Naprawdę miałam zamiar dodać inny świąteczny imagin bez
żadnych problemów, trosk, ale… Nie potrafię. To nie jestem ja. Dlatego
prezentuję Wam taki, a nie inny imagin także o tematyce świątecznej i
korzystając z okazji chcę Wam życzyć Wesołych Świąt ;)
-------------
Kroczyłam cicho po ulicach Londynu, nie zważając na ludzi,
którzy co rusz na mnie wpadali. W końcu i tak tego nie czułam, tak samo jak oni
nie mogli czuć mnie.
Były święta Bożego Narodzenia. Ludzi ogarnęła iście
świąteczna gorączka, kupowali ostatnie prezenty, dodatki, by kilka godzin
później móc je położyć pod choinką i sprawić radość najbliższym. Niektórzy
spędzali jednak te święta w sztucznej atmosferze. Sztuczne uśmiechy, sztuczna
radość z prezentów, które pewnie okażą się tym samym wazonem co w tamtym roku.
Zaczną udawać, jak bardzo się cieszą, by potem obsmarowywać tyłki własnej
rodzinie. To było smutne, ale w niektórych domach prawdziwe.
Ja jednak wolałam się skupić na tym prawdziwym ognisku
rodzinnym. Widziałam dzieci, które pomagały matce w pieczeniu ciast i
przyrządzaniu karpia, mimo iż ta 'pomoc' zwykle kończyła się na zwykłym
podjadaniu i robieniu jeszcze większego bałaganu. Uśmiechnęłam się na samą myśl
o dzieciach i delikatnie dotknęłam lekko zaokrąglonego brzuszka. Ruszyłam wolnym
krokiem stąpając bosymi stopami po śniegu do domu, który najbardziej mnie
interesował. Do mojego domu.
Weszłam niemalże niezauważalnie do środka i od razu poczułam
zapach korzennych pierników, tak świetnie przyrządzanych przez Danielle i
Eleanor. I nie myliłam się. Jak tylko weszłam do kuchni, zobaczyłam je razem
ozdabiające ciasteczkowe ludziki lukrem i śmiejące się z czegoś. Obie wyglądały
pięknie. Danielle miała na sobie dopasowaną czerwoną sukienkę, rozkloszowaną na
dole, a do tego zwykłe czarne buty na obcasie. Włosy pozostawiła luźne,
pozwalając im tworzyć istną burzę loków. Eleanor natomiast upięła swoje brązowe
fale w koka, zostawiając specjalnie dwa luźne kosmyki przy twarzy. Miała na
sobie białą bluzkę z czarnym, okrągłym kołnierzykiem, którą kupiłam jej na
urodziny. Do tego ciemne przylegające dżinsy i czarne baletki.
Zajrzałam do salonu, skąd wydobywał się większy hałas. Cała
czwórka chłopców: Louis, Liam, Zayn i Harry oglądali jakieś programy w
telewizji, podczas gdy Perrie dokańczała ozdabiać choinkę. Powiesiła ostatnią
bombkę i zeszła ze stołka, przyglądając się z dumą swemu dziełu. Także
wyglądała ślicznie. Zwykła beżowa sukienka do kolan, bez żadnych zbędnych
dodatków, oprócz kilku koralików wyszytych przy dekolcie, do tego czarne
rajstopy i czerwone obcasy. Przysiadła w końcu na kanapie, oglądając razem z
resztą jakiś kolejny program w telewizji, który życzył na koniec wszystkim
wesołych świąt. Po kilku minutach do pokoju weszły dziewczyny, niosąc przeróżne
potrawy i przynosząc smakowite zapachy. Na przystrojonym stole w mig pojawiły
się przeróżne sałatki, ciasta, kutia, dwa rodzaje ryb smażonych i barszcz
czerwony z uszkami.
- Chłopcy, wyłączajcie telewizję. Siadamy już do stołu -
zakomenderowała Danielle, kładąc akurat na stole półmisek z karpiem w galarecie
przyozdabianym cytrynami.
- A gdzie Niall? - Spytał jej chłopak, rozglądając się w
poszukiwaniu blondyna.
