawsze chciałam mieć takiego ;))
hid.bloog.pl
Zakochałam się w tym *_*
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga;)
http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/
Awww... *-*
OdpowiedzUsuńJa tak chcę :33
Love xoxo
Niall's wife :)
kim jest Josh?? natknelam sie na dwa imaginy o nim jesli byscie molgy mi odpowiedziec prosze zrobcie to w nastepnym imaginie pliiiiis-ZZ
OdpowiedzUsuńEmm... Josh to ich perkusista...
UsuńAwwww ;**
OdpowiedzUsuńPomysł GENIALNY !
<333 Rewelka <3
KOCHAM♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
ZoooostałaŚ NOMINOWANA DO LA!
OdpowiedzUsuńMam do was pytanie. Jak zrobić by jak się przesuwa kursor myszki to się pokazuje 1D ?
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuń+ sory za spam, ale czy mogłybyście polecić mój blog ? http://trainhardenough.blogspot.com/ Z góry dziękuje ;)
To jest zajebiste! <3
OdpowiedzUsuńMój kochany Liaś jest tak słodki, jak i ten szczeniak !. ;*
Czekam na kolejny ;]
Zapraszam do mnie:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/
http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/
wspaniały ;)
OdpowiedzUsuń