- Już jestem - odezwał się jakiś męski głos. Odwróciłam się
i zobaczyłam go schodzącego ze schodów i dopinającego guziki błękitnej koszuli
idealnie współgrającej z błękitem jego oczu. To była ta sama koszula, którą miał
na sobie w tym samym dniu, kiedy mi się oświadczył. Uśmiechnęłam się, wiedząc
iż mógł to być zamierzony efekt. Popatrzyłam na jego twarz, która nie zmieniła
się wcale, tak samo jak moje uczucia do niego. Jego blond włosy nadal pozostały
w nieładzie, a oczy świeciły iskierkami radości, choć może trochę mniejszej niż
wtedy kiedy byliśmy razem. Kochałam go równie mocno co kiedyś. Minął mnie w
przejściu zajmując swoje miejsce przy stole między Liamem, a Danielle. Po
odmówionej modlitwie, Perrie podniosła tackę z opłatkami. Każdy wziął po jednym
opłatku i zaczęli się nim łamać, życząc sobie wszystkiego najlepszego i
ściskając się serdecznie.
- Kolejnych udanych występów. Żeby nie skończyło się na
samej olimpiadzie. Życzę ci teledysku samej... Madonny! - Usłyszałam życzenia
Eleanor dla Danielle, która zaśmiała się na te słowa. Sama uśmiechnęłam się do
siebie, wiedząc że na pewno wkrótce to nastąpi.
- No i kochanie, trasy koncertowej po całym świecie, tak? -
Zayn życzył Perrie, która uśmiechnęła się na te słowa i złożyła na jego ustach
pocałunek.
- Dużo miłości, Niall. – rzekł Liam z zaszklonymi oczami,
mocno go do siebie przytulając. Oczy zaszły mi łzami, ale odwróciłam głowę,
widząc Harry’ego i Louisa, którzy tkwili w niedźwiedzim uścisku.
Odwracając od nich wzrok, ze wzruszeniem zauważyłam że
zostało jeszcze jedno puste miejsce. Ze łzami w oczach zdałam sobie sprawę, że
to dla mnie. Dla nich nadal nic się nie zmieniło.
- Jestem tu - wyszeptałam wśród ogólnej wrzawy życzeń.
*
Po rozpakowaniu prezentów Niall wyszedł na pół godziny, obiecując
reszcie, że szybko wróci. Poderwałam się z podłogi przy choince gdzie
siedziałam po turecku przez ostatnią godzinę, obserwując ich wspólną kolację i
rozmowy oraz rozpakowywanie prezentów.
Bez słowa poszłam za nim. Po drodze wstąpił do jakiegoś
sklepu skąd wyszedł z bukietem moich ulubionych kwiatów - orchidei, które o tej
porze roku były rzadko dostępne. Szliśmy jeszcze dziesięć minut, kiedy
dotarliśmy do celu tej wyprawy. Podążyliśmy przez żelazną bramę, lawirując
między nagrobkami, aż dotarliśmy do tego, gdzie Niall chciał się udać. Położył na
nim kwiaty i złożył dłonie odziane w rękawiczki do modlitwy. Odmówił krótkie
"Ojcze Nasz", po czym usiadł na ławeczce obok. Uśmiechnął się, jakby
był szczęśliwy, że tu jest. Przez pięć minut nie odzywał się, tylko wpatrywał
się w nagrobek, pogrążony w ciszy, jaka panowała na cmentarzu. W końcu wstał,
nadal uśmiechnięty i, rzucając ostatnie spojrzenie grobowi, ruszył w drogę
powrotną do domu, gdzie czekali na niego jego przyjaciele, jego rodzina. Był
szczęśliwy i tylko to się dla mnie liczyło.
Już nie poszłam za nim. Zostałam tam, a wiatr rozwiewał moje
włosy i krótką, białą sukienkę do kolan, w której umarłam. Czytałam raz po raz wyryte słowa na
grobie.
[T.I i N.] zginęła 24.12.2011 r. Była w trzecim miesiącu ciąży.
~by Julia
Jeśli ktoś jeszcze nie zrozumiał, było to z perspektywy Twojej, jako ducha.
Piękny imagin ;)
OdpowiedzUsuńBoże zabije cię kiedyś.Świetny imagin. Super! Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-and-cinderella.blogspot.com/
http://believeloveatfirstsight.blogspot.com/
http://wtymsamymkierunku-onedirection.blogspot.com/
Piękne :) Aż się popłakałam :) Ale teraz proszę o coś radośniejszego! :D
OdpowiedzUsuńCUDNE BOSKIE PIĘKNE BRAK SŁÓW <3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE : http://opwiadania1d.blogspot.com/
Wow... Piękne. Popłakałam się. Ehh... Naprawdę piszecie, że serca czasami się kroi, albo skacze z radości. Łatwo wczuć się w sytuacje. Gratuluje talentu. Jesteście świetne ;*
OdpowiedzUsuńTo po prostu ... Boskie *_*
OdpowiedzUsuńboze jaki świetny *__* i jeszcze ta muzyka awawawaw omg płacze...
OdpowiedzUsuńno tak dopiero po pewnym czasie zorientowałam się że jestem duchem :P imagin jest boski, masz wielki talent a takimi imaginami to potwierdzasz ;*
OdpowiedzUsuńKinga :)
CUDNY *_____*
OdpowiedzUsuńZapraszam tutaj:
http://lovestory-1d.blogspot.com/
Niesamowity ! Ale wez coś radosniejszego bo płacze ;( ale świetny i tak *.*
OdpowiedzUsuńNo i się poryczałam... Cudowny imagin! ; D
OdpowiedzUsuńJaki piękny, wzruszyłam się ;'c xxx
OdpowiedzUsuńBoże jaki cudowny , aż się popłakałam * . *
OdpowiedzUsuńLedwo co przestałam płakać po titanicu, a już zaczełam na tym imaginie piękny
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po Titanicu i ten imagin wzruszył mnie jeszcze bardziej... :')
OdpowiedzUsuńLove xoxo
Niall's wife :)
świetny
OdpowiedzUsuńhttp://kwiatowa16.blogspot.com/
u góry macie link na mojego bloga wpadnijcie i dodajcie może jakiś komentarz prooosze?
rycze jak małe dziecko to jest piękne sama to sobie wyobraziłm to jest takie piękne
OdpowiedzUsuńświetny
http://kwiatowa16.blogspot.com/
u góry macie link na mojego bloga wpadnijcie i dodajcie może jakiś komentarz prooosze?
CUDO rycze love xx
OdpowiedzUsuńo Matko, wspaniały !! ;-*
OdpowiedzUsuńdalej, dalej .xd
boski i popłakałam się. ;c
OdpowiedzUsuńrycze :c cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńrany !! przepiękny :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie jak czytałam to co napisałaś na początku (że to nie byłabyś ty gdyby było całkiem szczęśliwe), pierwsza moja myśl : Julia ? I miałam rację, jakoś nie zdziwiło mnie to, że takie smutne, ale przepiękne Ty napisałaś :)
uwielbiam te Twoje wspaniałe, chwytające za serce imaginy <3 :)
jezu ja płaczę...
OdpowiedzUsuńJej. Tak piękne. Na prawdę wzruszające! Dużo lepsze niż jakiś zwykły, wesoły, bezsensowny imagin o beznadziejnie szczęsliwej miłości. Można umrzeć od tej słodkości. A tu jest inaczej. Prawziwa miłość, pokazana w sposób nietypowy, poruszający. Odzwierciedlający ją taką, jaką każdy, a przynajmniejja ją sobie wyobraża. I mimo że nie jest szczęśliwa, jest prawdziwa. To się liczy ♥ Jeszcze raz piękne! ♥
OdpowiedzUsuńpiękny...<3 nigdy nie przestawaj pisać !!!
OdpowiedzUsuńTo jest piękne! <3 Chciałabym tak pisać jak Ty, masz ogromny talent!
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów! Piękny ;__;
OdpowiedzUsuńbrak mi słów...
OdpowiedzUsuńElisabeth
Imagin cudowny kocham twoje imaginy
OdpowiedzUsuńrozpłakałam się.
OdpowiedzUsuńJesteś genialna. <3
OdpowiedzUsuńJPRDL kuźwa poryczałam się..
OdpowiedzUsuńPiękne.
@Horanoholik
Piękny ... ALE następnym razem moze taki radosny ...
OdpowiedzUsuńPoryczałam się :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie płaczę, nawet oglądając titanica,a teraz czytając tego imagina oczy mam wilgotne. Oby takich więcej:)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie, też nie płaczę oglądając Titanica ^^ Z tym tylko wyjątkiem, że płaczę prawie zawsze na filmach ;)
UsuńŚwietny ♥ Cudowny ♥ Boski ♥
OdpowiedzUsuńMam mokrą klawiaturę !! (od łez oczywiście xD)
Piękny <33 Popłakałam się ;**
OdpowiedzUsuńRyczę. :'(
OdpowiedzUsuńNa końcu popłakałam się :'(
OdpowiedzUsuń